Słowianie z około 800 roku

Za kogo uważali się mieszkańcy dawnej Słowiańszczyzny? Niemal żaden nie powiedziałby, że jest Słowianinem

Strona główna » Średniowiecze » Za kogo uważali się mieszkańcy dawnej Słowiańszczyzny? Niemal żaden nie powiedziałby, że jest Słowianinem

Słowianie z wczesnego średniowiecza są zwykle, bez głębszego zastanowienia i wprost odruchowo, nazywani ludem. Ewentualnie, gdy potrzeba większego formalizmu, mówi się o nich jako o grupie etnicznej. Należy jednak mieć świadomość, że niemal żadna ze znanych definicji ludów i grup etnicznych wcale do nich nie pasuje.

Lud, po łacinie gens, to określenie zaczerpnięte ze źródeł antycznych i średniowiecznych. Autorzy, którzy go używali, mieli na myśli wspólnotę podobną do narodu: nie tylko posługującą się jednym językiem, ale też praktykującą te same obyczaje, podobnie się ubierającą i zachowującą, żyjącą według jednego zbioru praw, uważającą to samo terytorium za swoją ojczyznę, a poza tym przekonaną (niekoniecznie słusznie) o swoim wspólnym pochodzeniu.


Reklama


Czym jest lud albo etnos?

Współczesne definicje grup etnicznych brzmią podobnie. Francuski antropolog Guy Nicolas wylicza niemal wszystkie powyższe warunki. Dopowiada poza tym, że grupa etniczna to wspólnota oparta na mitycznych przekonaniach, względnie niewielka oraz trwała. Taka, której członkowie używają tej samej nazwy na określenie samych siebie, poza tym zaś rozmyślnie starają się odróżnić od sąsiadów i uważają ich za obcych.

Na ostatnią kwestię szczególną uwagę zwracała także polska badaczka Zofia Sokolewicz. Jak pisała, grupa etniczna to największa wspólnota, z jaką człowiek żyjący w rzeczywistości pierwotnej był w stanie czuć się związany, mówić o niej, że to „my”, i przeciwstawiać ją ludziom z zewnątrz. Poza tą grupą ustawała nie tylko „zdolność porozumiewania się”, ale też „możliwość odwołania się do solidarności” w celu osiągnięcia wspólnych korzyści.

Wędrówka Słowian
Wędrówka Słowian. Ekspozycja w skansenie archeologicznym w Trzcinicy (fot. Kamil Janicki).

Czy te etykiety pasują do Słowian?

Etnosem albo ludem w takim rozumieniu mogli być ewentualnie pierwsi Słowianie, zamieszkujący niewielką wspólną kolebkę i posługujący się niemal identycznym językiem. Nawet na temat ich poczucia tożsamości i wspólnoty da się jednak wyłącznie snuć domysły.

Badacze zaczynają sugerować, że także w tych najwcześniejszych, nieoświetlonych źródłami czasach, językiem słowiańskim posługiwały się grupy o różnych przekonaniach, nawet skłócone. Konflikty i rywalizacje mogły zresztą, obok wielu innych przyczyn, stać u podstaw wędrówek, za sprawą których jedna trzecia zasiedlonej Europy stała się słowiańska. Nikt przecież nie porzucał domu i nie wyruszał w nieznane bez dobrego pretekstu.


Reklama


Jeśli poczucie wspólnoty kiedykolwiek istniało, to nieuchronnie poczęło kruszeć i zanikać na skutek rozprzestrzeniania się języka oraz przejawów kultury pierwszych Słowian. Osadnicy wyruszający z kolebki na nowe ziemie przekazywali ich mieszkańcom swoje przeświadczenia, obyczaje, przedmioty oraz mowę.

Sami też jednak chłonęli wcześniej obce im wzorce. Społeczności mieszały się i zmieniały. I choć wzorce słowiańskie okazywały się bardzo atrakcyjne i wpływowe, to nie przyjmowano ich bezkrytycznie. Nie odrzucano też bez myślenia wszystkich doświadczeń wcześniejszych pokoleń.

Artykuł powstał na podstawie mojej nowej książki pt. Cywilizacja Słowian. Prawdziwa historia największego ludu Europy (Wydawnictwo Poznańskie 2023).

Podzielona Słowiańszczyzna

Z wielkiego tygla kultur, jakim na przełomie antyku i czasów średniowiecznych była Europa Środkowa i Wschodnia, rodziły się grupy o wspólnym języku, ale o coraz bardziej odległym światopoglądzie.

Zamieszkując setki kilometrów od siebie, mierząc się z innymi wyzwaniami, podlegając odmiennej władzy i stykając się z innymi sąsiadami, pokojowo lub na wojennej stopie, różni Słowianie budowali swoją świadomość w o wiele węższych ramach.

Czuli się członkami społeczności kierowanej przez określonego wodza, zamieszkującej nad daną rzeką, sąsiadującej z takim czy innym wrogiem. To do takiej wspólnoty odnosili nazwę, poczucie pokrewieństwa. W jej ramach kreowali swoje prawa, obyczaje i gusta. I ziemie tejże grupy traktowali jako swoją ojczyznę.

Niemal z całkowitą pewnością można stwierdzić, że dla przytłaczającej większości ludzi posługujących się językiem słowiańskim przed przeszło tysiącem lat nie istniał żaden kolejny poziom identyfikacji. Nie byli oni świadomi, że należą do jeszcze większej grupy, a już tym bardziej nie odczuwali dumy z tego faktu. Zresztą, czy mogło być inaczej?

Za kogo uważał się typowy Słowianin z wczesnego średniowiecza?

Wyobraźmy sobie typowego słowiańskiego rolnika znad Wisły, Wełtawy czy Zbrucza, żyjącego na przykład w roku 800. Miał on kontakt z mieszkańcami sąsiednich wiosek, czasem wyruszał do większej osady na handel, wiedział, kto nim rządzi, i miał świadomość lokalnych wojenek z sąsiadami zamieszkującymi o kilka albo najwyżej kilkanaście dni drogi od niego.


Reklama


Cały świat, w którym się obracał, używał pewnie takiego samego języka, a odmienności wynikały na przykład z tego, jakie ceniono garnki albo jak rozumiano prawo do zagospodarowywania konkretnego spornego lasu lub żyznej doliny. Opisany gospodarz sprzed parunastu stuleci ani nie wiedział, że jest Słowianinem, ani taka wiedza na nic by mu się nie przydała.

Aby zrozumieć ten fakt, nie trzeba nawet odwoływać się do abstrakcyjnych przykładów z odległej i nieznanej przeszłości. Także badania etnograficzne prowadzone współcześnie na głębokiej prowincji, na przykład w wioskach na Białorusi, wykazują, że ich mieszkańcy często nie mają pojęcia, że są Słowianami i że z tego powodu powinni na przykład odczuwać jakąś więź z Polakami, ale czuć się mniej bliscy chociażby Litwinom.

Maksymalny zasięg osadnictwa słowiańskiego we wczesnym średniowieczu. Mapa z książki Cywilizacja Słowian.

Niewiedza nie jest oznaką zacofania. Po prostu mamy do czynienia z kategorią, która w społeczności względnie odizolowanej, tradycyjnej i skupionej na sobie, a nie na szerokim świecie, jest pozbawiona znaczenia.

Kto wiedział, że jest Słowianinem i co z tego wynikało?

We wczesnym średniowieczu poczucie słowiańskości było przydatne tam, gdzie napotykano ludzi, których Słowianami nie dało się nazwać.

Etykieta mogła więc być zrozumiała dla bywalców dużych grodów, gdzie prowadzono handel z obcymi, albo dla mieszkańców ziem przygranicznych, wyprawiających się zbrojnie na ludzi mówiących inaczej lub opierających się naporowi tychże. Nawet jednak oni nie myśleli i nie mogli myśleć o słowiańskości w jakichś wielkich, a tym bardziej precyzyjnych ramach.


Reklama


Mieszkaniec Karantanii, położonej na ziemiach obecnej Austrii i Słowenii, rozumiał, że jest człowiekiem słowa, a ci zza miedzy są niemymi albo bełkoczącymi Niemcami. Ale nie miał najmniejszego pojęcia o tym, że inni Słowianie zamieszkują na przykład nad Bałtykiem albo nad Bugiem.

Gdyby zresztą mu o tym powiedziano, nie wyciągnąłby z tego faktu żadnych szumnych wniosków. Chodziło przecież o ludzi o odmiennej historii, innych obyczajach, nawet innych wierzeniach. Słowem: o obcych.

Czy istniała wspólna słowiańska tożsamość?

Jak komentuje na przykład historyk Andrzej Janeczek, wczesną wspólnotę słowiańską coraz częściej rozumie się raczej jako „słowiańską masę”. Także Sebastian Brather pisze stanowczo, że nie może być mowy o tożsamości wszystkich Słowian we wczesnym średniowieczu, czy nawet o tożsamości samych Słowian Zachodnich. Nie byli oni jednym ludem czy jedną grupą etniczną.

Brama zrekonstruowanego grodu słowiańskiego w Gross Raden
Brama zrekonstruowanego grodu słowiańskiego Gross Raden w Meklemburgii (fot. Wolfgang Sauber, lic. CC-BY-SA 4,0).

Taki wniosek znajduje zresztą potwierdzenie i w źródłach z epoki. O tym, że Słowianie niczym się od siebie nie różnili, pisali tylko ludzie, którzy bardzo niewiele wiedzieli na ich temat i byli skłonni zadowalać się ogólnikami oraz uproszczeniami. Ktokolwiek głębiej zadumał się nad sprawą, przyznawał, że Słowianin Słowianinowi nierówny.

Doradca Karola Wielkiego Einhard pisał na początku VIII wieku, że wprawdzie „Sclavi” posługiwali się jedną mową, ale poszczególne ich grupy ogromnie różniły się pod względem ubioru i obyczaju. Na kartach anonimowego Geografa bawarskiego, z późniejszych lat tego samego stulecia wypisano z kolei niemal sześćdziesiąt różnych grup czy też plemion zamieszkujących obszary na wschód od ziem Franków. Najwidoczniej więc z odmienności, jakie tam panowały, nie tylko zdawano sobie sprawę, ale też uważano je za warte odnotowania.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

O fundamentalnych kontrastach szczególnie chętnie rozpisywali się też wcześni autorzy ze Słowiańszczyzny. Nie przebierali przy tym w słowach.

Na przykład na kartach ruskiej Powieści minionych lat wspólnota Polan zamieszkująca w rejonie Kijowa jest chwalona jako ludzie szanujący prawo i obyczajni. Ale już o innych grupach słowiańskich, takich jak Radymicze, Wiatycze czy zwłaszcza Drewlanie, autor pisał jako o stworzeniach żyjących po zwierzęcemu, podobnych do bydląt, sprośnych, prymitywnych. Był to więc obraz oparty na takich samych stereotypach, jakimi autorzy z Zachodu i z Bizancjum chętnie szafowali w odniesieniu do wszystkich znanych sobie Słowian.

„My Słowianie, ludzie prości”

Z istnienia Słowiańszczyzny we wczesnym średniowieczu obcy zdawali sobie sprawę dużo lepiej od samych Słowian. Także oni rzadko jednak pisali o tym regionie jako o całości. Dla Franków i Niemców „Sclavinią” było przede wszystkim Połabie. Bizantyńczycy z kolei lokowali Słowiańszczyznę głównie na Bałkanach.


Reklama


Wśród Słowian wspólna, nadrzędna etykieta, używana na określenie całego regionu i jego mieszkańców, pojawiała się właściwie tylko na szczytach drabiny społecznej. Sięgali po nią intelektualiści i ewentualnie członkowie elity.

Na ile wiadomo, autor żywotu świętego Metodego z końca IX wieku był pierwszym Słowianinem, który wprost pisał o Słowianach i słowiańskości. Anonimowy skryba z obszaru Wielkich Moraw swojego księcia Rościsława nazwał właśnie władcą słowiańskim. Twierdził poza tym, że należy do narodu słowiańskiego. Użył też znamiennego zwrotu, do którego chętnie odwoływano się w późniejszych stuleciach: „My Słowianie, ludzie prości”.

Słowianie z około 800 roku. Ekspozycja w Muzeum Archeologicznym w Krakowie.
Słowianie z około 800 roku. Ekspozycja w Muzeum Archeologicznym w Krakowie.

Potem podobne frazy przewijały się w czeskiej Legendzie Krystiana (koniec X wieku), w jednej z pierwszych hagiografii świętego Wojciecha (przedstawianego jako misjonarz „z narodu słowiańskiego”) czy wreszcie w polskiej, choć spisanej przez przybysza z zewnątrz, nie Słowianina, kronice Galla Anonima.

W żadnym z tych i innych dzieł słowiańskość nie stanowiła jednak kluczowej kategorii opisu, nie przywiązywano do niej zasadniczej wagi. Ogółem była to etykieta, która w szerokim sensie mogła być zrozumiała dla samej wierchuszki, może dla 1 procenta społeczeństwa. Ale nie dla pozostałych 99 procent ludzi, których opisywano i opisuje się jako Słowian.


Reklama


Po pierwsze język

Wizja Słowian jako wielkiego, odrębnego ludu o wspólnych cechach zaczęła być szeroko promowana dopiero w czasach nowożytnych, zwłaszcza od XVIII stulecia, zwykle zresztą w celach czysto politycznych. Dzisiaj badacze spoglądający na sprawę z dystansu, jak Sebastian Brather, komentują, że słowiańskość jako kategoria kultury i wszystko, co próbowano z nią wiązać, to wręcz „romantyczny wymysł”.

Specjaliści z Polski i z innych krajów słowiańskich zwykle nie ujmują sprawy aż tak ostro. Ale i wśród nich przeważa obecnie opinia, że Słowianie to przede wszystkim albo wręcz wyłącznie grupa językowa.

„Pojęcie Słowian bazuje na językowej wspólnocie, na fakcie postrzegalnego od zarania dziejów językowego pokrewieństwa” – podkreślała chociażby Hanna Popowska-Taborska. – „Wszelkie inne czynniki sprawiające, że o Słowianach można mówić jako o określonej całości, są zawsze wtórne wobec tego podstawowego wyróżnika”.

****

Artykuł powstał na podstawie mojej nowej książki pt. Cywilizacja Słowian. Prawdziwa historia największego ludu Europy (Wydawnictwo Poznańskie 2023). To wnikliwe spojrzenie na początki Słowiańszczyzny, wykorzystujące najnowsze ustalenia naukowe. Poznaj życie codzienne, obyczaje i zagadkowe pochodzenie naszych przodków. Pozycja już dostępna w sprzedaży.

WIDEO: Co naprawdę genetyka mówi o pochodzeniu Słowian?

Autor
Kamil Janicki

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.