W Polsce zapaść gospodarczą późnego PRL-u zapamiętaliśmy przez pryzmat pustych półek w sklepach i braku tak podstawowych towarów, jak choćby papie toaletowy. W Niemczech wschodnich też zmagano się z niedoborami. Ale jednak często dalece odmiennego rodzaju.
W 1977 roku Niemcy Wschodnie stanęły w obliczu wielkiego kryzysu… kawowego. Zaopatrzenie ludności NRD w źródło kofeiny było traktowana przez komunistyczne władze priorytetowo. Wprawdzie już w 1954 roku Związek Sowiecki wstrzymał eksport ziaren kawy do Niemiec Wschodnich, ale sekretarz generalny Walter Ulbricht nakazał wówczas za wszelką cenę zapełnić powstała lukę.
Reklama
Miliony marek, by zapewnić Niemcom kawę
Jak wyjaśnia Katja Hoyer na kartach książki Kraj za murem. Życie codzienne w NRD co roku wydawano równowartość nawet 150 milionów marek zachodnioniemieckich na zakup ziaren na rynkach światowych. To pozwalało wytarzać, w siedmiu wschodnioniemieckich palarniach, około 50 tysięcy ton kawy rocznie.
„Choć produkt końcowy nie był tani (Wschodni Niemcy wydawali rocznie na kawę około 3,3 miliona marek, czyli niemal tyle samo co na meble i dwukrotnie więcej niż na obuwie), popyt zawsze przewyższał podaż” – pisze historyczka.
Prawdziwe załamanie nadeszło jednak w roku 1977. Na skutek złych zbiorów w Brazylii ceny kawy na rynkach światowych wzrosły więcej niż czterokrotnie, co dodatkowo zbiegło się z kryzysem naftowym. Kawa zniknęła ze sklepów, a wśród władz zapanował popłoch.
„Te posunięcia nie spotkają się ze zrozumieniem”
Niektórzy doradcy gospodarczy „rekomendowali całkowity zakaz sprzedaży kawy w restauracjach i ograniczenie podaży o 80 procent, a dla ludności pozostawienie tylko skąpych dostaw mieszanki kawowej”. Jak komentuje autorka książki Kraj za murem. Życie codzienne w NRD:
Reklama
Członek Biura Politycznego Albert Norden był tak zaniepokojony tymi propozycjami, że napisał do Honeckera: „Dla mnie to po prostu niesłychane […]. Te posunięcia nie spotkają się ze zrozumieniem, lecz wzbudzą wielkie niezadowolenie”.
Kawowy dekret
Wreszcie 26 lipca 1977, po kilku tygodniach dotkliwego niedoboru, Biuro Polityczne pod kierunkiem sekretarza generalnego Ericha Honeckera uchwaliło „Dekret o zaopatrzeniu w kawę”. Katja Hoyer wyjaśnia jak wielkie przyniósł on niezadowolenie:
Od 1 sierpnia 1977 roku wszystkie instytucje, wojsko, zakłady pracy i większość restauracji mogły oferować jedynie nową mieszankę. Miała ona składać się w 51 procentach z kawy, 34 procentach z mieszanki zbożowo-jęczmiennej, 5 procentach z cykorii, 5 procentach z wytłoczyn buraka cukrowego i 5 procentach z mielonego orkiszu.
Na rynku miały pozostać tylko droższe marki Mona, Ronda i Mokka-Fix Gold, władze bowiem liczyły na to, że zwiększony koszt spowoduje ograniczenie popytu. Społeczeństwo rzecz jasna znienawidziło nową Erichs Krönung, jak zaczęto nazywać okropny napar. Głośno i otwarcie skarżono się na obrzydliwy smak i niezdolność reżimu do zdobycia odpowiedniego towaru. (…)
Reklama
Rok później sytuacja uległa pewnej poprawie. Na rynkach światowych ceny kawy zaczęły się stabilizować, w NRD poprawiły się nieco dostępność i ceny.
Jednak kryzys kawowy roku 1977 unaocznił władzom, jak wątłe było uzależnienie od importu kawy z krajów niesocjalistycznych i jak kosztowne może się stać w przypadku nagłych skoków cen. Otwarte narzekania zwykle dość zadowolonego wschodnioniemieckiego społeczeństwa budziły niepokój.
Bibliografia
Powyższy artykuł powstał na podstawie książki Katji Hoyer pt. Kraj za murem. Życie codzienne w NRD (Wydawnictwo Poznańskie 2025).