Pierwsze zwycięstwo młodego pilota Luftwaffe podczas II wojny światowej. Po powrocie musiał zmienić spodnie

Strona główna » II wojna światowa » Pierwsze zwycięstwo młodego pilota Luftwaffe podczas II wojny światowej. Po powrocie musiał zmienić spodnie

Franz Stigler rozpoczął służbę frontową w Luftwaffe dopiero w trzecim roku II wojny światowej. Mimo to do końca globalnego konfliktu zapisał na swoim koncie blisko trzydzieści zwycięstw. Pierwsze z nich odniósł 9 kwietnia 1942 roku za sterami Messerschmitt Bf 109 nad Afryką Północną. Wyszedł zwycięsko z walki, jednak po powrocie do bazy musiał zmienić spodnie.

Dla pilota myśliwskiego nad pustynią najważniejsza była wysokość. Chmury rzadko przesłaniały słońce, zatem za każdym razem, kiedy jego lecący niżej przeciwnik podnosił wzrok, oślepiał go blask. Stigler miał przeciwsłoneczne okulary, a mimo to osłaniał oczy ręką, lecąc blisko lewego skrzydła Rödla.


Reklama


Przeciwnik na horyzoncie

Maszyna porucznika wpadła w turbulencje. Berliński niedźwiedź na jej nosie wydawał się tańczyć. Franz spojrzał na pustynię pod skrzydłami. Piasek przybierał na zmianę różne odcienie brązu i beżu, zależnie od tego, czy były to zagłębienia terenu czy skalne występy. Na północy zieleniły się porośnięte pustynną roślinnością nadbrzeżne wzgórza, a za nimi rozciągał się blady błękit Morza Śródziemnego.

Należące do DAF zbudowane przez Amerykanów myśliwce Curtiss P-40 latały przeważnie na pięciu i pół tysiącach metrów, zatem Rödel poprowadził Franza wyżej, na siedem i pół tysiąca metrów, i krążył po ulubionych strefach polowania. Franz leciał za nim. Obaj bacznie obserwowali brązową ziemię, by na jej tle dostrzec czerwonawo-beżowy kolor skrzydeł nieprzyjacielskich samolotów.

Curtiss P-40 na zdjęciu wykonanym w Afryce Północnej (domena publiczna).
Curtiss P-40 na zdjęciu wykonanym w Afryce Północnej (domena publiczna).

Przelecieli nad frontem, na którym widoczne były tylko smużki dymu z wybuchających pocisków. Linia frontu biegła od morza na południe, w głąb pustyni. Kiedy lecieli na wschód, Franz usłyszał przez trzask zakłóceń głos Rödla. Porucznik wskazał ręką leżący na północy brytyjski port Tobruk.

W zamglonej dali majaczyło przytulone do morza płaskie białe miasto. Tobruk był cenny strategicznie, jako wrota, przez które zaopatrzenie i paliwo wędrowały na linię frontu.

– Indianie, nisko, na godzinie dwunastej – powiedział Rödel, co oznaczało, że dostrzegł nieprzyjaciela.

„Uderzyć, wznieść się, powtórzyć”

Franz zobaczył, jak myśliwce Curtiss skręcają łagodnie raz w lewo, raz w prawo i spokojnie manewrują, lecąc na rekonesans w kierunku niemieckich linii. Najprawdopodobniej pilotowali je Anglicy i Południowoafrykańczycy, choć w DAF służyli również Australijczycy, Kanadyjczycy, Nowozelandczycy, Szkoci, Irlandczycy, Polacy, Wolni Francuzi, a nawet ochotnicy amerykańscy.


Reklama


Z góry widoczne były ostro zakończone czerwone kołpaki śmigieł oraz wymalowane rekinie zęby i paciorkowate oczy, charakterystyczne złowrogie malowania wojenne, które amerykańskie „latające tygrysy” walczące z Japończykami w Chinach przejęły od DAF. Franz widział na skrzydłach wyzywające czerwone, żółte i niebieskie koncentryczne koła.

Rödel przekazał Franzowi, że atakuje, i kazał mu się trzymać blisko. Odłączył się od niego i zanurkował w stronę nieprzyjaciela. Franz z bijącym sercem ruszył za nim. Jego zadaniem było „zanurkować, uderzyć, wznieść się, powtórzyć”. Taki był styl walki stodziewiątki, która nie była równie zwrotna jak nieprzyjacielskie maszyny podczas walki kołowej czy wznoszenia, mogła natomiast latać szybciej i wyżej od większości z nich.

Tekst stanowi fragment książki Adama Makosa i Larry'ego Alexandra pt. Rycerze wojennego nieba (Dom Wydawniczy Rebis 2025).
Tekst stanowi fragment książki Adama Makosa i Larry’ego Alexandra pt. Rycerze wojennego nieba (Dom Wydawniczy Rebis 2025).

Przewaga ognia przeciwnika

Dwa tysiące metrów niżej piloci P-czterdziestek dostrzegli pikujące stodziewiątki. Franz zobaczył, jak samoloty łamią szyk i wzbijają się w górę, celując swoimi rekinimi pyskami prosto w niego i w Rödla. Trzysta metrów przemknęło w jednej sekundzie. Strzałka wysokościomierza obracała się w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, sześć tysięcy siedemset metrów, sześć tysięcy sto, pięć tysięcy czterysta.

Lecący tuż przed nim samolot dowódcy zasłaniał mu połowę przedniego wiatrochronu. Samoloty nieprzyjacielskie zdawały się puchnąć, zbliżając się po kursie kolizyjnym.


Reklama


Franzowi mówiono, że spotkanie nos w nos z P-40 może być fatalne w skutkach, ponieważ każdy z tych myśliwców posiada sześć wielokalibrowych karabinów maszynowych, a tym samym znacznie większą siłę rażenia niż dwa karabiny maszynowe i jedno działko zsynchronizowane podczas strzelania ze śmigłem stodziewiątki. Tymczasem wyglądało na to, że Rödel ma inne zdanie.

P-40 buchnął płomieniem

Porucznik strzelił pierwszy. Z działka jego myśliwca bluzgnął ogień. Huk zaskoczył Stiglera. W odpowiedzi zamigotały skrzydła P-40. Franz wiedział, że strzelają do niego dwadzieścia cztery karabiny maszynowe jednocześnie. Przerażony nacisnął spust i posłał serię na chybił trafił. Podczas ćwiczeń strzelał do holowanych przez dwupłatowce celów z płótna, nigdy jednak nie robił tego, pikując w stronę pędzącego mu naprzeciw celu.

Franz Stigler (domena publiczna).
Franz Stigler (domena publiczna).

Łuski z pocisków wystrzeliwanych przez Rödla śmigały mu przed szybą jak mosiężne gwoździe. P-40 buchnął płomieniem. Pociski smugowe przelatywały wokół owiewki maszyny Franza. Był przekonany, że za chwilę dojdzie do zderzenia.

Nie mógł już dłużej tego znieść. Spanikował. Pociągnął za drążek i z rykiem silnika wzbił się w górę, byle tylko wyżej i dalej od zbliżającego się nieprzyjaciela. Skierował nos samolotu w błękit i wcisnął głowę w ramiona, przygotowując się na głuchy odgłos ołowiu na opancerzonym zagłówku, jednak nic nie usłyszał.

– Horrido! – rzucił przez radio Rödel.


Reklama


Franz wiedział, że to myśliwskie pozdrowienie i zarazem okrzyk bojowy oznacza, że porucznik zestrzelił nieprzyjaciela i chce, żeby Franz przekonał się o tym naocznie, by móc potwierdzić strącenie. Ale Franz był za daleko i nic nie widział.

Poczuł falę mdłości

Nagle zrobiło mu się niedobrze. Wszystko go przytłaczało, ciasna kabina, pasy bezpieczeństwa, ciężka skórzana kurtka, oślepiające promienie słońca. Uniósł głowę, spojrzał do tyłu i odetchnął z ulgą. Nieprzyjacielskie samoloty nie poleciały za nim. Krążyły w szyku obronnym tysiąc pięćset metrów pod nim, pilnując jeden drugiemu ogona, czekając na walkę, do której miało nie dojść.

Messerschmitt Bf 109 walczący nad Afryką Północną. Zdjęcie poglądowe (domena publiczna).
Messerschmitt Bf 109 walczący nad Afryką Północną. Zdjęcie poglądowe (domena publiczna).

Kiedy wyrównał lot, poczuł kolejną falę mdłości. Uświadomił sobie, że opuścił swojego skrzydłowego. Co gorsza, ten skrzydłowy był jego dowódcą. A co jeszcze gorsze, Stigler był teraz zupełnie sam i zdezorientowany, stałby się łatwym łupem dla nieprzyjaciela, gdyby się na niego natknął. Walka skończyła się po zaledwie kilku minutach, jak zwykle nad pustynią. Franz zawrócił Białą Dwunastkę w stronę Martuby. Mając morze na północy, a słońce na południu, założył, że baza leży gdzieś pośrodku horyzontu.

Słońce smażyło go przez szybę. Wytężał wzrok i ogarniał go coraz większy wstyd. Zmienił pozycję. Poczuł na fotelu coś mokrego. Pierwszą jego myślą było, że samolot został trafiony i wycieka płyn chłodzący silnik. Potem dotknął ciepłej, ciemnej plamy w pachwinie. Już wiedział, że stracił kontrolę nad pęcherzem. Leciał dalej, aż zobaczył Góry Zielone.


Reklama


Nadleciał od strony słońca

Gdzieś w dole musiał być dom. Nawigacja w terenie, gdzie nie było lasów, linii kolejowych ani ulic, stanowiła wyzwanie, którego Franz nie przewidział, kiedy uczył latać swoich kadetów.

– A, jesteś – usłyszał skrzeczący głos w słuchawkach. Rozejrzał się po niebie i skrzywił, kiedy spojrzał przez ramię prosto w słońce. Stamtąd właśnie nadleciał Rödel… z przyzwyczajenia. Pilot mógł pożyć dłużej, jeśli zawsze nadlatywał od strony słońca.

Messerschmity Bf 109 nad pustynią. Zdjęcie poglądowe(domena publiczna).
Messerschmity Bf 109 nad pustynią. Zdjęcie poglądowe(domena publiczna).

Rödel znalazł się z lewej strony Franza, na miejscu skrzydłowego. Porucznik poznał, że Stigler jest przerażony, po sposobie prowadzenia maszyny. Biała Dwunastka kołysała się i trzęsła.

– Prowadź – powiedział Rödel, dając mu wolną rękę.

Franz wolałby lecieć za nim, ale musiał słuchać rozkazu, wobec czego leciał przed siebie tak długo, aż z dołu, z jałowej, suchej ziemi, dotarły do niego błyski. Zmrużywszy oczy, dostrzegł rząd małych samolocików na pustynnym lotnisku. Byli w domu. Wylądował pierwszy, porucznik za nim.


Reklama


„Najpierw muszę zmienić spodnie”

Wyłączył silnik i otworzywszy tylko osłonę, nie ruszał się z miejsca. Zamknął oczy i oparł głowę o mokre od potu skórzane obicie pancernego zagłówka. W końcu wydostał się z samolotu i kiedy zobaczył zbliżającą się obsługę, prawie biegiem ruszył do swojego namiotu, żeby uniknąć wstydu, jaki mógł mu przynieść widok jego mokrych spodni.

– Stigler! – zawołał z tyłu Rödel.

Zatrzymał się i ze spuszczoną głową podszedł do porucznika, przygotowany na ostrą reprymendę. Tymczasem na twarzy mężczyzny zobaczył szeroki uśmiech.

– Odniosłeś sukces – oznajmił Rödel. – Przeżyłeś. Dotarłeś do domu o własnych siłach. A jak o tym pomyślisz… to już nigdy w życiu nie będziesz tak przerażony.

– Potwierdzę pańskie strącenie, poruczniku – powiedział Franz – ale najpierw muszę zmienić spodnie.

Źródło

Tekst stanowi fragment książki Adama Makosa i Larry’ego Alexandra pt. Rycerze wojennego nieba (Dom Wydawniczy Rebis 2025). Przekład: Konrad Majchrzak, Marta Jabłońska-Majchrzak.

Wznowienie bestsellera

Autor
Adam Makos

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.