Wieśniacy. Obraz Tadeusza Makowskiego.

Zapomniane źródła tragedii polskiej wsi. Dlaczego szlachcice potrzebowali tak wielu chłopów pańszczyźnianych?

Strona główna » Nowożytność » Zapomniane źródła tragedii polskiej wsi. Dlaczego szlachcice potrzebowali tak wielu chłopów pańszczyźnianych?

Nie da się zrozumieć tragedii chłopów pańszczyźnianych bez zrozumienia tego, jak przed kilkoma stuleciami funkcjonowała polska wieś. W Rzeczpospolitej Obojga Narodów nie brakowało ziemi uprawnej ani klientów chętnych kupować zboże. Zawsze zbyt mało było za to rąk do pracy. Chroniczny niedobór siły roboczej skłaniał panów folwarcznych do tego, by coraz bardziej wykorzystywać swoich poddanych. Do czego ci byli im potrzebni? Co zajmowało tak wiele czasu i wymagało prawdziwie tytanicznego wysiłku?

W czasach zmechanizowanego, opartego na płodozmianie, wykorzystującego nowoczesne nawozy rolnictwa łatwo zapomnieć o tym, jak ogromnego nakładu pracy wymagała uprawa roli w minionych wiekach.


Reklama


Dzisiaj rodzina gospodarująca na typowej małopolskiej własności o powierzchni kilku hektarów jest w stanie wykonać wszystkie prace polowe w przeciągu piętnastu–dwudziestu dni w roku. Na renesansowym folwarku było natomiast potrzeba nawet nie setek, ale tysięcy roboczodniówek.

Orka. Nic dziwnego, że wszystkich nazywano ratajami

Sama orka, konieczna by przygotować ziemię pod uprawę, trwała przez wiele miesięcy. Wykonywano ją prymitywnymi pługami, które nie były w stanie przewrócić wierzchniej warstwy ziemi, lecz tylko ją odkładały. W efekcie orkę powtarzano, zwykle aż trzykrotnie.

Chłop z prosięciem
Chłop z prosięciem. Figurka wykonana przez Antoniego Popiela, początek XX wieku (fot. Muzeum Narodowe w Krakowie/domena publiczna).

Pierwsza orka ugoru, „pokładanie roli”, przypadała na wiosnę. Drugą starano się skończyć do lipca, przed żniwami, choć nie zawsze się to udawało. Trzecia trwała nawet do końca września.

Pługi były zbyt ciężkie, by zaprzęgać do nich konie. Zwykle ciągnęły je dwa lub cztery woły. Zwierzęta bardzo powolne, wymagające do prowadzenia nie jednej lecz dwóch osób.


Reklama


„Nie przypadkiem dawne nazwy »oracz« czy »rataj« były ogólnym określeniem rolnika” – słusznie skomentował jeden z badaczy tematu.

Żniwa. Setki roboczodniówek w jednym folwarku

Żniwa – prowadzone sierpami, w nierównym, często zamokniętym terenie wiązały się z jeszcze większym nakładem pracy.

Trwały sześć albo nawet siedem tygodni i nie można ich było już bardziej przeciągnąć. W tym newralgicznym okresie – od którego w decydującym stopniu zależały przychody majątku – typowy folwark potrzebował ogromnej liczby prawie 650 roboczodniówek.

O szlacheckim wyzysku i życiu polskich chłopów piszę znacznie szerzej na kartach mojej książki pt. Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa (Wydawnictwo Poznańskie 2021).

Młocka. „Jedna z najuciążliwszych robót gospodarskich”

Zboże po wysuszeniu zwożono do stodół i brogów. Mogło jednak zostać wykorzystane bądź sprzedane dopiero po omłóceniu: a więc po oddzieleniu kłosów od ziarna.

Jeszcze w Encyklopedii rolniczej z końca XIX wieku podkreślano, że „młocka stanowi jedną z najuciążliwszych robót gospodarskich”. Podobna opinia panowała w Rzeczpospolitej Obojga Narodów.


Reklama


Zboże wysypywano na przeznaczone do tego celu klepisko w stodole. Następnie chłopi uderzali w kłosy cepami. Cep składał się z mierzącego około 120–150 centymetrów kija, trzonka, nazywanego „dzierżakiem”, oraz z przynajmniej dwa razy krótszego, przymocowanego rzemieniem „bijaka”. Zadaniem chłopa było zamachiwać się i uderzać bijakiem w kłosy, tak by wytłuc z nich ziarna, ale przy tym ich nie rozgnieść.

Skąd wzięły się słowa „proste jak budowa cepa”?

Proces był męczący i powolny. W typowym folwarku młocka mogła zająć sporo ponad 300 dni pracy. I to pracy przy ciągłym poganianiu przez szlachcica, który dopiero po wymłóceniu danej partii zboża mógł wysłać ją na targ i uzyskać zapłatę.

Wieśniacy. Obraz Tadeusza Makowskiego.
Wieśniacy. Obraz Tadeusza Makowskiego.

Zdarzało się, że żyto zwiezione z pól w sierpniu wciąż nie było w pełni wymłócone latem kolejnego roku. Praca cepem stanowiła zaś tak stały element życia rolników, że do języka polskiego na stałe weszło związane z nią przysłownie.

Nawet Polacy, którzy nigdy nie widzieli cepa na oczy – i którzy niekoniecznie wiedzą, jak cep wygląda i jest skonstruowany – odruchowo stwierdzają, że rzecz nieskomplikowana i oczywista jest „prosta, jak budowa cepa”.


Reklama


Niekończąca się harówka

Po młócce następowało żmudne czyszczenie ziarna (rzucanego w tym celu szuflą pod wiatr). Dużego wysiłku wymagały też sianokosy. Podobnie nawożenie (tym bardziej uciążliwe, że nawozu zawsze brakowało, a na pola wyrzucano zamiast niego chociażby muł ze stawów; poza tym dopiero w XVIII wieku „wynaleziono” w Polsce osobne miejsca do składowanie gnojówki).

Nawet zajęcie z pozoru tak oczywiste, jak wysiewanie, w czasach gospodarki naturalnej nastręczało trudności.

„Czynność [ręcznego wysiewu] wymagała dużego doświadczenia, nie każdy mógł ją dobrze wykonywać” – podkreślał profesor Witold Kula. W traktatach z epoki zaznaczano też, że wysiewowi powinny towarzyszyć tradycyjne praktyki magiczne, pomagające w uzyskaniu dobrych plonów.

***

O tym jak wyglądało życie na polskiej wsi, czym naprawdę była pańszczyzna i jak chłopi nad Wisłą stali się niewolnikami przeczytacie w mojej książce pt. Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa (Wydawnictwo Poznańskie 2021). Do kupienia na Empik.com.

Cała prawda o życiu polskich chłopów pańszczyźnianych

panszczyzna - okladka
Autor
Kamil Janicki

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.