W średniowieczu kobiety przenoszące się samotnie ze wsi do miast często borykały się z trudnościami, których nie doświadczali mężczyźni. „Pozostawione bez nadzoru mężczyzny często postrzegano jako zagrożenie. Nigdy nie wiadomo, co może zrobić samotna kobieta” – komentuje Eleanor Janega na kartach nowej książki pt. Kobieta średniowiecza.
W niektórych miastach wymagano, aby przybyłe z zewnątrz kobiety znalazły sobie gospodarstwo domowe albo żyły razem z innymi samotnymi kobietami. Na przykład w późnośredniowiecznej Anglii dawano im na to określony czas, inaczej miały opuścić miasto.
Reklama
Mieszkanie w gospodarstwie domowym oznaczało dokładanie się do jego budżetu. W związku z tym, aby dołączyć do takiego gospodarstwa, kobiety najczęściej podejmowały pracę jako służące. Do XIV wieku około jednej trzeciej wszystkich mieszkańców miast Anglii stanowili służący, a nieco mniej niż połowa z nich to kobiety.
Podjęcie takiej pracy było szczególnie dobrą opcją dla samotnych dziewcząt. Mieszkanki miast mogły pracować na najniższym stanowisku pomywaczki, pomagając w kuchniach większych domostw. Te, które pilnie pracowały, mogły się spodziewać awansu na pomoc kuchenną, a potem ewentualnie na kucharkę.
Sprzątanie i gotowanie
Praca była trudna. Często pomywaczki wstawały jako pierwsze, rozpalały ogień i czekały na polecenia. Myły podłogi, wymiatały popiół z kominka, czyściły garnki i patelnie, wykonywały po prostu najbrudniejsze prace. Podkuchenna asystowała przy przygotowywaniu posiłków, siekaniu warzyw, wyrabianiu ciasta i myciu naczyń. Kuchnią rządzili kucharze lub kucharki. Mieli nakarmić zarówno rodzinę, jak i służbę.
Pokojówki ze wsi również mogły znaleźć pracę zarobkową w zamożnych domostwach, zwłaszcza jeśli posiadały umiejętności krawieckie, których szczególnie potrzebowano w większych majątkach.
Tkaczka
Nie wszystkie kobiety, które dotarły do miasta, były uciekinierkami ze wsi. Dziewczyny z lepiej sytuowanych środowisk mogły przyuczać się w miastach do zawodu jako tak zwane terminatorki.
W tkactwie zatrudniano głównie kobiety, młode dziewczęta mogły więc szkolić się w tym fachu. Kobiety specjalizowały się przede wszystkim w produkcji jedwabiu, a w miastach, na przykład w Catanzaro w Kalabrii, a później w Lyonie i Londynie, powstawały duże społeczności tkaczek.
Reklama
W Paryżu kobiety zdominowały handel, a zasady panujące między mistrzem czy mistrzynią a uczniem czy uczennicą określono w Livre des métiers (Księdze rzemiosła) z 1270 roku.
Przepisy te doskonale ukazują sposób funkcjonowania systemu terminowania i jego cele. Omówimy to na przykładzie warsztatów tkackich. W skrócie wyglądało to tak, że rodzice uiszczali opłatę i przekazywali swoje dzieci od około dwunastego roku życia na nauki do domu mistrzyni.
Dzieci zaczynały od niezbędnych prac pomocniczych, a ostatecznie uczyły się, jak wytwarzać jedwab. Dłuższe praktyki wiązały się z niższą opłatą, ponieważ podopieczna mistrzyni dłużej dla niej pracowała.
Teoretycznie, gdyby dziecko miało uczyć się przez dziesięć lat, mistrzyni mogłaby zrezygnować z opłaty za praktykę zawodową, co umożliwiłoby biedniejszym dziewczętom podjęcie zawodu. W rzeczywistości biedni mieli trudności w nawiązywaniu kontaktów z zamożnymi właścicielkami warsztatów tkackich w Paryżu, ale nie było to niemożliwe.
Od czeladniczki do mistrzyni
Gdy dziewczyna ukończyła praktykę zawodową, zwykle w trzy do dziesięciu lat, zostawała czeladniczką i pozwalano jej pracować w zawodzie w mieście, w którym się uczyła. Potem mogła sama zostać mistrzynią i założyć własny zakład. To była jedyna droga, aby pracować w danej branży w określonym mieście.
Reklama
Rzemieślnicy zrzeszali się w cechach, organizacjach podobnych do związków zawodowych, które dbały o najwyższą jakość produktów i odpowiednie wynagrodzenie. Cechy realizowały też cele protekcjonistyczne. Nikt spoza cechu nie mógł wykonywać danego zawodu.
Przykładowo rada składająca się z trzech mistrzów i trzech mistrzyń cechu wytwórców jedwabiu dbała o to, aby osoby zajmujące się tym fachem spełniały określone wymagania. Miało to na celu „ochronę rzemiosła” przed nieodpowiednio przeszkolonymi osobami. Widać zatem, że kobiety akurat w tym zawodzie cieszyły się pewnym parytetem. (…)
Straganiarka
Wiele pań z niższych warstw społecznych pracowało na straganach. Mogły sprzedawać artykuły spożywcze własnej produkcji, takie jak chleb czy precle, jak również owoce i warzywa, jajka i inne towary, które można łatwo uprawiać w ogrodach lub na niewielkich działkach w pobliżu miasta.
Plusem takiej pracy było to, że zwykle każdy mógł ją wykonywać i nie wymagało to dużych nakładów finansowych na początek.
Reklama
Wędrowna praczka
W dodatku praca, którą kobiety wykonywały samodzielnie na wsi, była nadal potrzebna w mieście. Często można było spotkać na przykład wędrowne praczki zatrudniane przez ludzi, których było na to stać.
Zabierały one pranie z mniejszych domów, gdzie nie było pralni, i ruszały do pracy, często korzystając z dostępnych dla wszystkich zbiorników wodnych. Te same kobiety często naprawiały ubrania. Większe gospodarstwa domowe miały własną pralnię i tyle prania, by zatrudnić i zakwaterować praczkę w majątku.
Nie była to szczególnie dobrze płatna praca, ale nie wymagała drogiego przeszkolenia, a jedynym ograniczeniem była liczba zbiorników wodnych, z których można było korzystać.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Eleanor Janegi pt. Kobieta Średniowiecza. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Port w 2025 roku.