Budynek kasyna przy Al. Sucha 29 na przedwojennej fotografii.

Tak zostałam agentką wywiadu Armii Krajowej. "Nie zdawałam sobie w ogóle sprawy co to oznacza"

Strona główna » II wojna światowa » Tak zostałam agentką wywiadu Armii Krajowej. "Nie zdawałam sobie w ogóle sprawy co to oznacza"

Ludwika Zachariasiewicz podjęła współpracę z konspiracją na początku wojny, chyba jeszcze przed swoimi osiemnastymi urodzinami. W roku 1944 działała w Warszawie. Nie jest jasne jakiej komórce podlegała – zapewne Oddziałowi II Informacyjno-Wywiadowczemu Komendy Głównej AK albo Wydziałowi II Komendy Okręgu AK Warszawa. To tam w każdym razie dostrzeżono jej potencjał do pracy szpiegowskiej.

Historyk Janusz Marszalec, który badał wojenne losy Ludwiki Zacharasiewicz, pisze, że „przełom” w jej konspiracyjnej karierze nastąpił, gdy warszawscy dowódcy zwrócili uwagę na „zewnętrzne i wewnętrzne walory” młodej kobiety.


Reklama


Ludwikę odznaczało nie tylko to, że była ładna, ale też – że „nie traciła głowy w kontaktach z Niemcami”. Została więc uznana za „dobry materiał do pracy wywiadowczej”.

„Zadanie nie było specjalnie trudne”

„Początkowo została użyta jako swego rodzaju osłona dla mężczyzn – żołnierzy AK, których zadaniem było wyłuskanie bogatych bywalców kasyna przy ul. Szucha 29, w sercu niemieckiej dzielnicy policyjnej, i wymuszenie od nich pieniędzy na rzecz organizacji” – wyjaśnia Janusz Marszalec. – „Ten sposób pozyskiwania środków na pracę konspiracyjną nie jest opisywany w literaturze historycznej, wiadomo jednak, że miał miejsce”.

Lokalizacja kasyna w Alei Szucha na przedwojennym zdjęciu lotniczym Warszawy
Lokalizacja kasyna w Alei Szucha na przedwojennym zdjęciu lotniczym Warszawy

Sama Ludwika opisała szczegóły swojej działalności w relacji, która ukazała się drukiem pod tytułem Randka z wrogiem. Zaznaczyła przy tym, chyba aż nazbyt beztrosko: „Zadanie nie było specjalnie trudne”.

W alei Szucha było kasyno. Wstęp dla wszystkich wolny. Jeśli ktoś miał bilet z kasyna – Niemcy to honorowali, tak jak przepustkę na swobodne poruszanie się po godzinie policyjnej. Podobno procent z obrotów tego przybytku szedł na uzbrojenie armii niemieckiej.

Dostałam polecenie od pułkownika „Adama”, żeby chodzić do kasyna i obserwować, kto z Polaków bywa tam stale. Potem zjawiali się u takiego chłopcy z konspiracji i mówili: „Dajesz na armię niemiecką, daj i na AK!”.


Reklama


„Raz przychodziłam z tym, raz z tamtym”

Ludwika pojawiała się też w kasynie z mężczyznami wskazanymi przez konspiracyjnych przełożonych. Jej obecność miała sprawiać, że dany żołnierz podziemia, odgrywający rolę bogatego hazardzisty, nie będzie się rzucać w oczy i zwracać na siebie niewłaściwego rodzaju uwagi.

„Właściwie ci krupierzy to mnie już znali i kłaniali mi się. Oni mnie chyba brali za puszczalską, bo raz przychodziłam z tym, raz z tamtym. Chociaż dowiedziałam się później, że wielu z nich również należało do konspiracji” – dopowiadała Zacharasiewicz.

Prawdziwe losy Ludwiki Zachariasiewicz stały się inspiracją dla Marii Paszyńskiej – autorki nowej powieści pt. Kochanka nazistów (Wydawnictwo Filia 2024).

„Nie mam pojęcia, skąd oni mieli takie pieniądze”

Aby właściwie wykonywać swoją misję dziewczyna miała rozkaz… wyjątkowo dbać o wygląd, w stopniu niespotykanym wśród innych działaczek podziemia. Stroiła się za fundusze Armii Krajowej:

Dostawałam pieniądze – pułkownik kazał mi bywać u najlepszych fryzjerów, u kosmetyczek, ubierać się w stylu niemieckich damulek i… grać w ruletkę. Kiedy otrzymywałam pieniądze, zawsze pytałam, czy mam się rozliczyć.


Reklama


„To jest niepotrzebne, przecież widzimy jak wyglądasz, do fryzjera musisz pójść, wszystko ma być pięknie! A dziadkom też coś zawieź, zrób zakupy.” Miałam pliki pieniędzy w kieszeniach, bywało, że grube pliki pięćsetek, „górali”.

Nie mam pojęcia, skąd oni mieli takie pieniądze. Może były fałszywe? Tyle ich dostawałam, że nie wiedziałam nieraz na co wydałam, w ogóle ich nie liczyłam. Trochę to było demoralizujące. Kiedy rozjaśniłam włosy, zrobiłam się atrakcyjna, rozkwitłam. Wokół tyle biedy, a ja z manicure, uczesana, dobrze ubrana, zadbana – to cieszy każdą dziewczynę.

Budynek kasyna przy Al. Sucha 29 na przedwojennej fotografii.
Budynek kasyna przy Al. Sucha 29 na przedwojennej fotografii.

Nie wiadomo czy wszystkie szczegóły, które podawała Ludwika były prawdziwe. Najwidoczniej jednak zwierzchnicy uważali, że dobrze wywiązywała się z powierzonych zadań.

„Raczej nie byłam szczególnie mądrą dziewczyną”

W lipcu 1944 roku, gdy wielkimi krokami zbliżał się wybuch Powstania Warszawskiego przełożony dziewczyny wezwał ją do siebie i ponoć oświadczył: „Szkoda cię do takiej byle jakiej pracy. Nadajesz się do wywiadu”. Po latach Ludwika wspominała:


Reklama


A więc myślę: „Hmm, wywiad, Mata Hari!”. O wywiadzie nie miałam pojęcia. Kojarzył mi się z czymś romantycznym, z przygodą. Miałam 22 lata, raczej nie byłam szczególnie mądrą dziewczyną. Nie zdawałam sobie w ogóle sprawy, co to oznacza.

Dopiero później dowiedziała się, że czeka ją najtrudniejsze zadanie w życiu: infiltracja struktur NKWD i gra na dwa frontu pod władzą nowego okupanta.

Bibliografia

Artykuł powstał w oparciu o wspomnienia Ludwiki Zachariasiewicz pt. Randka z wrogiem wraz z posłowiem autorstwa Janusza Marszalca (Wydawnictwo Naukowe PWN 2017). Ta prawdziwa historia stała się ostatnio inspiracją dla Marii Paszyńskiej – autorki powieści pt. Kochanka nazistów (Wydawnictwo Filia 2024).

Autor
Grzegorz Kantecki

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.