Była Niemką, wychowała się w Szczecinie, a widoki na zaszczytne małżeństwo miała… niemal żadne. Jak to więc możliwe, że została rosyjską carycą? W początki kariery Katarzyny Wielkiej aż trudno uwierzyć.
O dzieciństwie Zofii Fryderyki Augusty zu Anhalt-Zerbst-Dornburg, czyli przyszłej imperatorowej Rosji Katarzyny Wielkiej, pisałem już w innym artykule.
Reklama
Podobnie o jej trudnej – żeby nie powiedzieć: toksycznej – relacji z matką. I o tym, jak usilnie Joanna von Holstein-Gottorp starała się pozbyć niechcianej latorośli.
Pijaństwo, brak inteligencji i… dobre pierwsze wrażenie?
Obiecująca okazja do wydania potomkini za mąż pojawiła się w roku 1739 roku, gdy dziewczyna była zaledwie dziesięciolatką. Brat Joanny, a zarazem książę-biskup Lubeki Adolf Fryderyk, został opiekunem osieroconego, jedenastoletniego księcia Holsztynu – Karola Piotra Ulryka.
Jak wyjaśnia Robert K. Massie w książce Katarzyna Wielka. Portret kobiety, był to „chłopiec o świetnych koligacjach i nie mniej świetnych perspektywach. Był jedynym żyjącym wnukiem cara Rosji Piotra Wielkiego, a także pierwszym w kolejności kandydatem do tronu Szwecji”.
Zarazem był też kuzynem Zofii. Joanna wykorzystała ten fakt jako pretekst do zorganizowania jak najszybszego spotkania obojga dzieci.
Reklama
Zofia zapamiętała Piotra dość pozytywnie. Po latach zapisała, że robił wrażenie „miłego i dobrze wychowanego, chociaż zauważalne już było jego upodobanie do alkoholu”. Kulturalnie przemilczała kilka mniej pochlebnych faktów.
Mały książę miał mianowicie wyłupiaste oczy, cierpiał na niedorozwój szczęki, był raczej mało inteligentny, niczego nie czytał, za to bez żadnych ograniczeń się obżerał.
Mimo wszystkich tych wad Zofia byłaby gotowa za niego wyjść, byle uciec od matki. Póki co brakowało jednak zainteresowania drugiej strony…
Kuzynka na tronie
Zofia poznawała kolejnych potencjalnych kandydatów na męża, szybko zapominając o spotkaniu z dziwnym Piotrusiem. Tymczasem w dalekim Petersburgu, w stolicy kraju, o którym dziewczyna nic nie wiedziała, nastąpił zamach stanu.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
W grudniu 1741 roku na tamtejszym tronie zasiadła Elżbieta – młodsza córka cara Piotra Wielkiego. Kobieta ta, nigdy nie przewidywana na władczynię, była blisko związana z rodziną von Holstein, a tym samym z Joanną i jej córką Zofią.
Po pierwsze przed laty jej najstarsza siostra Anna poślubiła jednego z kuzynów Joanny – księcia Holsztynu Karola Fryderyka. To właśnie z tego związku narodził się wspomniany Piotr Ulryk. Matka chłopca zmarła zaraz po porodzie, a ojciec parę lat później.
Reklama
Miała być jej szwagierką
Istniał także znacznie bliższy i głęboko emocjonalny związek Elżbiety z von Holsteinami. Jak pisze Robert K. Massie, w wieku siedemnastu lat przyszła caryca została zaręczona ze starszym bratem Joanny, księciem Karolem Augustem:
W roku 1726 roku przyjechał on do Petersburga, by zawrzeć małżeństwo, jednak kilka tygodni przed ślubem pan młody zachorował w rosyjskiej stolicy na ospę i tam zmarł.
Żal po utraconej miłości nigdy do końca nie opuścił Elżbiety, która odtąd uważała von Holsteinów za część własnej rodziny.
Z tego ostatniego faktu doskonale zdawała sobie sprawę Joanna i kiedy tylko dowiedziała się o przewrocie w Rosji, wysłała gratulacje do carycy, która niegdyś miała być jej szwagierką.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Włosy Elżbiety I Tudor budziły niepokój i obrzydzenie. Dlaczego ich nie ukrywała?Elżbieta – pomimo nawału obowiązków – odpowiedziała nie tylko szybko, ale też w poufałym, przyjacielskim tonie. Dało to początek kontaktom, które Joanna kultywowała z wielką pieczołowitością.
Rama za osiemnaście tysięcy rubli
Aby pogłębić przyjaźń z carycą Joanna wyszukała pośród rodzinnych pamiątek stary portret jej siostry Anny i zaproponowała, że przekaże go do Petersburga. Elżbieta była zachwycona i bezzwłocznie wysłała do Szczecina sekretarza rosyjskiej ambasady w Berlinie.
Reklama
Urzędnik odebrał obraz, a w zamian wręczył Joannie… portret Elżbiety, oprawiony w brylantową ramę wartą osiemnaście tysięcy rubli! Wówczas Joanna:
Zdeterminowana, by podtrzymać tę obiecującą koneksję, zabrała córkę do Berlina, gdzie nadworny malarz pruskiego dworu (…) namalował portret Zofii, który miał się stać upominkiem dla cesarzowej. Portret był przeciętny (…).
Mimo to, gdy podobizna dotarła do Petersburga, przyszła upragniona odpowiedź: „cesarzowej podoba się pełna wyrazu fizjonomia młodocianej księżniczki”.
Umizgom nie było końca. Joanna akurat zaszła w ciążę, a gdy urodziła córkę, szybko napisała do carycy, informując ją, że nada dziecku imię Elżbieta i prosząc władczynię, by ta łaskawie zgodziła się zostać matką chrzestną.
Caryca była urzeczona i… „wkrótce w Szczecinie pojawił się kolejny jej portret, także oprawiony w diamenty”.
Reklama
Pani się domyśli o co chodzi
Na razie wszystkie te kontakty przynosiły Joannie tylko korzyść prestiżową i nieco zarobku (brylanty warte już kilkadziesiąt tysięcy rubli!). Dopiero kolejne wydarzenie w dalekiej Rosji zadecydowało o losach małej Zofii.
Elżbieta mianowicie nie miała potomstwa i domyślając się, że już go mieć nie będzie, sprowadziła do Petersburga nastoletniego księcia Holsztynu, Piotra. Po załatwieniu formalności (chłopiec musiał się zrzec widoków na odziedziczenie tronu Szwecji) uczyniła go swoim oficjalnym następcą.
Trzeba jeszcze było tylko znaleźć mu odpowiednią żonę. Wzrok carycy padł na nadesłany przed paroma miesiącami portret Zofii i na stos listów od „drogiej kuzynki”. Po kolejnych paru tygodniach do Joanny dotarł opieczętowany list od wielkiego marszałka dworu Piotra Ulryka, Ottona Brümmera.
Depesza zawierała pilne zaproszenie, wystosowane przez samą Elżbietę: do przybycia na dwór rosyjski, koniecznie w towarzystwie Zofii i w celu, którego Joanna, jako „wystarczająco oświecona” z pewnością się domyśli…
Reklama
Tak oto nastoletnia Zofia wyruszyła do Rosji, by już wkrótce przyjąć imię Katarzyny, „nawrócić” się na prawosławie, poślubić infantylnego ignoranta i wstąpić na krętą drogę ku władzy.
Bibliografia
- Robert K. Massie, Katarzyna Wielka. Portret kobiety, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak 2012.
1 komentarz