Czwarta krucjata zapisała się ponuro w dziejach jako moment, gdy krzyżowcy, zamiast płynąć do Ziemi Świętej, spustoszyli ostatnią stolicę Cesarstwa Rzymskiego – Konstantynopol. Zanim jednak w 1204 roku doszło do tego porażającego aktu, uczestnicy wyprawy bezlitośnie zaatakowali też inne, jak najbardziej chrześcijańskie miasto: Zadar na wybrzeżu Adriatyku, który świeżo wyrwał się spod władzy Wenecji.
Organizatorzy czwartej krucjaty zawarli porozumienie z politykami weneckimi w sprawie transportu wojsk krzyżowców do Ziemi Świętej. Gdy nie udało im się zebrać wystarczających środków na opłacenie zobowiązań, politycy z lagun odcięli skoszarowanym oddziałom zaopatrzenie. W zamian za odroczenie spłaty wymusili na wodzach krucjaty zgodę na pomoc w opanowaniu krnąbrnego Zadaru.
Reklama
Informacje o zawartym porozumieniu szybko dotarły do Rzymu i papież Innocenty III aż zatrząsł się ze zgrozy. Armia zgromadzona do walki o Grób Chrystusa miała zaatakować chrześcijańskie miasto! I to należące do króla Węgier, który złożył śluby krzyżowe, a więc znajdował się pod opieką papieża.
Zanim krzyżowcy opuścili Wenecję, przybył posłaniec ze Stolicy Apostolskiej i w jej imieniu pod groźbą ekskomuniki zakazał ataku na Zadar. Nikt się jednak tym nie przejął i na początku listopada 1202 roku flota opuściła Wenecję, by dwa dni później zakotwiczyć pod dalmatyńskim miastem.
Mieszkańcy nie mogli uwierzyć własnym oczom. Oznakowane krzyżami statki stały na redzie i najwyraźniej szykowały się do ataku. Gdy władze Zadaru odmówiły bezwarunkowej kapitulacji, krzyżowcy przypuścili szturm.
Decydujący atak nastąpił 15 listopada – napastnicy ostatecznie złamali obronę. Wenecjanie pozwolili jednak na rabunek w ograniczonym zakresie – nie zamierzali niszczyć miasta, nie chcieli również, by krzyżowcy zdobyli zbyt bogate łupy. Pilnowali, aby pozostał w nich niedosyt i chęć do dalszej grabieży.
Reklama
Na tym tle doszło nawet w zdobytym Zadarze do regularnej bitwy między krzyżowcami i oddziałami weneckimi, czego efektem było znaczne uszkodzenie kościoła pod wezwaniem Świętej Anastazji.
Z trudem udało się przywrócić spokój, po czym wyprawa przezimowała w mieście. Niebawem zjawił się wysłannik papieża, który uroczyście wyklął wszystkich uczestników szturmu na Zadar.
Zdobywcy Zadaru zignorowali papieską ekskomunikę. Doża Enrico Dandolo nienawidził z całego serca Bizancjum i podporządkował swoje życie walce z cesarstwem. W Zadarze pojawił się Aleksy Angelos, pretendent do tronu w Konstantynopolu, i armia krzyżowa ruszyła na kolejne chrześcijańskie miasto.
Łacinnicy bez większych problemów osadzili na tronie własnego kandydata i w oczekiwaniu na zaspokojenie żądań finansowych obozowali pod Konstantynopolem. Gdy ich protegowany został zamordowany, przypuścili szturm na stolicę. Konstantynopol został zdobyty i straszliwie spustoszony, nieskrępowany rabunek trwał przez trzy dni. Sceny, do jakich doszło nad Bosforem, przeszły wszelkie granice wyobraźni.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Sławomira Kopra pt. Bajeczna Chorwacja. Zabytki, Adriatyk i cevapcici. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Fronda w 2025 roku.