Lucjusz Werus współrządził starożytnym Rzymem od 161 do początku 169 roku n.e. Za życia robił wiele, aby być zauważonym. Obecnie jednak prawie nikt o nim nie pamięta. Pomijają go często również podręczniki poświęcone historii antycznego imperium. Wszystko za sprawą człowieka, z którym dzielił tron.
Lekceważenie Lucjusza Werusa jest naprawdę nie fair, gdyż jego życie pełne jest historii związanych na ogół z tym, co robił dla zabawy czy dla jaj, jak ktoś woli. Mowa o oryginalnych rozrywkach rzymskiej młodzieży, włóczeniu się po knajpach i braniu przy tym po gębie.
Reklama
Bankiety za miliony
Werus, podobnie jak przed nim Neron i Oton, nie przejmował się niczym i wracał do domu z posiniaczoną twarzą. Miał swoiste poczucie humoru: „Do gospód rzucał najcięższe monety, którymi rozbijał kielichy”, oraz słabość do woźniców rydwanów, gladiatorów i gry w kości.
Wydawał wystawne bankiety, w tym taki, który kosztował podobno sześć milionów sesterców, głównie dlatego, że jak szalony obsypywał prezentami gości. Szczęśliwcy zaproszeni na tę imprezę dostawali aleksandryjskie kryształowe kielichy, pozłacane czarki, złote szkatułki z perfumowaną maścią oraz „pięknych chłopców, którzy im usługiwali (…) misy, a nawet żywe stworzenia spośród oswojonych i dzikich ptaków lub zwierząt czworonożnych”.
Nieczęsto zdarzają się takie przyjęcia, z których wraca się do domu obładowanym złotem i w towarzystwie urodziwego chłopca. Wypada mieć tylko nadzieję, że uczestnicy tych bankietów mieli dość miejsca w swych pojazdach, by przewieźć to wszystko bezpiecznie na chatę. Ale chwila!
Gospodarz i o tym pomyślał: dał im „wozy z mulicami i mułami w srebrnych zaprzęgach; tak mieli powrócić z uczty”. Takiej przezorności i gościnności Rzymianie nie zaznali od czasów Kaliguli. Lucjusz Werus pobiłby wszelką konkurencję z programów typu Ugotowani.
Reklama
Cesarska broda
Portrety Werusa pokazują go jako właściciela najbardziej okazałej brody w świecie antycznym – zbitej masy efektownych loków, którą „nosił długą, niemal na sposób barbarzyński”. Myślę, że i te kędziorki pokrywał złotym brokatem czy złotymi opiłkami tak jak włosy.
W innym miejscu Historia Augusta spotkamy wzmiankę o naprawdę wielkim szkle: wśród innych ekstrawaganckich przedmiotów miał kryształowy puchar, nazwany Volucerem, od konia, którego bardzo cenił, „przekraczający objętością to, co może wypić człowiek”. Mam nadzieję, że wyobrażacie już sobie tego człowieka o wspaniałej brodzie unoszącego oburącz do ust ten wielgaśny puchar.
Ogólnie rzecz biorąc, kompilator Historia Augusta, zbioru biografii cesarskich, ukazuje Lucjusza Werusa jako człowieka umiejącego się dobrze zabawić, potrafiącego skupiać dobrane towarzystwo i lubiącego dobre stroje i fajne gadżety. Niewolnego nawet od pewnych skandali: „Była także pogłoska, że zhańbił swoją teściową Faustynę. Został przez nią zgładzony podstępem przy pomocy zatrutych ostryg, ponieważ stosunek, jaki miał z matką, zdradził córce”.
Ale autorzy tych rewelacji sami w to nie za bardzo wierzyli, gdyż nie potrafili się oprzeć stwierdzeniu: „Powstała także inna, zupełnie niezgodna ze sposobem życia takiego męża pogłoska, zamieszczona w biografii Marka: wielu mianowicie przypisuje hańbę śmierci jego żonie; Werus bowiem zbytnio pobłażał Fabii, której wpływów nie mogła znieść Lucylla”. Lucjusz Werus miał aż nadto charakteru i uroku, jakże przydatnych cesarzowi, których zabrakło posępnemu samotnikowi Domicjanowi.
Reklama
Przeciwieństwo Marka Aureliusza
Jesteście pewnie ciekawi, gdzie można było kupić taki wielki kielich jak Werusa? A co z innymi specyfikami upiększającymi, które czyniły jego brodę tak połyskującą? I sprawa zasadnicza: dlaczego tak niewiele informacji można znaleźć o tym oryginalnym cesarzu? Odpowiedź na ostatnie pytanie zawiera się w dwóch słowach: Marek Aureliusz.
Lucjusz Werus dzielił godność cesarską z pewnym młodym człowiekiem – Markiem Aureliuszem. Przekaz zawarty w Historia Augusta dotyczący Marka Aureliusza jest przeciwieństwem tego, co napisano o Lucjuszu Werusie. Wedle świadka Marek Aureliusz „całe życie poświęcił filozofii, a swoją zacnością przewyższył wszystkich cesarzy”.
Zamiast włóczenia się w przebraniu po knajpach i obrywania po pysku „włożył strój filozofa i wyrobił sobie właściwą filozofowi wytrzymałość na trudy; (…) ubierał się w płaszcz grecki i sypiał na ziemi; dopiero za namową matki położył się na łóżku zasłanym skórami”.
Nie ma w jego biografii żadnych historii o hucznych bankietach, a raczej takie: „Marek ustawicznie strzegł spraw państwa, lecz bez przekonania i niechętnie znosił rozwiązły tryb życia brata”. Marek Aureliusz był przeciwieństwem Lucjusza. Jego broda nie była tak błyszcząca; sądzę też, że nigdy w życiu nie dał nikomu w prezencie nadobnego chłopca.
Reklama
„Nie posiadał nadmiaru cnót”
Okazuje się, że brak drygu do zabawy służy długowieczności. O ile Lucjusz zmarł z powodu zatrucia lub na ospę – bo żadnemu uczonemu nie chciało się tego definitywnie ustalić – w 169 roku, o tyle Marek Aureliusz budował swą reputację do roku 180.
W tym czasie notował swoje rozważania filozoficzne, które zostały opublikowane i dziś wzbogacają swą głęboką treścią niezliczone magnesy na lodówkę, serwetki i memy internetowe. Ale pamiętajmy: to są myśli Marka Aureliusza, a nie Lucjusza Werusa. Jak to podsumowuje Historia Augusta: „Pewne jest, że Werus ani nie budził odrazy z powodu wad, ani nie posiadał nadmiaru cnót”.(…) . Lucjusza Werusa w zasadzie mogłoby nie być – a nie tego oczekuje się od cesarza.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki L.J. Trafford pt. Najgorsi cesarze starożytnego Rzymu. Jej polskie wydanie ukaże się 22 lipca nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. Przekład: Jarosław Skowroński. Już dzisiaj zamów w przedsprzedaży.