Przez dwadzieścia lat była gwiazdą polskiego kina, a każdy film z jej udziałem cieszył się ogromną popularnością. Choć marzeniem Jadwigi Smosarskiej był teatr, nigdy nie zdołała zdobyć na scenie takiej pozycji, jaką miała na ekranie. O tym jak wyglądały początki kariery aktorskiej królowej przedwojennego kina nad Wisłą pisze Marek Teler w książce pt. Amantki II Rzeczypospolitej.
Już w czasie nauki na pensji Jadwiga Smosarska zaczęła grywać w amatorskich szkolnych przedstawieniach, a 18 grudnia 1916 r. nieoficjalnie zadebiutowała w Teatrze Polskim w Warszawie w roli Dziewicy Pierwszej w sztuce Nieboska komedia, którą wystawiło Koło Miłośników Sztuki Dramatycznej Studentów Uniwersytetu i Politechniki Warszawskiej.
Reklama
Pierwsze role w teatrze
Następnie szkoliła swój warsztat aktorski pod okiem aktora Władysława Staszkowskiego, dzięki czemu 16 sierpnia 1918 r. mogła oficjalnie debiutować w Teatrze Letnim w Warszawie jako Lili w Ciotce Karola. Początkowo, zapewne z obawy przed nieprzychylnymi recenzjami, zdecydowała się wystąpić pod pseudonimem jako Jadwiga Sarska.
Obawy te okazały się jednak zupełnie bezzasadne. „Panna Sarska aż zatrwożyła brakiem tremy i całkowitą pewnością siebie, która u debiutantów nie zawsze dobrym znakiem bywa na przyszłość” – pisał wówczas o jej roli recenzent „Kuriera Warszawskiego”, dodając zarazem, że jej gra aktorska jest naturalna i szczera.
Po pierwszym występie panna Sarska nieco się ośmieliła, zaczęła bowiem grać na scenie pod prawdziwym nazwiskiem. Podjęła też wówczas studia w warszawskiej Szkole Dramatycznej, a rozwój na polu aktorskim początkowo łączyła z pracą zarobkową w banku.
Spowodowało to niekorzystne skutki – intensywny tryb życia wywołał u niej anemię, ostatecznie więc całkowicie poświęciła się sztuce. Jej popis dyplomowy 11 i 12 lipca 1920 r., na którym zagrała Nike w Nocy listopadowej i Miriamkę w Cyganerii warszawskiej, zachwycił publiczność i krytyków.
„Najtęższym talentem wydaje się nam p. Smosarska, która posiada piękną aparycję, szczerość interpretacji i ładny, dźwięczny głos obok niezaprzeczonego nerwu scenicznego” – komentował grę Smosarskiej Tadeusz Kończyc.
Nie osiągnęła sukcesu jako aktorka teatralna
W latach 1920–1923 Jadwiga Smosarska występowała w Teatrze Rozmaitości, w którym zagrała m.in. w sztuce R.U.R. Karela Čapka w reżyserii Emila Chaberskiego. W 1924 r. można ją było podziwiać w Teatrze Polskim i Teatrze Małym, w 1927 r. – w Teatrze Letnim, w latach 1928–1932 – na scenach teatrów Narodowego, Nowego i Letniego, do których powróciła w 1934 r.
Reklama
W 1929 r. występowała w tytułowej roli w Procesie Mary Dugan, a Tadeusz Boy-Żeleński tak komentował jej grę aktorską: „Ile niewinności w grzechu, ile czystości w występku – była to rola zagrana z poczuciem szlachetnego melodramatu”.
W ostatnich latach przed wybuchem II wojny światowej grała też w Teatrze Polskim, lecz nigdy nie zdołała osiągnąć większego sukcesu jako aktorka teatralna. (…)
Pierwszy niedokończony film Smosarskiej
Jednocześnie z występami w teatrze Jadwiga Smosarska rozpoczęła karierę jako aktorka filmowa. Jak wspominała po latach w rozmowie z dziennikarką Barbarą Wachowicz:
Nigdy nie myślałam o filmie. Polska wkraczała w pierwsze dni wolności, prasa krzyczała płomiennymi apelami, że „Naród Mickiewiczów, Żeromskich, Wyspiańskich, Conradów, Sienkiewiczów, Słowackich ma prawo doszukać się w sobie wielkich talentów i twórców Muzy Dziesiątej Filmowej, a ja marzyłam o Marii Stuart, Ofelii, Kleopatrze.
Reklama
Na wielkim ekranie pojawiła się za sprawą właściciela wytwórni filmowej Sfinks Aleksandra Hertza, który jesienią 1919 r. zaproponował jej główną rolę Heleny w filmie Dla szczęścia. Wyznaczone pierwsze spotkanie Smosarskiej z najważniejszą wówczas osobą w polskiej kinematografii zakończyło się skandalem, ponieważ młodziutka aktorka teatralna pokazała, że ma swoją godność i nie pozwoliła sobie na brak szacunku ze strony wpływowego reżysera.
Na spotkanie z filmowcem o umówionej godzinie przyszła podobno punktualnie, lecz Hertz się spóźnił, co potraktowała jako afront. Wyszła, pozostawiając tylko liścik, w którym pouczyła szefa Sfinksa, że spóźnienie na spotkanie z kobietą jest poważnym nietaktem. Chociaż Hertz był oburzony postępowaniem „smarkuli”, już kilka miesięcy później zaproponował jej rolę.
Ostatecznie film Dla szczęścia nie został ukończony, lecz Smosarska spodobała się Hertzowi i zamierzał zatrudnić ją do kolejnych produkcji. „Pierwszą sceną, jaką nagrałam, był pocałunek, i to pocałunek z wielkim aktorem, Józefem Węgrzynem” – wspominała po latach. Węgrzyn podobno po odegraniu tej sceny powiedział: „Patrzcie, patrzcie na tę małą, ledwie mnie poznała i już do całowania się bierze”.
Iskra talentu
W tym samym roku zagrała też w krótkometrażowym filmie propagandowym Dla dobra kraju, lecz oficjalnie zadebiutowała w 1920 r. w roli Hanki w Bohaterstwie polskiego skauta.
Reklama
Po tej roli napisano na łamach prasy słowa, które okazały się dla młodziutkiej aktorki prorocze: „Główną rolę wykonała pani Jadwiga Smosarska, której wdzięk, uroda i gra – porywa widza. Śmiało możemy powiedzieć, że zajmie ona w kinie jedno z wybitnych stanowisk”.
W 1921 r. Smosarska zagrała Krystę, córkę gospodarza Macieja Wierunia, w filmie Cud nad Wisłą w reżyserii Ryszarda Bolesławskiego. Został on zrealizowany na zamówienie Wydziału Propagandy Ministerstwa Spraw Wojskowych, aby ukazać historię wojny polsko-bolszewickiej i bohaterstwo polskich żołnierzy.
W 1922 r. pojawiła się z kolei w trzech filmach – jako Mary Grońska w Strzale, Kazia w Tajemnicy przystanku tramwajowego i tytułowa bohaterka w Kizi-mizi. W kolejnych latach najczęściej występowała na ekranie raz w roku – w latach 1923–1926 kolejno w filmach: Niewolnica miłości, O czem się nie mówi, Iwonka i Trędowata. O jej roli w Niewolnicy miłości tak pisał recenzent magazynu „Scena i Widownia”:
Ta młoda dziewczyna ma niewątpliwie iskrę bożą talentu w swej piersi. Toteż gra jej działa na widza jak prąd elektryczny wysokie-go napięcia. […] Bo też twarz jej jest wybitnie fotogeniczną. Gra mimiczna nacechowana jest wytwornym spokojem.
Reklama
Plastyka ciała odpowiada wymaganiom kinofotografii, której zasadniczym założeniem jest oryginalność sylwetki ciała, a w momentach nastrojowych celowe planowanie ciała jako plamy uzupełniającej całość sceniczną wycinka obrazu. Smosarska ma ten instynkt kinogeniczny, jako zasadniczy wyraz jej temperamentu artystycznego.
Obsadzana w podobnych rolach
Antoni Słonimski krytykował zaś jej rolę w Iwonce: „Panna Smosarska jest bardzo ładna, ale jej uroda nie ma nic do powiedzenia w kinematografie. Kto wie, może w rękach dobrego reżysera dałoby się z niej wydobyć jakieś walory fotogeniczne”. Film ten przez wiele lat uchodził zresztą za zaginiony, lecz w 2013 r. w holenderskim archiwum został odnaleziony jego dwudziestominutowy fragment.
Recenzentka Stefania Heymanowa, znana z ciętego języka, krytykowała powierzane Smosarskiej role, ponieważ w większości filmów jej krótkie życie kończyło się tragiczną samobójczą śmiercią. Na łamach magazynu „Film” pisała po obejrzeniu O czem się nie mówi:
Znów minął rok i p. Smosarska znowu jako „dziewczyna z przedmieścia” została uwiedziona i omal nie zginęła samobójczą śmiercią. Tym razem jednak kamienne serce Sfinksa drgnęło i pozwoliło jej żyć, aby na przyszły rok znów mogła paść ofiarą uwodziciela, znów szukać ratunku w śmierci.
Reklama
Cóż za dziwny fatalizm ciąży nad p. Smosarską, który każe jej ciągle przeżywać podobne koleje losu, pozwalając na jedyne urozmaicenie – wybór coraz innej samobójczej śmierci. W Tajemnicy przystanku tramwajowego – rzuca się pod tramwaj, w Niewolnicy miłości – topi się, w O czem się nie mówi – wyskakuje przez okno.
Pytała także, dlaczego aktorka musi wiecznie grać „biedną, uwiedzioną dziewczynę”, a nie np. hrabinę, wesołego podlotka czy światową damę. Na tego rodzaju role Jadwiga Smosarska musiała jednak poczekać do lat 30., kiedy rewolucja dźwiękowa zmieniła oblicze kinematografii i wpłynęła na zmianę gustów publiczności.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Marka Telera pt. Amantki II Rzeczypospolitej. Ukazała się ona w 2024 roku nakładem wydawnictwa Bellona