Rollon na miniaturze z XIII wieku.

Przyczółek wikingów w kraju Franków. Niesamowita historia Normandii i wojownika z północy, który ją stworzył

Strona główna » Średniowiecze » Przyczółek wikingów w kraju Franków. Niesamowita historia Normandii i wojownika z północy, który ją stworzył

Dwie armie stanęły naprzeciwko siebie po obu stronach rzeki Epte w północnej Francji. Atmosfera była napięta. Na jednym brzegu rozłożył się dwór króla francuskiego (czy raczej zachodniofrankijskiego) Karola III Prostaka, u boku którego wyróżniał się możnowładca Robert z Neustrii. Na drugim zaś ustawiła się świta Rollona, wikińskiego grabieżcy, który od kilku już lat grasował wzdłuż brzegów Sekwany. Tym razem jednak zamierzano zawrzeć ugodę.

Niewiele wcześniej Rollon próbował zająć Chartres, ważne miasto katedralne leżące 80 kilometrów na południowy zachód od Paryża, lecz został pobity przez Roberta z Neustrii. Po tych wydarzeniach Karol Prostak pchnął poselstwo do najeźdźcy.


Reklama


Zaoferował wodzowi wikingów rękę swojej córki Giseli oraz ziemie na północnym wybrzeżu Francji, pod warunkiem że Rollon i jego ludzie przysięgną mu wierną służbę oraz przyjmą chrzest. Była to rzadka okazja, dlatego skandynawski watażka ochoczo na to przystał. Pozostało jedynie zatwierdzić ten układ… a przynajmniej tak się wydawało.

Król przewrócony jak szmaciana lalka

Wiemy, że gdy wojska zbierały się w Saint-Clair-sur-Epte, Rollon posłał arcybiskupa Rouen z wiadomością dla francuskiego króla. Duchowny przekazał Karolowi, że Rollon i jego ludzie nie zadowolą się już terenami, które początkowo dla nich przeznaczył (między rzeką Andelle i morzem); teraz domagali się całego obszaru między rzeką Epte i wybrzeżem, czyli pasa ziemi szerszego o mniej więcej 50 kilometrów.

Arcybiskup Rouen negocjujący z Rollonem. Miniatura XIV-wieczna.
Arcybiskup Rouen negocjujący z Rollonem. Miniatura XIV-wieczna.

Gdyby takie żądanie wysunął ktokolwiek inny, zostałoby uznane za zwykłą bezczelność, ale w przypadku potężnego Rollona przełknięto je z niechęcią. Robert z Neustrii, który był gotów zostać ojcem chrzestnym wodza wikingów, oznajmił Karolowi Prostakowi, że nie pozyska na służbę tak wielkiego wojownika bez żadnych ustępstw.

Dlatego król zaczął łagodzić swoje stanowisko. Najpierw zamiast wspomnianych ziem zaoferował Flandrię i Bretanię, lecz Rollon nie zamierzał ustąpić. W końcu Karol się ugiął – Rollon miał otrzymać wszystkie ziemie leżące między Epte i morzem.

W zamian za to Rollon uznał zwierzchnictwo króla Franków. Publicznie włożył dłonie w jego ręce w rytualnym akcie komendacji (czy też hołdu lennego, jak miano go później nazywać). Żaden z przodków Rollona nie podporządkował się innemu władcy w taki sposób, ale też żaden z nich nie otrzymał za to równie wielkiej nagrody.


Reklama


Zresztą Rollon nie stracił do końca poczucia dumy. Odmówił ucałowania stopy króla na znak wdzięczności, jak nakazywał zwyczaj. W zastępstwie Rollona miał to uczynić jeden z jego ludzi, jednak nawet dla zwykłego wikinga było to za wiele. Zamiast schylić się, żeby ucałować stopę, mężczyzna bezceremonialnie chwycił Karola za nogę i zadarł ją do góry, wskutek czego przewrócił monarchę. Trudno było o dobitniejszą demonstrację wyższości Rollona i jego ludzi nad Frankami.

A przynajmniej Dudon z Saint-Quentin, będący naszym głównym źródłem informacji o początkach osadnictwa normańskiego we Francji, chciał, żebyśmy w to uwierzyli. Problem polega na tym, że Dudon pisał blisko sto lat po tych wydarzeniach (ukończył swoje dzieło Historia Normannorum [Dzieje Normanów] w połowie drugiej dekady XI wieku) i często nie sposób stwierdzić, gdzie kończy się rzeczywistość, a zaczyna bujna wyobraźnia kronikarza.

Tekst stanowi fragment książki Levi’ego Roacha pt. Imperia Normanów. Jak Normanowie zmienili Europę i rozwinęli cywilizację Zachodu (Dom Wydawniczy Rebis 2025).

Między mitem a rzeczywistością

Dwa pierwsze przykłady z brzegu: Dudon twierdzi, że arcybiskup Rouen miał na imię Franko, jednak w czasie zawierania układu z Rollonem arcybiskupem był nie Franko, lecz Gwidon; natomiast Gisela – o ile w ogóle istniała – nie mogła mieć wtedy więcej niż trzy lub cztery lata.

Pewne nie jest nawet to, czy porozumienie faktycznie zawarto w Saint-Clair-sur-Epte. Rzeka Epte wyznaczała przebieg granicy między Normandią i Francją w późniejszych czasach, zapewne dopiero od lat 30. X wieku. W Saint-Clair istotnie odbyło się ważne spotkanie – wnuka Rollona z królem francuskim – ale dopiero w 942 roku. Dudon mógł zatem wzorować swój opis na tym wydarzeniu.

Niestety dla nas kronika Dudona to niemal wszystko, co mamy. Nie ulega wątpliwości, że mniej więcej w tym czasie zawarto jakieś porozumienie z wikingami, ale poza tym trudno cokolwiek stwierdzić z całkowitą pewnością.

Napór ludzi Północy

Brak zainteresowania współczesnych tym wczesnym osadnictwem wikińskim jest zupełnie zrozumiały. Wbrew twierdzeniom Dudona bowiem układ z Saint-Clair nie był niczym nadzwyczajnym. Wikingowie (zwani też „ludźmi Północy”) gwałtownie wdarli się na scenę historii pod koniec VIII wieku, rozpoczynając serię błyskawicznych ataków na niebronione wybrzeża zachodniej Europy.

Do dzisiaj toczą się spory o to, co początkowo skłoniło ich do szukania szczęścia w zamorskich krajach, ale najwyraźniej złożyły się na to różne czynniki. W Skandynawii powstawały nowe królestwa, przez co powiększała się grupa niezadowolonych drobniejszych wodzów (i ich ludzi), którzy przegrali walkę o tron.


Reklama


Rozwój żeglugi sprawił z kolei, że wyprawy do dalekich krajów stały się łatwiejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Do tego trzeba dodać niestabilną sytuację polityczną w wielu częściach Europy (zwłaszcza na Wyspach Brytyjskich). Najazdy wikingów rozpoczęły się w drugiej połowie VIII wieku (być może nawet już w latach 60. lub 70. tego stulecia) i stopniowo przybierały na sile, co doprowadziło do podboju znacznych obszarów kontynentalnej Europy oraz Wysp Brytyjskich.

W tych okolicznościach trudno się dziwić, że władcy zachodnioeuropejscy zaczęli werbować wikingów do swoich armii. Dzięki temu nie tylko pozbywali się potencjalnego zagrożenia, ale często zapewniali sobie najlepszą obronę; to było jak zatrudnienie złodzieja do łapania złodziei.

Normandia w X-XI wieku. Żółtymi paskami (z prawej) zaznaczono obszar przekazany Rollonowi około 911 roku
Normandia w X-XI wieku. Żółtymi paskami (z prawej) zaznaczono obszar przekazany Rollonowi około 911 roku (ryc. FlyingPC, lic. CC-BY-SA 3,0).

Jednak „ludzie Północy” wyprawiali się za morze nie tylko w poszukiwaniu łatwych łupów i wkrótce powszechne stało się oferowanie im ziemi w zamian za dłuższą służbę. Szczególnie popularne było osadzanie grup wikingów w rejonach nadbrzeżnych, których mieli bronić przed własnymi rodakami. W ten sposób wielokrotnie nadawano im różne części Flandrii, co mogło skłonić Karola Prostaka do próby wciśnięcia Rollonowi kawałka właśnie tej krainy.

Tajemniczy wódz wikingów. Kim był Rollon?

Sam Rollon pochodził z Norwegii i zaczynał karierę w szeregach „wielkiej armii wikińskiej”, która w latach 60. i 70. IX wieku podbiła znaczną część Anglii. Prawdopodobnie nie uczestniczył w pierwszych etapach tych podbojów, ale wiele wskazuje na to, że dołączył do owych wojsk, zanim na początku lat 80. IX wieku przeniosły się one z Anglii do północnej Francji, a następnie brał udział w słynnym oblężeniu Paryża w latach 885–886.


Reklama


Chociaż przyszła stolica francuska obroniła się wtedy, elementy armii wikińskiej zaczęły pustoszyć większą część Bretanii oraz tereny nad dolną Sekwaną. A Rollon był jednym z wodzów wikińskich, którzy postanowili osiedlić się nieopodal ujścia tej rzeki.

Przy braku bardziej szczegółowych źródeł trudno dokładniej ustalić charakter działań podejmowanych w tym okresie przez Rollona. Archeologów kusi czasami, żeby łączyć wczesne dowody osadnictwa skandynawskiego na terenach późniejszej Normandii z niestworzonymi opowieściami o wyczynach Rollona w latach 90. IX wieku, jakie na kartach swojej kroniki snuje Dudon, drobiazgowo opisując rozwój nowej potęgi wikińskiej. Wszelkie barwne opisy tego kronikarza (będące najwyraźniej wytworem jego fantazji) należy jednak traktować ostrożnie.

Przypuszczalnie Rollon wraz ze swoją armią był aktywny nad dolną Sekwaną – i być może tam się osiedlił – zanim jeszcze około 911 roku zawarł układ z Karolem Prostakiem. Następnie w którymś momencie to wtargnięcie przybyszów z północy zostało sformalizowane jakimś porozumieniem z królem Francji (być może zawartym w Saint-Clair).

Rollon na miniaturze z XIII wieku.
Rollon na miniaturze z XIII wieku.

Najpewniejszy ślad po narodzinach Normandii

Nasze najwcześniejsze informacje na ten temat pochodzą nie od Dudona, ale z przywilejów (czyli dokumentów nadających ziemię lub prawa) wydanych w imieniu króla Karola.

Pierwszy z nich, z roku 905, poświadcza, iż w tamtym momencie centrum późniejszej Normandii nadal znajdowało się w rękach królewskich, gdyż Karol podarował jedenastu chłopów pańszczyźnianych z miejscowości Pîtres (nieco na południe od Rouen) swojemu kanclerzowi, niejakiemu Ernustusowi.

Są jednak też pewne oznaki świadczące o tym, że ten region był już wtedy pod presją z zewnątrz. W kolejnym przywileju, wydanym w roku 906, odnotowano bowiem, że mnisi z Saint-Marcouf na zachodzie późniejszej Normandii przenieśli relikwie swojego patrona, Świętego Markulfa, do Corbény (na północ od Reims) z powodu ataków pogan (czyli wikingów).

Bezsprzecznie mieszkańcom tego regionu coraz bardziej dawała się we znaki obecność „ludzi Północy”, wśród których zapewne był również Rollon ze swymi towarzyszami. Nie sposób jednak mówić tutaj o jakiejś katastrofie, gdyż w tym samym dokumencie wspomina się też o możliwości powrotu relikwii Markulfa na ich właściwe miejsce.

Najważniejszy jest przywilej nadany w marcu 918 roku paryskiemu klasztorowi Saint-Germain-des-Prés, który wspomina o układzie zawartym przez króla Karola z Rollonem. Dokument ów przyznawał klasztorowi ziemie pomniejszego opactwa benedyktyńskiego La Croix Saint-Ouen nad rzeką Eure, w obecnej miejscowości La Croix-Saint-Leufroy położonej niecałe 40 kilometrów na południe od Rouen.


Reklama


 Powodem było to, że klasztor w La Croix, podobnie jak w Saint-Marcouf, ucierpiał z rąk wikińskich sąsiadów tak mocno (w przywileju znalazła się dramatyczna wzmianka o „srogości pogan”), że nie mógł dalej utrzymywać swojej pozycji. W związku z tym majątki klasztoru przekazano paryskiemu opactwu Saint-Germain leżącemu z dala od niebezpieczeństw. Poczyniono przy tym ważne zastrzeżenie.

Król Karol nie nadał klasztorowi z Paryża wszystkich ziem La Croix, lecz tylko grunty nienależące do „tej części majątków opactwa, które nadaliśmy ludziom Północy znad Sekwany, a mianowicie Rollonowi i jego stronnikom, dla ochrony królestwa”. Obecność wikingów nad dolną Sekwaną niewątpliwie była już wtedy utrwalona i królewski przywilej nie naruszał ich stanu posiadania. W ten sposób wiosną 918 roku znaczna część obszaru przyszłej Normandii znalazła się w rękach Rollona i jego ludzi.

Źródło

Powyższy tekst stanowi fragment książki Levi’ego Roacha pt. Imperia Normanów. Jak Normanowie zmienili Europę i rozwinęli cywilizację Zachodu (Dom Wydawniczy Rebis 2025).

Autor
Levi Roach

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.