Jeżeli nie były akurat brzemienne lub nie karmiły piersią niemowlęcia, to kąpały się przynajmniej dwanaście razy w roku. Tak nakazywała im religia. Zachował się jednak tekst, którego autor utyskiwał, że kobiety uczyniły mycie się „regularną praktyką”. O najczystszych niewiastach średniowiecza pisze Katherine Ashenburg w książce pt. Historia brudu.
Z praktycznego punktu widzenia najczystsze w średniowiecznej Europie były zamężne Żydówki przed menopauzą. Niddah, jak określano miesiączkującą kobietę, obowiązywał nakaz oczyszczenia w rytualnej łaźni, tzw. mykwie, siedem dni po zakończeniu krwawienia. Dopiero wtedy mogła ona podjąć stosunki seksualne z mężem.
Reklama
Co najmniej dwanaście kąpieli w roku
Mykwy używano także do innych celów: rytualnej kąpieli podczas ceremonii inicjacji konwertytów, oraz ablucji, którym poddawał się każdy ortodoksyjny żyd w wigilię szabatu i świąt. Tutaj także obmywano wykonane przez gojów szklane i metalowe naczynia oraz garnki, zanim pozwolono na ich kontakt z pożywieniem.
Czystość korzystających z mykwy kobiet wynikała nie tyle z samej rytualnej kąpieli, co poprzedzającego ją obowiązkowego wstępnego obmycia.
Niddach musiała być fizycznie nieskazitelnie czysta, włączając w to włosy i paznokcie, kiedy wchodziła do rytualnej łaźni, tak by nic nie znajdowało się między wodami mykwy a ciałem kąpiącej się.
Wyjąwszy okresy brzemienności i laktacji (a zalecany powrót do aktywności seksualnej w połowie miesięcznego cyklu musiał skutkować ich wysokim odsetkiem) oraz przypadki rzadkiego miesiączkowania, oznaczało to, że kobieta dokonywała co najmniej dwunastu gruntownych ablucji na rok – co stanowi liczbę jak na owe czasy imponującą.
Reklama
„Regularna praktyka”
Wydaje się, że niektóre niewiasty rozsmakowały się w kąpielach i korzystały z nich nawet częściej. Pewien rabin gminy aszkenazyjskiej z północnej Francji i Nadrenii utyskiwał, że kobiety uczyniły mycie się „regularną praktyką”, zdecydowanie bardziej beztroską niż drobiazgowe oczyszczenie poprzedzające wejście do mykwy.
A jeśli myły się na kilka dni przed wizytą w rytualnej łaźni, pisał rabbi, zakładają, że to wystarczy, gdy tymczasem „suchy naskórek i strupy zdążyły przyschnąć do ich ciał i w ten sposób święta woda nie dociera do skóry, zatem cała kąpiel staje się nieważna”
Choć na Żydówkach spoczywał najwyraźniej sprecyzowany obowiązek kąpieli, Talmud nakazywał dbałość o higienę osobistą wszystkim żydom. Na jego stronicach można znaleźć zestawienie dziesięciu rzeczy, które musiało posiadać miasto czy osada, zanim mógł w niej zamieszkać uczony, na przykład publiczne łaźnie, sąd, nauczyciela, specjalistę od obrzezania oraz publiczny ustęp.
Szczególnie istotne były łaźnie, ponieważ Żydów często obowiązywał zakaz kąpania się w rzece, w której myli się goje. Jeśli miasto nie posiadało zakładu kąpielowego, albo ten istniejący był dla nich zamknięty bądź nie odpowiadał im z jakichś względów, wznosili własną łaźnię.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Katherine Ashenburg pt. Historia brudu. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Bellona 2020.