Jak to mówią, co się odwlecze, to nie uciecze — i tak samo było z upadkiem rządów republikańskich w starożytnym Rzymie. Minęły wieki najeżdżania na Europę, Afrykę Północną, Wschód i republika stanęła twarzą w twarz z najgroźniejszym wrogiem: samą sobą.
W wyniku okropnego rozwoju wydarzeń system rządów, który doprowadził starożytnym Rzym do wszystkich miażdżących zwycięstw wczesnego okresu, stał się powodem rozpadu ustroju republikańskiego.
Reklama
Od połowy II wieku p.n.e. Rzym pogrążał się w szeregu brutalnych wojen domowych, które ostatecznie zniszczyły republikę i przyczyniły się do zaprowadzenia rządów jednego człowieka.
Niedociągnięcia systemu władzy starożytnego Rzymu
U podstawy upadku legła niewydolność republikańskiego ustroju, [opartego na stanowiska zajmowanych zaledwie przez 12 miesięcy], do zarządzania przepastnym imperium.
Weźmy na przykład urząd konsula. Tak, na papierze wygląda to wspaniale: dwóch mężów dzielących władzę przez rok. Ale jeśli posada konsula byłaby waszym bezdyskusyjnym szczytem kariery, to naturalne, że chcielibyście, by wasze rządy były spektakularne oraz — no cóż — zapadły w pamięć.
Nie mielibyście ochoty grzęznąć w nudnych i zawiłych problemach, takich jak zajęcie się obszernymi ziemiami, które trafiły w ręce zamożnych, przez co biedni je utracili. Kto chciałby być konsulem, który rozpocząłby rok rządów od reformy ziemskiej? I kto powiedział, że następny wybrany konsul chciałby kontynuować ową reformę?
Poza tym jako konsulowie jesteście członkami możnej elity i macie żywy interes w tym, aby ziemia nie została zreformowana (ponieważ zarabiacie na ogromnych latyfundiach, rozciągających się na tysiącach akrów ziemi).
Reklama
Rzymska republika nie potrafiła zająć się zwłaszcza skomplikowanymi sprawami, które wymagają ciągłości myśli i przewodnictwa. Urzędy państwowe zaczęły uginać się pod tym naporem.
Dwa skłócone stronnictwa
W wyniku tego powstały dwa stronnictwa. Byli to optymaci oraz popularzy. Optymaci (lub najlepsi ludzie), postulowali pozostanie przy obyczajach i wierzeniach starożytnego Rzymu. W końcu do tej pory bardzo dobrze na tym wychodzili. Po co ryzykować utratę hossy?
Ponadto z tyłu głowy czaił im się strach, co by się stało, gdyby zwykły Rzymianin miał więcej do powiedzenia w kwestii rządów. Nie był to wyłącznie snobizm elit — zwykli Rzymianie mieli skłonność do zbierania się w motłoch na ulicach, który potem w miarę regularnie plądrował miasto.
Z kolei popularzy brali stronę ludu rzymskiego i dostrzegali potrzebę wszechstronnej reformy ziemskiej. Zauważyli przy tym, że sypnięcie groszem może przysporzyć im sympatii ludu, a posiadanie własnego pospólstwa (…) przydaje się do ugruntowania własnej pozycji.
Reklama
Strach, plotki i siła tłumu
Starcia pomiędzy tymi dwiema szkołami myślenia doprowadziły do zauważalnego wzrostu politycznych łajdactw i mordów, a każde z ugrupowań pragnęło okopać się na własnej pozycji w Rzymie.
W 133 roku p.n.e. trybun ludowy, Tyberiusz Grakchus, próbował przepchnąć ustawę o reformie agrarnej, pozbawiając stanowiska trybuna, który wspólnie z nim pełnił urząd, Marka Oktawiusza. Takie (bezprawne) wybryki przeraziły godnych mężów senatu, podobnie jak liczne poparcie dla Grakchusa wśród ludu.
W coraz gorszej atmosferze strachu i plotek Grakchus wraz z 300 stronnikami został pobity na śmierć. Wśród bandy, która ich zaatakowała, znaleźli się możni senatorowie — naprędce rozbijali drewniane krzesła, aby wyposażyć się w prowizoryczną broń.
Od śmierci Grakchusa zaczęto wykorzystywać agresywny tłum w celu zapewnienia sobie przewagi politycznej. Młodszy brat zmarłego, Gajusz Grakchus, dziesięć lat później został skrócony o głowę na Forum za próbę wprowadzenia z grubsza tych samych praw.
Dwadzieścia lat po straceniu Gajusza Grakchusa trybun plebejski, Lucjusz Apulejusz Saturninus, przepchnął ustawę swojego autorstwa, wykorzystując w tym celu wynajętą bandę żołnierzy, którzy zagrozili senatowi, tak że ten nie protestował. Żeby nie być gorszym, inny trybun ludowy, Publiusz Sulpicjusz Rufus, otoczył się 600 ekwitamii z ich pomocą szturmował posiedzenia konsularne i ludowe.
Opłaciło mu się to, ponieważ ledwo uszedł z życiem, kiedy uciekając przed linczem, nasłał swój motłoch na atakujący go tłum.
Reklama
Wojny domowe i charyzmatyczni wodzowie
Sięgano po coraz skrajniejsze środki przemocy, a system polityczny był zupełnie niewydolny i nie potrafił poradzić sobie z problemem, co poskutkowało całą serią brutalnych wojen domowych.
Przewodzili im przeważnie coraz bardziej charyzmatyczni rzymscy wodzowie, którzy w przeciwieństwie do konsulów służyli swoim prowincjom o wiele dłużej, zatem zdołali zgromadzić przy sobie lojalnych żołnierzy. Ostatecznym wygranym był Juliusz Cezar.
Popular, który przybrał dożywotni tytuł dyktatora i rozpoczął reformowanie Rzymu. Nie miał jednak okazji ich utrwalić, ponieważ zginął w idy marcowe 44 roku p.n.e.