Jaką dokładnie długość miała średniowieczna mila? Ile mierzył łokieć, a ile stopa, piędź albo sążeń? Na żadne z tych pytań nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi. To fakt, który sam w sobie bardzo wiele mówi o rzeczywistości dawnych wieków.
Artykuł powstał na podstawie najnowszej książki Kamila Janickiego pt. Średniowiecze w liczbach.
Miary używane w dzisiejszym świecie mają charakter niemal zupełnie abstrakcyjny, oderwany od realiów życia i doraźnego kontekstu. Na co dzień nikt nie zastanawia się nad tym, że metr to dystans, jaki światło przebywa w próżni w przeciągu 1/299 792 458 części sekundy, albo że wartość kilograma można wyliczyć z wykorzystaniem matematycznej stałej Plancka.
Reklama
W praktyce metr to po prostu długość wskazana na taśmie mierniczej, a kilogram – wartość, jaką widać na wadze ustawionej w łazience bądź kuchni. Więcej nie potrzeba wiedzieć. W średniowieczu rzecz wyglądała jednak zupełnie inaczej.
Ludzkie miary średniowiecza
W społeczeństwach tradycyjnych korzystano co do zasady nie z miar abstrakcyjnych, ale ludzkich – mających konkretne, powszechnie zrozumiałe osadzenie w tym, jak wyglądało i działało ciało człowieka. W efekcie w różnych regionach mogły niezależnie rodzić się i rozwijać systemy oparte na zbliżonych regułach i posługujące się podobnymi terminami czy nawet wielokrotnościami.
Niewielkie odległości mierzono z wykorzystaniem kończyn: na przykład według grubości palca albo długości stopy czy łokcia. Były to wielkości, które dało się w przybliżeniu określić bez wykorzystania jakichkolwiek narzędzi i które nie budziły kontrowersji. A przynajmniej nie budziły ich, jeśli nie wymagano precyzji.
Problemy pojawiały się, gdy dokładność jednak odgrywała rolę. Różni ludzie mieli przecież stopy czy łokcie innej długości. Poza tym każdą część ciała można było mierzyć na odmienne sposoby. Jeśli wartością był palec, to wiele zależało od tego, który konkretnie palec dłoni przyjęto za wzorzec i w którym miejscu go mierzono.
Reklama
Cal, piędź, sążeń
To pozwala zrozumieć, dlaczego cal, intuicyjnie rozumiany w średniowieczu często właśnie jako grubość palca, ostatecznie został w Anglii zdefiniowany w mniej dyskusyjny sposób: jako grubość trzech ułożonych obok siebie ziaren jęczmienia.
Piędź mogła oznaczać dystans między końcem kciuka a środkowego palca rozwartej dłoni. Ale niekiedy liczono ją jednak do palca małego, a przy tym różnie przecież dało się trzymać sam kciuk. Łokieć mógł być „mały” albo „wielki”. Pierwszy mierzono na przykład od łokcia do kostek zaciśniętej pięści, drugi – od ramienia do czubka wielkiego palca. Te dwa sposoby dawały różnicę sięgającą 40%.
Jeszcze mniej oczywista była miara w Polsce nosząca nazwę siąg albo sążeń. Oznaczała ona, ogólnie rzecz biorąc, zasięg rozpostartych ramion. Ręce można jednak było trzymać bardzo różnie.
Czasem sążeń liczono przy rękach wyciągniętych na boki, od czubka palca jednej dłoni, do czubka drugiej. Kiedy indziej w takiej samej pozie, ale jednak od kiści dłoni do kiści. Wreszcie były i sążnie czy też sięgi liczone od końca dłoni wyciągniętej ponad głowę do ziemi. W efekcie więc z pozoru ta sama miara mogła liczyć zarówno 150, jak i 215 centymetrów.
Jak mierzyć, żeby zmierzyć?
Z niedokładnością pomiaru radzono sobie na różne sposoby. Zwierciadło saskie, zbiór przepisów prawa zwyczajowego z Saksonii przeniesiony na pergamin w XIII stuleciu, instruował, że pręt, a więc miarę liczącą 15 stóp, należy określać następującym sposobem: ustawić ślad za śladem stopy „piętnastu jakichkolwiek wieśniaków, którzy wyjdą rano po kolei z kościoła”. Tam jednak, gdzie rozwijał się handel na dużą skalę, potrzeba było większej dokładności.
W praktyce niemal każde spore miasto określało własne, sztywne wzory łokcia i stopy, do jakich mieli się stosować wszyscy obecni w nim kupcy oraz rzemieślnicy. Już w sąsiedniej osadzie często obowiązywały inne normy. Poza tym każda władza mogła dysponować własnym wzorcem.
Reklama
Innego sposobu mierzenia wymagał samorząd miejski, innego biskup ściągający dziesięcinę, innego pleban żądający mesznego, opłaty za odprawienie mszy świętej, innego wreszcie pan świecki. Jakby tego było mało, długość miar nie pozostawała niezmienna.
Zysk i wygoda. Niestabilne miary średniowiecza
Chociażby na obszarze państwa zakonu krzyżackiego miara łokcia stopniowo się kurczyła, ponieważ leżało to w interesie władzy. Jeśli jakaś danina była wyliczana w łokciach czy stopach albo jeśli wysokość obciążeń zależała od areału ziemi, który przeliczano na łokcie, to rządzącym zawsze bardziej się opłacało, by miara stawała się mniejsza, a faktyczne obciążenie poddanych – rosło.
W tym konkretnym przypadku okrojenie łokcia okazało się tak dotkliwe, że przyczyniło się do wybuchu wojny trzynastoletniej, która w połowie XV wieku pozwoliła Polsce odzyskać kontrolę nad Gdańskiem.
Miary mogły się też zmieniać, gdy dla większej wygody wprowadzano ich wielokrotności i podziały, albo gdy próbowano ustalać przeliczniki między miarami z różnych regionów. Było powszechną tendencją, że sążeń dzielono na cztery łokcie, a łokieć na dwie stopy lub piędzie. Taka relacja nie wynikała jednak wprost z budowy ludzkiego ciała. Wymagała nagięcia zwyczajów i modyfikacji części akceptowanych miar, jeśli chciało się ustanowić spójny system.
Reklama
Jaką długość miały średniowieczny łokieć i stopa?
W codziennym obrocie handlowym największą rolę, przynajmniej wśród miar długości, odgrywał łokieć. W Polsce zaś wśród przeróżnych wariantów łokcia najważniejszym był ten używany w stołecznym Krakowie.
Żmudne badania prowadzone przed niemal stuleciem przez Edwarda Stamma wykazały, że jeszcze w wiekach XIII–XIV miał on przypuszczalnie długość 60,6 cm. Ale przed końcem XIV stulecia zmniejszył się do 58,6 cm. Dla porównania łokieć chełmiński, używany przez Krzyżaków, miał przed skróceniem 62,7 cm, a po nim 57,6 cm.
Znając te wielkości, łatwo wskazać, że okrojona stopa krakowska mierzyła 29,3 cm, natomiast chełmińska 28,8. Taka sama była długość stopy kolońskiej albo reńskiej, ale już na przykład stopa paryska liczyła 31,38 cm, a francuska stopa królewska, pied du Roi, według tradycji wzięta od odcisku Karola Wielkiego, aż 32,48 cm.
Historia średniowiecza, jakiej jeszcze nie było
Powyższy artykuł powstał na podstawie najnowszej książki Kamila Janickiego pt. Średniowiecze w liczbach. Pozycja już dostępna w księgarniach. Dowiedz się więcej na Empik.com.