Z katastrofą liberatora, w której 4 lipca 1943 roku zginął generał Władysław Sikorski do dzisiaj wiąże się cała litania pytań. Co naprawdę stało się podczas startu samolotu z lotniska na Gibraltarze? Czy w trakcie przeprowadzonej w 2008 roku ekshumacji zwłok Naczelnego Wodza ustalono bezpośrednią przyczynę zgonu?
Sikorski dotarł do Gibraltaru jeszcze 3 lipca. Noc spędził w pałacu zarządcy tego niewielkiego, należącego do Brytyjczyków skrawka Półwyspu Iberyjskiego, gubernatora McFarlane’a. Następnego dnia rano przyjął tajemniczego, polskiego kuriera z Warszawy, Jana Gralewskiego.
Reklama
Główny świadek
Wiadomości i zaszyfrowane materiały, które kurier przywiózł z kraju, musiały być niezwykle ważne, gdyż generał postanowił zabrać go ze sobą do Londynu zamiast Ludwika Łubieńskiego, głównego świadka wydarzeń tamtego dnia.
Tuż przed inwazją Hitlera na Polskę Łubieński pełnił rolę sekretarza Józefa Becka. Wraz z ministrem spraw zagranicznych przedostał się do Rumunii, skąd wyjechał do Francji. Tam trafił do obozu odosobnienia w Cerizay. Następnie służył w Wielkiej Brytanii jako funkcjonariusz do zadań specjalnych przy Sztabie Naczelnego Wodza.
W marcu 1943 roku został oficerem łącznikowym przy brytyjskim dowództwie Gibraltaru, a także szefem tamtejszej Polskiej Misji Morskiej. Wszystko wskazuje na to, że był jednocześnie pracownikiem angielskiego kontrwywiadu.
Według Łubieńskiego po południu generał zjadł obiad w towarzystwie McFarlane’a i kilkudziesięciu Polaków obecnych w Gibraltarze. Przyjął też w ogrodach pałacu grupę polskich uchodźców przybyłych z hiszpańskiego obozu Miranda de Ebro, którzy brali udział w kampanii francuskiej 1940 roku, zwanych „mirandczykami”.
Czy Sikorski rozmawiał z Majskim?
Większość jednak czasu przed odlotem spędził w swoim pokoju. Wynikało to być może z faktu, że został o to poproszony przez gubernatora. Na „skale”, jak Polacy nazywali wówczas twierdzę, miał tego dnia wylądować sowiecki ambasador Majski. Aby nie dopuścić do przypadkowego spotkania obu polityków, Anglicy zaproponowali Sikorskiemu pozostanie w pałacu.
Nie wiadomo jednak, czy panowie ze sobą nie rozmawiali. Biorąc pod uwagę fakt, że jednym z celów wyprawy Sikorskiego do Afryki Północnej było przeprowadzenie konsultacji z Moskwą, wydaje się to dość prawdopodobne.
Reklama
O godzinie 22.30 Sikorski opuścił pałac i udał się na lotnisko, gdzie rozpoczęto załadunek nietypowo dobrze strzeżonego przez oficerów RAF samolotu. Generał wsiadł do maszyny jako ostatni z 17 osób, w tym 5 członków załogi. O 23.00 jego liberator wzniósł się w powietrze. Po 30 sekundach świadkowie obserwujący samolot zauważyli, że zaczął on nagle opadać i lotem nurkowym osiadł na tafli wody jakieś pół kilometra od brzegu.
Katastrofa samolotu Sikorskiego
Co ciekawe, brytyjscy żołnierze, którzy odpoczywali wówczas na plaży, byli przekonani, że maszyna spokojnie wodowała, a nie, jak przyjęto oficjalnie, wpadła do morza. Siedem minut później liberator opadł na dno zatoki na głębokość około 10 metrów. Zanim jednak do tego doszło, obserwujący całe zdarzenie ze skały sierżant Douglas Martin dostrzegł na skrzydle ubraną w gruby kombinezon osobę, która jego zdaniem przypominała postać z reklamy opon Michelina.
Natychmiast zorganizowano akcję ratowniczą. Po około 9 minutach do miejsca, w którym zatonął samolot, dotarła pierwsza łódź pontonowa. Z wody udało się wyciągnąć tylko dwóch żywych rozbitków: brytyjskiego oficera Whiteleya, który jednak zmarł zaraz potem, oraz pilota liberatora, Czecha Edwarda Pchrala.
Pchral ocalał tylko dlatego, że nałożył wcześniej kamizelkę ratunkową, czego zwykle nie miał w zwyczaju robić. Odniósł zaskakująco słabe obrażenia: zadrapanie policzka i pęknięcie kostki stopy. Zaraz potem wydobyto ciało Sikorskiego. Poza nim udało się odnaleźć zwłoki 11 osób, m.in. Cazaleta, gen. Klimeckiego, kuriera Gralewskiego, płk. Mareckiego oraz adiutanta wodza, porucznika marynarki Józefa Ponikiewskiego.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Brakowało pięciu ciał pasażerów. Chociaż Polak Henryk Karbowski (znany też jako Henry Carr), który towarzyszył Anglikom na plaży, wyznał potem, że widział, jak drugi pilot major Herring o własnych siłach wyszedł z wody, nikt nigdy nie odnalazł ani jego, ani pozostałych.
Co stało się z córką Sikorskiego?
Tajemnicą pozostaje los córki generała Zofii Leśniowskiej. Choć jej ciała nigdy nie odnaleziono, pojawiła się relacja, według której nurkowie widzieli ją pod wodą, ale ze względu na stare zabobony nie zdecydowali się jej wyciągnąć. Dotykanie bowiem długich, damskich włosów topielca miało przynosić nieszczęście.
Reklama
Kilka dni po katastrofie w jednym z kairskich hoteli odnaleziono cenną, wykonaną z kości słoniowej i złota bransoletkę Zofii. Co dziwne, kobieta została sfotografowana z ową ozdobą na ręku w tragicznym dniu w Gibraltarze. Świadczyć to mogło, że przeżyła katastrofę. Według jednej z teorii miała zostać porwana, wywieziona do Moskwy (możliwe, że samolotem Majskiego, który bezpośrednio z Gibraltaru udawał się do Kairu) i osadzona w obozie pracy.
Po wojnie podobno nawet wysłano do ZSRS ekipę, która miała zająć się poszukiwaniem niewiasty. Liczne wątpliwości związane ze śmiercią/zaginięciem całej polskiej delegacji potęgował fakt, że powołana przez Brytyjczyków komisja do zbadania przyczyn katastrofy nie przesłuchała najważniejszych świadków (m.in. Łubieńskiego), a jedyny Polak, który uczestniczył w jej pracach, nie miał prawa zadawać pytań, a jedynie wystąpił w niej w roli obserwatora.
Dlaczego Pchral przeżył katastrofę gibraltarska?
Po kilku tygodniach pobieżnej pracy orzekła ona, że przyczyną katastrofy był nieszczęśliwy wypadek, powstały na skutek zablokowania steru wysokości w kabinie pilota – rzecz do tej pory niespotykana w tego typu samolotach. Nie wyjaśniono, jak to się stało, że zderzenie z wodą przeżył tylko pilot. Znajdując się na przedzie maszyny, był on przecież najbardziej na nie narażony.
Być może zadziałał tu „syndrom kierowcy wypadku”, tzn. prawidłowość, według której kierowcy częściej uchodzą z życiem podczas tragicznych wydarzeń. Są bowiem pierwszymi, którzy dostrzegają nadciągające niebezpieczeństwo, przez co mają czas, aby się na nie w pewien sposób przygotować.
Reklama
Identyfikacji pierwszych zwłok, które wydobyto z wody, dokonał Ludwik Łubieński. Zauważył on, że większość ofiar pozbawiona była ubrań. Po pobieżnych oględzinach odzianego tylko w bieliznę ciała wodza owinięto je w koc i złożono do metalowej skrzynki, którą następnie umiejscowiono w drewnianej trumnie.
Pogrzeb Sikorskiego
Wraz z trumną generała Klimeckiego przeniesiono je do miejscowego kościoła. Kilka dni później premier przewieziony został na pokładzie polskiego niszczyciela „Orkan” do Anglii, gdzie po dodatkowej identyfikacji złożono go w grobie cmentarza dla polskich lotników Newark. Pogrzeb był imponujący. Oficerowie i żołnierze płakali.
Ale wśród oficerów byli i tacy, którzy uważali, iż to sama Opatrzność interweniowała – wspominał Popiel. Z pewnością spora część przeciwników Sikorskiego z zadowoleniem przyjęła informację o jego śmierci.
Cieszyli się, ze wraz z jego odejściem skończy się polityka uległości i zgniłych kompromisów w stosunku do zachodnich aliantów i ZSRS, a rozpocznie twarda walka o polskie interesy. Nie wiedzieli, że następcą Sikorskiego na czele rządu stanie osoba jeszcze słabsza i bardziej uległa wobec Churchilla i Stalina niż on.
Reakcje Anglików na śmieć Sikorskiego
Większość Anglików uważało śmierć Sikorskiego za wielką stratę. On był jedynym człowiekiem, który był w stanie kontrolować dziki żal Polaków do Rosji i zmusić ich do zakończenia wyniszczających obie strony sporów. Był jednym z tych ludzi, którego można opisać jako niezastępowalnego – zapisał w pamiętniku dyplomata Harold Nicolson. W uroczystości pogrzebowej uczestniczyli przedstawiciele najwyższych brytyjskich władz, w tym wyraźnie wzruszony Winston Churchill.
Świadkowie zauważyli łzy w oczach premiera. Trudno powiedzieć, czy był to prawdziwy smutek, czy tylko manifestacja polityczna. Faktem jest, że w swoich napisanych po wojnie wiekopomnych pamiętnikach nawet słowem nie wspomniał on o śmierci Polaka. Wynikało to z typowego dla Anglików i nierozumianego przez ich aliantów zimnego pragmatyzmu politycznego, w którym nie było miejsca na uczucia i sentymenty.
Reklama
Liczyła się tylko użyteczność konkretnego polityka, bilans zysków i strat. Dopóki wojna z Niemcami toczyła się w przeważającej większości rękami nie brytyjskich żołnierzy, ale ich sprzymierzeńców, i dopóki to nie Anglicy przelewali krew w walce z nazizmem, a Polacy, Czesi, Rosjanie oraz Norwegowie, dopóty ich przywódcy zasługiwali na szacunek rządu Jego Królewskiej Mości.
Polskie władze nie zdawały sobie sprawy, do jakiego stopnia posunęła się polityczna demoralizacja Anglii w latach 20tych i 30tych – celnie zanotował brytyjski ambasador przy gabinecie Sikorskiego.
To niezrozumienie drogo je kosztowało. „Aby zaspokoić Stalina i utrzymać go w dobrym humorze, pomiędzy 1934 rokiem a jesienią 1945 roku zrobiono znacznie więcej, niż tylko złożenie ofiary z Polski. W tym celu przymknięto oczy na niszczenie przez niego i rozdzieranie na kawałki szeregu mniejszych narodów” – dodał sir Owen O’Malley.
Rozmowa Churchilla z Retingerem
Już dzień po katastrofie Churchill wezwał do siebie Retingera. Na powitanie rozpłakał się oraz zapewnił o swoim żalu i pozytywnych uczuciach wobec zmarłego. Krótko wspominał o wspólnych chwilach, jakie z nim przeżył, aby szybko przejść do rzeczy. Interesowała go kwestia następcy Sikorskiego na stanowisku szefa gabinetu i naczelnego wodza.
Reklama
„Recio” wyznał mu, że na szefa rządu szykuje się przywódca Polskiego Stronnictwa Ludowego i dotychczasowy minister spraw wewnętrznych Stanisław Mikołajczyk. Churchill niezbyt dokładnie kojarzył szefa PSL i dopytał: „To ten, który wygląda jak tłusty, trochę łysawy stary lis”? Retinger potwierdził. Churchill mógł być zadowolony.
Mikołajczyk nie miał opinii zbyt twardego zawodnika na politycznym ringu, co potem udowodnił, przyjmując angielski dyktat i urągające powadze szefa państwa traktowanie go przez Churchilla. Następnie premier chciał się dowiedzieć, kto zostanie naczelnym wodzem: „Macie generała, który nazywa się Sozzle… – coś tam. Nie chcemy go. On nie spodobałby się Rosjanom”.
Retinger tłumaczył, że Sosnkowski jest najwyższym w randze generałem w polskiej armii. „Powinniśmy dać radę to obejść – oświadczył pewny siebie brytyjski przywódca. Mikołajczyk został premierem, ale nie udało się uniknąć Sosnkowskiego na stanowisku głównego dowódcy” – dodał od siebie Hugh Dalton, minister wojny ekonomicznej, któremu Retinger opowiedział o rozmowie z Churchillem.
Ekshumacja zwłok Sikorskiego
Przez lata, które minęły od momentu katastrofy, pojawiło się wiele sprzecznych relacji na temat tego, co dokładnie wydarzyło się 4 lipca w Gibraltarze. Poruszając się w gąszczu zeznań i licznych teorii spiskowych, nie sposób dziś kategorycznie stwierdzić, czy był to jedynie wypadek, czy zamach, a jeżeli zamach, to kto był jego sprawcą: Sowieci, Anglicy, Niemcy czy sami Polacy.
Część z tych wątpliwości miała wyjaśnić zlecona w 2008 roku przez Instytut Pamięci Narodowej sekcja zwłok generała Sikorskiego. Wcześniej, w 1993 roku, w wyniku porozumienia rządów Polski i Wielkiej Brytanii dobrze zachowane ciało wodza zostało ekshumowane, przełożone do nowej trumny i przewiezione z Newark do ojczyzny. Pochowano je na w Krakowie na Wawelu.
Po piętnastu latach doszło do otwarcia wawelskiej krypty. Niestety, od ostatniej ekshumacji rozkładowi uległy wszystkie narządy wewnętrzne zwłok generała. Badacze zakładu medycyny sądowej Uniwersytetu Jagiellońskiego skazani byli na badanie tylko jego kości i skóry.
Mimo to udało im się wykluczyć kilka najbardziej kontrowersyjnych teorii dotyczących przyczyn jego śmierci, tj. zastrzelenia, uduszenia i otrucia. Szkielet posiadał kilkadziesiąt złamań. Dokładna ich analiza wykazała, że Sikorski zmarł na skutek wielonarządowych obrażeń charakterystycznych dla wypadków komunikacyjnych oraz upadku z wysokości.
Wyniki badań krakowskich lekarzy sądowych znacznie uprawdopodobniły oficjalną wersję wydarzeń, według której śmiertelne urazy powstały w momencie zderzenia liberatora z wodą.
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Radosława Golca pod tytułem Generał i diuk. Tajemnice rządu Sikorskiego i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Ukazała się ona w 2020 roku nakładem Wydawnictwa Fronda.
Tajemnice rządu Sikorskiego
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.
4 komentarze