Florian Hieronim Radziwiłł zaliczał się do grona najbogatszych magnatów XVIII-wiecznej Rzeczpospolitej Obojga Narodów. W przeciwieństwie do swych przodków nie angażował się w życie publiczne, nie uczestniczył w sejmach, nie zabiegał o żadne godności. Pogardził nawet propozycją Potockich, którzy chcieli, by kandydował na króla Polski. Zamiast tego wolał żelazną ręką rządzić swoim własnym państewkiem w państwie. Metody, które stosował jeżą włos na głowie.
Chociaż w kręgach szlacheckich kłótnie majątkowe, skandale o charakterze obyczajowym czy najróżniejsze dziwactwa nie były rzadkością, to wyczyny krajczego Marcina Mikołaja daleko wykraczały poza akceptowalną normę (więcej na jego temat przeczytacie w tym artykule).
Reklama
Chorobliwie zazdrosny
Był utrapieniem dla całego domu Radziwiłłów, stąd wniosek jego bliskich o ubezwłasnowolnienie. I chociaż wybryki „rodowej zakały” głośne były w całej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, sprawa ciągnęła się przez lata. Dopiero w 1748 roku król August III wydał nakaz przeprowadzenia ubezwłasnowolnienia, którego wykonanie powierzono Hieronimowi Florianowi Radziwiłłowi.
Obu Radziwiłłów łączyło pokrewieństwo przez wspólnego pradziadka Aleksandra Ludwika (1594–1654), wojewodę brzeskiego, połockiego, marszałka wielkiego litewskiego. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że osobą, której powierzono kuratelę był człowiek, który również — delikatnie mówiąc — znacząco odbiegał od normy.
Bożena Popiołek uważa, że był niezrównoważonym paranoikiem i chorobliwie zazdrosnym małżonkiem. Pierwsza żona Hieronima Radziwiłła opuściła męża po kilku latach.
Następny związek, zawarty w 1745 roku z Magdaleną Czapską, z początku wydawał się być szczęśliwy. W euforii pierwszych miesięcy poślubnych pannie młodej wydawało się, że trafiła na anioła i w ogóle „jakby do nieba się dostała”. Wkrótce jednak nastąpiło „wygnanie z raju” i Magdalena znalazła się w piekle, w którym mąż zażądał absolutnego posłuszeństwa wynikającego „z praw boskich męskiej płci nadanych”.
Reklama
Swoją filozofię w małżeństwie wyłożył w dziełku pozostającym w rękopisie: Edukacja, którą gdy mi Bóg Wszechmogący pozwoli mieć Dziatki dać myślę… Przestrzegał w niej mężów, aby nie dali się wodzić za nos, w przeciwnym razie będą niegodnymi przestawania z poczciwymi ludźmi, którzy nie cierpią niewieściego panowania nad mężczyzną.
Nie angażował się w życie publiczne
Swoją filozofię we własnym małżeństwie wprowadzał z żelazną konsekwencją. Po kilku miodowych miesiącach zakazał żonie wszelkich wyjazdów, widywania z matką i rodziną. Magdalena była poddana ścisłej kontroli przez służbę. Druga żona po wielokrotnych próbach ucieczki w 1750 roku schroniła się wreszcie w warszawskim klasztorze sakramentek.
Trzeba jednak też przyznać, że może na Litwie nikt nie był lepiej przygotowany do skutecznej kurateli nad szalonym Marcinem Mikołajem niż szaleńczo perfekcyjny Hieronim, jeden z najbogatszych magnatów ówczesnej Rzeczypospolitej. To on dzięki porozumieniu z palatynem reńskim odzyskał dla Radziwiłłów majątki Ludwiki Karoliny, tej, która zwiodła obietnicą małżeńską Jakuba Sobieskiego.
Hieronim Florian Radziwiłł nie angażował się w życie publiczne, nie widać go na sejmach, nie zabiegał o żadne godności. Pogardził również propozycją Potockich kandydowania na króla Polski.
Reklama
Wolał rządzić swoim własnym państewkiem, w którym łączył rygoryzm militarny zapożyczony częściowo z Prus i zamiłowania kulturalne. Utrzymywał w swoich posiadłościach grupy teatralne, które wystawiały przedstawienia włoskie oraz niemieckie.
„Będę go miał zawsze na widoku”
W należącym do niego Słucku założył manufakturę produkującą słynne pasy, a także… szkołę baletową. Był jednak również porywczym okrutnikiem, któremu lepiej było schodzić z drogi, bo skutki jego specyficznego poczucia humoru można było przypłacić życiem, niezależnie od tego, czy było się chłopem czy szlachcicem.
Z uwagi na to, że książę Hieronim Florian się jąkał, niektóre dramatyczne sytuacje miały dodatkowo upiorno-groteskową oprawę. Jeden z jego oficerów zapomniał, że książę chociaż wymagał bezwzględnej dyscypliny, nie lubił jednocześnie nadgorliwości. Zatem gdy nazbyt ostentacyjnie kręcił się przy książęcych komnatach, książę w charakterystyczny dla siebie sposób zapytał:
— A cze-cze-cze-czemu to wasze tak tu łazisz?
— Chciałbym być zawsze na widoku, jaśnie panie, i zawsze do usług — brzmiała odpowiedź.
Wobec takiej riposty książę Hieronim kazał oficera powiesić w świetle bramy zamkowej, a zgromadzonym podczas egzekucji oznajmił:
— Te-te-te-teraz będę go miał zawsze na widoku.
Reklama
Hieronim wolał rządzić twardą ręką we własnym państewku radziwiłłowskim z sześciotysięczną armią i szkołą kadetów. Wojsko miał zdyscyplinowane na wzór pruski. Dlatego bez trudu zapanował nad szalonym kuzynem, uwięził Marcina i wywiózł do Białej na Podlasiu, gdzie „alchemik i władca haremu” był trzymany przez kilka lat; później został wywieziony do Słucka.
Więzień przeżył swojego strażnika i przeszedł pod kuratelę hetmana Michała Kazimierza Radziwiłła, brata zmarłego w 1760 roku Hieronima. Dwa lata później zmarł również hetman i wtedy kuratelę sprawował syn uwięzionego z drugiego małżeństwa, Michał Hieronim.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Witolda Banacha pt. Radziwiłłowie. Burzliwe losy słynnego rodu. Jej nowe wydanie ukazało się w 2023 roku nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.