Jacek Malczewski – największy symbolista wśród malarzy, czy malarz, który stał się symbolem? Można się zastanawiać czy do roli symbolu Malczewski nie był przeznaczony już… na długo przed urodzeniem. Cały poczet jego przodków zmierzał w tym właśnie kierunku: dać Polsce Malczewskiego. O pochodzeniu słynnego artysty z tej perspektywy piszą Joanna Łenyk-Barszcz i Przemysław Barszcz w książce Na tropie tajemnic dzieł sztuki.
Skąd bierze się niezwykła popularność malarza, który wielu bohaterkom obrazów dawał twarz swojej kochanki Jadwigi Marii Kingi Bal, a własną twarz mężczyznom, w tym Chrystusowi, jak chociażby na obrazie Chrystus i Samarytanka prezentowanym w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej?
Reklama
Indywidualizm Malczewskiego
Bardzo charakterystyczna cecha Malczewskiego symbolisty, widzącego symbol w sobie, ujawnia się nie tylko w daniu swojej twarzy Zbawicielowi, ale też w szczegółach. Tłem sceny nie jest krajobraz bliskowschodni, lecz roślinność ogrodu w krakowskiej dzielnicy Zwierzyniec, gdzie malarz mieszkał i tworzył przez część życia.
Naczynia są drewniane, z metalowymi obręczami, ludowe, polskie, a nie gliniane i egzotyczne w kształcie, jak można by się spodziewać. A patrzący na nas natchnionym i – nie da się nie odnieść wrażenia – egzaltowanym spojrzeniem Jacka Chrystus w prawej dłoni trzyma laseczkę z okuciem i metalową rączką, z zawieszonym na niej jasnym kapeluszem.
Indywidualizm Malczewskiego polega na łączeniu w obrazach symbolizmu, polskich akcentów patriotycznych, motywów ludowych, roślinnych – często z malowniczą, a jednocześnie, oczywiście, symboliczną dziewanną – treści utworów romantycznych, w tym ulubionego Słowackiego, a wszystko to z mniejszą lub całkiem dużą dawką Malczewskiego.
Bez bycia osobowością oryginalną, niepowtarzalną, zapewne egocentryczną, ale egocentrycznością wynikającą z wybitności i ze świadomości tejże wybitności, byłoby to tylko sileniem się na własny styl.
Reklama
Monarszy rodowód Malczewskiego
Nie w przypadku Malczewskiego. Wszystkie te elementy posiadał; posiadał też element nieuchwytny, który sprawia, że jest się jednostką, o której można z przekonaniem powiedzieć: artysta. Nawet jeżeli trudno na końcu ustalić, na czym fenomen polega, fakt jego zaistnienia okazuje się w przypadku tego malarza niewątpliwy.
Wśród antenatów Jacka jest Antoni Malczewski: praprawnuk elektora saskiego Jana Jerzego IV, brata króla Augusta II Mocnego, mężczyzna wplątujący się w skandalizujące romanse, poeta, w końcu naprawdę niezły alpinista: w 1818 roku zdobył Mont Blanc jako pierwszy spośród Polaków i szósty człowiek na świecie.
Tego samego dnia wraz z grupą przewodników wszedł również na stromą, wąską iglicę północnego wierzchołka Aiguille du Midi wznoszącą się w masywie Mont Blanc na wysokość trzech tysięcy siedmiuset dziewięćdziesięciu pięciu metrów.
Na tym szczycie byli pierwszymi ludźmi w historii: „Le piton Nord de l’aiguille du Midi (3 795 mètres) est gravi le 4 août 1818 par le comte polonais Antoni Malczewski, avec Jean-Michel Balmat et cinq autres guides” – zdobyty przez polskiego hrabiego wraz z Jeanem-Michelem Balmatem i pięcioma innymi przewodnikami.
Reklama
O tym, że nie jest to łatwa góra, świadczy zainteesowanie się nią wspinacza George’a Mallory’ego, sławnego Brytyjczyka ery międzywojennej, który wchodził na Aiguille du Midi sto lat po Polaku.
Autor pierwszej polskiej powieści poetyckiej
Antoni Malczewski, przy tym przede wszystkim poeta, był jednym z pierwszych romantyków, autorem najwcześniejszej polskiej powieści poetyckiej Maria. Jej fabuła jest zainspirowana prawdziwymi losami nieszczęsnej Gertrudy Komorowskiej, siedemnastoletniej pierwszej żony niesławnego późniejszego marszałka targowiczan Szczęsnego Potockiego (istnieje wykonany przez anonimowego malarza w 1800 roku, dwadzieścia dziewięć lat po śmierci dziewczyny, Portret Gertrudy z Komorowskich Potockiej).
Została zamordowana na rozkaz ojca Potockiego, najbogatszego podówczas z magnatów, który nie taką partię widział dla syna (stary Potocki w sumie nie wypierał się tego czynu, twierdził tylko, że Gertruda zginęła przypadkowo). Być może Antoni Malczewski miał dodatkową inspirację do napisania Marii – jego dziadek Ignacy Malczewski należał onegdaj do stronnictwa Czartoryskich.
Sprawa Gertrudy Komorowskiej, a w zasadzie Potockiej, ponieważ Szczęsny i Gertruda wzięli potajemnie ślub, miała miejsce jeszcze za życia dziada. Czartoryscy, rywalizując z Potockimi, stanęli po stronie szukających sprawiedliwości rodziców dziewczyny. Jako zaufany człowiek Czartoryskich Malczewski musiał o tym słyszeć, była to zresztą głośna sprawa i stanęła nawet na sejmie; kto wie, może był jakoś w działania przeciwko zleceniodawcy zbrodni włączony.
Reklama
Wizjoner i mistyczka
Związki Malczewskich z Czartoryskimi przetrwały zresztą dłużej. W 1880 roku Jacek jako dwudziestosześciolatek, już po naukach u Jana Matejki i – jakżeby inaczej – u Władysława Łuszczkiewicza, który kształcił całe pokolenia polskich malarzy, oraz po studiach w Paryżu, zwiedzał północ Włoch wraz z księciem Marcelim Czartoryskim. Czartoryscy również – młody książę oraz jego matka księżna Marcelina – wiedli do ołtarza Malczewskiego i Marię Gralewską.
Krewnym Jacka ze strony matki był Teodor Korwin-Szymanowski. Wizjoner, który dążył do zniesienia niewolnictwa i zaprzestania kolonizacji Afryki. W 1885 roku napisał pracę Przyszłość Europy w zakresie gospodarczym, społecznym i politycznym promującą zjednoczenie Europy w kształcie zadziwiająco podobnym do idei urzeczywistnionej dziesiątki lat później.
Ze strony matki Jacek Malczewski był spokrewniony również z Jadwigą Łuszczewską znaną pod pseudonimem Deotyma, autorką powieści Panienka z okienka, z poetą Jarosławem Iwaszkiewiczem i kompozytorem Karolem Szymanowskim.
Natomiast siostrą ojca Jackowego była Czcigodna Służebnica Boża Kościoła katolickiego, zaangażowana w pracę charytatywną i apostolską, doznająca objawień mistyczka Wanda Malczewska.
Reklama
Wpływy Adolfa Dygasińskiego
Wpływ na malarza miała przyjaźń z rodziną Lanckorońskich. Karol Lanckoroński (…) , gościł go w swojej posiadłości w Rozdole, wspierał i zaprosił do udziału w wyprawie do Azji Mniejszej, a malarz portretował Lanckorońskich.
Dużą rolę w życiu Jacka Malczewskiego odegrał też Adolf Dygasiński. Powstaniec styczniowy, autor Beldonka, Zająca i wielu innych świetnych książek był jego prywatnym nauczycielem w pierwszych latach edukacji.
Nawet później, kiedy Malczewski uczył się w krakowskim Gimnazjum Świętego Jacka i zaczynał kształcić się jako malarz, to Dygasiński podejmował kluczowe decyzje. Jak wiemy z jego korespondencji z Julianem Malczewskim, ten nie zawsze zgadzał się w pierwszej chwili z dość determinującymi postanowieniami Dygasińskiego dotyczącymi syna, lecz zapewne widział ich trafność po pewnym czasie. (…)
Dygasiński zapisał podopiecznego na kurs malarski do Leona Piccarda, a później, za namową Matejki dostrzegającego talent chłopaka, pomógł w przeniesieniu się do Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie (obecnie Akademia Sztuk Pięknych) – bardzo wcześnie, bo już w połowie szóstej klasy gimnazjum.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Joanny Łenyk-Barszcz i Przemysława Barszcza pt. Na tropie tajemnic dzieł sztuki (Zona Zero 2024). Książka dostępna w przedsprzedaży, ale już możecie zamówić swój egzemplarz.