Dioklecjan był jednym z dwóch (obok Augusta) najwybitniejszych władców Rzymu, ale w świadomości przeciętnego Europejczyka funkcjonuje wyłącznie jako budowniczy wspaniałego pałacu w Splicie w Chorwacji. Czyż nie mają racji ci, którzy twierdzą, że historia przepełniona jest ironią? Genialny władca został zapomniany, ale jego dzieło przetrwało. Tak naprawdę mało kto orientuje się, jak wiele Europa zawdzięcza Dioklecjanowi.
Przyszły cesarz urodził się jako Valerius Diokles w połowie III wieku naszej ery w okolicach Salony. Opowiadano, że był wyzwoleńcem, który w młodości pracował na polach pewnego senatora w Dalmacji.
Reklama
Bez względu jednak na rzeczywiste pochodzenie Diokles nie zamierzał do końca życia zmagać się z biedą. Wstąpił do armii, gdzie rychło zaprezentował swoje zdolności. Musiał mieć wyjątkowy talent, gdyż w ciągu kilkunastu lat awansował od prostego żołnierza do dowódcy cesarskiej straży przybocznej.
Piorun, spisek i walka o władzę nad cesarstwem rzymskim
W 283 roku imperatorem Rzymu obwołano Karusa. Cesarz zginął jednak porażony piorunem rok później w czasie wyprawy na Persję, a armia przekazała rządy w ręce jego syna – Numeriana. Oficerowie z najbliższego otoczenia władcy zawiązali jednak spisek i zamordowali młodzieńca podczas powrotu z wyprawy. Nowym cesarzem ogłoszono dowódcę straży przybocznej – Valeriusa Dioklesa.
Mimo udanego przewrotu uzurpator nie czuł się bezpieczny. W ciągu poprzedniego półwiecza zasiadanie na cesarskim tronie okazało się najbardziej niebezpiecznym zajęciem pod słońcem – tylko jeden z imperatorów zmarł śmiercią naturalną (padł ofiarą zarazy).
W tym czasie przez najwyższy urząd w Rzymie przewinęło się 27 władców, a liczba ta nie obejmuje uzurpatorów sprawujących rządy nad poszczególnymi częściami imperium. Ogłoszony cesarzem Diokles nie był zresztą jedynym człowiekiem uważanym za prawowitego cesarza.
Reklama
Na zachodzie państwa przebywał brat zamordowanego poprzednika – Karynus – mający znacznie większe prawo do tronu. O losach państwa zadecydowała wojna domowa. Kilka miesięcy po śmierci Numeriana doszło do decydującej bitwy u ujścia Morawy do Dunaju (na terenie dzisiejszej Serbii), w której Diokles odniósł zwycięstwo.
W ten oto sposób został jedynym panem Imperium Rzymskiego znanym od tej pory jako imperator Gaius Aurelius Valerius Diocletianus.
Zbyt wielkie imperium
Dioklecjan nie zamierzał podzielić losu swoich poprzedników. Doszedł do wniosku, że Imperium Rzymskie jest zbyt wielkie, by jedna osoba mogła nim sprawnie kierować.
Po dwóch latach samodzielnych rządów ogłosił współwładcą jednego z wodzów – Maksymiana, a siedem lat później powołał dalszych dwóch współrządców (Galeriusza i Konstancjusza), wprowadzając nowy system rządów – tetrarchię. Najwyższą władzę miało sprawować dwóch równorzędnych cesarzy noszących tytuł augusta i dwóch zastępców z tytułem cezara. Oczywiście najwyższa władza pozostała w rękach Dioklecjana, a jego współpracownicy odgrywali jedynie rolę pomocniczą.
Napór plemion barbarzyńskich na granice powodował konieczność obecności władcy niemal na wszystkich frontach. Wzdłuż Renu i Dunaju co chwila atakowały hordy barbarzyńców usiłujących wedrzeć się w głąb imperium. Zza Eufratu zagrażali Persowie, a w Afryce plemiona koczowników plądrowały żyzne tereny podległe administracji rzymskiej.
Reklama
Reformy Dioklecjana. Sukces i katastrofa
Dioklecjan przeprowadził wiele reform, dzięki którym państwo rzymskie miało przetrwać jeszcze przez półtora wieku. Zreorganizował siły zbrojne i sposób zarządzania prowincjami, a także zajął się gospodarką – próbował uzdrowić stosunki ekonomiczne, wprowadził reformy systemu podatkowego oraz zlecił ustalenie cen maksymalnych na poszczególne towary i usługi. W pierwszym przypadku odniósł sukces, drugi kierunek reform przyniósł jednak opłakane skutki.
Dioklecjanowi przyświecał wyjątkowo szczytny cel – ochrona najuboższych przed wyzyskiem. Efekty były jednak odwrotne do zamierzonych. Mimo drakońskich kar za łamanie prawa praktycznie nikt nie przestrzegał zarządzeń cesarskich. Handel zszedł do podziemia, szerzyła się spekulacja, większość towarów była dostępna wyłącznie na czarnym rynku.
Sytuacja do złudzenia przypominała stosunki ekonomiczne w państwie komunistycznym. Oficjalnie na rynku występowały niedobory, natomiast nielegalnie, po wyższych cenach, można było dostać wszystko. Dioklecjan przekonał się, że ekonomii oraz praw wolnego rynku nie można oszukać i wszelkie próby centralnego sterowania są skazane na niepowodzenie. A najbardziej cierpią ci, których władze mają bronić, czyli najubożsi.
Warto porównać wysokość ówczesnych dochodów w stosunku do cen poszczególnych towarów. Nauczyciel czytania i pisania zarabiał około 600 denarów miesięcznie, co wystarczało na zakup 50 kilogramów mięsa wieprzowego. Była to jednocześnie równowartość 1200 sztuk najlepszych jabłek lub ogórków, ewentualnie 600 jajek.
Reklama
Jeżeli znużony pedagog chciałby odświeżyć umysł dobrym gatunkiem wina, za swoje miesięczne pobory mógł kupić około 12 litrów trunku. Oczywiście nikt nie zmuszał skromnego nauczyciela do delektowania się najlepszymi gatunkami – za swoją wypłatę mógł bowiem nabyć aż 300 litrów wina podłego.
Nauczyciele retoryki (najwyżej ceniona specjalizacja w czasach antycznych) zarabiali nieco ponad dwa razy więcej niż specjaliści od nauczania początkowego. Zatem również oni nie mogli sobie pozwolić na wykwintne życie. A skandalicznie niskie pensje nauczycieli mają najwyraźniej długą tradycję.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Sławomira Kopra pt. Bajeczna Chorwacja. Zabytki, Adriatyk i cevapcici. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Fronda w 2025 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.