Ciekawe wnioski na temat podróżowania u schyłku średniowiecza można wyciągnąć z życia i działalności polskich królów w okresie po zawarciu unii z Litwą. Jagiellonowie, panujący nad Wisłą od lat 80. XIV stulecia, praktykowali metodę rządów objazdowych, niemal nigdy nie przystając w jednym miejscu na więcej niż kilka tygodni. Jak szybko Władysław Jagiełło i jego syn Kazimierz Jagiellończyk podróżowali po kraju? Ile łącznie pokonali kilometrów?
Władysław Jagiełło w każdym roku starał się odwiedzać wszystkie główne krainy, którymi zarządzał: zarówno Litwę, Małopolskę, jak i Wielkopolskę. Od wiosny do zimy przejeżdżał kilka tysięcy kilometrów. W ciągu całego swojego panowania – może i ponad 200 000 kilometrów, choć nikt nie próbował sumować wszystkich jego znanych wędrówek.
Reklama
Peregrynacje króla sprawiały, że zarówno zagraniczni emisariusze, jak i wysłannicy polskich możnych oraz monarszych żon, zwykle pozostających na Wawelu, musieli stale błąkać się po kraju i gonić dworską kawalkadę, by cokolwiek załatwić z najjaśniejszym panem.
Najszybsza podróż średniowiecznej Polski?
To w takim kontekście odnotowano być może najszybszą znaną podróż w całej historii średniowiecznej Polski. W nocy z 30 na 31 października na zamku krakowskim urodził się pierwszy syn Jagiełły – także nazwany Władysławem, a przez historię zapamiętany jako Władysław Warneńczyk.
Sam monarcha przebywał wówczas w Przemyślu, w odległości 250 kilometrów. Chyba jeszcze zanim wstało słońce puszczono do niego zaufanego gońca. Ten gnał na przód bez wytchnienia, wielokrotnie zmieniając konie i nie zatrzymując się choćby na krótki popas. 1 listopada był już w Przemyślu. Zatrzymał się pod katedrą i wbiegł do środka, przerywając mszę świętą, odprawianą chyba około południa.
Całą trasę pokonał w zaledwie trzydzieści kilka godzin. W zawrotnym, jak na realia epoki, tempie mniej więcej 175 kilometrów na dobę. Wypada dopowiedzieć, że gońcy, choćby nieśli bardzo pilne wiadomości, rzadko w tamtych czasach przebywali więcej niż 80 czy 90 kilometrów dziennie.
Reklama
Monarsze kawalkady przemieszczały się zaś jeszcze wielokrotnie wolniej. Władysław Jagiełło mógł jednego dnia pokonywać od kilkunastu do może ponad 30 kilometrów. Tylko w zupełnie wyjątkowych sytuacjach więcej.
Podróże Kazimierza Jagiellończyka
Lepiej od podróży Władysława Jagiełły znane są wędrówki jego młodszego syna Kazimierza Jagiellończyka – człowieka równie ruchliwego i niestrudzonego.
Do naszych czasów przetrwało sporo ponad 5000 dokumentów i wzmianek źródłowych, wskazujących miejsca, gdzie przebywał monarcha i daty jego przyjazdów oraz wyjazdów. Itinerarium króla Kazimierza, zestawione przez Grażynę Rutkowską, pozwala śledzić w drobnych detalach niemal dowolny etap jego działalności.
Weźmy chociażby pierwszą podróż, jaką odbył po tym, jak wyniesiono go na polski tron. 25 czerwca 1447 roku Kazimierz Jagiellończyk został koronowany w katedrze na Wawelu, a już dwa tygodnie później opuścił Kraków i wyruszył do Wielkopolski.
Reklama
Wyjazd nastąpił 11 lipca. Na pierwszy nocleg król zatrzymał się w Słomnikach, po przebyciu około 25 kilometrów. Kolejnego dnia przejechano nieco ponad 15 kilometrów, postój był w Miechowie. Łącznie niespełna tydzień zajęła droga z Krakowa do Częstochowy, gdzie monarcha zawitał 17 lipca. Potem odwiedził Kłobuck, Krzepice, Wieluń, Sieradz i Wartę, by wreszcie 24 lipca dotrzeć do Kalisza.
Łączny dystans ze stolicy do miasta nad Prosną wynosił około 250 kilometrów, przebyto go w 23 dni. Średnia prędkość podróży wynosiła zaledwie jakieś 11 kilometrów na dobę, choć należy zdawać sobie sprawę, że król nie tylko przemieszczał się z miejsca na miejsce, ale też odbywał spotkania, przyjmował hołdy, brał udział w mszach.
Chociażby w Warcie w ogóle nie nocował, ale wiadomo, że odbył się tam proces sądowy z jego udziałem, który mógł zająć kilka godzin.
Gdy sytuacja tego wymagała albo gdy króla nie zatrzymywały żadne obowiązki, możliwa była szybsza podróż. Na przykład pod koniec stycznia 1455 roku, w trakcie wojny trzynastoletniej, 70-kilometrową trasę z Brześcia Kujawskiego do Łęczycy król przebył w ciągu dwóch dni.
Potem cztery dni zajęła mu droga do Warszawy – średnio dziennie przejeżdżał więc 33 kilometry. Tempo dalszej podróży, do Grodna było podobne: średnio 27 kilometrów na dobę. Oznacza to swoją drogą, że ostatni król Polski w średniowieczu przemieszczał się nie szybciej i nie wolniej, niż Karol Wielki siedem stuleci wcześniej.