Żaden polski król wcześniej nie pokusił się o taką inwestycję. Budowa pierwszego stałego mostu na Wiśle w Warszawie zajęła aż pięć lat i kosztowała prawdziwą fortunę. Efekty prac były jednak imponujące. Konstrukcja długa na ponad 500 metrów oraz szeroka na 6 metrów robiła ogromne wrażenie nie tylko na mieszkańcach Rzeczpospolitej Obojga Narodów, ale również na zagranicznych podróżnikach, o czym pisze profesor Andrzej Chwalba w książce pt. Wisła. Biografia rzeki.
Wisła nie tylko ułatwiała transport ludzi i towarów, ale również „hamowała drogi”, czyli utrudniała przemieszczanie się, przecinała szlaki. To więc, co stanowiło jej największą słabość, było także wielką niedogodnością dla ludzi.
Reklama
Dlaczego wybrano Warszawę?
Tworzyła naturalną przegrodę, czy też granicę między brzegami, a patrząc dalej — między regionami. Na skutek tego jedne były lepiej rozwinięte cywilizacyjnie, inne gorzej. Jedne miały szansę zgromadzić więcej aktywów kulturowych, inne zaś mniej.
Poszukiwanie brodu, aby pokonać Wisłę, było półśrodkiem w dziejach komunikacji międzybrzegowej, zwłaszcza że w porze wezbrania wód miejsca znanych brodów przestawały być aktualne. W wypadku wody powodziowej przepływanie z jednego na drugi brzeg na promach, tratwach czy łodziach stawało się niemożliwe, a z pewnością bywało niebezpieczne.
Najpewniejszym sposobem połączenia obu brzegów mogły być tylko mosty powiązane z siecią drożną. (…) Nie jest przypadkiem, że najsolidniejszy stały most nad Wisłą epoki nowożytnej zbudowano w Warszawie. Wielu było pod jego wrażeniem, w tym Jan z Czarnolasu. Decyzji o konstrukcji mostu sprzyjała geografia.
Z Warszawy było najbliżej do obu stolic Rzeczypospolitej: Krakowa i Wilna. Dlatego los Krakowa jako miasta stołecznego, siedziby króla i dworu był przesądzony.
Reklama
Znajdował się on na południowych krańcach wspólnego państwa, jego geograficzne położenie prowadziło do nieuniknionej degradacji i upadku dotychczasowej roli politycznej i kulturowej. Intronizacja Warszawy jako przyszłej stolicy dokonała się w istocie wcześniej niż w czasie panowania Zygmunta III, a zapowiedzią stołeczności miasta była również budowa mostu.
Zbliżał Koronę i Wielkie Księstwo Litewskie
Skoro już wiemy, dlaczego most wybudowano w Warszawie, to jeszcze odpowiedzmy na pytanie, dlaczego w ogóle podjęto decyzję o jego konstrukcji. Przecież jak się okazało, było to przedsięwzięcie bardzo skomplikowane technicznie i drogie. Otóż jego pomysłodawcą był król Zygmunt August, niemniej jednak szlachta i mieszczanie mu przyklasnęli.
Dla wszystkich było jasne, że dzięki niemu znikną problemy komunikacyjne między regionami znajdującymi się po obu stronach środkowej Wisły, pojawi się perspektywa szybkiego pokonania drogi na południe, północ oraz na wschód od Warszawy i rozwijania relacji handlowych.
Most zbliżył Koronę i Wielkie Księstwo Litewskie, co było koniecznością dziejową wynikającą z aktu unii lubelskiej. Zgodnie z nią powstały wspólne organy dualistycznego państwa. Oznaczało to intensyfikację kontaktów i wzrost mobilności szlachty.
W Warszawie miały się odbywać sejmy konwokacyjne i elekcyjne. Pod Warszawą wyznaczono pole, na którym dokonano później wyboru panującego. „To jest on brzeg szczęśliwy, gdzie na czasy wieczne/Litwa i Polska mają sejmy mieć społeczne” — pisał Jan z Czarnolasu we fraszce Na tenże.
Niezwykle kosztowna inwestycja
Budowa mostu rozpoczęła się zaraz po św. Janie. Dzień 24 czerwca był w tradycji ludowej i chrześcijańskiej datą graniczną. Do tej daty nie wolno było budować jazów, „klauzur” rybnych i mostów. Prace konstrukcyjne nadzorował starosta warszawski Zygmunt Wolski, a głównym budowniczym był Erazm z Zakroczymia. W dniu 25 czerwca 1568 roku rozpoczęto wbijanie pierwszego pala w dno rzeki.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Budowniczym towarzyszyli dwór królewski i osobiście król. Pal został osadzony na solidnej podstawie i okuty żelazem. Pracowało przy nim około stu robotników, którzy korzystali z bloków i lin. W sumie postawiono 15 palów, a według niektórych relacji. Ten typ mostu nazywano palowym. Najczęściej pod filarami umieszczano kobylice, czyli kozły z belek zakotwiczonych na dnie, które chroniły most przed uderzeniami lodowych kier.
Reklama
Podstawowym budulcem było drewno dębowe i sosnowe. Sprowadzano je Narwią z okolic Grodna oraz Wisłą z okolic Kozienic. Do budowy użyto również kamieni i cegieł na ogrodzenia przy wejściu na most oraz na fundamenty. Inwestycja była bardzo droga.
Jeden pal z zabudową kosztował około trzech tysięcy złotych polskich, a w sumie Zygmunt August wyłożył na konstrukcję obiektu 83 200 złotych polskich [w przybliżeniu równowartość około 48 milionów współczesnych złotych], a nie były to wszystkie koszty .
„W całej Europie nie miał sobie równego”
Od samego początku budowie towarzyszyło duże zainteresowanie społeczne. Pracę rzemieślników i robotników stale obserwowali gapie obsiadując oba brzegi rzeki. Niektórzy fatygowali się z daleka, aby przyjrzeć się przedsięwzięciu, o którym wiele się mówiło. A był to cud techniki epoki jagiellońskiej. Wspaniałe pożegnanie dziejów dynastii w Koronie i w Wielkim Księstwie.
Walory mostu dostrzegli zarówno krajowi, jak i zagraniczni świadkowie. Do tej drugiej grupy należał Georg Braun, podróżnik, który w 1617 roku w dziele Civitates orbis terrarum napisał, że: „Zygmunt August zbudował na Wiśle most drewniany […] który tak długością, jak i wspaniałością widoku w całej Europie nie miał sobie równego, podziw powszechny wywołując […] wspaniałym wkładem i cudną sztuką przez Zygmunta Augusta […]”, choć wbrew tej opinii najdłuższym tego typu obiektem w Polsce był most toruński, a nie warszawski.
Reklama
Prace nad budową się przeciągały. Dlatego królowi nie było dane doczekać momentu jego zakończenia. Zmarł 7 lipca 1572 roku. Otwarcia mostu 5 kwietnia 1573 roku dokonała jego siostra Anna Jagiellonka w obecności magnatów, szlachty, duchowieństwa, mieszczaństwa i ludu wiejskiego. Był to najwspanialszy pomnik w zakresie techniki, świadectwo dojrzałości polskiej myśli inżynieryjnej.
Świętosław Orzelski, starosta radziejowski, podkreślał, że most był arcydziełem króla Zygmunta Augusta. W momencie jego inauguracji jeszcze nie został w pełni wyposażony. Ale pośpiech był zrozumiały, gdyż zbliżał się termin rozpoczęcia pierwszego w dziejach sejmu konwokacyjnego.
Pod nadzorem Anny Jagiellonki
Za przejazd przez most należało oczywiście zapłacić. Wysokość mostowego zależała od wielkości wozu, taboru i liczby zwierząt. Ustalono regulamin korzystania z obiektu wraz z godzinami dostępności. Most liczył około 1150 stóp długości, czyli ponad 500 metrów, i miał 6 metrów szerokości. Dzięki temu mogły się na nim mijać pojazdy jadące w przeciwnych kierunkach.
Most znajdował się pod bezpośrednim nadzorem urzędników Anny Jagiellonki. Obawiano się o jego przyszłość. Poważnym zagrożeniem mógł być pożar, zwany czerwonym kurem, który jako nieproszony gość często wszakże nawiedzał miasta.
Reklama
To z jego powodu królowa kazała zbudować na lewym brzegu rzeki wysoką na trzy piętra kamienną basztę, w której dzień i noc wartę pełnili dwaj strażnicy. Mieli reagować, gdyby w pobliżu mostu pojawił się ogień. Szczęśliwie udało się tego uniknąć.
Ale było drugie, równie poważne zagrożenie — powodzie i kry lodowe. Co prawda o moście pisano, że jest „pyszny”, „wspaniały”, że jego konstrukcja „nie mniej wytworna, jak mocna”, lecz jak się okazało, nie była aż tak mocna, bo też być nie mogła. Potężne fale wzburzonej rzeki oraz kry nie oszczędziły konstrukcji. Już w 1578 roku zapisano, że most „po wszystkiej Koronie sławny, ale w powódź zepsowany, już teraz trudno mu przejść do poprawy”.
Acz przez trzy dekady most dzielnie opierał się siłom natury. Jednak w 1603 roku jego dzieje dobiegły kresu. Zwyciężyła natura. Wisła nie chciała i nie potrafiła tolerować przegrody, która odbierała jej wolność decyzji, jak i gdzie powinna płynąć. Potężna powódź zniszczyła most.
W kolejnych dziesięcioleciach podejmowano nieśmiałe plany jego odbudowy. Ale brakowało pieniędzy i determinacji, co może wynikało z przekonania, że skoro tak imponująca drewniana konstrukcja przegrywa z rzeką, to szkoda na jej odbudowę poświęcać nadmierne nakłady pracy i pieniędzy.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Andrzeja Chwalby pt. Wisła. Biografia rzeki. Ukazała się ona w 2023 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego.