Obszary wczesnej Słowiańszczyzny położone w rejonie Karpat i na północ od nich można podzielić na dwie części. Bardziej na południe – na terytoriach obecnej Ukrainy, Małopolski, Śląska, Słowacji i Czech – we wczesnym średniowieczu ludność mieszkała na ogół w ziemiankach, a więc domach o kształcie szałasu, częściowo zagłębionych w ziemi. Ale już na północy, w pasie ciągnącym się od Pomorza i Wielkopolski po Połabie, takich chat niemal się nie spotykało.
W strefie północnej Słowianie z czasów sprzed chrystianizacji albo wkopywali swoje domy bardzo płytko, albo od początku stawiali je na gruncie. Już w VIII czy IX wieku decydowali się więc na budowle, które bliżej Karpat upowszechnią się dopiero w wieku X, albo i XI.
Reklama
Dlaczego nad Bałtykiem Słowianie nie mieszkali w ziemiankach?
Nie trudno odgadnąć skąd brała się różnica. Jak wyjaśniałem już w innym artykule, ziemianki wkopywano przede wszystkim po to, by zapewnić ciepłotę w mroźnych miesiącach. Blisko Bałtyku zimy były jednak mniej dotkliwe, więc kwestia dobrej izolacji traciła na znaczeniu.
Z drugiej strony piaszczysta gleba była mniej stabilna i bardziej przepuszczalna. Wyższy był też poziom wód gruntowych, przez co nawet dół o głębokości metra mógł szybko zapełnić się wodą. A nikt przecież nie budował domu tylko po to, by ten po kilku tygodniach zamienił się w błotnisty basen.
Znamienne liczby przytoczył archeolog Marek Dulinicz. W swoich badaniach nad północno-zachodnią Słowiańszczyzną wykorzystał wiadomości o ponad czterystu dwudziestu zidentyfikowanych „obiektach osadniczych” – głównie śladach chat i jam. Ale tylko kilka z nich wszystkich stanowiły wkopane ziemianki.
Dla porównania w pasie południowym podziemnych domostw pierwszych Słowian zlokalizowano już setki. Tylko w Czechach, na Słowacji, w Polsce i Austrii – łącznie przynajmniej siedemset.
Reklama
Zagadkowe ślady słowiańskich chat
Po domniemanych słowiańskich domach z Wielkopolski, Pomorza i Połabia z okresu wczesnego średniowiecza do dzisiaj zostały głównie niezbyt wyraźne, płytkie, owalne plamy zwykle brunatnej ziemi, o kształcie, który sprawia, że nazywa się je jamami „nieckowatymi” albo „wannowatymi”.
W sprawie tego, jak należałoby je interpretować w nauce, trwają niekończące się dyskusje. Przynajmniej nad częścią z tych jam pierwotnie stały zapewne chaty zrębowe, których konstrukcja nie wymagała solidnych fundamentów ani pionowych pali. Były to, jak należy domniemywać, domy na planie kwadratu albo prostokąta. Dlaczego więc widoczne przebarwienia są zaokrąglone?
Dwa rozwiązania zagadki
Archeolog Mirosław Ciesielski przytacza dwa rozwiązania zagadki, oba całkiem przekonujące. Płytkie jamy, sięgające na głębokość do 20 centymetrów, mogą być po prostu śladem po wydeptanej ziemi wewnątrz izby.
Jeśli na podłodze nie leżało deskowanie, ale tylko słoma, albo lekkie maty, to z upływem lat grunt wypłycał się. Ale nie cały grunt, bo przecież poruszano się przede wszystkim po centralnej części pomieszczenia, podczas gdy przy ścianach stały meble i narzędzia.
Reklama
Co do jam nieco głębszych mogło być tak, że już po wybudowaniu domu celowo wybierano grunt ze środka izby i usypywano z niego tak zwane ławy ziemne wzdłuż ścian.
Wiadomo, że niektórzy chłopi z obszaru Słowiańszczyzny postępowali w ten sposób jeszcze w XVIII czy XIX stuleciu. Ławy ziemne uszczelniały i izolowały dolne partie ścian. Można też było ułożyć na nich na przykład deski i w ten sposób uzyskać platformy do spania oraz siedziska.
****
Artykuł powstał na podstawie mojej nowej książki pt. Cywilizacja Słowian. Prawdziwa historia największego ludu Europy (Wydawnictwo Poznańskie 2023). To wnikliwe spojrzenie na początki Słowiańszczyzny, wykorzystujące najnowsze ustalenia naukowe. Poznaj życie codzienne, obyczaje i zagadkowe pochodzenie naszych przodków. Dowiedz się więcej na Empik.com.