Wojna Napoleona z III koalicją antyfrancuską. Tak cesarz Francuzów rzucił na kolana imperium Habsburgów

Strona główna » XIX wiek » Wojna Napoleona z III koalicją antyfrancuską. Tak cesarz Francuzów rzucił na kolana imperium Habsburgów

Zawiązując 9 sierpnia 1805 roku III koalicję antyfrancuską władcy Wielkiej Brytanii, Austrii, Szwecji oraz Rosji byli pewni szybkiego zwycięstwa nad Napoleonem. Cesarz Francuzów potrzebował jednak zaledwie czterech miesięcy, aby rozgromić swoich przeciwników. O tym, jak do tego doszło pisze profesor Aleksander Mikaberidze w książce Wojny napoleońskie. Historia globalna.

Plany koalicjantów na tę kampanię przewidywały bezprecedensową koordynację działań militarnych w skali ogólnoeuropejskiej. Sprzymierzeni spodziewali się, że Napoleon przejdzie do ofensywy w północnych Włoszech, i planowali zmobilizować łącznie blisko 580 tysięcy żołnierzy, którzy mieli walczyć na czterech głównych frontach.


Reklama


Plany koalicjantów

Operująca w południowych Niemczech 60-tysięczna armia pod dowództwem arcyksięcia Ferdynanda i generała Karla Leibericha Macka miała najechać Bawarię, i to niezależnie od tego, czy jej władca Maksymilian Józef pozostanie lojalny wobec Francuzów, czy też nie.

Ferdynand miał następnie przejść do obrony, utrzymując swoje wojska kosztem Bawarczyków do przybycia 50-tysięcznej armii rosyjskiej feldmarszałka Michaiła Kutuzowa, aby razem z nim przystąpić do ofensywy. Później miała jeszcze do nich dołączyć kolejna armia rosyjska, licząca około 40 tysięcy ludzi pod dowództwem Friedricha Wilhelma Buxhöwdena.

Michaił Kutuzow na portrecie pędzla R.M. Wołkowa (domena publiczna).
Michaił Kutuzow na portrecie pędzla R.M. Wołkowa (domena publiczna).

Tymczasem w północnej Italii arcyksiążę Karol (na czele około 95 tysięcy ludzi) powinien odzyskać utracone przez Austrię prowincje włoskie. Z kolei arcyksiążę Jan, na czele 23 tysięcy żołnierzy, miał pozostać w Tyrolu i utrzymywać łączność między wojskami austriackimi we Włoszech i w południowych Niemczech.

Działania koalicji nie miały jednak ograniczać się wyłącznie do Bawarii i północnej Italii. Plan przewidywał również lądowanie w Neapolu 45 tysięcy żołnierzy rosyjskich, brytyjskich i neapolitańskich, których zadaniem było pokonać około 20 tysięcy żołnierzy francuskich i przywrócić niepodległość temu krajowi. Jednocześnie około 70 tysięcy Rosjan i Szwedów (z brytyjską pomocą) miało wylądować w północnych Niemczech i odzyskać Hanower dla Wielkiej Brytanii. (…)

Francuski rekonesans

Cesarz Francuzów pojął zamiary wrogów i oszacował ich potencjalną siłę, dlatego zdawał sobie sprawę, że aby stawić czoło koalicji, musi działać błyskawicznie i przejąć inicjatywę.

Szybko określił swój główny cel. Wojska austriackie formowały się już na froncie dunajskim, dlatego Napoleon postanowił pomaszerować nad Ren z 200-tysięczną armią, następnie wkroczyć do Szwabii, zebrać swych południowoniemieckich sojuszników i pobić wroga, nim zdoła on skoncentrować własne wojska.


Reklama


Siły austriackie we Włoszech miała związać stosunkowo niewielka armia. Do Hanoweru i Neapolu nie zamierzał wysyłać posiłków. Uznał, że wszelkie poniesione tam straty i tak będzie można łatwo odrobić, jeśli Austria i Rosja zostaną pokonane na głównym teatrze działań.

Pod koniec sierpnia Napoleon nakazał swoim oficerom udać się na rekonesans do południowych Niemiec i robić po drodze notatki na temat wszystkiego, co miało jakąkolwiek wartość militarną, w tym jakości dróg i mostów, szerokości rzek oraz stanu fortyfikacji. 25 sierpnia wydał Wielkiej Armii rozkaz wymarszu w kierunku Renu. Poszczególnym korpusom wyznaczono różne, odległe od siebie trasy, by nie przeszkadzały sobie i nie miały trudności z zakwaterowaniem i zaopatrzeniem.

Artykuł stanowi fragment książki Aleksandra Mikaberidze'a pt. Wojny napoleońskie. Historia globalna (Dom Wydawniczy Rebis 2023).
Artykuł stanowi fragment książki Aleksandra Mikaberidze’a pt. Wojny napoleońskie. Historia globalna. Tom I (Dom Wydawniczy Rebis 2023).

Przegrupowanie utrzymywane w sekrecie

Napoleon osobiście obliczył czas przemarszu swojej armii i oczekiwał, że jego wojska staną nad Renem do 23 września, co oznaczało, że niektóre jednostki miały pokonać prawie 500 kilometrów w dwadzieścia dziewięć dni. Jeśli chodzi o Włochy, cesarz spodziewał się, że połączone siły francusko-włoskie (około 68 tysięcy ludzi pod dowództwem marszałka André Massény) zwiążą całą operującą tam armię austriacką.

Napoleon starał się utrzymywać ruchy swojej armii w sekrecie. Dowódcom niektórych korpusów nakazał, by obwieścili żołnierzom, że wracają do Francji, aby ich przemarsz nie wzbudził podejrzeń przeciwnika. Gazetom zabronił opisywać operacje militarne, a posuwającą się naprzód Wielką Armię osłonił ścisłym kordonem kawalerii.


Reklama


Chcąc przyśpieszyć marsz w kierunku Dunaju, Napoleon w pełni wykorzystał relacje łączące go z tymi książętami niemieckimi, których ziemie leżały na trasie jego wojsk. Dyplomaci francuscy zapewniali owych władców, że w zamian za ich wsparcie polityczne i militarne cesarz zagwarantuje im nienaruszalność ich terytoriów oraz suwerenność.

Niemieccy książęta znaleźli się w ten sposób między młotem a kowadłem: czuli się okropnie niekomfortowo, stając u boku Francji przeciwko koalicji, ale z drugiej strony nie mogli odrzucić żądań Napoleona. W poszukiwaniu jakiegoś rozwiązania władcy Badenii, Wirtembergii i Bawarii zabiegali o pruskie gwarancje dla neutralności Niemiec.

Napoleona uważam, że kobiety są własnością mężczyzn (Michel Martin Drolling/domena publiczna).
Napoleona w stroju koronacyjnym (Michel Martin Drolling/domena publiczna).

Król pruski, pragnąc uniknąć wplątania się w wojnę, zignorował jednak te prośby. W rezultacie Badenia była zmuszona przyjąć francuską ofertę sojuszu, a Wirtembergia ogłosiła neutralność, wskutek czego Austriacy uznali, że Napoleon nie naruszy jej terytorium.

Ogromne koszty wojny

Na początku września armia austriacka pod dowództwem Macka najechała Bawarię, mając nadzieję zmusić ten kraj (i inne państwa niemieckie) do przystąpienia do koalicji lub rozbrojenia się przed nadejściem Francuzów.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Mack oczekiwał, że atak francuski nastąpi dopiero w listopadzie, z okolic Strasburga, dlatego szacował, iż armia rosyjska ma mnóstwo czasu, aby dołączyć do niego, zanim on zetknie się z nieprzyjacielem. Inwazja na Bawarię przyniosła jednak skutek odwrotny do zamierzonego, gdyż Bawarczycy zdecydowanie poparli Francję, agresja austriacka zaś dała Napoleonowi zarówno casus belli, jak i dogodny cel.

Tym samym Mack znalazł się w izolacji. Rosyjska armia Kutuzowa była jeszcze daleko i jej przybycia spodziewano się nie wcześniej niż w połowie października.


Reklama


Opracowania poświęcone kampanii 1805 roku tradycyjnie skupiają się na jej aspektach politycznych i militarnych, zazwyczaj omawiając proces formowania Wielkiej Armii oraz manewry dyplomatyczne Napoleona w przededniu wojny. Często wszakże pomija się przy tym jeden kluczowy element, a mianowicie finansowanie tego wszystkiego.

Reformy wojskowe i przygotowania do wojny okazały się wielkim obciążeniem dla Francji. Pod koniec września 1805 roku Paryż aż kipiał z niezadowolenia, gdy perspektywa nowej wojny nałożyła się na kiepskie zbiory, powodując spadek koniunktury w gospodarce. Minister skarbu François Nicolas Mollien wspominał potem, że gospodarka była tak wyczerpana, iż Napoleon mógł przeznaczyć na Wielką Armię tylko kilka milionów franków, z czego „większa część pochodziła z jego osobistych oszczędności”.

Przegląd Wielkiej Armii w sierpniu 1804 roku. Obraz nieznanego autora (domena publiczna).
Przegląd Wielkiej Armii w sierpniu 1804 roku. Obraz nieznanego autora (domena publiczna).

Dostawcy zaopatrzenia dla wojska, którzy starali się uzyskać zapłatę z góry za swoje towary, zagrozili wstrzymaniem dostaw, co zmusiło cesarza do podarowania im zamiast zapłaty ziemi państwowej o wartości 10 milionów franków. Ponadto skarb państwa zastawił już część przychodów z 1806 roku, emitując obligacje z rocznym wyprzedzeniem. (…)

Przechadzając się ulicami Paryża, można było ujrzeć na własne oczy, jak ponure były wtedy nastroje społeczne. Dodatkowo pogorszyła je decyzja Napoleona o powołaniu dziesiątków tysięcy poborowych do rezerwy. (…) Wyjeżdżając do Strasburga, cesarz wiedział, że musi doprowadzić do szybkiego zakończenia wojny.


Reklama


Bezprecedensowy manewr

Podczas gdy sprzymierzeni posuwali się naprzód, Napoleon gnał na złamanie karku, wykorzystując większą mobilność swoich korpusów. Na trasie przemarszu czekały na Francuzów kwatery i zaopatrzenie przygotowane zawczasu przez miejscowe władze. Płynny i szybki manewr tak wielkiej armii był bezprecedensowym wyczynem: maszerujące oddziały pokonywały średnio po 30 kilometrów dziennie.

Pod koniec września Wielka Armia dotarła do Renu i sforsowawszy go w różnych miejscach w dniach 26 września–2 października, ruszyła w kierunku Dunaju. Ten błyskawiczny marsz kolejny raz pokazał kluczowy rys charakteru Napoleona: gotowość do zaakceptowania długoterminowego ryzyka politycznego w zamian za natychmiastowe korzyści strategiczne i operacyjne.

Żołnierze Wielkiej Armii na rysunku z 1808 roku (domena publiczna).
Żołnierze Wielkiej Armii na rysunku z 1808 roku (domena publiczna).

Aby zagrozić pozycjom wroga, cesarz pchnął swoje I i II Korpus przez pruski Ansbach, rażąco naruszając neutralność tego terytorium. Była to niebezpieczna politycznie decyzja, ale w opinii władcy Francuzów usprawiedliwiona potrzebą militarną.

Zaskoczyło to Austriaków, przekonanych, że mają zabezpieczone tyły, gdyż otrzymali oni wcześniej zapewnienia, że Berlin przeciwstawi się wszelkim tego rodzaju posunięciom. Hazardowa zagrywka Napoleona opłaciła się, ale wywołała znaczne oburzenie w Prusach, gdzie pojawiły się głosy nawołujące do wojny.


Reklama


Napoleon musiał działać szybko i tak właśnie działał. Dowiedziawszy się od szpiegów, że Mack skoncentrował swoje siły wokół Ulm, wydał nowy zestaw rozkazów, zamierzając odciąć Austriaków od Rosjan i zniszczyć ich po kawałku. Na początku października Wielka Armia posuwała się naprzód sześcioma wielkimi kolumnami rozrzuconymi szerokim łukiem na północ i wschód od pozycji Macka.

Bitwa pod Ulm

Ważnym elementem planu cesarza było wykorzystanie dezinformacji do zmylenia nieprzyjaciela. Ulokowani w dowództwie austriackim francuscy agenci Karl Ludwig Schulmeister i Édouard Fetny dostarczali Mackowi błędnych informacji, jednocześnie przekazując Napoleonowi kluczowe plany wojenne Austriaków.

Portrert Joachima Murata z około 1808 roku (François Gérard/domena publiczna).
Portrert Joachima Murata z około 1808 roku (François Gérard/domena publiczna).

30 września Mack zdał sobie sprawę, że grozi mu okrążenie, dlatego podjął próbę wyrwania się z pułapki i otwarcia sobie drogi odwrotu na Wiedeń. W pierwszej połowie października Austriacy doznali serii ciężkich porażek. 8 października pod Wertingen marszałkowie Joachim Murat i Jean Lannes z łatwością pobili wojska austriackie pod wodzą Franza von Auffenberga. 11 października pod Haslach około 4 tysięcy Francuzów generała Pierre’a Duponta zdołało przetrzymać szturm 25 tysięcy Austriaków.

14 października pod Elchingen marszałek Michel Ney rozgromił Austriaków, uniemożliwiając im ucieczkę północnym brzegiem Dunaju, podczas gdy większość sił Napoleona znajdowała się na południowym brzegu rzeki. Do tego czasu dwa korpusy francuskie dotarły już w okolice Monachium, około 120 kilometrów na wschód od pozycji Macka, przecinając jego linie komunikacyjne i zamykając mu drogi Szczecin odwrotu biegnące bardziej na południe.


Reklama


Szybkie postępy i zwycięstwa wojsk napoleońskich mocno nadwerężyły morale armii austriackiej. Rosjanie ciągle jeszcze byli ponad 150 kilometrów dalej, dlatego Mack ostatecznie poddał się pod Ulm 19–20 października. Francuzi wzięli do niewoli 23 500 ludzi i zdobyli 65 dział.

Zwycięstwo pod Ulm było niezwykłym wyczynem. W niecałe dwa miesiące Napoleon przerzucił blisko 200 tysięcy ludzi z wybrzeża Atlantyku do Bawarii oraz osiągnął swój główny cel, niszcząc nieprzyjacielską armię, i to bez konieczności stoczenia walnej bitwy. To właśnie ten sukces, osiągnięty raczej na poziomie operacyjnym niż taktycznym, skłonił jego podwładnych do żartów, że cesarz wynalazł nowy sposób wygrywania wojny: nogami żołnierzy zamiast ich orężem.

Kapitulacja Ulm. Obaraz Charlesa Thévenina (domena publiczna).
Kapitulacja Ulm. Obaraz Charlesa Thévenina (domena publiczna).

Zajęcie Wiednia

Napoleon pośpiesznie ruszył dalej, żeby wykorzystać swój sukces. Główne siły pchnął na Wiedeń, podczas gdy André Masséna skutecznie związał walką arcyksięcia Karola, uniemożliwiając mu wsparcie sił austriackich w Bawarii. Rosyjska armia Kutuzowa dopiero co dotarła do Braunau, gnając ostatnie 450 kilometrów na złamanie karku i zostawiając po drodze tysiące maruderów.

Po zniszczeniu armii Macka głównym celem Kutuzowa stało się ocalenie własnych sił, czego nie wahał się uczynić w obliczu napotkanych przeciwności. W pościgu za uchodzącymi Rosjanami marszałek Murat wkroczył 13 listopada do Wiednia.

Tego samego dnia, wykorzystując pierwszorzędny blef, grupka francuskich generałów zdobyła bez jednego strzału główny most na Dunaju. Gdy Austriacy na drugim brzegu szykowali się do zniszczenia przeprawy, dwaj generałowie francuscy wjechali na most i zakomunikowali, że przybyli spotkać się z austriackim dowódcą.

Austriacy zawahali się, a tymczasem na drugi brzeg dotarł również marszałek Lannes i ostrzegł, że zniszczenie mostu będzie pogwałceniem podpisanego właśnie zawieszenia broni. Następnie Murat pchnął do przodu kolumnę grenadierów. Kłamstwa Lannes’a oraz siła jego perswazji odwiodły austriackich kanonierów od otwarcia ognia i w rezultacie Francuzi przejęli kontrolę nad mostem.


Reklama


Francuscy marszałkowie nie zdołali jednak w pełni wykorzystać tego sukcesu. Zachęcony powodzeniem swego fortelu, Murat próbował go powtórzyć już dwa dni później, gdy natknął się na armię rosyjską. Rosjanie udawali, że wiedzą o rzekomych negocjacjach, i zabawiali francuskiego marszałka gładkimi słówkami i rozmowami. Murat, złapany we własne sidła, wysłał nawet posłańca do Napoleona, aby poinformować go o warunkach zawieszenia broni, które Rosjanie na pozór przedstawili.

Przegrupowanie austriackich i rosyjskich sił

W tym czasie armia Kutuzowa maszerowała w kierunku Moraw, pozostawiwszy za sobą niewielką straż tylną pod dowództwem swego najzdolniejszego generała, zapalczywego księcia Piotra Bagrationa.

Książę Piotr Bagration (domena publiczna).
Książę Piotr Bagration (domena publiczna).

16 listopada, pod wpływem miażdżącej krytyki ze strony cesarza, który oskarżył Murata o „zmarnowanie owoców całej kampanii”, marszałek zaatakował w końcu rosyjską ariergardę siłami ponad 30 tysięcy żołnierzy. Rosjanie stracili przeszło połowę ludzi, ale zdołali powstrzymać Francuzów na tyle długo, żeby większość armii rosyjskiej zdążyła wydostać się z matni.

W miarę jak Napoleon posuwał się coraz dalej w głąb Austrii, jego armia stawała się coraz słabsza; zjawisko to znane jest jako „zużycie strategiczne”. Oprócz strat ponoszonych na polach bitew Francuzi musieli bowiem pozostawiać część oddziałów do ochrony wydłużających się linii komunikacyjnych łączących ich z ojczyzną oraz do wiązania pozostałych sił austriackich. W rezultacie, gdy pod koniec listopada Napoleon zaczął koncentrować swoje siły pod Brnem, spodziewał się zgromadzić tylko około 73 tysięcy ludzi, i to z wielkim trudem.


Reklama


Tymczasem sprzymierzeni również się przegrupowywali. Car Aleksander i cesarz Franciszek zebrali pod Ołomuńcem blisko 90 tysięcy żołnierzy. Arcyksiążę Ferdynand z 18 tysiącami ludzi był w Pradze, arcyksiążę Karol zaś, dysponujący 85 tysiącami żołnierzy, przebijał się już z Włoch. Było oczywiste, że sprzymierzeni chcą skoncentrować swoje przeważające siły, a następnie zetrzeć się z Wielką Armią, która była daleko od domu.

Co więcej, wspomniany wcześniej przemarsz Francuzów przez terytorium pruskie w drodze do Ulm tak rozjuszył Fryderyka Wilhelma III, że 3 listopada 1805 roku zawarł on z carem Aleksandrem konwencję w Poczdamie, udzielając wojskom rosyjskim zgody na przejście przez ziemie należące do Prus.

Ojciec zakochanego w Elizie Wilhelma. król Prus Fryderyk Wilhelm III (domena publiczna).
Fryderyk Wilhelm III (domena publiczna).

Co ważniejsze jednak, król pruski zgodził się podjąć roli mediatora w kontaktach Rosji i Austrii z Francją, obiecując, że w razie fiaska owej mediacji dołączy do koalicji na czele 180-tysięcznej armii. W tej sytuacji Napoleon rozpaczliwie potrzebował zwycięstwa w rozstrzygającej bitwie, zanim armie sprzymierzonych zdążą się połączyć, żeby go zmiażdżyć.

Brak wspólnej strategii koalicjantów

Zdrowy rozsądek powinien podpowiedzieć członkom koalicji, że dalsze operacje militarne lepiej odłożyć do czasu, gdy w pole ruszy armia pruska. Sprzymierzeni byli jednak głęboko podzieleni w sprawie strategii. Wielu wyższych stopniem oficerów, w tym generał Kutuzow, uważało, że nie należy wciągać Napoleona w bitwę, a dzięki odpowiedniej zwłoce można zyskać wszystko.


Reklama


Ich zdaniem pochopne starcie mogło doprowadzić do katastrofy. Proponowali zatem, by zamiast wydawać bitwę, cofać się w stronę Karpat, zyskując w ten sposób czas niezbędny do przybycia posiłków z Włoch i Prus. Aleksander i Franciszek zlekceważyli te argumenty. Zgodnie z rosyjskimi regulaminami wojskowymi car obejmował dowództwo nad wojskiem, gdy znajdował się przy oddziałach, i chociaż oficjalnie pozostawił Kutuzowa na czele armii, obecność władcy odbierała generałowi swobodę działania.

Cara otaczała grupa młodych arystokratów na czele z księciem Piotrem Dołgorukowem, a ci namawiali Aleksandra, żeby poprowadził armię przeciwko Napoleonowi, nie zważając na względy strategiczne. Owe książątka przekonały imperatora Rosji, iż ma niezbędne kwalifikacje do tego, aby dowodzić wojskiem, jego obecność w szeregach armii zaś odwróci bieg wojny.

Car Aleksander I na portrecie autorstwa George'a Dawe'a (domena publiczna).
Car Aleksander I na portrecie autorstwa George’a Dawe’a (domena publiczna).

Austriacy, którzy ciągle jeszcze nie otrząsnęli się z katastrofy pod Ulm, także sprzeciwiali się dalszemu odwrotowi, przekonując, że w ten sposób Francuzi dłużej będą pustoszyć ich państwo. Chcieli wykorzystać armię rosyjską do wyparcia sił francuskich z Moraw. Te argumenty padły na podatny grunt, gdyż Aleksander zapalił się do pomysłu stanięcia na czele armii i pobicia Napoleona na polu bitwy.

Po długiej debacie Aleksander i Franciszek zgodzili się na ofensywę, a austriacki szef sztabu Franz von Weyrother przygotował plan operacji. Zgodnie z nim główne siły sprzymierzonych miały obejść prawą flankę Napoleona, aby odciąć mu łączność z Wiedniem. Wydane przez Weyrothera rozkazy dotyczące rozmieszczenia wojsk okazały się jednak tak skomplikowane, że gdy nadeszła godzina wymarszu, wielu oficerów niedostatecznie jeszcze je przestudiowało.


Reklama


Pozorny sukces koalicji

Jeden z rosyjskich uczestników bitwy narzekał potem, że z powodu „mylących” rozkazów marszowych „trasy przemarszu naszych kolumn krzyżowały się, w niektórych przypadkach nawet kilkakrotnie, i jedne kolumny traciły czas, czekając na inne”.

Armia rosyjsko-austriacka posuwała się wolno pięcioma kolumnami z Ołomuńca do Vyškova, gdzie jej straż przednia pod dowództwem Bagrationa zwycięsko starła się z Francuzami. Car Aleksander po raz pierwszy oglądał bitwę. Początkowo był podekscytowany akcją, ale wkrótce natknął się na zabitych i rannych, co okazało się dla niego wstrząsem.

Rekonstruktorzy w mundurach armii austriackiej z okresu bitwy pod Austerliz (Marcin Szala/CC BY-SA 4.0)
Rekonstruktorzy w mundurach armii austriackiej z okresu bitwy pod Austerliz (Marcin Szala/CC BY-SA 4.0)

Odjechał na tyły i do końca dnia nie mógł nic przełknąć. Tymczasem główna armia sprzymierzonych kontynuowała marsz, nie mając niemal pojęcia o położeniu i sile Francuzów. (…)

Sukces koalicji pod Vyškovem w rzeczywistości został wyreżyserowany przez Napoleona, który starał się zwabić przeciwnika w wybrane przez siebie miejsce. W rezultacie zdołał przekonać wielu obecnych w kwaterze głównej sprzymierzonych, że Francuzi faktycznie są słabi i chcą uniknąć rozstrzygającej bitwy. Mimo to dowódcy armii rosyjsko-austriackiej wahali się co do następnego kroku.


Reklama


Kutuzow ciągle przekonywał, że Napoleon chce ściągnąć sprzymierzonych na korzystne dla siebie pozycje, aby tam się z nimi zetrzeć. Inni wyżsi stopniem oficerowie chcieli pozostać na miejscu i czekać na posiłki nadchodzące ze Śląska. Młodzi adiutanci rosyjscy, którzy twierdzili, że Napoleon jest zbyt przerażony, by walczyć, w końcu jednak przekonali Aleksandra.

„Napoleon trzęsie się ze strachu”

Pod koniec listopada książę Dołgorukow został posłany na rozmowy z Napoleonem, żeby omówić z nim warunki rozpoczęcia negocjacji, lecz zachowywał się niesłychanie arogancko. Postępowanie Dołgorukowa doprowadzało Napoleona do pasji, ale cesarz Francuzów wykorzystał tę okazję, by wywołać u rozmówcy wrażenie słabości własnych wojsk i tym samym skłonić sprzymierzonych do ataku.

Napoleon udawał słabego, aby oszukać Dołgorukowa (Édouard Detaille/domena publiczna).
Napoleon udawał słabego, aby oszukać Dołgorukowa (Édouard Detaille/domena publiczna).

Udało mu się to w pełni, gdyż po powrocie Dołgorukow „głosił wszem i wobec, że Napoleon trząsł się ze strachu i że nawet nasza straż przednia wystarczyłaby, żeby go pokonać”. Aleksander wahał się wciąż, więc Dołgorukow bez ogródek oznajmił mu, że wszelkie niezdecydowanie sprawi, iż Rosjanie wyjdą na „tchórzy”. Car odrzekł na to: „Tchórze? To już lepiej, żebyśmy zginęli”.

Posuwając się do przodu, armia sprzymierzonych rankiem 1 grudnia przeszła przez Austerlitz [obecnie Slavkov u Brna – przyp. tłum.] i powoli weszła na Wzgórza Prackie, z których Francuzi dopiero co się wycofali. Fakt, że oddziały francuskie oddały bez walki kluczową, jak się wydawało, pozycję, wzmocnił jeszcze wrażenie ich słabości, które kreował Napoleon.


Reklama


Chociaż wojska sprzymierzonych maszerowały w dobrym porządku, ich kolumny nadal były wymieszane, a niektóre zatrzymały się dalej, niż zamierzano. Bagration ze swymi oddziałami rozbił obóz wokół Posoritz [obecnie Pozořice – przyp. tłum.], na skraju prawego skrzydła rosyjsko-austriackiego.

Bitwa pod Austerlitz

W rzeczywistości przybycie wojsk koalicji pod Austerlitz było zgodne z planem operacyjnym Napoleona. Początkowo cesarz Francuzów rozmieścił swoje siły na Wzgórzach Prackich, tuż na wschód od wsi Prace, uznawszy tę pozycję za kluczową na przyszłym polu bitwy.

Bitwa pod Austerliz na obrazie François'a Gérarda (domena publiczna).
Bitwa pod Austerlitz na obrazie François’a Gérarda (domena publiczna).

Następnie przesunął oddziały na zachód, na niżej położony teren, celowo osłabiając i nadmiernie rozciągając prawe skrzydło, aby skupić uwagę przeciwnika na tym rzekomo słabym punkcie oraz zaszczepić mu przekonanie o słabości całej pozycji Francuzów.

Prawa flanka francuska zdawała się celem, któremu nie można się oprzeć, tym bardziej że gdyby armia rosyjsko-austriacka zdołała ją przełamać, sprzymierzeni mogliby odciąć Francuzom drogę odwrotu na Wiedeń (i do Francji) i zamknąć Napoleona na zimę w czeskiej pułapce.


Reklama


Tymczasem cesarz był przekonany, że nadchodzące z opóźnieniem posiłki marszałka Davouta wzmocnią jego prawą flankę na tyle, żeby ją utrzymać, podczas gdy on zada decydujący cios gdzie indziej.

Atak wojsk koalicji rozpoczął się wczesnym rankiem 2 grudnia 1805 roku, gdy pole bitwy było jeszcze spowite mgłą skrywającą główne siły francuskie. Do późnego ranka wojska koalicji zyskały nieco terenu na prawej flance Francuzów, gdzie zaciekle broniły się oddziały Davouta. W krytycznym momencie zmagań, około 9.30 rano, gdy mgła się rozwiała i pole bitwy oświetliło „słońce Austerlitz”, Napoleon nakazał marszałkowi Nicolasowi Soultowi uderzyć na Wzgórza Prackie.

Artykuł stanowi fragment książki Aleksandra Mikaberidze'a pt. Wojny napoleońskie. Historia globalna (Dom Wydawniczy Rebis 2023).
Artykuł stanowi fragment książki Aleksandra Mikaberidze’a pt. Wojny napoleońskie. Historia globalna. Tom I (Dom Wydawniczy Rebis 2023).

Atak Francuzów zaskoczył sprzymierzonych, dzieląc ich armię na dwie części i siejąc zamęt w ich szeregach. Francuskie uderzenie mocno przycisnęło rozpadającą się lewą flankę wroga, a francuska artyleria ostrzeliwała zamarznięte stawy rybne, żeby skruszyć lód i jeszcze bardziej utrudnić nieprzyjacielowi odwrót. Do szóstej wieczorem bitwa była w zasadzie zakończona.

Austerlitz było majstersztykiem strategii militarnej Napoleona. Pomimo przewagi liczebnej armia rosyjsko-austriacka poniosła decydującą klęskę. Francuzi stracili około 9 tysięcy ludzi, w tym 1300 poległych, tymczasem straty armii koalicyjnej wyniosły blisko 27 tysięcy ludzi.


Reklama


Ucierpieli głównie Rosjanie, którzy stracili 21 tysięcy poległych, rannych i wziętych do niewoli oraz 133 działa. Patrząc na kwiat rosyjskiej armii leżący pokotem na skrwawionych polach, Napoleon miał powiedzieć: „Wiele pięknych dam będzie jutro płakać w Petersburgu!”.

Wstrząs dla Rosjan

Po ciosie otrzymanym pod Austerlitz Austria nie mogła się już podnieść. Jej armie zostały pobite, a stolica była okupowana, dlatego święty cesarz rzymski Franciszek musiał poprosić 4 grudnia o pokój. Z kolei car Aleksander, mimo swej buńczucznej retoryki, zmuszony był poprowadzić sponiewierane resztki własnej armii do kraju.

Alegoria podpisania pokoju w Preszburgu (Thesupermat/CC BY-SA 3.0).
Alegoria podpisania pokoju w Preszburgu (Thesupermat/CC BY-SA 3.0).

Klęska pod Austerlitz wywołała w Rosji głęboki wstrząs moralny i polityczny. Rankiem w dniu bitwy Napoleon wypowiedział słynne słowa o „słońcu Austerlitz” wschodzącym nad grudniową mgłą. Dla Rosji było to jednak prawdziwe „zaćmienie Austerlitz”. Od ponad stu lat społeczeństwo rosyjskie było przyzwyczajone do zwycięstw swojej armii, czy to nad Turkami, Szwedami, Polakami czy Francuzami, i nabrało przekonania, że jest ona niezwyciężona.

Austerlitz rozwiało te złudzenia. Aleksander był pierwszym od czasów Piotra Wielkiego carem, który dowodził armią w polu, co jeszcze bardziej zwiększyło panujące wśród Rosjan poczucie klęski na polach Moraw. Katastrofalny wynik bitwy rzeczywiście był wstrząsem dla rosyjskiego społeczeństwa. Joseph de Maistre w liście z Petersburga pisał, że „bitwa pod Austerlitz miała magiczny wpływ na opinię publiczną […] i wygląda na to, że klęska w pojedynczej bitwie sparaliżowała całe imperium”.


Reklama


Rosyjska arystokracja początkowo nie chciała wierzyć w rozmiary tego nieszczęścia. Kiedy jednak pojawiało się coraz więcej szczegółów i skala porażki stała się oczywista, nastąpił gwałtowny przypływ nastrojów patriotycznych, a wraz z nim nawoływania do kontynuowania wojny, aby przywrócić Rosji utracony honor.

Triumf odniesiony w roku 1805 dał Napoleonowi niekwestionowane panowanie nad Europą Zachodnią i Środkową, gdzie za pomocą perswazji oraz nacisków pozyskał do aktywnej współpracy kluczowe państwa południowoniemieckie (Bawarię, Badenię i Wirtembergię). Pozostałe mocarstwa europejskie były oszołomione skalą i szybkością jego zwycięstw. Ta kampania obnażyła ich niezdolność do sformowania i poprowadzenia koalicji dostatecznie silnej, żeby mogła pokonać odrodzoną Francję.

Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Aleksandra Mikaberidze’a pt. Wojny napoleońskie. Historia globalna. Tom I. Jej polskie wydanie ukazało się w 2023 roku nakładem Domu Wydawniczego Rebis. Przekład: Tomasz Fiedorek.

Kompleksowe spojrzenie na wojny napoleońskie

Autor
Alexander Mikaberidze

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.