Gerwazy z Pana Tadeusza. Rysunek Antoniego Kozakiewicza z końca XIX wieku.

Niewygodne źródła polskiej kultury szlacheckiej. Niemal cała wizualna otoczka ziemiaństwa miała jedno pochodzenie

Strona główna » Nowożytność » Niewygodne źródła polskiej kultury szlacheckiej. Niemal cała wizualna otoczka ziemiaństwa miała jedno pochodzenie

Stroje, fryzury i elementy rynsztunku właściwe dla szlachty z Rzeczpospolitej Obojga Narodów nazywano na zachodzie rzeczami typowo polskimi. Tak też zostały zapamiętane nad Wisłą – do dzisiaj chociażby komplet złożony z kontusza, żupana i pasa słuckiego określa się mianem naszego tradycyjnego „stroju narodowego”. Żaden z typowo szlacheckich rekwizytów nie zrodził się jednak w Rzeczpospolitej. Właściwie wszystkie miały jedno pochodzenie.

Polscy szlachcice jak ognia unikali angażowania się w wojny. Swoisty pacyfizm był wręcz jedną z podstaw ziemiańskiej mentalności. To wcale jednak jeszcze nie oznacza, że do konfliktów nowożytnej Polski z sąsiadami dochodziło rzadko.


Reklama


Porównanie militarnych dziejów różnych krajów w XVII stuleciu przynosi wprost uderzające rezultaty. Liczby te pozwalają zaś zrozumieć kluczowe cechy dawnej kultury szlacheckiej.

Wyliczono, że przez cały XVII wiek Brandenburgia była zaangażowana w działania orężne przez 31 lat, Anglia przez 41, Rosja – 51, Francja – 53, cesarstwo pod władzą Habsburgów – 61, ale Rzeczpospolita – aż przez 68!

Bitwa pod Kłuszynem na obrazie Szymona Boguszowicza (domena publiczna).
Bitwa pod Kłuszynem na obrazie Szymona Boguszowicza. Widać zastępy szlacheckiego wojska (domena publiczna).

Wojna była nad Wisłą stanem niemal permanentnym. Nie licząc lat potopu szwedzkiego, gdy starcia i grabieże ogarnęły całe państwo, szlachcice byli jednak zdeterminowani ignorować każdy konflikt, który nie dotykał ich osobiście.

Wielki paradoks kultury szlacheckiej

Już od schyłku epoki jagiellońskiej wyraźnie dawał o sobie znać skrajny partykularyzm w sprawach obronnych. Panowie z Małopolski nie chcieli się dokładać do walk na Pomorzu, ci z Wielkopolski ani myśleli finansować obronę odległych ziem ruskich przed naporem Moskwy. Wojny uważano za problem lokalny.


Reklama


To oczywiście w większości przypadków wykluczało sukces. Fakt, że wybrane prowincje – zwłaszcza zaś cały wschód Rzeczpospolitej – były notorycznie zaangażowane w walki, z których gdzie indziej nie zdawano sobie bliżej sprawy, pozwala też jednak zrozumieć jeden z wielkich paradoksów kultury szlacheckiej.

Sobiepanowie byli pacyfistami przekonanymi o własnej wyższości nad każdym wrogiem. Zarazem jednak pełnymi garściami czerpali z dorobku nieprzyjaciół i ze wzorów, jakie dało się podpatrzyć tylko przy okazji starć zbrojnych.

Tekst powstał na podstawie mojej nowej książki pt. Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty (Wydawnictwo Poznańskie 2023).

Inspiracje z tylko jednego kierunku

Cała niemal wizualna otoczka nadwiślańskiego szlachectwa miała wschodnie inspiracje. Elementy ubioru narodowego nie rodziły się na lokalnym gruncie, choć oczywiście adaptowano je do polskich gustów i potrzeb.

Żupany szlachty były wzorowane na strojach tureckich, zdobne pasy, w których rozkochali się członkowie elity, początkowo sprowadzano z Persji, a nawet Indii. Dopiero gdy podjęto ich krajową produkcję, zyskały miano polskich.


Reklama


Od Turków wzięto też chociażby ferezje (wierzchnie okrycia podbijane futrem z XVI–XVII wieku) czy bekiesze (długie płaszcze popularne w XVIII stuleciu). Również szlacheckie fryzury, o których pisałem w innym artykule, nieprzypadkowo rodziły skojarzenia z aparycją stepowych koczowników, najeżdżających pogranicze.

„Przejęliśmy od nich i od ich sprzymierzeńców…”

Szymon Starowolski w pierwszej połowie XVII wieku trafnie diagnozował, że „sprawcami” i popularyzatorami nowych trendów byli przede wszystkim żołnierze.

„Gdy wojna była między nami a Moskwą, tej ostatniej zwyczajem nosiliśmy szerokie i wydłużone kiereje, kosztowne futra podbite gronostajami, panterami albo sobolami oraz bardzo wysokie czapki” – wyliczał skrupulatny uczony.

Potem, gdyśmy z Turkami na Wołoszczyźnie wojowali, przejęliśmy od nich i od ich sprzymierzeńców Tatarów zwyczaj przystrajania koni, pewien rodzaj płaszczy żołnierskich wydłużonych, a także skrócone i mocno obciśnięte kurtki. Wkrótce, w czasie wojny w Prusach ze Szwedami, przejęliśmy od nich szerokie buty.

Kontusz sukienny z typowymi rozcinanymi rękawami w zbiorach Muzeum Warszawy
Szlachecki kontusz sukienny z typowymi rozcinanymi rękawami w zbiorach Muzeum Warszawy.

Taniej ograbić niż kupić

Kolejne mody rozprzestrzeniały się zwłaszcza w następstwie zwycięstw orężnych i udanych oblężeń. Szlachcice, w dniach pokoju zmuszeni drogo płacić za ozdoby i stroje, podczas wojen zdobywali garderobę i biżuterię na wrogach.

Nowe trendy zyskiwały uznanie nie dlatego, że z dalsza lub bliższa podziwiano styl nieprzyjaciół, ale ponieważ to, co uchodziło za piękne, zabierano siłą. Obdzieranie zwłok wrogów, łupienie wiosek, ściąganie kontrybucji od zajętych miast – wszystko to kreowało styl polskich szlachciców. Cywilizacja panów herbowych była na dobrą sprawę cywilizacją łupów.


Reklama


Władysław Łoziński przed stuleciem słusznie komentował: „Łup i otwarta grabież w kraju nieprzyjacielskim były uznanym przywilejem żołnierza. Dla wielu wojna bywała metodą dorobienia się, niebezpiecznym, ale obiecującym przedsiębiorstwem”.

Co wyróżniało Polskę szlachecką?

Oczywiście w taki sposób rozumowano nie tylko nad Wisłą. Rzeczpospolita, inaczej niż Szwecja, Niemcy czy Francja, leżała jednak na styku diametralnie różnych kultur. W efekcie oddziaływały na nią wzory, które na Zachodzie robiły wrażenie nader obce, nawet egzotyczne.

Gerwazy z Pana Tadeusza. Rysunek Antoniego Kozakiewicza z końca XIX wieku.
Gerwazy z „Pana Tadeusza”. Rysunek Antoniego Kozakiewicza z końca XIX wieku.

Poza tym Polacy przejawiali wprost imponującą zdolność do rozdzielania kwestii z pozoru ściśle z sobą zespolonych. Szlachcice gardzili islamem, potępiali w czambuł turecki ustrój i obyczaje „pohańców” oraz kwestionowali wszelkie osiągnięcia Porty Otomańskiej. Jednocześnie jednak ochoczo przebierali się w fatałaszki, których nie powstydziliby się wezyrowie.

„Im szlachcic był bogatszy, tym bardziej strój jego przypominał ubiór dostojników tureckich, a nawet samego sułtana” – kwitował Janusz Tazbir. Polscy księża z XVII stulecia mogli krytykować co najwyżej tureckie turbany, bo cała reszta wschodniej garderoby miała już przecież polskie odpowiedniki.


Reklama


Wjazdy naszych dostojników do Rzymu czy Paryża często rodziły zdumienie, bo w pierwszym momencie brano ich za innowierców. Takiej reakcji obawiał się zresztą też Jan III Sobieski przed bitwą wiedeńską. Zanim przystąpiono do sławnego starcia z Turkami, król nakazał żołnierzom założyć swoiste opaski, mające odróżniać ich od poddanych sułtana. Bo przecież styl i rynsztunek nie wystarczały do stwierdzenia, kto swój, a kto obcy.

Wpływ na język, o którym mało kto pamięta

Kultura wschodu wpływała na polską sztukę, na wystrój wnętrz, wreszcie i na język. Słownik historyczny turcyzmów w języku polskim, wydany na początku XXI wieku, obejmuje ponad pięćset stron samych tylko haseł, mowa więc o naprawdę potężnym zbiorze wyrazów.

Przykłady szabel polskich eksponowanych w połowie XIX wieku na wystawie starożytności
Przykłady szabel polskich eksponowanych w połowie XIX wieku na „wystawie starożytności” w Warszawie: 1. szabla Jana Karola Chodkiewicza z 1621, oprawa późniejsza z XVIII stulecia; 2. XVI-wieczna szabla okuta w srebro; 3. szabla Stanisława Potockiego z XVII wieku; 4. szabla XVI-wieczna.

Niekiedy zapożyczenia przechodziły zaskakującą drogę, tracąc wschodnie brzmienie, ale zyskując osobliwe i trudne do rozwikłania formy. Weźmy chociażby niezwykle cenioną tkaninę ze złotych nici, a więc złotogłów.

Wzmianka o głowie w kontekście materiału nie ma logicznego sensu. Jak wyjaśnia językoznawca Marek Stachowski, to pozostałość po nieudanym tłumaczeniu. Pierwotnie w Polsce było używane słowo altambasz, wzięte wprost od tureckiego altin bez.


Reklama


W oryginale zbitka oznaczała „złotą tkaninę”.Bardziej swojską wersję stworzono jednak bez zrozumienia tej etymologii. Komuś wyraz bez najwyraźniej skojarzył się z baszą, a więc głową, przywódcą. I tak powstał złotogłów.

Szczególnie wiele wschodnich wpływów widać w nazwach elementów uzbrojenia. Buzdygan, czekan, kord, czy nawet topór i dzida – wszystkie te słowa mają źródła tureckie, choć często bardzo odległe. Co ważniejsze, wpływy wschodnie było widać nie tylko w nazwach, ale i w faktycznych formach rynsztunku. A już zwłaszcza w jego podstawowym elemencie.

***

Tekst powstał w oparciu o moją książkę pt. Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty (Wydawnictwo Poznańskie 2023). To bezkompromisowa opowieść o warstwie, która przejęła pełnię władzy w Polsce, zniewoliła resztę społeczeństwa i stworzyła system wartości, z którym borykamy się do dzisiaj. Dowiedz się więcej na Empik.com.

WIDEO: Największy mit na temat polskiej szlachty

Autor
Kamil Janicki

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.