W starciu z kawalerią husaria nie miała sobie równych na nowożytnych polach bitew. Gdy jednak przeciwnikiem były uzbrojone w długie piki, zwarte oddziały piechoty słynna jazda miała znacznie trudniejsze zadanie. Ale dzięki doskonałemu wyszkoleniu i odwadze husaria potrafiła triumfować i w takich bataliach. Przekonali się o tym Moskale podczas walk pod Smoleńskiem w 1634 roku, gdzie sławą okrył się jednoręki husarz Tomasz Sapieha.
Syn wojewody nowogrodzkiego stracił dłoń 21 kwietnia 1632 roku podczas pojedynku ze starostą opęskim Jerzym Zenowiczem. Zgodnie z tym, co zanotował w swym dzienniku kanclerz wielki litewski Albrycht Stanisław Radziwiłł walka była jednak nieuczciwa.
Reklama
Husarze pod Smoleńskiem w 1634 roku
Dlatego „za ten uczynek dekretem marszałkowskim sprawca został ukarany infamią”. Sam zaś Sapieha – jak podkreśla doktor Radosław Sikora w książce pt. Dawna Rzeczpospolita na nowo odkryta – mimo że został okaleczony „nie stracił przekonania, że jako szlachcic zobowiązany jest do obrony ojczyzny”.
Dowód na to dał już latem następnego roku, gdy król Władysław IV Waza zorganizował odsiecz dla obleganego przez Moskali Smoleńska. Sapieha stanął wtedy na czele liczącej 120 jeźdźców roty husarskiej, którą wystawił własnym sumptem.
Z uwagi na charakter działań podczas kampanii smoleńskiej husaria nie miała wielu okazji do wykazania się na polu bitwy. Gdy jednak 22 września nadarzyła się sposobność skrzydlaci jeźdźcy po raz kolejny udowodnili, że w pełni zasługiwali na swą renomę.
Tego dnia na Górze Pieczarskiej trzy roty husarskie oraz jedna kozacka starły się z carską piechotą. Historycy szacują, że przeciwko litewskiej jeździe stanęło około 1000 muszkieterów oraz pikinierów.
Reklama
Wróg miał więc przynajmniej dwukrotną przewagę liczebną. Etatowo cztery roty kawalerii liczyły bowiem 480 jeźdźców. Zachowane źródła sugerują jednak, że w rzeczywistości było ich znacznie mniej. Jak bowiem zanotował cytowany już Albrycht Radziwiłł: „przez ustawiczną pracę i narażanie się na niebezpieczeństwa, liczebność żołnierza litewskiego widocznie się zmniejszyła”.
Prestiżowe zwycięstwo husarii
Zgodnie z tym, co pisał w swoim diariuszu Jan Moskorzowski, hetman wielki litewski Krzysztof Radziwiłł rzucił 22 września 1634 roku jazdę przeciwko Moskalom, którzy próbowali niepostrzeżenie przebić się do swych otoczonych towarzyszy broni.
Mimo niesprzyjających dla jazdy warunków terenowych, dowodzone przez Sapiehę i Madalińskiego chorągwie:
(…) nieprzyjaciela primo impetu starły i onę dolinę trupy napełniły. (Legło tych na placu ex confessione [z zeznań] samych nieprzyjacielskich języków 400 człeka), bo się za nimi naszy ku Dziewiczej górze byli zagnali i aż in conspectum [przed oblicze] jezdy nieprzyjacielskiej, która się jednak o usarza naszego kusić nie śmiała, przyszli.
Reklama
Z kolei inny cytowany przez Radosława Sikorę uczestnik tamtych wydarzeń zanotował w swoim diariuszu:
Nasi ich gromić, bić, gonić poczęli i aż za most zagnali; w której utarczce p. wojewodzic nowogrodzki ze swoją chorągwią napadłszy na piechotę, o nią uderzył się i wielką w nich szkodę poczynił. Legło tam ze strony nieprzyjacielskiej do 500, z naszych jeden towarzysz zabity a kilku postrzelonych; koni dość napsowali.
Jak podkreśla autor książki Dawna Rzeczpospolita na nowo odkryta „był to jeden z tych niezbyt licznych, acz wyjątkowo prestiżowych przypadków, gdy husarze rozbili pikinierów”.
Nowe spojrzenie na Rzeczpospolitą Obojga Narodów
Bibliografia
- Radosław Sikora, Dawna Rzeczpospolita na nowo odkryta. Tom 2 Zona Zero 2025.
- Radosław Sikora, Niezwykłe bitwy i szarże husarii, Instytut Wydawniczy Erica, 2011.