Elżbieta Bawarska (Sisi) na obrazie W. Ungera.

Pierwsze spotkanie Sisi i Franciszka Józefa. Początek jednej z najsłynniejszych historii miłosnych Europy

Strona główna » XIX wiek » Pierwsze spotkanie Sisi i Franciszka Józefa. Początek jednej z najsłynniejszych historii miłosnych Europy

To był moment narodzin wielkiego mitu. 23-letni cesarz Austrii Franciszek Józef, właśnie świętujący swoje urodziny, od pierwszego wejrzenia zakochał się w młodszej o siedem lat, nieśmiałej i zawstydzonej kuzynce – księżniczce bawarskiej Elżbiecie, poufale nazywanej Sisi. Jak naprawdę doszło do ich spotkania? I ile jest prawdy w powtarzanych do dzisiaj legendach?

Lato 1853 roku zastało Sisi jako dziewczynę, (…) która właśnie nagle zaczęła rozkwitać jako piękność tak niezwykła, że ludzie w jej otoczeniu nie dostrzegali jeszcze tej szybkiej przemiany, w związku z czym gdy tylko ją zauważyli, byli nią po prostu zaskoczeni. (…) [Była też] jednogłośnie opisywana jako niezwykle miła, uczuciowa, wstydliwa, cicha i zamknięta w sobie.


Reklama


Z tą właśnie dziewczyną i jej starszą siostrą Heleną [ich matka, księżna bawarska] Ludwika wyruszyła w połowie sierpnia do austriackiego kurortu Ischl. Zamierzała po raz kolejny odwiedzić rodzinę.

Tym razem zostały zaproszone przez siostrę Ludwiki, arcyksiężną Zofię. Pierworodny syn tejże, przystojny cesarz Franciszek Józef I, miał obchodzić 18 sierpnia swoje dwudzieste trzecie urodziny – a był już nie tylko władcą środkowoeuropejskiego mocarstwa, ale również najbardziej pożądanym kawalerem tego dziesięciolecia.

Elżbieta Bawarska (Sisi). Fragment potretu z lat 60. XIX wieku.
Elżbieta Bawarska (Sisi). Fragment portretu z lat 60. XIX wieku.

Jego młodsi bracia także budzili zainteresowanie kobiety, która miała do wydania za mąż kilka córek. Wśród dziewcząt z domu Wittelsbachów austriacki arcyksiążę zawsze uchodził bowiem za dobrą partię. (…)

Wybredny kawaler

Siostra Ludwiki, Zofia, podobnie nie ustawała w poszukiwaniach dobrej partii dla jednego ze swoich synów. Franciszek Józef spotykał się wprawdzie już w ramach zjazdów rodzinnych z odpowiednimi stanem kandydatkami, żadne jednak z tych spotkań nie przyniosło dotychczas rezultatu. (…)

[Po jednej z porażek arcyksiężna Zofia pisała do krewnej:] „Znasz go dobrze i wiesz, że niełatwo sprostać jego gustom i że nie wystarcza mu pierwsza lepsza. Musi pokochać istotę, która ma zostać jego towarzyszką, a ona musi mu się podobać i być sympatyczna” (…)


Reklama


[Cesarz odrzucił próby swatania go w Berlinie z księżniczką Anną Pruską. Nie spodobała mu się także kuzynka Maria Sidonia, która ponoć „głowę miała piękną, ale figurę zbyt grubą”].

Oferty na rynku ślubnym nawet dla austriackiego cesarza powoli się kurczyły. Na obszarze niemieckojęzycznym nie było już zbyt wielu katolickich księżniczek w odpowiednim wieku, które spełniałyby estetyczne oczekiwania Franciszka Józefa, a księżniczki z zagranicy nie pasowały do ślubnych planów dworu wiedeńskiego.

Tekst stanowi fragment książki Martiny Winkelhofer pt. Cesarzowa. Pierwsze lata Sisi na wiedeńskim dworze (Marginesy 2022).

Idealnie się więc składało, że dwudzieste trzecie urodziny Franciszka Józefa dawały pretekst dla kolejnego spotkania rodzinnego – i w ten sposób jego obrotna matka, arcyksiężna Zofia, zorganizowała przy tej okazji kilkudniowy zjazd.

Oprócz jej siostry Ludwiki i jej córek Heleny i Elżbiety [Sisi] zaproszone zostały również siostry Maria z Saksonii, Elżbieta z Prus i Karolina, była cesarzowa Austrii, a ponadto przyrodni brat Ludwiki, książę Karol Teodor oraz wuj-dziadek Franciszka Józefa, stary arcyksiążę Ludwik, jak również krewni z heskiej rodziny panującej.


Reklama


Spisek sióstr… który wcale nie mógł zaistnieć

O tej brzemiennej w skutki wyprawie do Ischl później nie tylko wiele pisano, ale również pojawiło się wiele nadinterpretacji, co było bliższe spekulacjom niż rzeczywistości. Rzekome zaaranżowanie ślubu swoich dzieci, Franciszka Józefa i Heleny, przez Zofię i Ludwikę jest niczym innym, jak niedowiedzionym założeniem (które z biegiem czasu stało się niemalże niepodważalnym elementem opowieści o tamtych dniach).

Z dostępnych źródeł nie wynika, czy zawarto odpowiednie umowy. Obie matki najprawdopodobniej miały nadzieję, że Franciszek Józef wykaże zainteresowanie Heleną; ale do małżeństwa z rozsądku według starego wzorca, zgodnie z którym wyboru partnera dokonywano z powodów politycznych, dyplomatycznych czy z woli rodziców, cesarz nie był skłonny.

Młody Franciszek Józef. Grafika z epoki.
Młody Franciszek Józef. Grafika z epoki.

Należy także w innym świetle widzieć rolę arcyksiężnej Zofii, która zazwyczaj przedstawiana jest jako siła prąca do austriacko-bawarskiego projektu małżeńskiego. Mimo że Franciszek Józef z całą pewnością był bardzo uległy wobec matki, to nigdy nie starałby się o rękę młodej kobiety, której nie uważałby za atrakcyjną i która by mu się nie podobała. Jednoznacznie udowodnił to już w przeszłości. Odpowiednie umowy pomiędzy matką i ciotką nie zrobiłyby raczej na młodym cesarzu żadnego wrażenia. (…)

Jedyne, co Zofia mogła uczynić, to aranżować spotkania cesarskiego syna z miłymi młodymi kobietami, które z racji swojej pozycji liczyły się jako kandydatki na jego żonę. Decyzja, która z nich zostanie poślubiona, należała jednak wyłącznie do Franciszka Józefa.


Reklama


Skrzętnie zaplanowane spotkanie

Ponieważ Zofia mogła decydować tylko o tym, w jakim towarzystwie jej syn spotykał się z kandydatkami na żonę, ale nie o tym, kto zostanie jej synową, towarzystwo to dobierano szczególnie starannie. Tylko tę śrubę mogła dokręcać. Arcyksiężna mogła sprowadzać w pobliże syna wybrane przez siebie młode kobiety i przedstawiać je w korzystnym świetle. Mogła ustalać odpowiednie warunki ramowe – i dokładnie to właśnie uczyniła w przypadku zaproszenia do Ischl.

Spotkanie rodzinne tego typu, jak to zaaranżowane przez Zofię, na które zaproszone zostały księżna Ludwika i jej dwie będące w odpowiednim do zamążpójścia wieku córki, na które nie zaproszono jednak więcej młodych dam, lecz tylko starszych członków rodziny, pokazuje, że arcyksiężna świadomie stworzyła otoczenie, w którym cesarz całkowicie miał się skupić na Elżbiecie i Helenie.

Pośród starych wujków i ciotek (najmłodsi z nich już dawno przekroczyli pięćdziesiątkę) młode córki Ludwiki musiały być uosobieniem dziewczęcości. I tego właśnie chciała gospodyni imprezy.

Program rodzinnego pobytu w kurorcie Ischl także został starannie przygotowany przez Zofię. Odpowiadał on całkowicie typowemu kilkudniowemu spotkaniu rodzinnemu kręgów dworskich: panowie mieli udać się na polowanie, panie zaś rozkoszować spacerami lub przejażdżkami bryczką po pięknej okolicy.

Spotkania miały przebiegać w niewymuszonej atmosferze, przy wspólnym śniadaniu i popołudniowej herbatce. Podczas kolacji atmosfera miała być bardziej formalna i odpowiadać protokołowi ustalającemu rygorystycznie zhierarchizowany porządek zajmowania miejsc przy stole.

Rezydencja cesarska w Bad Ischl (Kaiservilla). Fotografia współczesna
Rezydencja cesarska w Bad Ischl (Kaiservilla). Fotografia współczesna (fot. Sigmunds, lic. CC-BY-SA 3,0).

Panie wieczorami miały się pięknie prezentować w wielkich sukniach wieczorowych i drogocennych klejnotach. Punkt kulminacyjny stanowił zaś wielki bal wydany na cześć cesarza w dniu jego urodzin. (…)

Zagadka żałobnej sukni

Zarówno Ludwika, jak i jej siostry prawdopodobnie miały nadzieję na to, że Franciszek Józef zainteresuje się jej córkami, a zwłaszcza starszą Heleną. W tym momencie jednak jeszcze żadna z królewskich swatek nie myślała o zaręczynach – potwierdza to zachowana korespondencja z tamtych dni, która świadczy o ogromnym zaskoczeniu, jakie przemawia z późniejszych listów. (…)


Reklama


Arcyksiężna Zofia zgodnie z ustaleniami oczekiwała po południu 16 sierpnia na siostrę i jej córki, jak pisała, „w pobliżu pięknego gospodarstwa rolnego w Strobl, ludzi z którego bardzo lubiłam”. Pozostali goście urodzinowi wybrali się na spacer wzdłuż rzeki Traun.

Zofia najwyraźniej chciała jako pierwsza dokonać oceny obu siostrzenic, na których skupiała się szczególna uwaga tego rodzinnego spotkania, i jeszcze raz porozmawiać w cztery oczy z siostrą. Musiała jednak czekać aż półtorej godziny. Monachijskie towarzystwo nie wyjechało o poranku punktualnie, skutkiem czego istotnie się spóźniło. Gdy w końcu dotarły na miejsce, Zofia namówiła siostry do wzięcia udziału w podwieczorku.

Tekst stanowi fragment książki Martiny Winkelhofer pt. Cesarzowa. Pierwsze lata Sisi na wiedeńskim dworze (Marginesy 2022).

Książęce wozy bagażowe i garderobiana Ludwiki jednak jeszcze nie dotarły do Ischl, co oznaczało, że trzy przybyłe nie będą mogły zmienić sukni przed spotkaniem przy herbacie. Zofia od razu zabrała siostrę i siostrzenice do hotelu Talachini i nakazała zawołać własną garderobianą, która szczotką oczyściła z kurzu czarne suknie młodych kobiet oraz uczesała Helenę. Elżbieta sama poprawiła sobie włosy.

„Z głęboką przyjemnością przyglądałam się Sisi, jak z wdziękiem i gracją sama porządkowała swoje piękne włosy” – opisywała później arcyksiężna tę intymną scenę. Źródła nie podają jednak, dlaczego koniecznie chciała przedstawić Helenę i Sisi w ciemnych sukniach żałobnych zgromadzonym w Ischl krewnym – w tym również cesarzowi – zamiast dać im czas na odpoczynek, odświeżenie się po podróży, uczesanie przez własną garderobianą oraz nałożenie jasnych, przewiewnych sukni.


Reklama


Zofia nie widziała siostrzenic od lat i teraz, jak później napisała, była zaskoczona, na jakie piękności wyrosły, zwłaszcza Elżbieta – i jak zachwycająco wyglądała nawet w żałobnej sukni. W rodzinie Elżbiety jeszcze pokolenie później mówiono o tym, jakim „niezwykle pięknym zjawiskiem musiała być wtedy Sisi”. Tego letniego sierpniowego dnia piętnastolatka, której świeżość i zaczerwienione od upału policzki najczarowniej podkreślał kontrast z prostą czarną suknią, musiała wywołać znaczne poruszenie.

Moment narodzin mitu

Po tym prędkim odświeżeniu Elżbieta, Helena i ich matka wraz z gospodynią udały się w drogę do wynajętej willi „Seeauer Haus”. „Wkrótce ruszyły za mną […] do naszego domu, gdzie całe towarzystwo […] siedziało nad herbatą i kolacją” – opowiadała później arcyksiężna.

Elżbieta Bawarska (Sisi) na obrazie W. Ungera.
Elżbieta Bawarska (Sisi) na obrazie W. Ungera.

To tutaj na nowo przybyłe oczekiwali krewni wraz ze swymi świtami. Aby uniknąć sytuacji, w której Sisi i Helena musiałyby wtargnąć do zgromadzonego towarzystwa, Zofia nakazała zaprowadzenie całej trójki do jej buduaru. Tutaj mogły powitać swoje ciotki i wujów, ale również kuzyna Franciszka Józefa całkowicie en famille i bez świty.

Również tutaj cesarz zobaczył swoją kuzynkę Elżbietę po raz pierwszy od pięciu lat – i zakochał się w niej po uszy od pierwszego wejrzenia. Był to punkt zwrotny w życiu bawarskiej córki książęcej i jednocześnie chwila narodzin mitu.


Reklama


Co musiała poczuć Elżbieta, co musiała dostrzec, napotykając – najprawdopodobniej zmęczona, w wełnianej żałobnej sukni, po uciążliwej podróży, w buduarze swojej ciotki wśród zaproszonych krewnych – starszego o siedem lat cesarza?

Oczywiste było dla wszystkich zgromadzonych, że ten od pierwszej sekundy skupiał wzrok tylko na swojej młodej kuzynce.

„Tak bardzo się boję, że wcale nie mogę jeść”

Kilka dni później Zofia cytowała w liście do nieprzybyłej do Ischl siostry Marii słowa swojego młodszego syna, arcyksięcia Karola Ludwika (być może jako przyjaciel Sisi z dzieciństwa sam miał na nią oko i tym surowiej oceniał konkurenta), który stwierdził, że „w chwili, gdy cesarz zobaczył Sisi, na jego twarzy pojawił się wyraz tak ogromnego zadowolenia, że nie było wątpliwości, na kogo padnie jego wybór”.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Być może Elżbiecie jako jedynej w tym pomieszczeniu uszło, jak niesłychanie zadziałała na cesarza. Albo mówiąc słowami arcyksiężnej: „Droga mała nie miała pojęcia o ogromnym wrażeniu, jakie zrobiła na Franciszku”.

Elżbieta była zajęta czymś innym. Czuła się niepewnie, obawiała się, że jej zachowanie nie jest wystarczająco dorosłe, i miała nadzieję, że nie wypadnie dużo gorzej od starszej i bardziej obytej w świecie Heleny. Wieczorem uskarżała się garderobianej na swoje cierpienie: „Néné [Helena] ma lepiej, bywała dużo wśród ludzi, a ja nie. Tak bardzo się boję, że wcale nie mogę jeść”.

Franciszek Józef i Sisi. Grafika z 1855 roku.
Franciszek Józef i Sisi. Grafika z 1855 roku.

Elżbieta nie miała nikogo, kogo mogłaby się chwycić. Jej matkę rozłożyła migrena, a siostra stała pod presją ukazania się od jak najlepszej strony i możliwie jak najbardziej niewymuszonego konwersowania. Natomiast przed starszymi krewnymi miało się respekt, nie można ich było tak po prostu wtajemniczać w swoje sprawy.

Do końca tego brzemiennego w skutki dnia Elżbieta była nieświadoma wrażenia, jakie wywarła na Franciszku Józefie…

Źródło

Powyższy tekst stanowi fragment książki Martiny Winkelhofer pt. Cesarzowa. Pierwsze lata Sisi na wiedeńskim dworze. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Marginesy w 2022 roku. Tłumaczenie: Magdalena Kaczmarek.

Nowe spojrzenie na sławną cesarzową Sisi

Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.

Autor
Martina Winkelhofer

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.