Łódzka fabryka. Fotografia przedwojenna

Prawda o łódzkich fabrykach w latach międzywojnia. Piekło robotnic, bieda, wyzysk i krach gospodarczy

Strona główna » Międzywojnie » Prawda o łódzkich fabrykach w latach międzywojnia. Piekło robotnic, bieda, wyzysk i krach gospodarczy

Dla łódzkiego przemysłu, rozwiniętego pod zaborami, w zupełnie innych realiach gospodarczych, lata dwudzieste i trzydzieste XX wieku stanowiły trudny okres transformacji. Należało odtworzyć parki maszynowe, zdywersyfikować przemysł włókienniczy, który był wyraźnie przerośnięty jak na potrzeby państwa polskiego, i dostosować go do realnego zapotrzebowania. Do tego doszły trendy ogólnoświatowe: wówczas branża tekstylna przenosiła się z powrotem na półkulę południową, wskutek czego europejskie lokalizacje mierzyły się z coraz większą presją płacową, cenową i jakościową.

W Łodzi zakłady włókiennicze okresu międzywojnia wykorzystywały zaledwie 50% mocy przerobowych sprzed roku 1914, a jako zagraniczny rynek zbytu pewną rolę w latach dwudziestych odgrywała jedynie Rumunia.


Reklama


Również państwowa polityka gospodarcza nadwyrężyła łódzkie włókiennictwo. Niepodległa Polska dysponowała bowiem, poza Łodzią, innymi ośrodkami tekstylnymi (Cieszyn, Białystok). Także one walczyły o utrzymanie, zwłaszcza że zdawały się bardziej zagrożone pod względem politycznym i strategicznym, wobec czego państwo rozdzielało zamówienia na te trzy ośrodki.

Przeforsowanie ośmiogodzinnego dnia pracy, poprawa warunków (państwowy nadzór nad fabrykami) oraz ustawodawstwo socjalne zwiększyły presję kosztową. W takich uwarunkowaniach następowała jedynie ograniczona modernizacja parku maszynowego, co kompensowano maksymalnym jego wykorzystaniem, częstokroć eksploatując go w trybie pracy trójzmianowej.

Sala maszyn w przędzalni. Fabryka włókiennicza w Łodzi, lata międzywojnia.
Sala maszyn w przędzalni. Fabryka włókiennicza w Łodzi, lata międzywojnia.

Od 1924 r. obowiązywał powszechny zakaz pracy kobiet na nocnej zmianie, który jednak był obchodzony regulacjami wyjątkowymi, oraz zakaz pracy nieletnich poniżej piętnastego roku życia.

Racjonalizacja po amerykańsku

Zakłady włókiennicze reagowały często racjonalizacją wzorowaną na amerykańskich metodach zarządzania. Przedsiębiorcy, jak widzewscy Konowie, po wizytach w USA kopiowali tamtejsze rozwiązania systemowe.

W efekcie zarządcy fabryk zwiększali wymagania wobec pracowników: robotnice i robotnicy mieli równocześnie obsługiwać większą liczbę maszyn, przerwy w pracy skreślano z rozkładu dnia, dążono do maksymalnego wykorzystania siły roboczej, zwalniając starszych przedstawicieli załóg. Zarządy firm przechodziły powszechnie na system akordowy, dokonywały rejestracji wydajności i wprowadzały wynagrodzenie zależne od wyników.


Reklama


Załogi reagowały strajkami, także okupacyjnymi. W latach dwudziestych w Łodzi często sięgano po te praktyki, bazując na doświadczeniach z 1905 r.

Zasadniczo w zakładach włókienniczych okresu międzywojnia ponad 50% (w 1928 r. 51%) załóg stanowiły kobiety, których w dużych przedsiębiorstwach było niewspółmiernie wiele, ich praca pozostawała bowiem tańsza. Zarazem jej warunki uległy poprawie dzięki państwowemu nadzorowi nad fabrykami.

Także różnice w płacach zmniejszały się zasadniczo. Praca w fabrykach była z tego względu atrakcyjna dla młodych kobiet i stanowiła wprawdzie naznaczoną trudnościami, ale realną przepustkę do samodzielności ekonomicznej. W literaturze lat trzydziestych można odnaleźć reportaże o gospodarstwach domowych robotników tekstylnych, w których obie płcie pracowały naprzemiennie, przy czym mężczyźni z reguły na zmianie nocnej. Przerodziło się to w bardziej równomierny podział ról, wszak oboje partnerzy byli odpowiedzialni za pracę i dom.

Tekst stanowi fragment książki Hansa-Jürgena Bömelburga pt. Łódź. Historia wielokulturowego miasta przemysłowego w XX wieku (Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego 2025).

Bezrobocie, nędza, strajki

Racjonalizacja i kryzys gospodarczy około 1930 r. spowodowały narastanie konfliktów: robotników i robotnice obligowano do obsługi już nie dwu krosien tkackich, lecz czterech, a nawet szesnastu.

Z tego powodu w latach trzydziestych dochodziło do zaciekłych strajków, okupowania zakładów i lokautów, albowiem dalsza optymalizacja niechybnie oznaczała wyższe obciążenie pracą i wzrost bezrobocia. W 1933 r. z mniej więcej 100 tys. robotników tekstylnych blisko jedna trzecia pozostawała bez zatrudnienia, a spora ich część pracowała w skróconym wymiarze godzinowym.


Reklama


Na czele strajków stawały, często także z przyczyn wizerunkowych i w celu osłabienia brutalności policji, robotnice fabryczne, które w taki sposób zyskiwały lokalną i regionalną rozpoznawalność. Miało to długofalowe skutki: w powojennych realiach te znane w całym mieście kobiety były „weterankami” ruchu robotniczego.

Tu wzięła swój początek choćby wyjątkowa na tle ówczesnej Polski kariera Michaliny Tatarkówny-Majkowskiej, która nader aktywnie udzielała się w strajkach Widzewskiej Manufaktury.

Łódzka fabryka. Fotografia przedwojenna
Łódzka fabryka. Fotografia przedwojenna

Od krosien do kuchni, z sali fabrycznej do nory

Sytuacja łódzkich robotnic włókienniczych jest dobrze opisana dzięki raportom inspektorki pracy i pisarki Marii Przedborskiej.

Pochodziła ona z łódzkiej rodziny inteligenckiej (jej ojciec był lekarzem), uzyskała stopień doktora na Uniwersytecie Jagiellońskim, a od 1926 r. sprawowała nadzór nad fabrykami w Łodzi, gdzie starała się ograniczyć wyzysk kobiet. Ponadto w czasie wolnym pisała wiersze o trudnej sytuacji robotnic w przemyśle tekstylnym. Oto próbka:


Reklama


Od krosien do kuchni, balji czy kołyski, od kołyski, balji, kuchni znów do krosien, z przeogromnej sali do swej nory niskiej, tu – tam: byle wszędzie równo kręciło się!

Doba ma dwadzieścia cztery – tak? – godziny: dziesięć do fabryki (osiem na papierze!), z drogą do trzynastu, pięć sześć dla rodziny; sen? – chłop żąda swego: kiedy, jak chce bierze!

Ukazana jest tu sytuacja robotnic włókienniczych na początku lat trzydziestych, kobiet rozdartych między pracą w fabrykach i rodziną, których świat społeczny był naznaczony ciężką dolą oraz doświadczaniem przemocy.

Źródło

Powyższy tekst stanowi fragment książki Hansa-Jürgena Bömelburga pt. Łódź. Historia wielokulturowego miasta przemysłowego w XX wieku (Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego 2025).

Autor
Hans-Jürgen Bömelburg

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.