Kapsuła statku kosmicznego Wostok 1 na ekspozycji muzealnej pod Moskwą.

Lot Jurija Gagarina. Tak wyglądały pierwsze minuty po starcie rakiety, która otworzyła przed ludźmi kosmos

Strona główna » Historia najnowsza » Lot Jurija Gagarina. Tak wyglądały pierwsze minuty po starcie rakiety, która otworzyła przed ludźmi kosmos

12 kwietnia 1961 roku został wybrany na dzień, w którym pierwszy człowiek w dziejach, Jurij Gagarin, miał wyruszyć w kosmos. Dokładnie o 9.06.59,7 na kosmodromie Bajkonur w Kazachstanie zapalił się ostatni wskaźnik sekwencji startowej. Operator wykrzyknął: „Start!”, a cztery ramiona podtrzymujące rakietę ze statkiem Wostok 1 odpadły, uwalniając ją ze swojego uścisku.

Przez króciuteńką chwilę potężna masa wydawała się zawieszona w powietrzu. Ale już moment później potworna siła pięciu silników R-7 zaczęła działać, windując rakietę w kierunku bezchmurnego nieba. W przebłysku czystej radości Jurij Gagarin wykrzyczał przez radio jedno słowo, które już niedługo obiegnie cały świat i przejdzie do historii: „Pajechali!”.


Reklama


W bunkrze słyszano go przez głośniki, a okrzyk radości na moment rozładował napiętą atmosferę i zelektryzował zebranych. (…) Wciąż jednak pozostawało jeszcze sześćset siedemdziesiąt jeden sekund – ponad jedenaście minut – by Gagarin znalazł się na orbicie, a rakieta ledwo wzniosła się nieco nad stanowisko startowe.

„Niech nic mu się nie stanie”

[Anatolij] Kiryłow [kierujący zespołem kontroli lotu] nie mógł oderwać oczu od peryskopu, próbując wyłapać najdrobniejszą anomalię w trajektorii rakiety, jakiekolwiek odchylenie od przewidzianej dla niej drogi, co mogłoby oznaczać nadchodzącą katastrofę.

Kombinezon kosmiczny Jurija Gagarina
Kombinezon kosmiczny Jurija Gagarina (fot. Ivtorov, lic. CC-BY-SA 4,0).

Po sześciu sekundach rakieta minęła wieżę oświetleniową, walcząc o wysokość w prawdziwym tornado płomieni i dymu, pilnie obserwowana przez całą grupę egzotycznych urządzeń śledzących. Potem zaś zaczęła przyspieszać. Ogłuszający ryk silników rozdzierał ciszę stepu, w miarę jak się wznosiła.

– Do ponownego zobaczenia, drodzy przyjaciele! – nadał przez radio Gagarin. – Do zobaczenia! – odpowiedział Korolow. – Do rychłego zobaczenia!

Inni kandydaci na kosmonautów stojący na platformie obserwacyjnej przyglądali się rakiecie Gagarina w pełnej napięcia ciszy. Zaledwie kilka godzin wcześniej żartowali z nim w autobusie.


Reklama


Teraz odezwał się jedynie [Walerij] Bykowski, powtarzając do siebie: „Niech nic mu się nie stanie, niech nic mu się nie stanie”. I powtarzał to dalej, po raz kolejny i kolejny, w miarę jak rakieta z jego przyjacielem wzbijała się coraz wyżej w błękit.

Gagarin: „Czuję się dobrze, lot trwa”

Korolow ponownie włączył swój mikrofon: – Siedemdziesiąt sekund. – Zrozumiałem, siedemdziesiąt. Czuję się dobrze, lot trwa – odpowiedział Gagarin, jego głos niemal ginął w zakłóceniach i ryku silników.

Tekst stanowi fragment książki Stephena Walkera pt. Kosmiczny wyścig. Zdumiewająca historia pierwszego człowieka, który opuścił Ziemię (Wydawnictwo Poznańskie 2023).

Rakieta nadal wzbijała się w niebo, otoczona aureolą płomieni, a jej dwanaście silników stopniowo spłaszczało jej trajektorię, kierując ją ku wschodowi, by wykorzystać ruch obrotowy Ziemi dla zyskania dodatkowego przyspieszenia. (…)

W bunkrze telemetrycznym (…) [członkowie zespołu] garbili się nad oscyloskopami, śledząc poszczególne elektroniczne przebiegi fal ukazujące, co się dzieje w trzewiach maszyny; czy też co się w nich nie dzieje.


Reklama


Siedemset czujników umieszczonych na rakiecie przesyłało do bunkra prawdziwą powódź danych: pięćdziesiąt tysięcy pomiarów na sekundę rejestrujących poziom wibracji; sześć tysięcy pomiarów na sekundę dotyczących wydajności silników, bezosobowe liczby, pod którymi skrywały się skutki reakcji chemicznych zachodzących w komorach spalania, gdzie temperatura podniosła się do połowy tej panującej na powierzchni Słońca.

„A jak wy się czujecie?”

– Sto sekund – odezwał się Korolow. – Jak się czujesz? (…)

– Czuję się dobrze – odpowiedział Gagarin. A potem, w przebłysku dobrego humoru, dodał: – A jak wy się czujecie? – Zuch! – zapiał Korolow.

Kapsuła statku kosmicznego Wostok 1 na ekspozycji muzealnej pod Moskwą.
Kapsuła statku kosmicznego Wostok 1 na ekspozycji muzealnej pod Moskwą (fot. SiefkinDR, lic. CC-BY-SA 4,0).

Po prawdzie jednak Gagarin mówił z trudnością. Siła przyspieszenia szybko się zwiększała, zaciskając mu gardło i napinając mięśnie twarzy. Wibracje i hałas się nasilały. Napiął ciało w chwili oddzielenia się pierwszego członu rakiety, ściskając brzuch tak mocno, jak tylko mógł, tak jak go wyszkolono na wirówce.

Oddzielenie nastąpiło w sto dziewiętnastej sekundzie. Przyspieszenie gwałtownie spowolniło, kiedy wyłączyły się silniki wspomagające, a Gagarin poczuł, jakby ktoś go „wyrywał z rakiety”, jak to opisał później w sprawozdaniu odtajnionym dopiero po trzydziestu latach; następnie zaś nadszedł gwałtowny wstrząs, gdy silniki wspomagające odłączyły się od członu głównego, by niedługo potem opaść gdzieś na step.


Reklama


Gagarin leciał zaledwie od dwóch minut. Do wejścia na orbitę pozostało dziewięć minut. Odezwał się przez radio: – Pierwszy człon się oddzielił!

„Widoczność jest wspaniała”

Spowolnienie przyspieszenia było chwilowe, znów bowiem zaczęło rosnąć, w miarę jak silnik głównego, odciążonego teraz członu rakiety rozpędzał ją do ponad dziewiętnastu tysięcy kilometrów na godzinę, kierując przy tym coraz wyżej i wyżej.

Tym razem uczucie było nawet gorsze – Gagarin czuł się wciśnięty w fotel tak bardzo, że z trudnością mógł mówić i oddychać; jego waga zwiększyła się tak, że ledwo mógł poruszyć ręką – ale przynajmniej hałas się zmniejszył, gdyż dźwięki wydawał teraz tylko jeden silnik, a nie pięć.

Jurij Gagarin po powrocie na ziemię. Fotografia z 1961 roku.
Jurij Gagarin po powrocie na ziemię. Fotografia z 1961 roku.

Na zewnątrz trudno było cokolwiek dostrzec. Bulaje wciąż zakryte były osłoną nosa rakiety. Wówczas, w sto pięćdziesiątej czwartej sekundzie lotu, osłona rozpadła się na dwie części, odłączając się od rakiety jak dwa płatki kielicha kwiatu, wdzięczne w swym symetrycznym opadaniu.

Choć Gagarinowi, tkwiącemu wewnątrz niewielkiej aluminiowej kuli, ich odłączenie nie musiało się wydać szczególnie miłe. Nastąpiło dość gwałtownie, mocno, oszałamiająco.


Reklama


Światło wdarło się nagle do kapsuły, mimo filtrów zamontowanych na bulajach. Za nimi ukazało się coś nadzwyczajnego. „Widzę Ziemię! – wykrzyczał do mikrofonu. – Widzę rzeki, fałdy na ziemi. Wszystko jest dobrze dostrzegalne, widoczność jest dobra. Widoczność jest wspaniała!”.

W tamtym momencie zostawiał już kazachski step i zbliżał się do dzikiej, zieleńszej Syberii, zmierzając w stronę horyzontu. I był już w kosmosie. Właśnie przekroczył granicę między atmosferą Ziemi a kosmosem, którą Międzynarodowa Federacja Lotnicza wyznaczyła niedawno, dość arbitralnie, na wysokości stu kilometrów.

Źródło

Powyższy tekst stanowi fragment książki Stephena Walkera pt. Kosmiczny wyścig. Zdumiewająca historia pierwszego człowieka, który opuścił Ziemię. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Poznańskiego w 2023 roku.

Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.

Autor
Stephen Walker

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.