Mieszkańcom Rzeczypospolitej Obojga Narodów nie można odmówić poczucia humoru. Dowodzą tego i sytuacje z życia wzięte, i bardzo liczne facecje, które cieszyły się dużą popularnością. O tym jak umilano sobie życie 400 lat temu pisze doktor Radosław Sikora w książce pt. Dawna Rzeczpospolita na nowo odkryta.
Zwykle przechodziły one z ust do ust, zabawiając towarzystwo w czasie rozlicznych spotkań. Na szczęście spisywano je niekiedy i publikowano, dzięki czemu wiemy dziś, co bawiło dawnych Polaków. Jednym z takowych dziełek jest wydany w połowie XVII wieku zbiór Co nowego abo dwor […].
Reklama
„Przygrzewano y polewano”
Z dziełka tego, którego autor ukrył się pod pseudonimem Maurycjusza Trztyprztyckiego, zaczerpnąłem kilka historyjek, które zilustrują nam ówczesne poczucie humoru. Zaczniemy od tego, jak próbowano się wykręcić od dalszego picia.
W dawnej Polsce panował obyczaj zachęcania do spełnienia toastów. Choć czasem zachęcanie to bardziej przypominało zniewalanie niż łagodną perswazję.
Grubianinem byłby ten, kto pijąc za jednych, odmówiłby picia za innych, czy też nie dość ochoczo spełniał kielich za zdrowie wskazanej persony. Jednak nie wszyscy mieli równie tęgie głowy, co prowodyrzy pijatyk, więc i nie dziw, że w pewnym momencie próbowano się jakoś uwolnić od obowiązku.
Chwytano się przy tym różnych sposobów, które zresztą nie zawsze przynosiły pożądany efekt. Razu więc pewnego, gdy biesiadnicy „pili za zdrowie iedney zacney Osoby”, a robili to tak intensywnie, że część miała już tego serdecznie dosyć, „pocznie się z nich ieden modlić / aby go [od dalszego picia] uwolniono”.
Reklama
Na nic to się zdało! Twarde serca, a jeszcze mocniejsze głowy świadków owej modlitwy nie dały się przekonać, że ktoś może zapragnąć opuścić ich towarzystwo. „Przygrzewano y polewano” więc dalej. Cóż było robić?
Włoski mieszanin i polski szlachcic
Gdy nie pomogła modlitwa, pozostał dowcip. Rzekł więc nasz nieszczęśnik do współbiesiadników: „Mościwi Panowie / iużeśmy tak wiele pili za zdrowie tego zacnego Pana / podźmysz [pójdźmyż] też y spać za zdrowie Jego Mości”.
Niestety Trztyprztycki nie wyjaśnił, czy ów fortel okazał się skuteczny. Opisał za to spotkanie włoskiego mieszczanina i polskiego szlachcica, do którego miało dojść w Bolonii:
W Bononiey [Bolonii] iachał Polak / na bardzo wielkim y długim koniu / obaczywszy [to] Mieszczanin ieden / chcąc szydzić z onego iezdzca / zopytał po czemu [po ile] by łokieć onego konia przedawał: na co mu Polak podniozszy końskiego ogona odpowiedział: wnidź sam podź do Kramu Panie Włochu / łacno się zgodziemi [ubijemy interes].
Reklama
Cięte riposty
Ale Polaków bawił nie tylko humor sytuacyjny czy cięte riposty. Równie często pojawiały się żarty słowne, jak na przykład w satyrze Nowiny za Nowiny:
Pod czas rozruchow / obsyłali się nowinami dway przyiaciele / ieden pisał z Polski do Litwy / oznaimuiąc że Turcy ciągną / ale Nadragi; odpisuie Litwin / że Moskwy legło kilkadziesiąt tysięcy / ale spać na noc.
Wyjaśnić trzeba, że mamy tu do czynienia z grą słów. Ciągnąć bowiem, oznaczało nadciągać z wojskiem, więc sformułowanie „Turcy ciągną”, powinno być odczytane, iż zbliża się armia turecka. Po chwili jednak wyjaśnia się, że Turcy… wkładają spodnie („ciągną nadragi”).
Na takie to nowiny z Polski Litwin miał równie dowcipnie odpisać, że „Moskwy legło kilkadziesiąt tysięcy”, co powinno być zrazu odczytane, że w jakiejś bitwie poległo kilkadziesiąt tysięcy Moskali. Jednak szybko wyjaśniło się, że nie o żadną bitwę tu chodziło, lecz o nocny spoczynek.
Takimi to, najczęściej zmyślonymi acz zabawnymi historyjkami, umilano sobie życie w dawnej Rzeczypospolitej…
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Radosława Sikory pt. Dawna Rzeczpospolita na nowo odkryta. Tom 2 (Zona Zero 2025). Premiera 29 września, ale już dziś możecie zamówić w przedsprzedaży.