Izabela Czartoryska zapisała się w historii jako jedna z najpotężniejszych kobiet w Polsce XVIII stulecia. Była pisarką, kolekcjonerką, twórczynią sławnych zbiorów puławskich. W roku 1762 to wszystko miała jednak jeszcze przed sobą. Wówczas była niezwykle zamożną 17-latką, świeżo po politycznym ślubie z brzydzącym się nią arystokratą.
Stosunki między Izabelą a jej mężem musiały się jakoś ułożyć, skoro przedstawiwszy ją w styczniu 1762 roku na dworze Augusta III, Adam Kazimierz [Czartoryski] zabrał ze sobą ledwo siedemnastoletnią małżonkę w podróż do Paryża.
Reklama
Aby uniknąć obowiązujących formalności i wymagań etykiety, Izabela – jak to sama przyznała – zdecydowała się podróżować w mundurze oficera pułku piechoty, co okazało się nie do końca dobrym pomysłem.
Lubieżna sklepikarka
„Kiedy płynęliśmy Renem” – wspominała – „dowiedziałam się, że w Moguncji jest kiermasz, i uparłam się, że musimy się tam zatrzymać. Zszedłszy ze statku, pogubiłam męża w natłoku, przestraszyłam się i nie wiedząc, co począć, schroniłam się do sklepu”.

Sklepikarka, lubieżna grubaska, natychmiast objęła Izabelę i zaczęła się do niej dobierać, dopóki się nie zorientowała, obmacując ją, że nie ma do czynienia ze ślicznym młodzieńcem. Dalszą podróż księżna Czartoryska odbyła w sukni.
„Nie piłam wody, ponieważ czułam się dobrze”
Małżonkowie zatrzymali się następnie w słynnym uzdrowisku Spa, „najbardziej urokliwym miejscu, tak z piękności otoczenia, jak z obyczajów towarzyskich”.
Reklama
Anglik, który odnotował tę opinię, tłumaczył dalej, że co roku było ono odwiedzane przez dziewięćset do tysiąca osób wszelkiego stanu, „mieszaninę głów koronowanych, książąt, biskupów, zarówno świeckich, jak i duchownych, baronów i sklepikarzy”. To otoczone wzgórzami miasteczko należało do biskupa Liège i to jego bankierzy pełnili funkcję krupierów, a emerytowany oficer francuski sędziował przy staczanych pojedynkach.
„Nie piłam wody, ponieważ czułam się dobrze” – wspominała Izabela, raczej bawiąc się obserwacją tych, którzy przechodzili kurację:

Jeden gruby Anglik zawsze siedział, nic nie mówiąc, ale dzień po dniu po wypiciu swych osiem szklanek wstawał, podchodził do mojego męża i mówił: „Księciu, muszę księciu gratulować: masz żonę, która ma najśliczniejszą stopę na świecie”, po czym siadał i nic nie mówił aż do następnego dnia, kiedy powtarzał to samo.
Chłopięcy duch
Izabela zrezygnowała z męskiego ubioru, ale pod jej sukniami nadal krył się chłopięcy duch. Pewnego dnia wynajęła lekki kabriolet, aby się przejechać po okolicy.
Reklama
W pewnej chwili, gdy zjeżdżali ze stoku, a inny powóz próbował ich wyprzedzić, kazała swemu stangretowi użyć bata, by nie dać się minąć.
Konie poniosły, a do katastrofy nie doszło tylko dzięki stangretowi, który zeskoczywszy ze swego siedzenia na dyszel, zdołał w ostatniej chwili je zatrzymać; tak się przy tym pokaleczył, że przez miesiąc nie mógł chodzić.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment najnowszej książki Adama Zamoyskiego wydanej w Polsce – Izabela. Opowieść o niezłomnej księżnej (Czytelnik 2025).








