Uczeni już od VI wieku twierdzili zgodnie, że ostateczny „upadek Rzymu” spowodowany przez barbarzyńców należy datować na 476 rok n.e. i że była to katastrofa. Wydarzenie to uznano za punkt zwrotny w tradycyjnej historii zachodniej cywilizacji, wyznaczający koniec jej pierwszej fazy oraz początek mrocznej i niebezpiecznej epoki średniowiecza. Jest to jednak kolejny przykład cywilizacyjnego mitotwórstwa – podkreśla profesor Josephine Quinn na kartach książki pt. Jak świat stworzył Zachód. Cztery tysiące lat historii. Oto co faktycznie się wówczas wydarzyło.
W IV wieku wschodnie prowincje imperium rzymskiego wysunęły się zdecydowanie na czoło zarówno pod względem zamożności, jak i prestiżu. Zachodnia część imperium tymczasem rozpadała się na części. A kiedy nowy wewnętrzny podział na wschód i zachód ugruntował się, ten między ziemiami na północ i na południe od granicy stracił mocno na znaczeniu.
Reklama
Migracja Gotów do starożytnego Rzymu
Mieszkańcy północy w IV wieku przenosili się masowo do rzymskich miast, a wielu zaciągało się też do rzymskich legionów, w zamian za dobry żołd oraz ziemię, sprzęt rolniczy i ulgi podatkowe po zakończeniu służby, sprytnie rozszerzone również na rodziców nowego rekruta.
Nie wszyscy przybywali z własnej woli: prowadzono intensywny handel Gotami, a kiedy rzymski arystokrata imieniem Symmachus sprowadził do Rzymu grupę barbarzyńskich jeńców do walk w igrzyskach, które organizował dla syna, dwudziestu dziewięciu zmarło przez uduszenie, zawarłszy samobójczy pakt.

Prawdziwe problemy zaczęły się w latach pięćdziesiątych IV wieku, kiedy koczownicy z Azji Środkowej nazywani przez Rzymian Hunami zaczęli napływać na gockie tereny wokół Morza Czarnego. W latach siedemdziesiątych wielkie gromady wysiedlonych Gotów zabiegały o wpuszczenie ich w granice imperium rzymskiego i przyznanie im miejsca do życia. W zamian oferowały zakładników i służbę w rzymskiej armii.
Z początku układy te odpowiadały rzymskim władzom, jednak relacje między nowo przybyłymi a ich gospodarzami szybko się popsuły: w najbardziej niesławnym epizodzie z 376 roku dziesiątki tysięcy Gotów przeprawiły się przez Dunaj do prowizorycznych obozów, gdzie, jak informuje Ammianus Marcellinus, skorumpowane wojska graniczne dostarczały głodującym rodzinom psie mięso w zamian za ich dzieci.
Dwa lata później wielkie grupy sfrustrowanych gockich żołnierzy zebrały się zbrojnie pod Adrianopolem, zniszczyły dwie trzecie rzymskiego legionu i uśmierciły augusta Walensa. Współczesny dziejopis określił to jako największą klęskę Rzymian od zwycięstwa Hannibala pod Kannami w 216 roku p.n.e. Następca Walensa, Teodozjusz, wyciągnął wnioski i osiedlił Gotów jako sprzymierzeńców na południe od granicy, ale imperium rzymskie musiało odtąd zwrócić baczniejszą uwagę na Wielki Step.
Trudny los antycznych rzymskich chłopów
Jednocześnie wzrastało niezadowolenie w samym imperium. Wprowadzane od połowy IV wieku reformy rzymskiego systemu fiskalnego przywiązywały chłopów, wraz z ich potomkami, do miejsc, w których byli zarejestrowani dla celów podatkowych, a potem nawet do konkretnych posiadłości, na których pracowali. W efekcie właściciele ziemscy zyskiwali stałe źródło siły roboczej i czynszów bez jakichkolwiek dalszych kosztów, a ich dzierżawcy zostali pozbawieni wszelkich dróg.
Reklama
Poważnym problemem stało się także unikanie podatków przez bogaczy: w mającej walczyć z tym zjawiskiem ustawie z końca IV wieku stwierdzono wprost, że uchylanie się bogatych od zapłaty należnych kwot dodatkowo obciąża ubogich. Świat chłopów skurczył się i pogrążył w nędzy. Rewolty, które wybuchały sporadycznie w północnych prowincjach od końca III wieku, przerodziły się teraz w nieustającą wojnę partyzancką przeciwko lokalnym rzymskim administratorom.
Złupienie Rzymu przez Alaryka
W tym samym czasie do najwyższych stanowisk w administracji rzymskiego imperium doszedł pewien barbarzyńca: Flawiusz Stylichon, syn Wandala. Stylichon służył w oddziałach przybocznych na dworze Teodozjusza, a w 383 roku wynegocjował z Szapurem III traktat, który dzielił Armenię i przynosił pokój na wschodniej granicy; mniej więcej w tym samym czasie poślubił bratanicę Teodozjusza, Serenę.

Kiedy Teodozjusz zmarł w 395 roku, pozostawił imperium synom: wschód Arkadiuszowi w Konstantynopolu, a zachód dziesięcioletniemu Honoriuszowi, ze Stylichonem jako regentem i naczelnym wodzem, przynajmniej na zachodzie. W stosunku do barbarzyńców Honoriusz musiał się zadowolić polityką gestów, takich jak zakaz noszenia na ulicach Rzymu spodni i butów z wysokimi cholewkami.
Znamienne dla tej epoki jest to, że największym utrapieniem samego Stylichona był inny barbarzyńca. Alaryk był Gotem, który służył w rzymskiej armii, ale robił sobie od tego przerwy, podczas których grasował po rzymskim terytorium z wielką i lojalną grupą wojowników.
Reklama
W 401 roku wtargnął do Italii – co prawdopodobnie stało się powodem przeniesienia rok później zachodniej stolicy do adriatyckiego portu Rawenny w delcie Padu – i poniósł kilka porażek z rąk Stylichona, zanim Wandal zmienił front i wciągnął Alaryka w mętny spisek przeciwko Arkadiuszowi. Wśród podejrzeń o zdradę Stylichon został w 408 roku zamordowany przez władze, Alaryk obległ Rzym, a kiedy w 410 roku negocjacje z Honoriuszem poniosły fiasko, przez trzy dni plądrował miasto.
To było wszystko: kiedy skończyła się żywność, Alaryk i jego ludzie spokojnie odeszli, a on sam zmarł niedługo potem. Iberyjski chrześcijanin Paweł Orozjusz twierdził kilka lat później, że przybyszowi trudno byłoby się zorientować, że cokolwiek się stało.

Jednak symboliczne znaczenie pierwszej od ośmiuset lat grabieży Rzymu było ogromne i inni chrześcijańscy komentatorzy rozpisywali się o niej, sprawiając, że pamięć o tym wydarzeniu trwa po dziś dzień: „Podbite zostało miasto, które podbiło cały świat”, zawodził asceta Hieronim ze swej biblioteki w Betlejem, „zgaszono najjaśniejsze światło wszystkich krain”.
Wzrost roli Konstantynopolu
W rzeczywistości Rzym po prostu kontynuował swój powolny upadek, gdy jego wielki nadbrzeżny port w Portus uległ zamuleniu. Konstantynopol był coraz powszechniej postrzegany jako jedyna stolica imperium rzymskiego i stał się centrum rzymskiego świata. Wybudowane w 413 roku nowe mury obronne powiększyły powierzchnię miasta o jedną trzecią, podczas gdy populacja samego Rzymu kurczyła się w szybkim tempie, spadając z około 600 tysięcy w czasie najazdu Alaryka do niespełna 100 tysięcy w VI wieku n.e.
Reklama
Być może to właśnie ta coraz wyraźniejsza różnica między obiema połówkami imperium podsunęła wielkiemu afrykańskiemu biskupowi Augustynowi z Hippony (obecnie Annaba w Algierii) nowy sposób podziału ziemskiego globu. W Państwie Bożym, napisanym w początkach V wieku, wyjaśnia on, że świat podzielić można albo na trzy nierówne kontynenty, albo na dwie bardziej równe części: Oriens (Azję) i Occidens (który obejmowałby Europę oraz Afrykę).
Był to nowy sposób myślenia o „wschodzie i zachodzie”, który ostatecznie stał się podłożem nowożytnych koncepcji. Wzmianki w literaturze grecko-rzymskiej traktowały zwykle tę parę nie jako odrębne sfery, ale jako dwa krańce spektrum: toru Słońca i osi Morza Śródziemnego, naturalnej orientacji starożytnej myśli. Jednak binarne ujęcie Augustyna nie niosło jeszcze żadnych teologicznych ani symbolicznych podtekstów, a same terminy occidens i oriens wciąż odnoszą się do wschodzącego i zachodzącego Słońca: zjawiska naturalnego, a nie kulturowego.

Wymiana władzy
Italia tymczasem zmagała się z inwazją Hunów, którzy prowadzeni przez nowego wodza imieniem Attyla wkroczyli w ślad za Gotami do środkowej Europy, usadowili się na Nizinie Węgierskiej i zmusili rzymskiego cesarza do płacenia im daniny. W 452 roku Attyla zajął Akwileję i Mediolan oraz zagroził Rzymowi, zmarł jednak w następnym roku na malarię.
Uczeni od VI wieku twierdzili zgodnie, że ostateczny „upadek Rzymu” spowodowany przez barbarzyńców należy datować na 476 rok n.e i że była to katastrofa. Wydarzenie to uznano za punkt zwrotny w tradycyjnej historii zachodniej cywilizacji, wyznaczający koniec jej pierwszej fazy oraz początek mrocznej i niebezpiecznej epoki średniowiecza, dopóki ciemności nie rozproszyli śmiali uczeni włoskiego renesansu.
Reklama
Jest to jednak kolejny przykład cywilizacyjnego mitotwórstwa. Państwo rzymskie nie upadło w 476 roku. W zachodnich prowincjach rzymskich dokonywały się zmiany prowadzące do odmiennych sposobów życia i rządzenia. Jednak samo imperium rzymskie już od stu lat miało stolicę w Konstantynopolu i przetrwało tam do roku 1453.
Tym, co wydarzyło się w roku 476, była wymiana władzy między ludźmi o północnych korzeniach, która pozostawiała formalną zwierzchność w rękach Konstantynopola. Odoaker był huńskim oficerem w rzymskiej armii, kiedy zdetronizował ostatniego zachodniego augusta, Romulusa, którego własna rodzina pochodziła z Panonii. Przejął kontrolę nad Italią w imieniu augusta wschodu, izauryjskiego wodza imieniem Zenon, który wcześniej służył w gwardii przybocznej swego poprzednika i poślubił jego córkę.
Rządy Teodoryka
Odoaker rządził z Rawenny jako „król”, ale jego złote monety przedstawiały Zenona i tylko na srebrnych widniała jego własna podobizna. Mianowanych przez niego konsulów zatwierdzał rzymski senat. Trzynaście lat później Zenon poparł obalenie Odoakra przez Teodoryka, wyznającego arianizm króla grupy wschodnich, czyli „Ostro”-Gotów, którzy w IV wieku założyli własne królestwo na bałkańskim terytorium Zenona.
Teodoryk na nowo zapełnił skarbiec wpływami z podatków oraz remontował akwedukty i łaźnie w całej Italii. Jego Rawenna była miastem wysokiej, hybrydowej kultury i wielu wyznań: ariańscy Goci budowali swoje własne kościoły obok świątyń chrześcijan nicejskich (do których należała matka samego Teodoryka), a kiedy miejscowi spalili żydowską synagogę, gockie władze zmusiły ich do jej odbudowania.

Barbarzyńcy kontynuowali zapoczątkowaną przez rzymską rodzinę cesarską tradycję sztuki mozaikarskiej, ale wnieśli do niej własne akcenty. Wizerunek Chrystusa w baptysterium Teodoryka przedstawia go w ariańskim stylu jako bezbrodego młodzieńca, a nie dojrzałego mężczyznę z nicejskiej tradycji.
Teodoryk rządził jednak w imieniu Zenona i panował przez trzydzieści trzy lata, ciesząc się tolerancją, jeśli nie entuzjazmem, władz w Konstantynopolu. Zawsze dbał o to, by nawet we własnej „Republice Rzymskiej” uznawać zwierzchność rzymskiego cesarza, jego edykty często wzorowane były na rzymskich precedensach prawnych i podobnie jak w Konstantynopolu, jego prywatnych apartamentów strzegli eunuchowie.
Reklama
Los zachodnich prowincji starożytnego Rzymu
Tymczasem dawne zachodnie prowincje stawały się niezależnymi państwami. Nie było żadnego przełomowego momentu, jednego roku, w którym człowiek by się zorientował, że tak naprawdę nie jest już w imperium rzymskim. Jednak następcy Rzymu przeistoczyli światowe imperium z centrum w środkowej Italii w mozaikę terytoriów z królami, którzy rościli sobie pretensje do wyłącznej władzy nad swymi poddanymi, przynajmniej w kwestiach wojny i prawa.
Zaczęło się to od szeregu sporów, które pozwoliły barbarzyńskim wodzom wykroić sobie własne domeny w rzymskiej Iberii i Galii. W 418 roku Honoriusz osadził dawnych towarzyszy Alaryka na atrakcyjnych nowych ziemiach w dolinie Garonny z łatwym dostępem do Morza Śródziemnego. W zamian zgodzili się oni bronić tego regionu na rzecz Rzymu przed innymi najeźdźcami. Owi zachodni, czyli „Wizy”-Goci utworzyli w Akwitanii de facto niezależne państwo ze stolicą w Tolosie (Tuluzie), a z czasem dokonali ekspansji na południe do Iberii.

Nie wszystkie takie układy dokonywały się za obopólną zgodą. W 429 roku grupa Wandalów wkroczyła do Afryki w towarzystwie Alanów z okolic Morza Czarnego i zaczęła anektować rzymskie ziemie. Dziesięć lat później wandalski król Genzeryk zdobył Kartaginę, a potem resztę rzymskiej Afryki, przejmując kontrolę nad bogatym afrykańskim terytorium Rzymu z jego gospodarstwami rolnymi i warsztatami i wstrzymując dostawy zboża do Italii sto lat po tym, jak założenie Konstantynopola pozbawiło półwysep dopływu zboża z Egiptu.
Napływ germanów do rzymskiej Brytanii
Rzymscy żołnierze opuścili tymczasem Brytanię w pierwszej dekadzie V wieku, wśród zawiłych uzurpacji i w końcu rewolty. W połowie V wieku zaczęli przybywać nowi osadnicy z dzisiejszej Danii i Niemiec: Jutowie, Anglowie i Sasi. Niektórzy zostali początkowo zaproszeni jako najemnicy przez lokalnych królów, ale wkrótce zaczęli zakładać własne państewka na wschodzie i w centrum kraju, przynosząc ze sobą własny język, religię, uprawy i rzemiosła.
Reklama
Domy w saskim stylu o obniżonych podłogach pojawiły się w zrujnowanych rzymskich miastach Canterbury i Colchester, podczas gdy Londyn został całkowicie opuszczony.
Dane genetyczne sugerują, że ci nowi przybysze nadciągnęli w pokaźnej liczbie, w grupach złożonych zarówno z mężczyzn, jak i kobiet, że migracja wzdłuż tych szlaków trwała aż do VIII wieku, a za życia kolejnych pokoleń dochodziło do znaczących interakcji z brytyjską ludnością, podczas gdy pochówki wskazują na niewielkie rozwarstwienie społeczne czy ekonomiczne między tymi dwiema grupami. Jedynie na zachodnim skraju wyspy zachowały się ślady rzymskiej kultury, języka oraz chrześcijaństwa.
Wreszcie w latach osiemdziesiątych V wieku Chlodwig, król Franków salickich, zjednoczył wszystkie drobne frankijskie państewka na północ od królestwa Gotów i przejął kontrolę nad ostatnimi pozostałościami imperium rzymskiego w Galii. Jego ród, Merowingowie, miał rządzić Frankami niemal trzysta lat.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Josephine Quinn pt. Jak świat stworzył Zachód. Cztery tysiące lat historii (Rebis 2025). Przekład: Norbert Radomski.
Cztery tysiące lat historii w jednym tomie








