Niemcy od samego początku mieli jasny plan dla ziem II Rzeczpospolitej, które jesienią 1939 roku zostały wcielone do Rzeszy. Niezwłocznie ruszyły masowe deportacje z Wielkopolski, które ostatecznie objęły setki tysięcy mieszkańców Kraju Warty. Przesiedleńcom dawano zaledwie kilkadziesiąt minut na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy i opuszczenie swoich domostw.
Okręg Poznań (Reichsgau Posen), przemianowany w styczniu 1940 roku na Kraj Warty (Reichsgau Wartheland) powstał na mocy dekretu brunatnego dyktatora z 8 października 1939 roku. Sankcjonował on wcielenie do Rzeszy zachodnich ziem podbitej Polski.
Reklama
Niemiecki plan dla ziem wcielonych
Łącznie obejmowały one około 92 500 kilometrów kwadratowych, które zamieszkiwało ponad 10 milionów ludzi (88% stanowili Polacy, po 6% Niemcy oraz Żydzi).
Obszar ten był niemal dwa razy większy od tego, co utracili Niemcy po I wojnie światowej. Z tego na sam Kraj Warty przypadało blisko 44 tysiące kilometrów kwadratowych i niemal 5 milionów mieszkańców.
Okupant od samego początku miał jasno sprecyzowane plany wobec zagarniętych terenów. Dobitnie świadczą o tym zapiski z Dziennika ministra propagandy Josepha Goebbelsa, który już 30 września zanotował, że:
Stary niemiecki obszar: ulegnie znowu całkowitej germanizacji, a mianowicie z pomocą prawdziwych niemieckich rodzin chłopskich, weteranów Wehrmachtu i volksdeutschów z krajów, których nie możemy zdobywać.
Reklama
Te prowincje wschodnie będą stanowić niemieckie jądro terytorialne. Tam stworzymy zagrody chłopskie do 200 mórg i osadzimy na nich niemieckich chłopów-obrońców.
Do realizacji tych pomysłów przystąpiono niemal natychmiast dokonując eksterminacji polskiej elity oraz przeprowadzając masowe wypędzenia ludności polskiej i żydowskiej. Trwały one od końca 1939 roku do wiosny 1941 roku, a ich ofiarą padło łącznie ponad 280 tysięcy obywateli przedwojennej Polski.
Mogli zabrać 12 kilogramów dobytku
Już pierwsza fala deportacji objęła niemal 90 tysięcy mieszkańców Okręgu Poznań. Były to osoby, które przed wojną angażowały się w życie polityczne i społeczne, należały do inteligencji lub prezentowały wyraźnie antyniemiecką postawę. Ponadto wśród wypędzonych znaleźli się również posiadacze dużych majątków lub atrakcyjnych nieruchomości.
Zgodnie z tym, co pisze Dariusz Kaliński „w warunkach ostrej zimy, w wagonach nieposiadających ogrzewania, wiele z przesiedlanych osób zmarło”. Zanim trafili do Generalnego Gubernatorstwa:
Reklama
(…) umieszczano ich zazwyczaj na kilka dni w różnego rodzaju punktach zbornych: magazynach, kościołach, barakach. Przebywali tam w złych warunkach sanitarnych, spali na słomie, a ich całodziennym pożywieniem były czarna kawa, kawałek chleba i miska rzadkiej zupy.
Wypędzeni mogli początkowo zabrać jedynie 12 kilogramów dobytku, później limit zwiększono do 25 kilogramów. Ofiary miały niespełna pół godziny na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy (ubrania, pościel, żywność i dokumenty) oraz niewielkiej ilości gotówki.
„Ktoś ciężko zapukał do drzwi”
Na miejsce wypędzonych Polaków sprowadzano potomków niemieckich osadników z krajów bałtyckich oraz terenów Europy Środkowej i Wschodniej. Jak wspominała jedna z deportowanych, Anna Błaszczyk:
W pewną mroźną noc, kiedy mój mąż był akurat na nocnej zmianie, ktoś ciężko zapukał do drzwi naszego mieszkania. Była druga w nocy. Przebudzona hałasem otworzyłam drzwi i struchlałam. W drzwiach stało trzech Niemców z karabinami, którzy oświadczyli, że muszę opuścić mieszkanie, ponieważ dla nas jest za duże, a niemieckie rodziny z dziećmi […] nie mają gdzie mieszkać. (…)
Reklama
Rzeczywiście do mieszkania ładowali się Baltendeutsche; było ich chyba z dziesięciu z dziećmi. (…) Chciałam zabrać trochę rzeczy, ale Niemiec krzyknął:
– Schnell, schnell, raus, raus!
W czasie, kiedy się pakowałam, Niemki układały swoje dzieci do mojego jeszcze ciepłego łóżka.
Poza masowymi deportacjami do Generalnego Gubernatorstwa Niemcy „rugowali” również Polaków z ich gospodarstw oraz domów i przesiedlali ich w obrębie zamieszkiwanej przez nich jednostki administracyjnej. W założeniu dotknięci tym Polacy mieli otrzymywać nowe lokale o niższym standardzie.
Często zdarzało się jednak, że okupant pozostawiał ich na łasce rodziny lub znajomych. Zgodnie z niemiecką dokumentacją takich ludzi było blisko 195 tysięcy.
Inspiracja
Inspiracją do napisania tego artykułu stała się powieść Niny Zawadzkiej pt, Nim zapadnie wyrok (Wydawnictwo Filia 2025). Jej akcja rozgrywa się między innymi w okupacyjnym Poznaniu.
Nowa powieść Niny Zawadzkiej
Bibliografia
- Agnieszka Cubała, Wielkopolanie ’44. Jak mieszkańcy Wielkopolski walczyli w powstaniu warszawskim, Dom Wydawniczy Rebis 2022.
- Dariusz Kaliński, Bilans Krzywd, Znak 2018.
- Okupowana Polska w liczbach, Bellona 2022.