Panuje powszechne przekonanie, że w ostatnich dekada edukacja zupełnie straciła na wartości. Studia nie zapewniają ani pracy, ani nawet rzeczywistej wiedzy. Podobno w przedwojennej Polsce było o niebo lepiej, a ówczesna matura równała się wręcz dzisiejszemu tytułowi magistra. Cóż… mieszkańcy II Rzeczypospolitej na pewno tak nie uważali.
Lektura przedwojennych gazet pozwala łatwo ustalić, że ówcześni wykładowcy byli załamani poziomem prezentowanym przez abiturientów i studentów. Zupełnie tak jak dzisiejsi.
Reklama
Mit przedwojennego wykształcenia
Łódzka „Ilustrowana Republika” podkreślała w marcu 1939 roku, że w powszechnej opinii „poziom intelektualny absolwentów szkół średnich jest zatrważająco niski”.
Niektórzy nauczyciele i wykładowcy akademiccy nie poprzestawali na tym, wskazując również na rażące braki w wykształceniu opuszczających mury Alma Mater.
We wspomnianym artykule dziennik podał kilkanaście przykładów potwierdzających powyższą tezę. Warto je przytoczyć i tym samym chociaż częściowo zweryfikować mit przedwojennego wykształcenia. A przynajmniej – pokazać jak niewiele zmieniło się postrzeganie problemu poziomu edukacji.
Najbardziej rażące luki w wiedzy
Zgodnie z badaniami dra Józefa Pietera (psychologa i pedagoga) stan wiedzy młodzieży chcącej dostać się na studia pod koniec lat 30. XX wieku prezentował się fatalnie.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Złotówka wcale nie miała być polską walutą. Oficjalnie wybrano inną nazwę pieniędzy„Wiadomości z astronomii błędne (nieznajomość przyczyn zmienności pór roku), z chemii również niedostateczne (tłuszcz bywa nazywany pierwiastkiem)” – pisał ekspert.
Może chociaż z wiedzą humanistyczną było lepiej? W żadnym razie. Jak ze smutkiem konstatował naukowiec:
Reklama
Wiadomości o ustroju były przedmiotem specjalnych wykładów (w t. zw. „Nauce o Polsce współczesnej), to też przynajmniej pewne elementy pojęcia powinny być znane. Jest raczej przeciwnie.
Np. na pytanie „Wymień główne władze państwa współczesnego” w jednym tylko przypadku odpowiedź trafna brzmiała władza ustawodawcza, wykonawcza i sądowa.
W przeważnej ilości wypadków odpowiedzi brzmiały: Prezydent Mościcki, gabinet ministrów, wojewodowie, starostowie i. t. d., na pytanie co jest przeciwieństwem ustroju demokratycznego?, odpowiedzi były przeważnie niedokładne, a niekiedy stanowiły prawdziwe curiosa […].
Wymieniano: monarchię, faszyzm, ustrój oligarchiczny, sowiety, państwa starożytne, arystokrację, hitleryzm, ustrój konstytucyjny, królestwo, teokrację, rządy tłumu – a więc wszystkie możliwe formy ustroju.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Były premier o polskich studentach
Na poziom młodzieży narzekał także występujący przed senacką komisją prof. Kazimierz Bartel – pięciokrotny premier i wykładowca Politechniki Lwowskiej.
Stwierdził on, że „58% studentów nie wiedziało kim był Rajmund Poincaré” – prezydent i pięciokrotny premier Francji, zmarły przed paroma laty. To zupełnie tak, jakby dzisiaj ktoś nie kojarzył, kim był Barack Obama.
Reklama
Na dodatek: „11% nie mogło nic powiedzieć o Galileuszu. 48% nie wiedziało kto to był Ryszard Wagner”.
„Bywają doktorzy obojga praw, którzy…”
Najbardziej krytyczny był jednak ekonomista prof. Adam Heydel, pracujący na Uniwersytecie Jagiellońskim. Przytaczał wiele „ciekawych” przypadków.
Stwierdził, że dla niektórych studentów „kwestionariusz” to „kartka używana w sklepie lub biurze do wypisywania nazwisk”. Zdarzali się też tacy zdolni, „którzy nie wiedzieli ile jest 5% od 200, tłumacząc się brakiem papieru i ołówka do ułożenia odpowiedniego… równania”. Co gorsza:
<strong>Przeczytaj też:</strong> Drogi w II Rzeczpospolitej. Tylko 5% nadawało się do jazdy samochodem, a władze udawały, że problemu nie maBywają doktorzy obojga praw, którzy nie wiedzą czy Węgry graniczą z Polską, a dawną Kurlandię określają: „taki mały kraj” położony między Litwą a Rosją, a Niemcy – to ich zdaniem kraj leżący między Rosją a Polską…
„Złe przygotowanie w szkole średniej”
Krakowski naukowiec nie tylko wytykał błędy, ale wskazywał również na przyczyny tak fatalnej kondycji polskiego szkolnictwa. Były to:
1. Złe przygotowanie w szkole średniej, wynika z jej organizacji i z jej nastawienia metodycznego.
2. Środowisko domowe wykazujące niesłychanie ubogie zasoby kultury ogólnej.
3. Przeludnienie uniwersytetów.
Reklama
Przed wojną też chwalono… starą, przedwojenną szkołę
Czyż nie brzmi to znajomo? Także końcowy komentarz łódzkiego dziennika mógłby równie dobrze znaleźć się w artykule pisanym nie ponad osiemdziesiąt lat temu, lecz dzisiaj:
Szkoła powszechna i szkoła średnia, realizując nowoczesne hasła pedagogiczno-metodyczne grubo przeholowały, poświęcając bowiem za miało czasu na wyuczenie (na zawsze) pewnych kardynalnych rzeczy.
Okazuje się, że ta wyśmiewana szkoła przedwojenna, sucha i werbalistyczna do szpiku kości umiała jednak o wiele więcej nauczyć, aniżeli nasza nowoczesna szkoła. […] Należy jak najrychlej znieść nakaz premiowania co najmniej 90% uczniów do klas następnych.
Jak zatem widzimy, niedościgły poziom nauczania w szkołach średnich II RP jest w dużej mierze mitem. Może warto wziąć to pod uwagę, gdy podczas dyskusji o mizerii współczesnej polskiej edukacji ktoś znów powoła się na przedwojenną maturę równą obecnemu magisterium.
Przeczytaj również o tym czego dzieci uczyły się w szkole w czasach Karola Wielkiego?
Reklama
Prawda o życiu naszych pradziadków
Bibliografia
- Niski poziom młodzieży akademickiej jest skutkiem błędów w systemie nauczania w szkole powszechnej i średniej, „Ilustrowana Republika”, 8 marca 1939.
3 komentarze