Kiedy 17 września 1787 roku 39 delegatów podpisywało tekst konstytucji Stanów Zjednoczonych „ojcowie założyciele” mieli nadzieję, że dokument będzie spełniać swą funkcję chociaż przez jedno pokolenie. Od uchwalenia amerykańskiej ustawy zasadniczej minęło jednak już blisko 240 lat. O tym jak doszło do powstania jednego z najważniejszych aktów prawnych w dziejach pisze profesor Zbigniew Lewicki w książce Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki 1607–2024. Od osady do mocarstwa.
14 maja 1787 r. [na Konwencję Konstytucyjną] do Filadelfii przybyło tylko kilkunastu [z 70] delegatów, a quorum miały jedynie reprezentacje Pensylwanii jako gospodarza i Wirginii jako organizatora. Dopiero 25 maja na miejscu było 29 delegatów z siedmiu stanów, dzięki czemu obrady mogły się rozpocząć.
Reklama
Celem stworzenie ustroju państwowego
Delegaci, którzy przybyli do Filadelfii, znani są w historii amerykańskiej jako Ojcowie-Założyciele, twórcy nowego państwa. Z wybitnych postaci tego okresu w posiedzeniu zabrakło Thomasa Jeffersona, który był w tym czasie ministrem pełnomocnym w Paryżu (Stany Zjednoczone zaczęły mianować ambasadorów dopiero w 1893 r.), Johna Adamsa, który pełnił taką samą funkcję w Hadze, Patricka Henry’ego, a także Samuela Adamsa.
Nowi delegaci przybywali, inni wyjeżdżali, a piętnastu nigdy nie pojawiło się na obradach. Niemal wszyscy byli bardzo młodzi i tylko niewielu przekroczyło 40 lat, zaś jedynie czterech – 60 lat, w tym ponad osiemdziesięcioletni Benjamin Franklin. Delegaci szybko zgodzili się, że dotychczasowa formuła Konfederacji jest nie do utrzymania i celem spotkania stało się stworzenie nowego ustroju państwowego.
Treść narad utrzymywana w tajemnicy
Ponieważ stanowiło to wykroczenie poza wyznaczony przez Kongres mandat, obecni obawiali się interwencji zewnętrznej i postanowili utrzymywać treść narad w tajemnicy. Okna były zasłonięte, a wejścia pilnowali strażnicy. Pewną gwarancję bezpieczeństwa obrad dawał natomiast udział George’a Washingtona, którego delegaci uznali za naturalnego przywódcę. Postanowiono też, że:
Zabrania się bez zezwolenia Izby kopiowania jakiegokolwiek wpisu do protokołu posiedzenia; tylko delegaci mają prawo przeglądać protokół; nic, co zostało wypowiedziane w Izbie, nie zostanie wydrukowane ani w inny sposób opublikowane lub przekazane bez zezwolenia.
Tylko James Madison (1751‒1836) prowadził za zgodą zebranych zapis, który jednak pozostawał tajny do 1840 r. Notatki Madisona są jedyną dokumentacją spotkania poza okazjonalnymi listami delegatów do domu.
Wstępna propozycja Jeffersona
Zebrani bez wahania przystąpili do tworzenia instytucjonalnych ram nowego państwa, czyli pisania konstytucji. Było to zadanie bezprecedensowe, zważywszy na fakt, że w tradycji brytyjskiej pod określeniem „konstytucja” rozumie się ogół regulacji, ustaw, ale i tradycji czy obyczajów.
Reklama
Łącznie umożliwiają one sprawowanie rządów, ale nie stanowią jednolitego dokumentu. Uczestnicy konwencji mogli jedynie oprzeć się na konstytucjach stanowych, z których pierwsza powstała w New Hampshire 5 stycznia 1776 r., ale żadna nie uwzględniała zasadniczej kwestii funkcjonowania rządów w państwie stanowiącym unię państw.
Wstępną propozycję nowego dokumentu przygotował zawczasu Jefferson, a zgłosił ją Edmund Randolph. Spotkała się ona z zainteresowaniem delegatów świadomych słabości Artykułów Konfederacji, choć nie było zgody na konkretne uregulowania. Zbyt duże różnice dzieliły stany duże i małe, z gospodarką opartą na niewolnictwie i wolne, zlokalizowane na Południu i na Północy.
Konwencja przyjęła zasadę, że nawet przegłosowane już ustalenia mogły być ponownie poddawane pod dyskusję. Przedłużało to obrady, ale pozwoliło delegatom dawać wyraz swoim preferencjom bez obawy, że może to przesądzić o ostatecznym przyjęciu takiego czy innego rozwiązania.
Władza ustawodawcza
Większość obecnych planowała kandydować do nowego Kongresu, wskutek czego najwięcej uwagi poświęcono kształtowi władzy ustawodawczej. Niemal wszyscy zgodzili się, że będzie ona dwuizbowa, spory dotyczyły natomiast kwestii składu izb. Duże stany optowały za uzależnieniem wielkości delegacji stanowych od liczby mieszkańców, co jednak praktycznie pozbawiłoby znaczenia małe stany.
Reklama
Te z kolei wyszły z propozycją sprowadzającą się praktycznie do utrzymania reguły Artykułów Konfederacji, czyli równej reprezentacji każdego stanu. Ostatecznie zgodzono się na rozwiązanie kompromisowe, czyli na parlament dwuizbowy z równą reprezentacją w Senacie i proporcjonalną w Izbie Reprezentantów.
Takie ustalenie składu Izby Reprezentantów wywołało jednak kontrowersje dotyczące wliczania niewolników do ogólnej liczby mieszkańców. Uwzględnienie czarnej ludności zwiększyłoby reprezentację stanu w Kongresie, ale zarazem zwiększyłoby zobowiązania podatkowe stanu, których wymiar był uzależniony od liczby mieszkańców.
I tym razem znaleziono kompromis, zgodnie z którym do liczby mieszkańców stanu wliczano wolne osoby oraz trzy piąte liczby „innych osób”, jak w konstytucji określano niewolników. W ten sposób wyliczano zarówno proporcjonalną reprezentację w Izbie Reprezentantów, jak i wysokość zobowiązań podatkowych stanu. Tak zwanego ilorazu konstytucyjnego nie należy jednak interpretować jako uznawania niewolnika za trzy piąte człowieka. Iloraz nie dotyczył poszczególnych osób, lecz stanowił matematyczną metodę określania praw i obowiązków stanu.
Władze centralne i stanowe
W możliwie niekonfrontacyjny sposób rozwiązana została też kluczowa kwestia relacji między uprawnieniami Kongresu a uprawnieniami władz stanowych. Wyszczególniono mianowicie uprawnienia Kongresu federalnego i zapisano je w konstytucji, pozostawiając wszelkie inne kwestie w kompetencjach władz stanowych.
Reklama
Przewidująco dodano też sformowanie, zgodnie z którym Kongres ma również prawo „wydawać wszelkie ustawy, które okażą się potrzebne i właściwe”. Bez takiego zapisu Unia zostałaby szybko sparaliżowana. Mniej oczywisty wydaje się amerykański system wyboru prezydenta, szczególnie dla obserwatorów zagranicznych, nawykłych do wyboru głowy państwa przez parlament lub w głosowaniu powszechnym.
Natomiast system amerykański stanowi potwierdzenie federalnej struktury Unii. W każdym stanie przeprowadza się odrębne głosowanie, a ich wyniki określają skład Kolegium Elektorów, które dopiero wybiera prezydenta. Na przyjęcie takiego systemu wpłynęły też względy praktyczne, gdyż głosowanie powszechne byłoby trudne do przeprowadzenia wobec istotnych różnic w określaniu przez poszczególne stany kryteriów czynnego prawa wyborczego.
Pojawiały się też propozycje, by władza wykonawcza składała się z trzech osób, ale szybko je odrzucono. Było oczywiste dla wszystkich obecnych, że pierwszym prezydentem zostanie George Washington, który z pewnością nie przystałby na triumwirat.
Władza sądownicza
Znacznie mniej uwagi poświęcono władzy sądowniczej, zapewne dlatego że nikt z delegatów nie planował wejścia w jej skład. W Konstytucji stwierdza się jedynie, że: „Władzę sądowniczą Stanów Zjednoczonych sprawuje jeden Sąd Najwyższy oraz takie sądy niższe, jakie z biegiem czasu Kongres ustanowi i utworzy”. Kwestie te doprecyzowano dopiero w ustawie o sądownictwie z 1789 r.
Reklama
12 września komisja redakcyjna przedłożyła zebranym projekt tekstu konstytucji, zatwierdzony pięć dni później. Niemal we wszystkim był on zgodny z tekstem zgłoszonym na początku konwencji przez delegację Wirginii. Uzgodniono też brzmienie preambuły, w której potwierdzono m.in. nazwę Unii jako United States of America, Stany (Państwa) Zjednoczone Ameryki, ale bez przymiotnika „Północnej”, gdyż Ojcowie-Założyciele mieli nadzieję na późniejsze połączenie się z obszarami położonymi w Ameryce Południowej.
Ostatecznie konstytucję poparł także sceptycznie nastawiony do niej Benjamin Franklin: „Wyznaję, że w chwili obecnej nie w pełni akceptuję tę konstytucję, ale nie jestem pewien, czy jej nigdy nie zaakceptuję”. Wielu innych delegatów wyrażało z kolei przekonanie, że konstytucja zostanie w ciągu kilku lat napisana na nowo.
Podpisanie tekstu konstytucji
W późniejszych dekadach istotnie próbowano zwołać kolejną konwencję konstytucyjną, ale między stanami nie było zgodności interesów i krótki tekst ustawy zasadniczej, składającej się z siedmiu tylko artykułów, pozostał zarówno koncepcyjną, jak i prawną podstawą funkcjonowania wielkiego państwa.
Do tekstu konstytucji dodano jedynie 25 nowel dotyczących szczególnie istotnych kwestii, a także odnoszących się do problemów nieznanych w XVIII w.; dwie kolejne, o wprowadzeniu i o zniesieniu prohibicji, wzajemnie się znoszą i mają znaczenie jedynie dla numeracji.
17 września 1787 r. tekst konstytucji, przepisany na czterech kartach pergaminu, został wyłożony do podpisu, który złożyło 39 delegatów. Trzej członkowie konwencji odmówili swego podpisu w przekonaniu, że ustanawiana przez konstytucję stosunkowo silna władza centralna nie jest rozwiązaniem najkorzystniejszym.
Delaware „Pierwszym Stanem”
Tekst konstytucji przekazano Kongresowi Konfederacyjnemu, by ten rozpoczął procedurę ratyfikacyjną. Zwolennicy projektu określili się jako Federaliści, a członkowie przeciwnego stronnictwa musieli siłą rzeczy zaakceptować określanie ich niekorzystnym mianem Antyfederalistów.
Reklama
Zgodnie z ciągle obowiązującymi Artykułami Konfederacji do wejścia nowego prawa w życie konieczna była aprobata dwóch trzecich stanów, czyli dziewięciu spośród ogólnej liczby trzynastu, ale tylko państwa ratyfikujące konstytucję weszłyby w skład Unii. Istniała więc możliwość, że nowe państwo będzie się składać z mniej niż trzynastu członków, a nawet z nieskomunikowanych części.
Najszybciej, bo 7 grudnia 1787 r., konstytucję ratyfikowało Delaware, które od tej pory nazywane jest „Pierwszym Stanem”. Krytycznie przedstawiała się natomiast sytuacja w Massachusetts, gdzie na czele przeciwników nowego prawa stanął Samuel Adams oburzony, że zamiast „federalnej unii niepodległych państw” ma powstać rząd ogólnokrajowy.
Problemy z ratyfikacją w Nowym Jorku
Ostatecznie na stanowej konwencji konstytucyjnej udało się uzyskać większość 187 przeciw 168, ale warunkiem ratyfikacji konstytucji przez Massachusetts było uzupełnienie jej o gwarancje praw obywatelskich, co nastąpiło. Jako dziewiąty stan Konstytucję ratyfikował 21 czerwca 1788 r. New Hampshire i tym samym weszła ona w życie. Nadal jednak nie przyjęły jej cztery stany/państwa, które posiadały łącznie 40% ludności, w tym gęsto zaludnione Wirginia i Nowy Jork.
Pierwszy z nich ostatecznie ratyfikował konstytucję dość sprawnie, ratyfikacja przez Nowy Jork stanowiła natomiast poważny problem. Dobrze prosperujący kupcy nie chcieli oddawać rządowi federalnemu władzy nad wydatkami stanu/państwa, a mieszkańcy obszarów położonych w głębi lądu byli przeciwni silnej władzy federalnej.
Reklama
Odpowiedzi na te i inne wątpliwości zawarte zostały w serii 85 tekstów pod wspólnym tytułem Federalist Papers („Federalista”), publikowanych od października 1787 r. do sierpnia 1788 r. i podpisywanych „Publius”. W rzeczywistości poszczególne eseje napisali: Alexander Hamilton, James Madison i John Jay (1745‒1829).
Federalist Papers do dziś stanowią jedno z najważniejszych źródeł interpretacji tekstu konstytucji uwzględniających domniemane intencje jej twórców. Przywoływane były w dziesiątkach orzeczeń Sądu Najwyższego oraz w niezliczonej liczbie wystąpień polityków amerykańskich.
Szantaż Hamiltona
Większość delegatów na nowojorską konwencję konstytucyjną nadal jednak pozostawała sceptyczna, choć wieść o pozytywnym wyniku głosowania w Wirginii znacznie osłabiła przeciwników konstytucji. Przy negatywnym wyniku głosowania Nowy Jork pozostałby poza powstającym nowym państwem.
Zdesperowani Hamilton oraz Jay zgłosili deklarację, że jeśli konwencja odrzuci konstytucję, to bogate miasto Nowy Jork ogłosi secesję i samo przyłączy się do nowego państwa, pozostawiając biedniejszą część stanu samej sobie. W ostatecznym głosowaniu w lipcu 1788 r. Nowy Jork ratyfikował konstytucję 30 głosami do 27 przy siedmiu wstrzymujących się.
Reklama
Nikt nie zakładał, że przetrwa tak długo
Późniejsza ratyfikacja przez Karolinę Północną i Rhode Island zakończyła proces ustalania pierwotnego kształtu Stanów Zjednoczonych Ameryki, od momentu swego powstania jednego z największych państw świata.
Ojcowie-Założyciele wyrażali nadzieję, że konstytucja ostanie się przynajmniej przez jedno pokolenie i pozwoli sprawnie zarządzać państwem składającym się z trzynastu stanów i zamieszkanym przez mniej niż 3 mln osób. Nikt nie zakładał, że przetrwa ona w niemal nienaruszonym kształcie przez ponad dziesięć pokoleń i umożliwi kierowanie państwem składającym się z 50 stanów i zamieszkanym przez ponad 300 mln obywateli.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Zbigniewa Lewickiego pt, Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki 1607–2024. Od osady do mocarstwa. Ukazała się ona w 2024 roku nakładem wydawnictwa Bellona.