Proces Galileusza rozpoczął się 12 kwietnia, zakończył zaś 22 czerwca 1633 roku. Mimo że kluczowe zarzuty dotyczyły nieposłuszeństwa wobec zakazów Kościoła, żadne inne wydarzenie równie jasno nie ukazało starcia pomiędzy naukowym rozumowaniem a władzą religijną. Echa tego procesu wybrzmiewają po dziś dzień. Oto jak przebiegła pierwsza z trzech rozpraw prowadzących do uwięzienia i pogrążenia sławnego astronoma.
Inkwizycja albo raczej Kongregacja Świętego Oficjum składała się z dziesięciu kardynałów mianowanych przez papieża. Przesłuchaniami kierował komisarz generalny, przyszły kardynał, dominikanin Vincenzo Maculani (który był architektem), wspierany przez oskarżyciela, Carla Sinceriego. (…)
Reklama
Po kilku wstępnych pytaniach, na które Galileusz odpowiedział, przyznając, że – jak się spodziewa – został wezwany przed Święte Oficjum z powodu swojej ostatniej publikacji, Dialogu, prokurator niezwłocznie sięgnął po to, co uważał za swoją atutową kartę.
Odgrzebany zakaz sprzed niemal dwudziestu lat
W serii pytań Maculani skupił całą uwagę na zakazie z roku 1616 – dokumencie odgrzebanym kilka miesięcy wcześniej w archiwach. [Chodzi Jako że dokument ten odegrał ogromną rolę w procesie, warto przypomnieć serię wydarzeń, która doprowadziła do jego powstania.
Na naradzie inkwizycji 25 lutego 1616 roku [wcześniejszy] papież Paweł V rozkazał kardynałowi Bellarminowi wezwać Galileusza i ostrzec go, że musi porzucić doktrynę kopernikańską.
Tylko w przypadku, gdyby Galileusz odmówił, komisarz generalny Michelangelo Seghizzi miał wydać formalny zakaz mówiący, że Galileuszowi nie wolno bronić, nauczać heliocentryzmu w jakikolwiek sposób ani o nim dyskutować. Gdyby astronom sprzeciwił się zakazowi, miał zostać aresztowany i postawiony w stan oskarżenia.
Reklama
Na spotkaniu inkwizycji 3 marca [1616 roku] Bellarmino poinformował, że Galileusz ugiął się zaraz po usłyszeniu ostrzeżenia, że ma zaprzestać wspierania heliocentryzmu.
Czy zobowiązane Galileusza to fałszerstwo?
Nowy dokument przedstawiony na procesie, z 26 lutego 1616 roku, opisał przebieg wydarzeń z jedną istotną różnicą. Stwierdzał on, że natychmiast po ostrzeżeniu Bellarmina Seghizzi interweniował i nakazał Galileuszowi porzucić poglądy Kopernika i nie utrzymywać, nie bronić ani nie nauczać ich w jakikolwiek sposób, czego Galileusz obiecywał przestrzegać.
Dokument zdawał się opisywać raczej przedwczesną interwencję komisarza generalnego, zapewne wynikającą z krótkiego zawahania Galileusza po usłyszeniu ostrzeżenia Bellarmina. Dokument ten był też sprzeczny z raportem samego Bellarmina dla inkwizycji oraz listem Bellarmina do Galileusza z 26 maja 1616 roku.
Rozbieżności te zrodziły wiele teorii spiskowych, sugerujących, że formalny zakaz mógł zostać sfałszowany w roku 1616 lub 1632. Jednakże analiza grafologiczna dokumentu dokonana w roku 2009 potwierdziła, że notariusz Świętego Oficjum Andrea Pettini zarejestrował wszystkie dokumenty w roku 1616, przez co wszelkie podejrzenia o fałszowanie dowodów procesowych należy odrzucić.
Zapytany wprost o to, co zakomunikowano mu w lutym 1616 roku, Galileusz odpowiedział bez wahania:
W miesiącu lutym 1616 roku pan kardynał Bellarmino oznajmił mi, że opinia Kopernika pojmowana absolutnie była sprzeczna z Pismem Świętym, dlatego też nie powinna być utrzymywana ani broniona, jednak może być używana *przypuszczalnie* [podkreślenie dodane]. Będąc posłusznym wobec tego, jestem w posiadaniu zaświadczenia napisanego przez samego pana kardynała Bellarmina, z 26 maja 1616 roku, w którym stwierdza on, że opinia Kopernika nie może być utrzymywana ani broniona jako sprzeczna z Pismem Świętym. Przedkładam kopię tego zaświadczenia, oto ona.
„Nie przypominam sobie, by taki nakaz…”. Obrona Galileusza
W tym momencie Galileusz wręczył kopię listu Bellarmina, o której istnieniu Maculani nie wiedział. Dokument ten mógł odegrać kluczową rolę z prawnego punktu widzenia, jako że nakaz wydany przez komisarza generalnego Seghizziego (w obecności Bellarmina) mówił, by „nie utrzymywać jej [opinii Kopernika], nie nauczać i nie bronić w jakikolwiek sposób, ustnie czy pisemnie”, ale list Bellarmina używał znacznie łagodniejszej formuły.
Wyraźnie zaskoczony Maculani starał się naciskać na Galileusza pytaniem, czy w spotkaniu owym brały udział inne osoby. Galileusz odpowiedział, że było obecnych kilku ojców dominikanów, których nie znał ani też nie widział od tamtego dnia.
Reklama
Maculani zapytał Galileusza wprost o treść zakazu. Odpowiedź Galileusza, która brzmi szczerze, nie została sformułowana w sposób najbardziej korzystny dla jego obrony:
Nie przypominam sobie, by taki nakaz został przedstawiony mi w jakikolwiek inny sposób niż ustnie przez pana kardynała Bellarmino.
Jak pamiętam, zakaz głosił, że nie wolno mi utrzymywać czy bronić opinii Kopernika, a może nawet, że nie wolno mi jej nauczać. Co więcej, nie przypominam sobie, by znajdowało się tam stwierdzenie „w jakikolwiek sposób”, ale być może tam było; nie myślałem o nim ani nie zachowałem go w pamięci, otrzymawszy kilka miesięcy później od pana kardynała Bellarmina zaświadczenie z 26 maja, które przedłożyłem, i w którym wyjaśniony jest dekret zakazujący mi utrzymywania lub obrony wspomnianej opinii.
Jeśli chodzi o dwa inne, wymienione teraz stwierdzenia we wspomnianym zakazie nie zachowałem ich w pamięci, jak sądzę, dlatego, że nie ma ich we wspomnianym zaświadczeniu, na którym się opierałem i które zatrzymałem jako pamiątkę.
Czy Galileusz sam pogrążył swoją obronę?
Niestety, dopuszczając możliwość, że zakaz mógł być bardziej surowy niż list Bellarmina, Galileusz nieświadomie osłabił ochronę, jaką dawały mu łagodniejsze sformułowania Bellarmina. Bez tego najwyraźniej szczerego, acz pełnego wahania zeznania, zaistniałaby niejasność prawna związana z obydwoma dokumentami – listem Bellarmina i dokumentem zakazu – które nie były ze sobą zgodne.
Reklama
Trudno pojąć, dlaczego Galileusz postanowił przyznać z zastrzeżeniami coś, co wydarzyło się wiele lat wcześniej i czego miał prawo dokładnie nie pamiętać. Być może błędnie uznał, że nie było to takie ważne, zważywszy na linię obrony, jaką zamierzał przyjąć. Istotnie, kolejna seria pytań dotyczyła kwestii imprimatur – czyli zgody na napisanie i opublikowanie Dialogu.
Pierwsze pytanie było zapewne najbardziej problematyczne. Galileusz został zapytany, czy zwrócił się z prośbą o zgodę na napisanie dzieła. Najprostsza odpowiedź brzmiała, rzecz jasna, „nie”.
Jednakże przyznanie tego bez wyjaśnienia, wraz z dominującym przeświadczeniem, że książka ta propagowała heliocentryzm, byłoby równoznaczne z przyznaniem się do winy. Galileusz postanowił zatem oprzeć się na tym, że dodał wstęp i zakończenie, które czyniło jego stanowisko w sprawie heliocentryzmu nieostatecznym, a jego poparcie dla niego nie zostało wyrażone wprost i dobitnie.
Twierdził zatem, że nie uważał, by potrzebna mu była zgoda, jako że jego celem nie było popieranie heliocentryzmu, ale jego obalenie.
Każdy dzisiejszy prawnik powiedziałby Galileuszowi, że użycie słowa „obalenie” nie brzmiało nazbyt wiarygodnie, zważywszy na faktyczną zawartość Dialogu. Zeznanie Galileusza musiało wzbudzić zdziwienie u wielu obecnych na sali sądowej.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
„Trudno ocenić co myślał”
Dlaczego Galileusz powiedział coś takiego? Trudno ocenić, co myślał sobie zagrożony uwięzieniem stary człowiek. Zapewne próbował nadać większą wagę swemu stwierdzeniu ze wstępu, gdzie wyraził rzekome poparcie dla dekretu przeciwko heliocentryzmowi z 1616 roku. Jest też możliwe, że w rzeczywistości użył słabszego określenia, a słowo „obalić” zapisali urzędnicy kościelni protokołujący zeznania, próbujący ukazać Galileusza jako przebiegłego manipulanta.
Zamiast starać się zaprzeczyć Galileuszowi, Maculani przeszedł do kolejnego pytania. Dotyczyło ono tego, czy Galileusz ubiegał się o zgodę na druk książki. Na to Galileusz miał odpowiedź, która brzmiała przekonująco: miał nie tyle jedno imprimatur, ile aż dwa.
Reklama
Jedno pochodziło od prefekta Domu Papieskiego Niccola Riccardiego z Rzymu, drugie zaś od inkwizytora Florencji Clemente Egidiego.
To w zasadzie powinno bardzo mocno świadczyć na rzecz Galileusza. Czy Kościół rzeczywiście mógłby potępić książkę dwukrotnie zatwierdzoną przez kościelnych urzędników odpowiadających za cenzurę?
Kolejny błąd Galileusza
Doskonale rozumiejąc problem, z jakim mierzyło się oskarżenie, Maculani próbował potwierdzić, że starając się o wymagane zgody, Galileusz działał w złej wierze. Zapytał więc Galileusza, czy zdradził Riccardiemu istnienie zakazu z 1616 roku.
Galileusz odparł, że nie, ponownie oświadczając, że nie uważał tego za konieczne, jako że jego celem nie była obrona heliocentryzmu, ale wykazanie, że żaden model świata nie może być uznany za ostateczny – dokładnie zgodnie z poglądami papieża.
Tu Galileusz popełnił zapewne kolejny błąd taktyczny. By zachować spójność ze swymi poprzednimi zeznaniami, mógł powiedzieć, że nie powiadomił Riccardiego o zakazie z 1616 roku, ponieważ o nim po prostu nie pamiętał.
Reklama
Liczne okazje wykorzystania luk prawnych, jakie zaprzepaścił Galileusz podczas procesu, rodzą wrażenie, że jego odpowiedzi mogły być szczere, przynajmniej z jego punktu widzenia; względnie zostały niewłaściwie zapisane w tworzonym protokole.
Po tej nierozstrzygniętej wymianie dobiegła końca pierwsza rozprawa. Po jej zakończeniu zgodnie z protokołem poproszono Galileusza o podpisanie zeznań, po czym zabrano go do aresztu w klasztorze dominikanów Santa Maria sopra Minerva, miejscu wybranym przez Święte Oficjum na proces.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Maria Liviego pt. Galileusz. Heretyk, który poruszył wszechświat. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Poznańskiego w 2021 roku.
Heretyk, który poruszył wszechświat. Fascynująca biografia Galileusza
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.