Mało chwalebny epizod w życiorysie Władysława Reymonta. Tak przyszły noblista dorobił się fortuny

Strona główna » XIX wiek » Mało chwalebny epizod w życiorysie Władysława Reymonta. Tak przyszły noblista dorobił się fortuny

Władysław Reymont zapisał się złotymi zgłoskami w historii polskiej literatury. Autor Ziemi obiecanej i Chłopów był drugim twórcą z nad Wisły, który otrzymał literackiego Nobla. Pisarz miał jednak w swoim życiorysie epizod, z którego zdecydowanie nie mógł być dumny. Oto jak zdobył pieniądze, które pozwoliły mu uzyskać finansową niezależność.

Pierwszą wydaną [w 1896 roku] powieścią Reymonta była Komediantka bardzo przychylnie przyjęta przez czytelników i krytykę. Pisarz wykorzystał własne przeżycia z czasów wędrówek z trupą aktorską, dlatego książka tchnęła autentycznością. Powieść cieszyła się tak znacznym powodzeniem, że autor przystąpił do pisania jej kontynuacji.


Reklama


Kłopoty ze zdrowiem

Potem przyszedł czas na Ziemię obiecaną i kolejne opowiadania. Stawki nie były jednak zbyt wysokie i Reymont ciągle borykał się z problemami finansowymi. Zarabiał „wystarczająco na pogrzeb”, lecz zbyt mało, „by żyć”.

Tym bardziej że ciągle miał kłopoty ze zdrowiem, co sprawiało, że nie mógł pisać i zarabiać. Lista chorób, jakie przechodził w tym czasie, jest wyjątkowo długa – poza regularnymi przeziębieniami zapadł także na żółtaczkę, a potem zaczęły się problemy z sercem.

Portret Reymonta z 1896 roku autorstwa Antoniego Kamieńskiego (domena publiczna).
Portret Reymonta z 1896 roku autorstwa Antoniego Kamieńskiego (domena publiczna).

Bardzo go to przybijało, uważał, że potrafi przezwyciężyć kłopoty finansowe, ale zdrowie staje się coraz większym problemem. Inna sprawa, że bez wątpienia był hipochondrykiem i lubił się nad sobą rozczulać.

Zderzenie dwóch pociągów

Lekarze zalecili mu więc wyjazd do Italii w celach zdrowotnych, ale przyszły noblista nie był przygotowany finansowo na podobną eskapadę. W zamian postanowił odpocząć w Zakopanem i 13 lipca 1900 roku wsiadł w Warszawie do pociągu jadącego do Krakowa. Pod Włochami w pobliżu stolicy skład uległ jednak katastrofie – doszło do czołowego zderzenia dwóch pociągów.


Reklama


Zginęły dwie osoby, było wielu rannych, a Reymont trafił do szpitala, gdzie spędził półtora miesiąca. Oprócz dolegliwości fizycznych pojawiły się również problemy psychiczne, pisarz długo nie mógł dojść do siebie. [W liście wysłanym ze szpitala pisał do przyjaciółki]:

(…) rozcięcie głowy się goi a złamane żebro również, tylko że ani chodzić, ani siedzieć jeszcze nie mogę, zbyt mnie boli krzyż i bok, no i sił jeszcze nie mam.

Artykuł stanowi fragment książki Sławomira Kopra pt.  Nieznane losy autorów lektur szkolnych Wstydliwe tajemnice mistrzów pióra (Wydawnictwo Fronda 2020).
Artykuł stanowi fragment książki Sławomira Kopra pt. Nieznane losy autorów lektur szkolnych Wstydliwe tajemnice mistrzów pióra (Wydawnictwo Fronda 2020).

Obiecują mi doktorzy, że za jakiś miesiąc ze szpitala wyjdę, a potem na dłuższą kurację całego ustroju nerwowego jechać muszę, tak że na całą jesień i zimę wyślą mnie pewnie do Włoch, nad morze.

Sowite odszkodowanie

Ostatecznie jednak Reymont pojechał do Włoch, ale stan jego psychiki był daleki od stabilizacji. Pisarz narzekał, że „jest tak wyczerpany wciąż, tak zdenerwowany, tak bez woli i sił, że rozpacz już go ogarnia”.


Reklama


Nie tolerował hałasu ani towarzystwa innych osób, a „już muzyka każda doprowadzała go wprost do omdleń i spazmatycznych płaczów”. Szczerze obawiał się, że już nigdy nie będzie mógł pracować twórczo, i wytoczył kolei proces o odszkodowanie za utracone zdrowie.

Przy okazji na jego prośbę doktor Jan Roch Raum ze Szpitala Praskiego sfałszował diagnozę lekarską, podając, że pisarz doznał złamania 12 żeber (w rzeczywistości dwóch), oraz sugerując, że zmiany w jego psychice mają charakter nieodwracalny. Reymont zatrudnił dobrego (i zapewne dość drogiego) prawnika, dzięki czemu otrzymał 38,5 tysiąca rubli srebrem odszkodowania (ponad 460 tysięcy euro).

Dzięki oszustwu Reymont zgarnął pokaźne odszkodowanie (Jacek Malczewski/domena publiczna).
Dzięki oszustwu Reymont zgarnął pokaźne odszkodowanie (Jacek Malczewski/domena publiczna).

Taki dopływ gotówki zapewnił Reymontowi niezależność finansową, odtąd mógł się więc poświęcić wyłącznie pracy literackiej. Objawy neurastenii niebawem ustąpiły, nie były chyba zresztą specjalnie uciążliwe, skoro Reymont – przebywając po wypadku w Krakowie – prowadził bardzo intensywne życie towarzyskie.

Był bowiem osobą popularną w kręgach miejscowej bohemy, gdyż bez przerwy przesiadywał w kawiarniach, a do tego chętnie płacił rachunki za miejscowych artystów. [Alfred Wysocki wspominał:]

Więc gdy przybył znów nazajutrz powitaliśmy go hałaśliwie i serdecznie. (…) Reymont na razie leczył się zapamiętale – na koszt dyrekcji kolei – w sanatorium nie pił i nie palił, za to u Schmidta stawiał sobie i nam gęste kolejki i opowiadał o swoim życiu.

Wstydliwe tajemnice mistrzów pióra

WIDEO: Zakazane pokoje zamku na Wawelu

Autor
Sławomir Koper

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.