Wiosną 1184 roku pewny siebie książę Pomorza Bogusław podjął wielką wyprawę morską przeciwko Rugii, od niedawna kontrolowanej przez Danię. Zebrał podobno aż 500 okrętów, ale i tak dał się zaskoczyć przeciwnikowi i poniósł srogą klęskę. Zaraz później ruszyła duńska ekspedycja odwetowa przeciwko Słowianom z Pomorza. Nowy król Danii, Kanut VI, nie odniósł jednak ponownie łatwego sukcesu. Początek wyprawy okazał się dla potomków wikingów więcej niż rozczarowujący.
Sukces odniesiony w bitwie morskiej u przylądka Darsin dodał Duńczykom skrzydeł. Kanut VI postanowił iść za ciosem. Ogłosił podjęcie wyprawy na Pomorze latem 1184 roku, niecałe dwa miesiące po zwycięstwie pod Darsin. Za cel obrał Wołogoszcz, gród, którego Duńczycy nigdy nie zdobyli.
Reklama
Słowianie przygotowują się do obrony
Wołogoszczanie wiedzieli o duńskich planach. Przegrana ich księcia i pogrom pomorskiej floty nie złamały ich ducha oporu i nie obniżyły zdolności obronnych nie tylko Wołogoszczy, ale i pozostałych grodów pomorskich położonych u ujścia Odry.
Przygotowując się na duński atak, Wołogoszczanie jeszcze bardziej wzmocnili obronę, podejmując dodatkowe środki zapobiegawcze. Aby uniemożliwić okrętom nieprzyjaciela dotarcie pod mury miasta, zarzucili ujście Piany w głębszych miejscach stosami wielkich głazów i kamieni.W innych miejscach usiali dno rzeki licznymi palami powbijanymi na sztorc.
Potomkowie wikingów pod Wołogoszczą
Z końcem lipca albo w początkach sierpnia 1184 roku flota duńska zbliżyła się pod Wołogoszcz. Wyprawie przewodzili Kanut VI i [potężny arcybiskup Lund oraz najbliższy doradca duńskiego monarchy] Absalon.
Dla króla była to pierwsza wyprawa na Pomorze od czasu wstąpienia na tron w 1182 roku. Flocie duńskiej towarzyszyły liczne okręty rańskie [czyli wystawione przez Słowian z podbitej Rugii].
Reklama
Napastnicy najpierw przystąpili do usuwania z wielkim trudem przeszkód wodnych blokujących dostęp okrętom. Znajdujące się w mieście machiny miotające największego kalibru rozpoczęły natychmiast ostrzał, utrudniając Duńczykom działanie.
Próba szturmu na słowiański gród
Z niewielkimi stratami nieprzyjacielska flota dopłynęła wreszcie w pobliże umocnień obronnych Wołogoszczy, usiłując otoczyć miasto. Rozpoczęło się oblężenie. Gęsto powbijane w rzekę pale uniemożliwiały duńskim okrętom bezpośrednie zbliżenie się pod umocnienia Wołogoszczy.
Niektóre jednostki grzęzły na podwodnych przeszkodach, zamieniając się w bezużyteczne wraki. Jednocześnie posypał się na napastników grad pocisków, od ogromnej wielkości głazów i kamieni miotanych wielkimi katapultami po chmary strzał i oszczepów. Oczywiście Duńczycy odpowiedzieli nie mniej zmasowanym ostrzałem, ale szturm, czy raczej jego próby, nie zakończył się sukcesem.
Okręty zajęte lawirowaniem pomiędzy podwodnymi przeszkodami i groźnymi pociskami z pomorskich katapult nie były w stanie podejść na tyle blisko, by wysadzić desant piechoty.
Reklama
W duńskim wojsku nie brakło odważnych zapaleńców, którzy wyskakiwali z okrętów i, brnąc w wodzie, usiłowali przypuścić atak. Zarzuceni pomorskimi oszczepami musieli jednak odstąpić. Ponieśli duże straty.
Pomorzanie rozpoznali Absalona stojącego na pokładzie okrętu po znakach na jego tarczy i skoncentrowali na nim ostrzał jednej z katapult. Pierwszy atak zakończył się dotkliwą porażką.
Niewystarczająco sprytny fortel
Po jakimś czasie Duńczycy zaprzestali szturmu i w bezpiecznej odległości zreorganizowali swe siły. W trakcie szybkiej narady Esbern Snare wpadł na pomysł, który natychmiast zrealizowano.
Jeden szczególnie duży i pojemny okręt wypełniono po brzegi materiałami łatwopalnymi, podpalono i puszczono z korzystnym wiatrem w kierunku tego fragmentu umocnień Wołogoszczy, który wydawał się najsłabszy, a może po części był wzniesiony z drewna, co dawało nadzieję, że zajmie się ogniem, zawali i otworzy szturmującym drogę do miasta.
Nic z tego nie wyszło, ponieważ płonący okręt utknął po drodze na podwodnych palach i spłonął na rzece w znacznej odległości od obwarowań, nie czyniąc im najmniejszych szkód.
Niepowodzenie tej akcji znacznie ostudziło zapał Duńczyków. Odstąpili od zamiaru zdobycia Wołogoszczy, rozłożyli się obozem niedaleko miasta i rozesłali oddziały wzdłuż brzegów Piany z zadaniem niszczenia i plądrowania. Wołogoszczanie nie dali im jednak zaznać spokoju, nękając niespodziewanymi wypadami jazdy.
Reklama
Sen norweskiego rycerza
Wtedy pod Wołogoszczą na drugim brzegu Piany, naprzeciw duńskiego obozu pojawił się Bogusław na czele licznych konnych. Przez umyślnych zażądał od Absalona podjęcia rozmów. Arcybiskup podążył dwoma okrętami na środek rzeki, gdzie rozmówił się z Bogusławem.
Książę proponował, by udali się na ląd, gdzie łatwiej będzie rozmawiać w namiocie niż na kołyszącym się pokładzie okrętu. Absalon był skłonny przychylić się do propozycji Bogusława, jednak w ostatniej chwili, zanim opuścił pokład z zamiarem podążenia niewielką łódką w stronę brzegu, został powstrzymany przez norweskiego rycerza z własnej drużyny imieniem Erling.
Podejrzewał on zdradę (ponoć miał proroczy sen) i odwiódł Absalona od zejścia na ląd. Jednocześnie za radą Erlinga wezwano Bogusława, by przybył na duński okręt, jeżeli zależy mu na rozmowach. Wywiązała się jałowa dyskusja, czyja godność jest wyższa: książęca czy arcybiskupia. Ostatecznie Bogusław odmówił, co Duńczycy uznali za potwierdzenie podejrzeń Erlinga.
W tym czasie wojownicy Bogusława wykorzystali przerwę w walkach i zdołali zaopatrzyć Wołogoszcz w duże zapasy żywności.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Bitewny zamęt i płonące namioty
Po nieudanych rokowaniach Duńczycy zaniechali zamiarów zdobycia miasta. Z tym większą zaciekłością, by zaszkodzić mieszkańcom, zaczęli pustoszyć okolicę, śląc oddziały w coraz dalsze zakątki ziemi wołogoskiej. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać.
Gdy jeden z duńskich oddziałów usiłował przejść po wąskim moście na Pianie, został zaatakowany przez wojowników z Wołogoszczy, którzy podpłynęli na niewielkich statkach. Wywiązała się bitwa, zasypywani strzałami i włóczniami Duńczycy ponosili straty. Absalon wysłał na pomoc grupę okrętów, które po zaciętym boju odegnały przeciwnika. Ale niezrażeni Wołogoszczanie powrócili, na nowo rozpoczynając starcie.
Reklama
W bitewnym zamieszaniu inna grupa pomorskich wojowników niepostrzeżenie opuściła miasto i zaatakowała pozbawiony obrony duński obóz.
Po wybiciu nielicznych obrońców i zrabowaniu mienia Pomorzanie podpalili duńskie namioty. Unoszący się w niebo gęsty dym przesłonił im jednak ruchy królewskich oddziałów jazdy, oczekujących na brzegu na podejście okrętów.
Niespodziewanie duńska jazda przeszła do ataku, wpadła zarówno na Pomorzan zajętych grabieżą obozu, jak i tych walczących wokół mostu i zadając im znaczne straty, zmusiła do ucieczki w stronę miasta. Duńczycy postanowili opuścić rejon Wołogoszczy i pożeglowali w kierunku Uznamu.
Źródło
Tekst stanowi fragment Roberta F. Barkowskiego pt. Pomorze Zachodnie 1185. Ukazała się ona w bestsellerowej serii Historyczne Bitwy w 2023 roku.