Wybuch wojny koreańskiej. Tak rozpoczął się konflikt, którego skutki świat odczuwa do dzisiaj

Strona główna » Historia najnowsza » Wybuch wojny koreańskiej. Tak rozpoczął się konflikt, którego skutki świat odczuwa do dzisiaj

Rankiem 25 czerwca 1950 roku, na rozkaz Kim Ir Sena, północnokoreańskie wojska rozpoczęły inwazję na swojego sąsiada z południa. Dało to początek jednej z najważniejszych wojen XX wieku, której  skutki świat odczuwa do dzisiaj. O tym, jak wyglądały pierwsze godziny krwawego konfliktu pisze Max Hastings na kartach książki pt. Wojna koreańska. Wielki konflikt 1950-1953.

W 1949 roku stosunki między Koreą Północną i Południową znacznie się zaostrzyły, narastała wzajemna histeria propagandowa. Na Południu ciągłe działania wojskowe wyraźnie osłabiły siły powstańców w górach.


Reklama


Miesiące poprzedzające wybuch wojny koreańskiej

W kwietniu 1949 roku Phenian zaprosił przywódców południowokoreańskich, którzy byli wrodzy [prezydentowi] Li [Syng Manowi], na konferencję koalicyjną. Li potępił ich, nie bez racji, jako „komunistycznych pachołków”. W sierpniu nowe komunistyczne Najwyższe Zgromadzenie Ludowe zebrało się w Haeju, tuż na północ od 38. równoleżnika.

Tam ogłoszono powstanie Republiki Ludowo­-Demokratycznej, obejmującej zarówno Koreę Północną, jak i Południową. Na jej ministra spraw zagranicznych mianowano Koreańczyka z Południa. Ale odpowiedzialność za incydenty graniczne nie spoczywała wyłącznie na Phenianie. W maju 1949 roku doszło do poważnego zajścia, gdy wojsko południowokoreańskie wkroczyło 4 km w głąb terytorium Korei Północnej i zaatakowało lokalne wioski. (…)

Prezydent Korei Południowej Li Syng Man na zdjęciu z 1948 roku (domena publiczna).
Prezydent Korei Południowej Li Syng Man na zdjęciu z 1948 roku (domena publiczna).

Waszyngton rozmaicie oceniał znaczenie Korei w walce z komunizmem. Rząd amerykański, nie mając na ten temat jednoznacznego zdania, wysyłał też w świat różne sygnały. Latem 1950 roku na politykę Stanów Zjednoczonych wobec Dalekiego Wschodu olbrzymi wpływ miało poczucie wielkiego rozczarowania i bezsilności narodu amerykańskiego z powodu „utraty” Chin na rzecz komunistów. (…)

Docierające do Moskwy sygnały co do zamiarów amerykańskich pozostały (…) niezmienione i niepewne. Gdyby Rosjanie orientowali się choć trochę, jak silne jest postanowienie Waszyngtonu, by przeciwstawiać się ekspansji komunistycznej na każdym polu, zapewne nie dopuściliby do północnokoreańskiej inwazji w czerwcu 1950 roku.

Dlaczego Kim Ir Sen zaatakował?

Do dziś nie są dokładnie znane okoliczności, w jakich Kim Ir Sen zdecydował się w czerwcu 1950 roku najechać na Koreę Południową. Poszlaki wyraźnie wskazują, że Rosjanie nie podżegali do tej napaści, a tylko ją usankcjonowali. Nie ulega wątpliwości, że Kim nie mógłby nic zdziałać bez czynnej pomocy Moskwy w dostawach broni i zaopatrzenia, a także cichego przyzwolenia Pekinu na przejazd pociągami przez terytorium chińskie.

Ponadto w miesiącach poprzedzających inwazję tysiące weteranów komunistycznych, którzy walczyli w wojskach Mao Tse­-tunga, lecz z urodzenia byli Koreańczykami, wróciło do ojczyzny na Północy. Chińczycy odesłali Koreańczyków, raczej by rozpuścić swe ogromne wojska, nie zaś wzmocnić dywizje Kim Ir Sena. Ale rezultat był taki sam. Armię Phenianu zasiliły rzesze weteranów wojennych.


Reklama


Prawdopodobną wersję wydarzeń prowadzących do inwazji podają pamiętniki Nikity Chruszczowa — źródło bardzo stronnicze, ale wiarygodne. Wedle relacji Chruszczowa Kim Ir Sen przybył do Moskwy, by zabiegać o zgodę Stalina na wojnę, co mu się udało — północny Koreańczyk przekonał Rosjanina, że rychło odniesie zwycięstwo.

Rola Chin

Mao Tse­-tung uznał, że Stany Zjednoczone nie zainterweniują, „gdyż wojna ta będzie sprawą wewnętrzną, w której Koreańczycy sami zadecydują o swoim losie”. Zachowanie Moskwy w miesiącach poprzedzających wybuch wojny świadczy o tym, że nie udzieliła ona Kim Ir Senowi jednoznacznego poparcia, nie chciała postawić wszystkiego na jego zwycięstwo.

Książka Maxa Hastingsa pt. Wojna koreańska. Wielki konflikt 1950-1953 już w sprzedaży.
Tekst stanowi fragment książki Maxa Hastingsa pt. Wojna koreańska. Wielki konflikt 1950-1953 (Wydawnictwo Literackie 2024).

Sowieci najwyraźniej doszli do przekonania, że Koreańczyk może podjąć próbę zjednoczenia kraju pod władzą komunistyczną, nie narażając ich na niedopuszczalne ryzyko polityczne czy militarne. Mogli przyjąć takie założenie tym śmielej, że wiedzieli o szerokim poparciu dla komunistów na Południu, które — jak sądzili — wzrośnie jeszcze, gdy północni Koreańczycy zaleją kraj.Jeden z czołowych historyków tego okresu Allen S. Whiting dochodzi do wniosku, że

[…] nie ma […] jednoznacznej opinii […] ani bez-pośrednich dowodów na stopień zaangażowania się komunistycznych Chin w planowanie tego najazdu. Niewykluczone, że w czasie wielotygodniowej narady w Moskwie Stalin nawet nie poinformował Mao o nadchodzącym ataku, choć wydaje się to mało prawdopodobne.


Reklama


Wszystko wskazuje na to, że rola Chin ograniczyła się do wyrażenia cichej zgody na zamiary Koreańczyków. Pekin w to pierwsze lato po wygraniu wojny domowej miał dość własnych kłopotów, by wtrącać się jeszcze w sprawy Korei.

Raporty wywiadu

Latem 1950 roku do amerykańskiej kwatery głównej w Tokio oraz do CIA w Waszyngtonie nadeszła fala raportów z doniesieniami o planowanej napaści północnych Koreańczyków na Południe. Raport CIA z 10 marca 1950 wymieniał czerwiec jako miesiąc planowanej inwazji.

Zdjęcie jednej z ulic Seulu wykonane na krótko przed wybuchem wojny ( USAG- Humphreys/CC BY 2.0 Deed ).
Zdjęcie jednej z ulic Seulu wykonane na krótko przed wybuchem wojny ( USAG- Humphreys/CC BY 2.0 Deed ).

Raport przygotowany przez wydział wywiadu MacArthura przepowiadał wybuch wojny na początek lata. Lecz jak to często bywało w wypadku kryzysów w XX wieku, decydenci nie spodziewali się większych kłopotów. MacArthur niejednokrotnie powtarzał, że nie wierzy w rychły wybuch wojny.

Nie przykładał najmniejszej wagi do szkolenia bojowego swych dywizji w Japonii — najpewniej dlatego, że nie brał pod uwagę ich udziału w starciu zbrojnym. Dowództwo na Dalekim Wschodzie oczekiwało jedynie nasilenia działań komunistycznej partyzantki przeciw Li Syng Manowi, które ciągnęły się od miesięcy.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Tylko historyk potrafi wyraźnie wychwycić doniesienia wywiadu uprzedzające o możliwej wojnie — parę cienkich karteluszków, na których spisywano takie raporty, ginęło w masie sprzecznych, mylących, często wyraźnie niewiarygodnych informacji i analiz, jakie lądowały na biurkach oficerów MacArthura oraz Departamentów Obrony i Stanu w Waszyngtonie.

Odróżnianie „sygnałów” od „szumu” zawsze przyprawiało wywiad o ból głowy. „Szum” tego lata 1950 roku stanowiły groźby komunistyczne dochodzące ze wszystkich stron świata: z granic okupacyjnych w Europie, z Triestu i pól naftowych Bliskiego Wschodu, od partyzantów Huk na Filipinach, z granic Grecji i Jugosławii. W zachodnich ministerstwach wojny zakładano, że Korea może stać się miejscem starcia z komunistami. Ale znajdowało się ono przy samym końcu długiej listy ewentualnych pól bitewnych.


Reklama


Początek agresji

Niszczycielski ostrzał artylerii północnokoreańskiej i ogień zaporowy z moździerzy rozpoczął się o godzinie czwartej, rankiem 25 czerwca 1950 roku. W Waszyngtonie było wczesne sobotnie popołudnie 24 czerwca. W ciągu tygodni poprzedzających komunistyczny atak przeprowadzono zręczne działania, obliczone na zmylenie przeciwnika. Manewr się powiódł, pod względem strategicznym i taktycznym zaskoczenie było całkowite.

Koreańska Armia Ludowa dysponowała siedmioma dywizjami gotowymi do walki, brygadą pancerną wyposażoną w rosyjskie czołgi T­-34, trzema dywizjami i sporym wsparciem artyleryjskim. Ponieważ liczącą 135 tysięcy ludzi armię Kim Ir Sena powołano w lutym 1948 roku, był czas, by przerobić ją na mocno zideologizowane i dobrze wyposażone wojsko.

Kim Ir Sen na zdjęciu z 1950 roku (domena publiczna).
Kim Ir Sen na zdjęciu z 1950 roku (domena publiczna).

Lotnictwo o sile dwustu Jaków i samolotów szturmowych Ił­-10 według zachodnich norm nie miało większego znaczenia, stanowiło jednak potężne wsparcie północnokoreańskiej napaści, a ponadto już w pierwszych godzinach wojny zniszczyło żałosną garstkę samolotów treningowych T­-6. Armii Li Syng Mana, liczącej 95 tysięcy ludzi, celowo odmówiono broni opancerzonej, przeciwczołgowej i artylerii cięższej niż 105 mm.

Latem 1950 roku ponad jedna trzecia jej pojazdów wojskowych była unieruchomiona z powodu awarii. Brakowało części zamiennych. Zapasów amunicji starczyłoby tylko na sześć dni. 25 czerwca zaledwie jedna trzecia armii Li rozlokowana była bezpośrednio na linii ataku komunistów. Podobnie jak administracja cywilna armia koreańska była skorumpowana, zdecentralizowana i kompletnie pozbawiona motywacji do walki, tak wyraźnie widocznej w formacjach komunistycznych.


Reklama


Cztery komunistyczne szpice niebawem przedzierały się na południe z niemal nietkniętymi pojazdami opancerzonymi na czele. Ich szarżę na południe, między wzgórzami, powstrzymywało bardziej ukształtowanie terenu i przeszkody naturalne niż siły południowokoreańskie. Dziesięć dywizji komunistycznych przy wsparciu 643 dział sunęło przez równoleżnik.

To nie incydent graniczny

Miasto Ongin w ciągu paru godzin poddało się 6. dywizji Koreańskiej Armii Ludowej. 1. dywizja komunistów przejechała przez Kesong, na wschodzie zaś 3. i 4. zajęły korytarz Uidzongbu. Dalej na wschód 5. dywizja samodzielnie ruszyła do ataku przy wsparciu desantów wzdłuż wybrzeża w ślad za załamującym się frontem armii południowokoreańskiej. W tych pierwszych godzinach walki toczyły się tylko w pojedynczych punktach oporu, które stawiały odizolowane grupy żołnierzy Południa.

Północnokoreańskie czołgu prace na Seul (domena publiczna).
Północnokoreańskie czołgu prace na Seul (domena publiczna).

W obliczu tak potężnego, zmasowanego i bezwzględnego ataku armia Li Syng Mana nie była w stanie utrzymać frontu. Pobite, zmaltretowane oddziały w rozsypce wycofywały się na południe, często porzucając sprzęt, byle dalej od ponurych, odzianych w buromusztardowe mundury batalionów zwycięskiej armii Kim Ir Sena.

O godzinie 9.30 Kim osobiście podał przez radio swoją wersję wydarzeń na 38. równoleżniku, która narzuciła taki, a nie inny obraz Korei w całym komunistycznym świecie od 1950 roku do dziś:


Reklama


Marionetkowa klika południowokoreańska odrzuciła wszelkie propozycje pokojowego zjednoczenia, które przedstawiła Ludowo­Demokratyczna Republika Korei, i dopuściła się zbrojnej agresji […] na północ od 38. równoleżnika […]. Ludowo­Demokratyczna Republika Korei wydała rozkaz kontrataku, by odeprzeć napastnika. Mario-netkowa klika południowokoreańska poniesie odpowiedzialność za przyszły rozwój wypadków.

Cztery godziny po rozpoczęciu ataku północnokoreańskiego Seul już wiedział, że nie jest to incydent graniczny. Ambasador amerykański w Seulu John J. Muccio wysłał do Departamentu Stanu w Waszyngtonie następującą depeszę: „Dziś rano wojska Korei Północnej wtargnęły do Republiki Korei w paru miejscach. Z charakteru tego napadu i sposobu, w jaki go rozpoczęto, wynika, że jest to zmasowany atak na Republikę Korei”.

Źródło

Tekst stanowi fragment książki Maxa Hastingsa pt. Wojna koreańska. Wielki konflikt 1950-1953. Jej polskie wydanie ukazało się w 2024 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego. Przekład: Barbara Cendrowska.

Historia wielkiego konfliktu z lat 1950-1953

Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.

WIDEO: Ile kosztowała budowa średniowiecznego zamku?

Autor
Max Hastings

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.