Zatonięcie HMS "Pandora". Wspomnienia mężczyzn uwięzionych na pokładzie rozbitego okrętu

Strona główna » Nowożytność » Zatonięcie HMS "Pandora". Wspomnienia mężczyzn uwięzionych na pokładzie rozbitego okrętu

Bunt, do którego doszło na pokładzie brytyjskiego okrętu HMS „Bounty” przeszedł do historii. Od samej rebelii nawet ciekawsze wydają się jednak późniejsze wydarzenia. 14 członków zrewoltowanej załogi schwytano, ale okręt, który transportował ich na planowany proces – HMS „Pandora” – rozbił się na Wielkiej Rafie Koralowej. Oto co stało się wówczas z więźniami zamkniętymi w prowizorycznej celi okrzykniętej „Puszką Pandory”.

Wieczorem 29 sierpnia 1791 roku „Pandora” wpłynęła na rafę (…). „Statek uderzył w rafę tak gwałtownie, że, jak informowali cieśle, w 5 minut nabrał 18 cali wody” – zmuszony był zapisać kapitan w swoim raporcie dla admiralicji. „A 5 minut później w ładowni były 4 stopy wody”.


Reklama


Czternastu więźniów, wciąż mocno przykutych łańcuchami w ciemnościach „Puszki Pandory”, mogło tylko nasłuchiwać, jak wokół nich rozlegały się odgłosy nadciągającej katastrofy – krzyki, stukot biegnących stóp, ciężki, bezładny łomot żagla przeciąganego pod pękniętym kadłubem, który miał powstrzymać przeciek.

Słychać było też szczęk mało skutecznych pomp i kolejne okrzyki, które donosiły, że w ładowni jest już 9 stóp wody.

Tonąca Pandora na australijskim znaczku pocztowym
Tonąca Pandora na australijskim znaczku pocztowym. Na mapie zaznaczono miejsce, gdzie okręt wszedł na rafę.

„Bez najmniejszej nadziei na pomoc”

Coleman, McIntosh i Norman – trzej marynarze, których [kapitan HMS „Bounty William] Bligh wskazał jako niewinnych – zostali bezzwłocznie zwolnieni z więzienia, aby pomogli w obsłudze pomp, a jednocześnie przygotowywano łodzie ratunkowe.

W ciemnościach swojej celi pozostali więźniowie z coraz większym przerażeniem wsłuchiwali się w otaczające ich dźwięki – jako doświadczeni żeglarze znali znaczenie każdego rozkazu i świadomość każdego nieudanego wysiłku.


Reklama


Uwolnienie ludzi, których oczyszczono z zarzutów, wzmacniało ich przeczucie, że ostateczna katastrofa jest nieunikniona, a dzięki sile, jaką daje przerażenie, zdołali wyrwać się z kajdan.

Płacząc, wczepieni w kratę zamkniętego włazu, więźniowie zwrócili uwagę na swoje zerwane więzy – kiedy poinformowano o tym [dowódcę tonącej „Pandory” Edwarda] Edwardsa, ten nakazał tylko wymienić żelaza.

Tekst stanowi fragment książki Caroline Alexander pt. Bunt na Bounty. Historia prawdziwa (Wydawnictwo Poznańskie 2022).

Kiedy zbrojmistrz wychodził, buntownicy z niedowierzaniem obserwowali, jak zamyka za sobą właz. Tym razem nad celą umieszczono wartowników, którym wydano rozkaz, aby strzelać, jeżeli zauważą w środku jakieś zamieszanie.

„W tej żałosnej sytuacji, mając przed oczami oczekiwaną śmierć, bez najmniejszej nadziei na pomoc, w stanie największego napięcia, spędziliśmy noc” – wspominał Peter Heywood w liście do swojej matki.


Reklama


„Niech mnie diabli, jeśli odpłyną bez nas!”

Woda sięgała już zrębnic, obramowań włazów, a z góry, z dachu więzienia, dobiegał tupot ludzi biegających im nad głowami. „Niech mnie diabli, jeśli odpłynął bez nas!” – zawołał ktoś na pokładzie, mając na myśli, jak sądzili więźniowe, oficerów zmierzających do szalup.

Odcięto bomy statku, aby zrobić z nich tratwę, a stenga, która w tym momencie runęła na pokład, zabiła kilku ludzi. Wszelkie działania utrudniała miotająca statkiem wysoka fala przyboju, która zmuszała ludzi w szalupach, aby trzymali się z dala od tonącej jednostki.

Zamieszanie trwało do świtu, kiedy więźniowie zauważyli uzbrojonych oficerów, którzy biegnąc po dachu więzienia, kierowali się do zwisających z rufy drabin i czekających tam łodzi ratunkowych.

„Nie bójcie się chłopcy, wszyscy pójdziemy do piekła”

Nagle u wejścia do ich celi pojawił się Joseph Hodges, który, być może poruszony krzykami więźniów, przybiegł zdjąć im kajdany.

Po wejściu rozkuł Muspratta i Skinnera, którzy wraz z przetrzymywanym bez kajdan Byrnem natychmiast wybiegli na zewnątrz, a za nimi podążył Skinner, który, chcąc się jak najszybciej wyrwać, wyszedł na pokład nadal skuty kajdanami. Nagle jakaś niewidoczna ręka na górze zamknęła i zablokowała właz.

Zatonięcie HMS Pandora. Rysunek z początku XIX wieku
Zatonięcie HMS Pandora. Rysunek z początku XIX wieku na podstawie szkicu wykonanego przez jednego z rozbitków.

Zatrzaśnięty z więźniami Hodges kontynuował swoją pracę, szybko zdejmując kolejne kajdany, podczas gdy inni nadal wołali o litość. „Błagałem zbrojmistrza, aby zostawił otwarty właz – zapisał Morrison – ale ten odparł: «Nie bójcie się, chłopcy, wszyscy razem pójdziemy do piekła»”.

Kiedy to mówił, „Pandora” wykonała swój ostatni fatalny manewr, po czym, przewróciwszy się na lewą burtę, wyrzuciła zbrojmistrza i strażników do morza. (…)


Reklama


„Krzyki tonących brzmiały strasznie”

Kiedy statek zanurzył się aż po główny maszt, woda zaczęła się także wlewać do „Puszki Pandory”. Klatki dla kur, reje, bomy – wszystko, co tylko mogło unosić się na wodzie – zostało wyrzucone za burtę, gdzie posłużyło do ratowania tonących.

Wspinając się na dach więzienia, aby stamtąd dostać się do wody, William Moulter, pomocnik bosmana, usłyszał krzyki uwięzionych i zanim wyskoczył za burtę, wyciągnął zasuwy i otworzył właz.

Zatonięcie HMS Pandora na australijskim znaczku pocztowym
Zatonięcie HMS Pandora na australijskim znaczku pocztowym.

Wspinając się po ścianach swojej celi, więźniowie przedzierali się w stronę światła i tam, gdzie mogli mieć dostęp do powietrza. Jednym z ostatnich, który wydostał się na zewnątrz, był Peter Heywood – wynurzywszy się pośród fal, nie ujrzał już nic poza salingiem „Pandory”.

Wszędzie wokół miotali się wołający o pomoc ludzie, którzy, rzucani przez fale, usiłowali złapać cokolwiek, co unosiło się na wodzie. Heywood ujrzał trap, na którego krańcu siedział okrakiem Muspratt. Coleman, Burkett i porucznik Corner siedzieli na czymś, co niedawno było dachem więzienia.


Reklama


Heywood, rozebrawszy się do naga, chwycił unoszącą się deskę. „Krzyki tonących w wodzie początkowo brzmiały strasznie – zanotował Hamilton – ale kiedy już zatonęli i stracili przytomność, stopniowo zamierały”.

Bilans koszmarnej nocy

Szalupy powoli okrążały wrak, zbierając odnalezionych nagich ludzi. Po spędzeniu w wodzie półtorej godziny Morrison został wciągnięty do jednej z nich przez oficera pokładowego, gdzie ujrzał siedzącego Petera Heywooda.

Jedna za drugą, szalupy skierowały się w stronę odległej o mniej więcej trzy mile piaszczystej łachy, gdzie ogłoszono zbiórkę. Po przeliczeniu okazało się, że uratowało się osiemdziesięciu dziewięciu członków załogi i dziesięciu więźniów, trzydziestu jeden marynarzy i czterech więźniów utonęło.

Jak celnie zauważył Morrison, „uratowani zostali wszyscy oficerowie”. Jeżeli chodzi o więźniów, Richard Skinner utonął w kajdanach, a wraz z nim John Sumner i najbliższy przyjaciel Petera, George Stewart, których zabił spadający trap. „Puszki Pandory” nie opuścił także Henry Hilbrant, którego nie udało się rozkuć z kajdan.

Źródło

Powyższy tekst stanowi fragment książki Caroline Alexander pt. Bunt na Bounty. Historia prawdziwa. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Poznańskiego w 2022 roku.

Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.

Autor
Caroline Alexander

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.