Setki aresztowanych i kilkadziesiąt osób skazanych na śmierć, wygnanie oraz galery. Takie było pokłosie najsłynniejszego w dziejach Francji procesu o czary i trucicielstwo. Wśród oskarżonych znalazło się wielu członków dworu Ludwika XIV. Między innymi wieloletnia metresa Króla Słońce oraz matka jego siedmiorga dzieci, markiza de Montespan.
W 1673 roku dwaj księża donieśli komisarzowi policji paryskiej Nicholasowi de la Reynie, że wysłuchują ostatnio potoku niepokojących spowiedzi bogatych mężczyzn i kobiet, z których niektórzy wyznają księdzu, że zamordowali swoją żonę lub męża. Choć księża nie chcieli złamać tajemnicy spowiedzi i nie ujawnili nazwisk, komisarz Reynie, jako skrupulatny detektyw, postanowił zająć się tą sprawą.
Reklama
Reynie na tropie wielkiej afery
Połowa XVII wieku jest czasem znanym we Francji jako wiek arszeniku. Używano go w kosmetykach, które były ostatnim krzykiem mody, ale modne było też mordowanie przez zatrucie, zwłaszcza w wyższych warstwach społeczeństwa. Początkowo Reynie sądził, że ściga bandę oszustów, którzy sprzedawali arystokratom tak zwane proszki spadkowe – trucizny, które pomagały pozbyć się niechcianego małżonka albo rodzica, pozwalając trucicielowi odziedziczyć pożądany majątek bądź tytuł.
Podejrzenie padło na pewną wróżkę – Marie Bosse. Reynie wysłał agentkę, aby zasięgnęła u niej porady co do tego, jak się pozbyć kłopotliwego męża. Bosse dała jej jakąś truciznę i wkrótce została aresztowana. Aresztowano także męża Bosse, ich dwóch synów i inną wróżkę – madame Vigoreaux, która sypiała ze wszystkimi członkami rodziny Bosse, a także z poprzednim mężem pani Bosse.
Kiedy przeszukano ich dom, znaleziono olbrzymi tajny skład trucizn. Madame Vigoreaux i rodzina Bosse, stojąc w obliczu tortur, chętnie wyjawili policji całą listę swoich klientów, z których wielu okazało się członkami dworu Ludwika XIV.
Powołanie komisji śledczej
W 1679 roku Reynie przekonał Ludwika XIV, aby powierzył tę sprawę komisji śledczej, wyposażonej w szczegółowe wytyczne co do badania przypadków otrucia. Oficjalnie znana była jako Commission de L’Arsenal, ale z racji tego, że dochodzenia odbywały się w tajemnej sali o ścianach okrytych udrapowaną czarną materią, oświetlonej jedynie świecami, powszechnie była nazywana La Chambre Ardente (płonący pokój – przyp. tłum.)
Do przesłuchań Reynie używał sprzętu zwanego sellette – najeżonego kolcami krzesła do tortur z umieszczonym pod spodem paleniskiem, oraz brodequins, znanych także jako hiszpańskie buty, które miażdżyły stopy, w miarę jak wciskało się w nie kliny.
W Chambre Ardente Marie Bosse i madame Vigoureux oświadczyły, że są członkiniami kręgu wyznawców diabła, na którego czele stoi Catherine Deshayes, żona właściciela sklepu z pasmanterią, który splajtował, a ona zajęła się produkowaniem specyfików do mycia ciała zawierających arszenik. Jej eksperymenty zaowocowały niemałą wiedzą chemiczną i udało jej się wynaleźć pewne specyfiki, które, jak twierdziła, działały na wewnętrzną czystość.
Reklama
Samospełniające się przepowiednie
Na marginesie, madame Deshayes zajmowała się tez astrologią. Jej klientela rekrutowała się spośród bogatych sfer. Aby podkreślić wagę swoich interpretacji, stworzyła siatkę informacyjną wśród kobiet paryskiej socjety, w której znalazły się też Marie Bosse i madame Vigoureux. Większość, aby ukryć swą tożsamość, miała pseudonimy. Madame Deshayes zwana była La Voisin.
W swoich dywagacjach astrologicznych Deshayes przewidywała na przykład, że mąż jakiejś kobiety umrze w tajemniczych okolicznościach. Jeśli kobieta wydawała się zadowolona z takiej ewentualności, wtedy Deshayes wspomagała nieco ten proces, sprzedając jej pewne trucizny.
Interes okazał się do tego stopnia intratny, że wkrótce madame Deshayes stać było na wydatek 30 tysięcy liwrów za stojący na uboczu dom w podupadłej dzielnicy Paryża, otoczony grubym murem i osłonięty drzewami.
Madame Deshayes mieszkała tam ze swym mężem, świetnie prosperującym jubilerem, 21-letnią córką Marie-Marguerite Montvoisin oraz lokatorem Nicholasem Levasseurem – z zawodu katem.— Reynie zaczął obserwować dom. Jeden z jego tajnych szpiegów podsłuchał, jak pomocnik Deshayes, upiwszy się w barze, opisywał sceny kultu diabła. Policja zatrzymała dwójkę ludzi, którzy przychodzili tam na spotkania.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Czarne msze
Podczas przesłuchań zeznali, że Deshayes oraz 66-letni ksiądz, L’abbé Guibourg, regularnie odprawiali tam czarne msze. W czasie takiej ceremonii naga kobieta kładła się na ołtarzu z rozłożonymi nogami.
Guibourg w białej albie, haftowanej we wzór z czarnych fallusów, stawiał na jej brzuchu kielich mszalny i opłatki ukradzione z pobliskiego kościoła. Intonując pieśni z mszy katolickiej, w których słowa „Bóg” i „Chrystus” zastępował „Piekielnym Panem Szatanem”, kładł opłatek tak, aby przylegał do piersi i pochwy leżącej kobiety.
Reklama
Dziecko siusiało do kielicha mszalnego, a następnie jego zawartość rozpryskiwano na zgromadzonych wyznawców. Podczas gdy Guibourg wkładał opłatek do pochwy kobiety, śpiewał hymn do „Mistrza Szatana”:
W burdach i w pijaństwie powstaję znów. Będziecie zaspokajać żądze ciała. Dzieła ciała są objawione – są to pijaństwo, hulanki, nieskromność, cudzołóstwo, luksus i czary. Zaprawdę, moje ciało jest mięsem.
Potem następowała zbiorowa orgia seksu z przypadkowymi partnerami.
Policja włamała się do domu Deshayes i znalazła w pawilonie ogrodowym całkowicie zaciemnioną czarnymi draperiami salę z białym krzyżem na jednej ze ścian. Był tam ołtarz, również przykryty czarną materią, a na nim stały czarne świece zrobione z ludzkiego tłuszczu. Córka Deshayes, Marie, w czasie przesłuchania wyznała, że poświęcano tam zwierzęta, których krew spijano. Później przyznała, że składano tam również ofiary z ludzi. (…)
36 osób skazanych na śmierć
Sytuacja zrobiła się gorąca, kiedy w kręgu wyznawców diabła pojawiła się markiza de Montespan, Françoise Arthenais de Montmart, która od dwunastu lat była kochanką króla. Obawiając się o utratę jego względów, wzięła udział w trzech „mszach miłości”, w czasie których starała się zabezpieczyć sobie królewskie uczucia, służąc za nagi ołtarz.
Reklama
Ludwik XIV uznał to za zbyt niewygodne dla dobrego samopoczucia i w sierpniu 1680 roku zawiesił działalność śledczą Le Chambre Ardente. Ale ponieważ były dowody na to, że madame de Montespan próbowała zdobyć arszenik, aby otruć króla i jego nową kochankę, mademoiselle de Fontanges, Reynies pracował dalej w tajemnicy. Catherine Deshayes była torturowana trzy razy, ale do niczego się nie przyznała.
Adwokat generalny domagał się, aby obcięto jej język i obie ręce, ale sądowi wystarczyło spalenie żywcem. 22 lutego 1680 roku została zabrana na stos „związana i zakuta w żelazo. Przeklinającą bez przerwy przykryto słomą, którą pięć czy sześć razy udało jej się strząsnąć, ale w końcu stos rozpalił się na dobre i ofiara znikła w płomieniach”.
W czasie śledztwa aresztowano 319 ludzi, a skazano 104 osoby: 36 na śmierć, 34 na wygnanie, a 4 na pracę na galerach. Mimo że markiza de Montespan wróciła na krótko do łask, to wkrótce zastąpiła ją madame de Maintenon, dama w średnim wieku, zatrudniona przez króla jako guwernantka do opieki nad dziećmi Montespan.
Zniszczenie akt śledztwa przed Ludwika XIV
W wieku 70 lat Ludwik XIV postanowił zniszczyć akta śledztw prowadzonych w Le Chambre Ardente – spalono je 13 lipca 1709 roku. Przetrwały tylko niektóre kopie oficjalnego spisu oraz notatki Reyniego.
Reklama
Po aferze trucicielskiej wprowadzono rozporządzenie, które nakładało kontrolę na sprzedaż trucizn i zakazywało wróżenia, zaś w edykcie z 1682 roku Ludwik XIV uznał czary za zabobon. Chociaż edykt ten nie zakończył natychmiast wszystkich procesów o czary, to ograniczył karę śmierci do tych przypadków, w których czarom towarzyszyło świętokradztwo, bluźnierstwo albo otrucie (afera trucizn wywarła na królu mocne wrażenie).
Parlament ratyfikował edykt 31 sierpnia i parlamenty prowincji w zasadzie go przestrzegały, choć w 1691 roku w Brie spalono trzech pastuchów za szerzenie epidemii wśród owiec – chociaż, aby wzmocnić działanie czarów, posługiwali się arszenikiem.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Nigela Cawthorne’a pt. Wiedźmy i czarownice. Jej nowe, polskie wydanie ukazało się w 2023 roku nakładem wydawnictwa Bellona.