Wybuch wojny, która obnażyła słabość carskiej Rosji. Petersburg całkowicie zlekceważył przeciwnika

Strona główna » XIX wiek » Wybuch wojny, która obnażyła słabość carskiej Rosji. Petersburg całkowicie zlekceważył przeciwnika

Toczona od 8 lutego 1904 roku na Dalekim Wschodzie wojna rosyjsko-japońska boleśnie obnażyła słabość imperium Romanowów. Carska armia ponosiła jedną porażkę za drugą, a podpisany 5 września 1905 roku pokój w Portsmouth jasno pokazał, że to Tokio wyszło zwycięsko z tego konfliktu. Początkowo, jednak Petersburg zupełnie nie doceniał przeciwnika. O tym, jak doszło do wybuchu wojny pisze Sławomir Koper w książce pt. Syberia po polsku.

Niemal przez cały XIX wiek największym rywalem Rosji do ekspansji w Azji była Wielka Brytania. Interesy obu mocarstw krzyżowały się w Afganistanie, Persji, Tybecie i Chinach, a do uzyskania wpływów w Państwie Środka aspirowały również Francja, Niemcy i Stany Zjednoczone.


Reklama


Szybko modernizacja Japonii

Nikt jednak nie spodziewał się, że niebawem na Dalekim Wschodzie wyrośnie kolejny konkurent do ekspansji po-litycznej. Tym bardziej że chodzi o państwo azjatyckie, które przez wiele stuleci pozostawało w izolacji od wpływów zewnętrznych.

W 1868 roku w Japonii obalano władzę szogunów, naczelnych zwierzchników sił zbrojnych sprawujących realne rządy przez prawie 300 lat. Na czele państwa ponownie stanął cesarz posiadający dotychczas tylko nominalną władzę. Monarcha otoczył się wojskowymi – zwolennikami otwarcia się Japonii na świat i unowocześnienia kraju w stylu zachodnim. Oznaczało to podjęcie rywalizacji o prymat w Azji Wschodniej.

Japoński cesarz Meiji na zdjęciu wykonanym w 1872 roku (Uchida Kuichi/domena publiczna),
Japoński cesarz Meiji na zdjęciu wykonanym w 1872 roku (Uchida Kuichi/domena publiczna),

Walka o wpływy wymagała budowy przemysłu zbrojeniowego oraz posiadania potężnej armii i floty. Jeśli chodzi o wojska lądowe, Japonia korzystała ze wzorów pruskich, natomiast marynarkę wojenną oparto na rozwiązaniach brytyjskich. Ze względu na brak własnych tradycji morskich okręty były zamawiane w renomowanych stoczniach europejskich. Niebawem flota cesarska stanowiła już poważną siłę.

Zwycięstwo Japonii nad Chinami

Jej chrztem bojowym była wojna japońsko chińska w latach 1894-1895. Armia i flota Kraju Kwitnącej Wiśni bez większych problemów uporała się z Chińczykami i rząd z Pekinu musiał się zgodzić na utratę Półwyspu Koreańskiego oraz Tajwanu. Japończycy mieli jeszcze uzyskać półwysep Liaotung, ale pod naciskiem Rosji zwrócili go Chinom.

Trzy lata później carscy dyplomaci zmusili władze chińskie do wydzierżawienia półwyspu na 25 lat, by w tamtejszym Port Artur wybudować bazę dla swojej floty. Jej projektantem był syn polskiego zesłańca na Syberię, pułkownik Konstanty Wieliczko. Obok powstało miasto Dalnij (obecny Dalian).

Japończycy nie zamierzali spokojnie przyglądać się ekspansji Rosji. Elity Kraju Wschodzącego Słońca miały ambicje uczynienia z Japonii azjatyckiego mocarstwa i dołączenia do największych potęg politycznych świata.


Reklama


Dyplomacja cesarska sprawnie wykorzystała antagonizm brytyjsko-rosyjski i zawarła traktat o współpracy z rządem Jego Królewskiej Mości. Londyn bowiem wciąż uważał Rosję za największego rywala na Dalekim Wschodzie i nad Tamizą planowano wplątanie imperium carskiego w wojnę z Krajem Kwitnącej Wiśni.

Rosjanie nie byli przygotowani do wojny

Początkowo jednak Japończycy przeceniali możliwości militarne Rosji. Bez wątpienia był to kraj o wielkim potencjale mobilizacyjnym, ale ogromne odległości między europejskim centrum kraju a Dalekim Wschodem utrudniały sprawne prowadzenie wojny. Nawet Kolej Transsyberyjska nie rozwiązywała problemu, gdyż była jeszcze wówczas nie w pełni ukończona, a przepustowość istniejącej trakcji – dość ograniczona.

Tekst stanowi fragment książki Sławomira Kopra pt. Syberia po polsku (Wydawnictwo Fronda 2025).

Intensywna działalność szpiegowska prowadzona przez Japończyków na Dalekim Wschodzie wykazała jednak, że Rosja nie jest przygotowana do wojny. Szczególną uwagę zwrócono na Kolej Południowomandżurską dochodzącą do Port Artur, która wprawdzie łączyła się z Trasą Transsyberyjską, ale nie była przystosowana do transportu militarnego na potrzeby bazy morskiej.

Japończycy zauważyli też braki w wyszkoleniu floty, gdyż z powodu oszczędności okręty rzadko odbywały ćwiczenia artyleryjskie i manewrowe. Ponadto dowódcy carskiej armii i marynarki kompletnie nie zwracali uwagi na wymogi nowoczesnej wojny pod względem maskowania i umundurowania.


Reklama


Rosyjscy żołnierze nosili różnokolorowe okrycia wierzchnie (także białe!), okręty często były malowane na czarno, a ich kominy na żółto. Działa polowe nie miały praktycznie żadnych osłon przeciwodłamkowych, dotyczyło to także artylerii nadbrzeżnej w Port Artur. Uznano bowiem, że osłony tego rodzaju osłabiają ducha żołnierzy i marynarzy, zatem w zabezpieczenia przed odłamkami nie wyposażono nawet niektórych krążowników.

Braki w uzbrojeniu carskiej floty

Oddzielny problem stanowiło dowodzenie. Rosyjscy oficerowie byli przyzwyczajeni do łatwych zwycięstw w wojnach przeciwko krajom o niższym potencjale militarnym. Triumfy w kolejnych starciach z Turcją czy podbój Kaukazu wytworzyły poczucie potęgi własnych sił zbrojnych.

Rosyjskie okręty wojenne cumujące w Port Artur. Zdjęcie wykonane między 1901 a 1903 rokiem (domena publiczna).
Rosyjskie okręty wojenne cumujące w Port Artur. Zdjęcie wykonane między 1901 a 1903 rokiem (domena publiczna).

Zapomniano, że Rosja od kilkudziesięciu lat nie prowadziła wojny z przeciwnikiem dysponującym nowoczesną techniką i dowodzeniem. Dodatkowym problemem była korupcja, która w efekcie osłabiała zaopatrzenie i wyposażenie carskich wojsk.

Do tego dochodziło jeszcze zdecydowanie gorsze uzbrojenie carskiej floty. Wprawdzie eskadra Oceanu Spokojnego liczebnie górowała nad Japończykami, ale jej wyposażenie stanowiło wiele starych okrętów, które nie kwalifikowały się do prowadzenia nowoczesnej wojny morskiej. Co gorsza, dowódcy rosyjscy mieli zwyczaj włączania powolnych jednostek w skład eskadr bojowych, osłabiając w ten sposób możliwości manewrowe zespołów. Jeszcze gorzej przedstawiało się wyposażenie okrętów w pociski.


Reklama


Wprawdzie kaliber największych dział na pancernikach obu stron był identyczny (305 milimetrów), ale pociski rosyjskie wytwarzano z lanej stali – z tego powodu zawierały sześć razy mniej materiału wybuchowego niż japońskie ze stali walcowanej. Do tego Rosjanie używali piroksyliny, a ich przeciwnicy szimozy – dwukrotnie silniejszego materiału wybuchowego.

Rosjanie lekceważyli Tokio

Konflikt z wolna narastał, a sytuację dodatkowo zaogniło uzyskanie przez Rosjan koncesji na eksploatację lasów na Półwyspie Koreańskim. Wprowadzili tam własne wojska, co Japonia uznała za naruszenie jej interesów. Pewne swojej przewagi władze w Petersburgu odrzuciły propozycję podziału stref wpływów na Dalekim Wschodzie zgodnie z zasadą: Korea japońska, Mandżuria rosyjska. W tej sytuacji rząd w Tokio rozpoczął przygotowania do wojny.

Rosyjski krążownik Nowik na redzie Port Artur (domena publiczna).
Rosyjski krążownik Nowik na redzie Port Artur (domena publiczna).

Mimo groźby wybuchu konfliktu Rosjanie wciąż lekceważyli Japończyków, uważając, że ich siły zbrojne nie są lepsze od chińskich. Nie mieli sprawnej siatki szpiegowskiej w Korei i Japonii, zatem informacje na temat możliwości militarnych Kraju Wschodzącego Słońca były dość ograniczone.

Ponadto elity władzy z Petersburga potrzebowały małej, zwycięskiej wojny, by poprawić sytuację wewnętrzną w kraju, gdzie narastało niezadowolenie. Wiadomo bowiem, że nic tak nie pacyfikuje nastrojów i nie cementuje społeczeństwa jak wybuch nacjonalizmu.


Reklama


Japoński atak na Port Artur

Dowództwo rosyjskie w Port Artur zignorowało wyraźne symptomy zbliżającego się konfliktu. Jednym z nich był… nagły brak fryzjerów w bazie. Profesją tą zajmowali się Japończycy, którzy na początku lutego 1904 roku zbiorowo opuścili miasto. Nie zauważono także wzmożonej działalności obserwacyjnej miejscowych Chińczyków i Koreańczyków, podczas gdy w rzeczywistości byli to japońscy oficerowie wywiadu w przebraniu.

Rosjanie nie podjęli praktycznie żadnych działań́ osłonowych. Okręty eskadry portarturskiej kotwiczyły w kilku rzędach na redzie portu, a pancerniki i krążowniki miały podniesione sieci przeciwko torpedom, by na wszelki wypadek nie spowalniać rozruchu okrętów. Nie uszło to uwadze Japończyków, którzy w nocy z 7 na 8 lutego 1904 roku bez wypowiedzenia wojny dokonali ataku torpedowego na rosyjską eskadrę.

Mikołaj II w stroju koronacyjnym (Aleksandr Makowski/domena publiczna).
Car Mikołaj II w stroju koronacyjnym (Aleksandr Makowski/domena publiczna).

Sytuację ułatwiał napastnikom fakt, że rosyjskie okręty miały włączone światła pozycyjne, a do tego regularnie przeczesywały morze reflektorami, co ujawniało ich pozycje. Atak przyniósł jednak połowiczny sukces, gdyż z 16 wystrzelonych torped trafiły zaledwie trzy, uszkadzając dwa pancerniki i krążownik. Dzienny ostrzał prowadzony przez japońskie ciężkie okręty również nie był zbyt skuteczny, a broniący się Rosjanie zanotowali ponad trzy razy więcej trafień́.

Po latach Japończycy w podobny sposób rozpoczęli wojnę ze Stanami Zjednoczonymi, niespodziewanie atakując lotnictwem bazę Pearl Harbour na Hawajach i osiągając zdecydowanie lepsze rezultaty. Inna sprawa, że cywilni mieszkańcy Port Artur dopiero rano dowiedzieli się o wybuchu wojny. Wśród nich był polski inżynier budownictwa morskiego Adolf Popławski, który projektował doki do naprawy okrętów.


Reklama


„Wariag” poszedł na dno

Flota cała stała na zewnętrznej redzie. Wtem o godzinie coś pół do dwunastej zaczyna się na redzie straszliwa strzelanina; ja, leżąc w łóżku, przeklinałem swoim zwyczajem panów marynarzy, co dniami całymi nic nie robią, a po nocach spać nie dają, urządzając sobie jakieś manewry, że domy się trzęsą w mieście i z sufitów tynk oblata!

Ustało strzelanie, zgasiłem świecę i zasnąłem sobie snem sprawiedliwego. Z rana, coś o wpół do siódmej, wyrywa się do mnie blady jak płótno nasz zarządzający kancelarią i mówi mi, że trzy statki: „Retwizan”, „Cesariewicz” i „Pałłada”, leżą przebite minami wyrzuconymi w nocy przez japońskie torpedowce.

Japoński drzeworyt przedstawiający atak na Port Artur (domena publiczna).
Japoński drzeworyt przedstawiający atak na Port Artur (domena publiczna).

Zdecydowanie większy sukces osiągnął Kraj Kwitnącej Wiśni w koreańskim porcie Czemulpo (Inczon), gdzie stacjonowały krążownik „Wariag” i przestarzała kanonierka „Koriejec” (okręt miał jeszcze pomocnicze ożaglowanie i ostrogę do taranowania na dziobie!). Japończycy osiągnęli ogromną przewagę (sześć krążowników), ale rosyjski dowódca odrzucił propozycję kapitulacji i wypłynął z portu, podejmując walkę.

Bitwa zakończyła się tak, jak musiała się zakończyć – mocno uszkodzony „Wariag” został zatopiony przez własną załogę, a „Koriejec” wysadzony w powietrze. Bój ten przeszedł do legendy floty rosyjskiej. Warto jednak zwrócić uwagę na pewien szczegół: żaden z ponad tysiąca (!) pocisków wystrzelonych przez „Wariaga” nie trafił w cel. Źle to rokowało na przyszłość.

Źródło

Tekst stanowi fragment książki Sławomira Kopra pt. Syberia po polsku (Wydawnictwo Fronda 2025).

Kraina polskich marzeń, odkryć i legend

Autor
Sławomir Koper

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.