Portret wieśniaka w kapeluszu. Obraz XIX-wieczny

Przednówek na polskiej wsi. "Synonim nędzy i głodu", najgorszy okres każdego roku

Strona główna » XIX wiek » Przednówek na polskiej wsi. "Synonim nędzy i głodu", najgorszy okres każdego roku

Przednówek był składnikiem dziejów chłopów aż do XX wieku. Był czymś nieuchronnym i stałym, tak jak stałe są pory roku. Stanowił synonim nędzy i głodu. Znajdziemy na ten temat dziesiątki relacji. Stefan Żeromski pisał w Zmierzchu, że „zimą i na przednówku […] głód straszny i niepisany”.

Czas pomiędzy momentem kończenia się zapasów żywności z poprzedniego roku a zazielenieniem się łąk i pierwszymi plonami w nowym roku był różnie datowany.


Reklama


Jedni uważali, że jest to okres od Nowego Roku do pierwszych żniw jęczmienia (stąd nazwa: przedżniwek), inni, że trwał do Świętego Marka (25 kwietnia), zgodnie z przysłowiem: „Na Świętego Marka nie ma co włożyć do garnka”, a jeszcze inni, że trwał do świąt Wielkiejnocy, ponieważ w tym czasie zaczynała się zielenić trawa, co pozwalało na wyprowadzenie bydła i koni z obór i stajni.

Stąd zapomniane już dziś porzekadła: „Kiedy starzec przeżył marzec, to będzie żył”, lub inne, dzisiaj jeszcze stosowane: „Byle do wiosny”.

Modlitwa w polu na obrazie Aleksandra Gierymskiego.
Modlitwa w polu na obrazie Aleksandra Gierymskiego.

Swoich zwolenników miała teza, że przednówek przypadał na czterdziestodniowy okres Wielkiego Postu, kiedy to czas liturgiczny zbiegał się z naturalnym rytmem przyrody. Trudno jednak o precyzyjne zakreślenie dat, przednówek bowiem był zawsze kwestią indywidualnie przeżywaną i dotyczył konkretnej rodziny w konkretnym roku.

„Ledwie by pies powąchał, co ci niebożęta z głodu zażywać muszą”

Dla niektórych, najbiedniejszych, w dobie epidemii i głodu przednówek następował po Bożym Narodzeniu, kiedy to spiżarnia i stodoła świeciły już pustkami. Były też takie rodziny, dla których przednówek trwał cały rok, gdyż stale brakowało im pożywienia.


Reklama


W źródłach znajdujemy opisy omdleń z głodu podczas pracy latem i jesienią. Już w XVI wieku Andrzej Frycz Modrzewski podkreślał, że dla wielu chłopów „starczy chleba ledwo na pół roku, przez resztę roku wiodą życie w okrutnej nędzy”, a sto lat później Jakub Kazimierz Haur tak pisał o chłopskim pożywieniu:

Ledwie by pies powąchał, co ci niebożęta z głodu zażywać muszą. Jeśli się który chłop ma dobrze, to sobie i czeladzi śmierdzącym jadło okrasi olejem. Jeśli zaś niedostatnio, gdy go i na taką nie stanie okrasę, to tylko z wodą samą, jałowo, lada chwasty nadgniłe, jarzyny z pośladami krup lub grubych klusków zażywają.

Tekst stanowi fragment książki Andrzeja Chwalby i Wojciecha Harpuli pt. Cham i pan. A nam, prostym, zewsząd nędza? (Wydawnictwo Literackie 2022).

Kaprysy pogody, dramat przepadających zbiorów

W epoce przednowoczesnej rolnicy byli zależni od kaprysów i zasobów przyrody. Zdarzały się lata tłuste, ale i chude. Kiedy nie zawiodła natura i dopisała pogoda, chłopi nie mieli kłopotu z zapełnieniem stodół i spiżarni. Zdobywali zasoby pozwalające na życie bez głodu. Natomiast w przypadku niekorzystnej aury pojawiały się problemy, a jeśli do tego dołożyły się epidemie cholery, tyfusu lub czerwonki, chłopi byli zmuszeni walczyć o przetrwanie. (…)

Innym powodem niedostatków rodzin chłopskich — o wiele mniej dramatycznym niż nieurodzaje i epidemie — była prymitywna technologia przechowywania żywności.


Reklama


Podczas późnej jesieni i zimy znaczna część zbiorów przepadała. Ziarna marniały, butwiały, zjadały je myszy i owady. Produkty mleczne jełczały, a niewłaściwie ususzone mięso (o ile było) pleśniało lub gniło.

Przechowywanie ułatwiały mroźne i śnieżne zimy, ale naturalna lodówka była sprawna przez trzy–cztery miesiące. Marcowe odwilże powodowały, że to, co jeszcze uchowało się z poprzedniego roku, coraz trudniej było utrzymać w stanie nadającym się do zjedzenia.

Szkoła przetrwania na przednówku

Jak ratowano się w czasie przednówka? Przede wszystkim ścisłą reglamentacją żywności. W pierwszej kolejności posiłki otrzymywali ojcowie rodzin i dzieci, a na końcu i w najmniejszych ilościach osoby starsze. Jadano raz dziennie. Przesypiano śniadanie, budzono się na skromny obiad i następnie wcześnie, „razem z kurami”, udawano się na nocny spoczynek. Dzięki temu oszukiwano organizm.

Mleko przeznaczano przede wszystkim dla cielaków, ponieważ krowy w czasie przednówka dawały go niewiele. Niekiedy były tak wygłodzone, że nie mogły utrzymać się na nogach.

 Portret wieśniaka w kapeluszu. Obraz XIX-wieczny
Portret wieśniaka w kapeluszu. Obraz XIX-wieczny.

Świnie zabijano przed zimą, najczęściej na Boże Narodzenie, gdyż później nie byłoby ich czym karmić i straciłyby cenny tłuszcz. Te, które nie trafiły pod nóż, pasły się samopas na wsi, szukając jedzenia w obornikach i zjadając ludzkie odchody. Jedynie konie cieszyły się uprzywilejowaniem ze strony włościan — dla nich siana nie mogło zabraknąć.

Chłopi, aby dotrwać do wiosny, sięgali do produktów zastępczych, które gromadzili jeszcze jesienią i suszyli, takich jak nasiona chwastów i ziół czy pędy perzu. Prasa oraz popularne kalendarze ludowe, wydawane w XIX wieku, zamieszczały przepisy na — jak zapewniały — smakowity chleb z pędów perzu i innych roślin, z odrobiną mąki.


Reklama


Bywało, że do mąki gospodynie dodawały glinę, opiłki drewniane, a nawet popiół drzewny. Sięgano także po zmielone orzechy włoskie i laskowe, żołędzie, liście lipy, korę i liście dębowe oraz igliwie sosnowe. Zastępcze składniki chłopi mieszali z mąką, a w XIX wieku również z ziemniakami i obierkami z ziemniaków.

Do zup dodawano nieco grochu i kaszy, czasami lebiodę i pokrzywę. Jedzono też zapomnianą już dziś kotewkę, czyli orzech wodny, i pędy tataraku, które ze względu na słodki smak były przekąską lubianą przez dzieci.

Polscy chłopi pańszczyźniani. Fragment obrazu Canaletta (domena publiczna).
Polscy chłopi pańszczyźniani. Fragment obrazu Canaletta (domena publiczna).

Chłopskie menu uzupełniano kiszonymi ogórkami, kapustą, grzybami, suszonymi jagodami i jajkami dzikich ptaków. Z brzozy, klonu, grabu pozyskiwano sok o słodkim posmaku, który dodawano do napojów. Na wiosnę korzystano z kwiatów i pędów świeżych roślin, które nazywano „roślinami głodowymi”.

Zwierzęca nauka

Ludzie podpatrywali zwierzęta i szli ich śladem, przyglądając się temu, co jedzą, a co z daleka omijają. Popularnością cieszyły się: lebioda, mniszek lekarski, pokrzywa, liście i pędy chrzanu, osty, czosnek niedźwiedzi, podbiał, tymianek, babka, melisa, pędy jeżyn, maku i borówek.


Reklama


Człowiek „mielący na przednówku korę olszową na mąkę, gotujący kaszę z niedojrzałego ziarna, zebranego o świcie sposobem kradzionym” — to typowy obrazek przednówkowy, odnotowany między innymi w Siłaczce Żeromskiego.

Inwencji w poszukiwaniu żywności oczekiwano także od dzieci, choć mogło się to źle dla nich skończyć. „Gdy cokolwiek owoc na drzewach podrósł, głodne dzieci rwały to niemiłosiernie i jadąc dostawały ograszek i prawie nie było domu, aby ktoś nie miał tej choroby, która często była chorobą śmiertelną” — wspominał Bojko. Chorobie, którą chłopi nazywali ograszką, towarzyszyła wysoka gorączka, dreszcze, omdlenia i odwodnienie.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Z pomocą ofiarom przednówka starali się przychodzić kapłani. Nieśli jednak przede wszystkim strawę duchową. Wzywali wiernych do wspólnych modlitw, aby litościwy Bóg odpuścił ludziom winy i przyniósł poprawę pogody. Modlono się o dobry rok i szybkie nadejście wiosny. Spodziewano się, że święta Wielkiejnocy przyniosą odrodzenie przyrody. Koniec przednówka oznaczał powrót nadziei na lepsze jutro. (…)

Ostatni rozdział w historii stałego głodu

W niewielkim zakresie ofiarom trudnych miesięcy pomagały instytucje charytatywne oraz władze państwowe. Władze w Galicji i Królestwie budowały wprawdzie magazyny na zboże i inne produkty rolne, ale pomoc dla najbardziej potrzebujących uruchamiano tylko w przypadku klęsk nieurodzaju.

W latach 1847-1848 znaczną część Galicji dosięgła klęska głodu. Na ilustracji rysunek Bronisława Kamińskiego Niedola rolnika (domena publiczna).
Grafika Bronisława Kamińskiego pt. Niedola rolnika (domena publiczna).

Nie wynikała ona przy tym z humanitarnych pobudek, lecz z troski o potencjał militarny. Wojskowi z Austrii i Rosji dobrze zapamiętali bowiem wyniki poboru rekrutów urodzonych w latach czterdziestych XIX wieku. Bardzo wielu z nich wróciło do domów, ponieważ ze względu na niski wzrost i niewielką wagę nie kwalifikowali się do odbycia służby wojskowej. Przy wzroście 150–160 centymetrów ważyli około 40–50 kilogramów. Dlatego do powtórzenia się takiej sytuacji już nigdy nie dopuszczono.

„Zwykły” głód na przednówku zdarzał się jeszcze na początku XX wieku, a w czasach II RP na ogół był już tylko złym wspomnieniem.

Źródło

Powyższy tekst stanowi fragment książki Andrzeja Chwalby i Wojciecha Harpuli pt. Cham i pan. A nam, prostym, zewsząd nędza?. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Literackiego w 2022 roku.

Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.

Współautor
Andrzej Chwalba
Współautor
Wojciech Harpula

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.