Podbój Anglii sprawił, że Wilhelm Zdobywca stał się jednym z tych władców, którzy wywarli największy wpływ na historię średniowiecznej Europy. To jednak, co nastąpiło po jego zgonie zdecydowanie nie przydawało mu chwały. Wręcz przeciwnie. Pochówek najpotężniejszego króla końca XI wieku pełen był gorszących scen.
Życie Wilhelma Zdobywcy upłynęło pod znakiem licznych wojen. Zwycięstwo pod Hastings i zdobycie angielskiej korony wcale nie oznaczały końca zmagań toczonych od najmłodszych lat przez władcę Normandii.
Reklama
Ostatnia kampania Wilhelma Zdobywcy
Ostatnią – jak się później okazało – kampanię Wilhelm Zdobywca rozpoczął latem 1087 roku. Rozgrywała się ona na pograniczu Normandii i Francji, gdzie pod koniec lipca jego wojska zdobyły i puściły z dymem miasto Mantes.
Liczący 59 lat król był już wówczas mocno otyły i schorowany. Zgodnie z tym, co pisze profesor David Crouch w książce pt. Normanowie. Historia dynastii, Wilhelm „jadąc przez drażniący dym płonącego miasta, nagle zasłabł. Atak, który dopadł monarchę, był na tyle silny, iż osunął się do łęku siodła”.
[Kronikarz] Wilhelm z Malmesbury powtarzał pewną opowieść, że w tym momencie zadał sobie poważną ranę, uderzając się o kuliste zakończenie łęku siodła, gdy jego koń wierzgnął kopytami, chcąc uniknąć żaru zalegającego na drodze.
Medycy nie dawali nadziei królowi
Inne źródła jasno wskazują, że tak naprawdę władca jeszcze przed rozpoczęciem wyprawy zaniemógł. Jak podkreśla brytyjski historyk „wydaje się, że w lipcu 1087 roku jeden z ważniejszych organów wewnętrznych króla uległ poważnemu uszkodzeniu”. Medycy opiekujący się – przewiezionym do Rouen – Wilhelmem nie dawali mu nadziei na wyzdrowienie.
Agonia trwała przez długie sześć tygodni. Gdy koniec był już bliski król podyktował swój testament polityczny. Pierworodny syn Robert otrzymał Normandię. Drugi w kolejności, zaufany Wilhelm Rudy „przejmował Anglię i królestwo. Najmłodszy syn Henryk obdarowany został potężną kwotą 5000 funtów”.
Reklama
Słudzy obrabowali komnatę króla
Ostatecznie król wyzionął ducha wczesnym rankiem 9 września 1087 roku. Mimo że los władcy był już od dawna przesądzony, to jego zgon zaskoczył dwór. Przy boku króla nie było żadnego z synów.
Wilhelm Rudy wyjechał uprzednio do Anglii, z kolei Henryk „został również odesłany, aby zabezpieczył swój pieniężny spadek”. Pokłócony z ojcem Robert z kolei w ogóle nie pofatygował się do Rouen.
Możni i biskupi, którzy towarzyszyli monarsze w ostatnich godzinach życia na wieść o zgonie… też czym prędzej wyjechali, aby chronić swoje domy i posiadłości. Jak czytamy w książce Normanowie. Historia dynastii:
Król Wilhelm pozostał sam, a pozbawieni nadzoru służący obrabowali komnatę, w której zmarł oraz przeszukali ciało władcy, zrzucając je na podłogę. Leżało tam przez cały ranek, dopóki arcybiskup Rouen nie zebrał grupy wiernych z miasta i nie rozpoczął odprawiania nabożeństwa za zmarłego, powiązanego z wielką procesją, która przeszła ulicami Rouen do kościoła świętego Gerwazego.
Reklama
Pojawił się też problem z przygotowaniem ciała do pochówku – pozostawało ono pod opieką miejscowego ziemianina, który odpowiadał za przeniesienie zwłok do portu rzecznego w Rouen, skąd miały być przewiezione barką do Caen, gdyż nikt inny nie był w stanie tego zorganizować.
Ostatni przyjazd Wilhelma do jego ulubionego miasta nie przebiegał pomyślnie: gdy jego ciało dotarło do klasztoru, w Caen wybuchł wielki pożar, a urzędnicy, którzy mieli czuwać nad ciałem, porzucili swoje obowiązki i pobiegli pomagać w walce z ogniem.
Pogrzeb pełen gorszących scen
To jednak nie koniec. Również pochówek monarchy nie obył się bez gorszących scen. W momencie, gdy podczas mszy żałobnej biskup Evreux poprosił zebranych o modlitwę jeden z mieszkańców postanowił głośno przedstawić swoje żale.
Zaczął na cały głos skarżyć się, że Wilhelm zabrał mu bez żadnej rekompensaty ziemię, na której wybudowano opactwo, gdzie teraz miał spocząć król. Część zebranych poparła nawet żądania poszkodowanego, który „domagał się, aby nie grzebać ciała rabusia w ziemi, która nie była jego własnością”.
Reklama
Ostatecznie sytuację załagodził najmłodszy z synów Wilhelma, który od razu wypłacił rekompensatę oraz zapewnił, że niezadowolony człowiek później otrzyma więcej pieniędzy. Wcale nie oznaczało to jednak końca problemów. Zgodnie z tym, co pisze w swojej książce David Crouch:
Następnym kłopotem stał się sam pochówek, bowiem okazało się, że przygotowany sarkofag jest za mały dla króla. Kiedy zdesperowani uczestnicy uroczystości próbowali wcisnąć ciało na siłę do środka, rozpadło się ono z powodu nieudolnie przeprowadzonego w Rouen balsamowania. (…)
I tak pochówek najpotężniejszego króla tamtych czasów zakończył się zamieszaniem i poniżeniem.
Historia jednej z najważniejszych średniowiecznych dynastii
Ilustracja tytułowa: Pogrzeb Wilhelma Zdobywcy w wyobrażeniu Jeana-Paula Laurens’a (domena publiczna).
Bibliografia
- David Crouch, Normanowie. Historia dynastii, Bellona 2024.