Michał Krupa w 1940 roku został skazany na 10 lat łagru. Trafił do Peczory, gdzie był świadkiem ucieczki czterech więźniów. Po ich schwytaniu sadystyczny komendant przygotował dla reszty łagierników makabryczny spektakl, który Krupa opisał we wspomnieniach zatytułowanych Płytkie groby na Syberii.
Co miesiąc przybywały transporty więźniów. Nowo przybyli uzupełniali siłę roboczą utraconą wskutek samobójstw, chorób, głodu i egzekucji dokonywanych przez strażników. W grupie skazańców, których doprowadzono niedawno, byli czterej Uzbecy.
Reklama
Głowa odpadła od karku
Bez wątpienia blisko ze sobą zaprzyjaźnieni, pomagali sobie nawzajem i dzielili się jedzeniem, gdy któryś z nich nie wyrobił normy. Pracowali blisko mnie. Wielką podwójną piłą ścinali drzewa o ponadmetrowej średnicy pnia.
Ze względu na swój gwałtowny temperament ciągle się narażali strażnikom. Rozpoczynały się zimowe miesiące, śniegu przybywało każdego dnia i nasza praca stawała się coraz trudniejsza, więc i jej postępy były powolne.
Uzbecy wezwali strażników, by ocenili ich pracę. Wywiązał się ostry spór o liczbę kłód przyciętych przez jednego z mężczyzn. Strażnik zaatakował skazańca. Wtedy przyjaciel Uzbeka, przekonany, że zostanie on rozstrzelany, podniósł siekierę i rzucił się na strażnika, który się odwrócił i siekiera trafiła go w szyję z taką siłą, że głowa odpadła od karku.
Wszystko stało się bardzo szybko. Uzbecy chwycili broń i amunicję i zniknęli w lesie. Inspektor wezwał pozostałych strażników, którzy ruszyli w pogoń, ale padał gęsty śnieg i niemal w jednej chwili zasypał ślady uciekinierów. Poszukiwania przerwano, chociaż powiadomiono o zajściu wszystkie jednostki wojskowe rozlokowane wzdłuż Peczory.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Co trzeba było zrobić, by przetrwać w Gułagu? 10 żelaznych zasad dla kobietKuryło lekceważy wszelkie zasady
Przez cały tydzień nie dochodziły żadne wieści o Uzbekach. Uznaliśmy, że uciekli. Mieliśmy świętować ich sukces, gdy dotarła do nas wiadomość, że zostali ujęci, ale dopiero po zaciętej walce. Po prawie tygodniu zmagań z naturą zostali zaskoczeni podczas odpoczynku w prowizorycznym schronieniu. Otoczeni, otworzyli ogień, zabijając dwóch żołnierzy i raniąc trzech innych.
Zwykle żołnierze dokonywali natychmiastowej egzekucji uciekinierów, ale tym razem komisarz Kuryło wydał specjalne rozkazy: zbiegów należy jak najszybciej sprowadzić do obozu. Najwyraźniej postanowił urządzić publiczny spektakl wymierzania kary ku przestrodze innych więźniów.
Reklama
Zlekceważył wszelkie zasady. Nie skonsultował się z NKWD ani z innymi komisarzami. Przypuszczalnie był przekonany, że sam fakt uczęszczania do szkoły ze Stalinem daje mu prawo do samodzielnych decyzji. Kara, którą wymyślił, była wytworem jego sadystycznego umysłu i rozbuchanej wyobraźni.
Przygotowania do krwawego spektaklu
W obozie uciekinierów, rozebranych do naga, wrzucono do „separatek” – jednoosobowych klatek, w których skazańcy czekali na egzekucję. Następnie w niedzielę ogłoszono święto państwo we, żeby więźniowie i strażnicy mogli być świadkami represji za morderstwo trzech „lojalnych żołnierzy” Stalina – tak nazywano zabitych strażników.
Na środku obozowego placu ustawiono około dwuipółmetrowy słup, do którego przymocowano koło od wozu. Do koła przywiązano cztery liny z pętlą. Na ziemi wokół słupa rozciągnięto drut kolczasty i przykryto go białymi prześcieradłami.
O siódmej rano w niedzielę wypędzono nas na plac. Kuryło przybył o ósmej w odświętnym stroju: czerwonych spodniach z aksamitu, białej koszuli i czerwonym krawacie. Rozkazał, by jego stół ustawić w odległości kilkunastu centymetrów od drutu kolczastego.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Stanął na wprost zgromadzonych na placu i wygłosił jedno ze swoich zwykłych przemówień wypełnionych pochwałami radzieckiego komunizmu i wysokich standardów życia, którymi cieszy się naród Kraju Rad.
„A więc będzie śmierć za śmierć”
Pogratulował sobie niestrudzonych starań o zapewnienie dogodnych warunków pracy w łagrze Peczora.
– Gdzie macie drugi taki obóz, w którym chleb można dostać tak łatwo jak tutaj? Żadnemu więźniowi, który ciężko pracuje, nie odmawia się tu niczego. Ma wszystko, czego potrzebuje do życia. – W przypływie ekscytacji mówił coraz głośniej, wskazując na skazańców wciąż zamkniętych w klatkach. – Traktowałem ich jak własnych synów, a jakie otrzymuję podziękowanie?
Reklama
Trzech moich najlepszych strażników zabili z zimną krwią. A więc będzie śmierć za śmierć jako ostrzeżenie dla was wszystkich, że bunt nie będzie tolerowany. Przyprowadzić te gadziny!
Sześciu mongolskich żołnierzy, czterech z karabinami, jeden z młotem i jeden z sierpem, wprowadziło na plac nagich więźniów. Na stanowisku przygotowanym do egzekucji założyli im pętle na szyje i zacisnęli. Kuryło stał na swoim stole.
– Ci czterej zhańbili czerwony sztandar, zabijając trzech strażników odznaczonych przez Stalina. Wydałem rozkaz, żeby zmyć tę hańbę krwią bandytów. Ku chwale naszego umiłowanego Stalina otwieram egzekucję!
„Niczym sęp rzucił się na niego”
Na te słowa dwaj strażnicy, z młotem i z sierpem, zaczęli wymachiwać nad głowami skazańców tymi narzędziami, zmuszając ich do biegania w kółko po białym prześcieradle rozłożonym na drucie kolczastym. Nieszczęśnicy mieli pokaleczone stopy, poszarpane niemal na strzępy, uginali się pod ciosami zadawanymi młotem i wbijającym się głęboko w ciało sierpem.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Jedyny bunt w Gułagu za życia Stalina. Spośród milionów łagierników tylko oni chwycili za brońPoczułem odrazę i obrzydzenie, odwróciłem się, żeby nie patrzeć. Jak długo wytrzymają te tortury i upodlenie? Jeden z więźniów potknął się i upadł. Mongoł z sierpem niczym sęp rzucił się na niego i spojrzał na Kuryłę, czekał na jego sygnał.
Odwróciliśmy się w stronę komendanta, wzrokiem błagaliśmy go o litość, ale on, rozpromieniony z radości i podniecenia, skierował kciuk w dół. W okamgnieniu ostrze sierpa odcięło głowę od wijącego się w konwulsjach ciała skazańca. Owładnięty histerycznym śmiechem strażnik pomalował cztery rogi prześcieradła spływającą z niej krwią.
Gdy już zaspokoił mordercze żądze, kopnął głowę w kierunku strażnika z młotem, który roztrzaskał ją na miazgę. Te bestialskie sceny powtórzyły się przy każdym więzieniu. Kuryło obserwował to ze złowieszczym uśmiechem.
NKWD nie toleruje samowoli
Po tej przyprawiającej o mdłości pokazówce kazano nam iść do pracy. Odeszliśmy pogrążeni w refleksjach nad losem, jaki może nas spotkać po nieudanej ucieczce. Wkrótce się okazało, że tamto wydarzenie przyczyniło się jednak do czegoś dobrego.
Reklama
Miesiąc po tych barbarzyńskich egzekucjach informacje o nich dotarły do centrali NKWD w Moskwie. Kuryłę wezwano do stolicy, gdzie po długim śledztwie i przesłuchaniach został rozstrzelany wraz ze swoimi dwoma mongolskimi pomocnikami.
Źródło:
Tekst stanowi fragment wspomnień Michała Krupy zatytułowanych Płytkie groby na Syberii . Ukazały się one w Polsce w 2020 roku, nakładem Domu Wydawniczego Rebis.
Polecamy
Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.
3 komentarze