Gajusz Juliusz Cezar Germanicus zwany Kaligulą zapisał się w historii starożytnego Rzymu, jako jeden z najgorszych cesarzy. Ale gdy zasiadał w 37 roku n.e. na tronie nic nie zapowiadało, że tak się stanie. Wręcz przeciwnie. W pierwszych miesiącach sprawowania władzy zyskał sobie wielką popularność i porównywano go nawet do samego Oktawiana Augusta. Wszystko zmieniła tajemnicza choroba.
Kaligula wstąpił na cesarski tron w wieku niespełna 25 lat. Zastąpił na nim w marcu 37 roku n.e. swego wuja Tyberiusza, który rządził antycznym imperium przez ponad 22 lata. Zgodnie z tym, co pisze L.J. Trafford na kartach książki Najgorsi cesarze starożytnego Rzymu:
Reklama
Tyberiusz zmarł, nie zaskarbiwszy sobie sympatii ludu rzymskiego. Był dobrym administratorem, ale człowiekiem ponurym i nudnym, pozbawionym charyzmy Augusta, który go adoptował i wyznaczył na następcę. Pozostawił pełny skarbiec i bezpieczne granice, lecz jako cesarz zyskał niewielu przyjaciół.
Senat miał aż nadto powodów, by cieszyć się z jego śmierci, bo jego panowanie przyniosło istne tornado procesów o zdradę stanu, w których wielu patrycjuszy zostało oskarżonych o nielojalność i skazanych na wygnanie, a czasem na śmierć.
Uczcił pamięć matki i braci
Wśród ofiar znaleźli się również matka Kaliguli Agrypina Starsza oraz jego dwaj bracia: Klaudiusz Neron oraz Druzus. Oskarżono ich o spiskowanie przeciwko cesarzowi. Kaligula uniknął podobnego losu. Został nawet usynowiony przez Tyberiusza i dorastał u jego boku na wyspie Capri, gdzie cesarz spędził schyłek swego życia.
Ostatecznie starzejący się władca wyznaczył go na swego następcę. A jako że w żyłach Kaliguli płynęła krew pierwszego cesarza, Oktawiana Augusta, nikt nie zamierzał podważać jego praw do tronu.
Reklama
Sam Gajusz Juliusz Cezar Germanicus w pierwszych miesiącach starał się udowodnić, że jest najlepszym władcą, na jakiego zasługiwał starożytny Rzym. Jak podkreśla L.J. Trafford „jedną z pierwszych decyzji Kaliguli jako cesarza było sprowadzenie prochów jego zamęczonej matki i braci i oddanie im czci należnej rodzinie Augusta”.
„Nie był Tyberiuszem”
Spotkało się to z dużym uznaniem wśród zwykłych obywateli Rzymu, jak i przedstawicieli elit. Ukłonem w stronę tych ostatnich było zezwolenie niesprawiedliwie wygnanym na powrót do Wiecznego Miasta.
Co więcej „urzędnikom znów wolno było podejmować decyzje bez konieczności odwoływania się do cesarza”. Jasno wyznaczało to „grubą kreskę pomiędzy jego rządami i panowaniem poprzednika”.
Dodatkowo według słów Swetoniusza Kaligula „odmówił posłuchu zeznaniom donosicieli”, którzy w czasach Tyberiusza swoimi działaniami siali postrach wśród elity imperium. Jak trafnie zauważa autorka książki Najgorsi cesarze starożytnego Rzymu „Kaligula zdobył sobie lud, jeszcze zanim dotarł z Capri do Rzymu, po prostu dlatego, że nie był Tyberiuszem”.
Reklama
I chociaż stał się obiektem nagłego uwielbienia, nadal starał się zadowalać poddanych. Czynił to poprzez organizowanie naprawdę imponujących igrzysk, trwających nawet od wczesnego ranka do późnego wieczora.
„Urządzał często przedstawienia sceniczne, i to różnorodne, oraz nawet nocne, oświetliwszy całą stolicę” – pisał Swetoniusz dość ogólnikowo.
Rozdał ludowi miliony sesterców
Był to jednak tylko początek. Nowy cesarz obniżył podatki i przekazał ze swego skarbca ogromne sumy obywatelom Wiecznego Miasta. Według Swetoniusza „dwukrotnie kazał rozdać ludowi zapomogę po trzysta sesterców”. Dzisiaj dawałoby to nieco ponad 7,5 tysiąca złotych na głowę. Żyjący na przełomie II i III wieku n.e. historyk Kasjusz Djon twierdził z kolei, że Kaligula:
Wypłacił ludowi ponad czterdzieści pięć milionów (…) i dodatkowo dwieście czterdzieści sesterców na głowę tym, którzy nie otrzymali ich przy okazji otrzymania przez niego toga virilis, razem z odsetkami wynoszącymi sześćdziesiąt sesterców.
Reklama
Owe 45 milionów to równowartość jakichś 580 milionów PLN. Mimo rozbieżności w antycznych źródłach jedno jest pewne. Młody władca był niezwykle hojny. Nie zapomniał przy tym o swej gwardii przybocznej – pretorianach. Tyberiusz zapisał każdemu po tysiąc sesterców, Kaligula podwoił tę kwotę. Ogółem, jak podkreśla L.J. Trafford na kartach książki Najgorsi cesarze starożytnego Rzymu:
Cesarz pozyskał sobie wszystkie grupy, które powinien. Był ogromnie popularny dzięki swej szczodrobliwości, wyrażającej się zarówno w pieniądzach, jak i wspaniałych igrzyskach.
Ułaskawił niesłusznie skazanych i ukarał jakichś bliżej nieokreślonych zboczeńców. Odciął się od ciemnych dni panowania Tyberiusza i wpuścił do imperium światło.
Tajemnicza choroba Kaliguli
Sielanka nie trwała jednak długo. W listopadzie 37 roku n.e. młody władca poważnie zachorował. Według jednego z antycznych autorów zapadł na „gorączkę mózgową”. Obecnie przypuszcza się, że cierpiał na jakąś formę epilepsji, z którą zmagał się już od dzieciństwa. Dodatkowo mógł chorować również na schizofrenię.
Reklama
Jego stan był na tyle poważny, że Kaligula wyznaczył następcę, którym miała zostać siostra Druzylla. Dopiero po kilku miesiącach cesarz poczuł się na tyle dobrze, aby znów zająć się rządzeniem imperium. Nie był już jednak tym samym człowiekiem.
Jedną z pierwszych decyzji, jaką podjął w 38 roku n.e., było skazanie na śmierć między innymi wnuka poprzedniego cesarza, Tyberiusza Gemellusa oraz swego teścia Sylana. Wkrótce z życiem pożegnał się również wpływowy prefekt pretorianów Makron oraz jego żona. Jak stwierdził Swetoniusz od tej chwili zaczęto o Kaliguli „mówić jako o potworze”.
Najgorsi władcy cesarstwa rzymskiego
Bibliografia
- Jarosław Molenda, Kaligula. Pięć twarzy cesarza, Lira 2020.
- L.J. Trafford, Najgorsi cesarze starożytnego Rzymu, Prószyński i S-ka 2025.
- Philipp Vandenberg, Neron, Świat Książki 2001.