Podpisany 19 października 1466 roku drugi pokój toruński zakończył prowadzoną od 1454 roku wojnę Kazimierza Jagiellończyka z Krzyżakami. Dzięki zwycięstwu nad zakonem do Korony wróciły ziemia michałowska i chełmińska oraz Pomorze Gdańskie. W efekcie niemal cały bieg Wisły znalazł się w granicach Polski. Oto jaki miało to wpływ na funkcjonowanie kraju.
W dziejach polskiej obecności nad Wisłą najważniejszą i z pewnością przełomową cezurą był rok 1466. Od tego momentu rzeka otwarła się na mieszkańców Polski, na żeglugę oraz gospodarkę i miała decydujący wpływ na stopniowy wzrost poziomu życia mieszkańców.
Reklama
Postanowienia II pokoju toruńskiego
W 1466 roku, po trzynastu latach zmagań między Krzyżakami a Koroną, w Toruniu został zawarty pokój, już drugi i znacznie korzystniejszy niż pierwszy. Na jego mocy zakon krzyżacki utracił około połowy terytorium.
Do Polski powróciły ziemia michałowska i chełmińska oraz Pomorze Gdańskie, dzięki czemu cały bieg Wisły był kontrolowany przez stronę polską. Jedynie na niewielkim odcinku w okolicy Kwidzynia państwo krzyżackie, jako lenno Polski, zachowało dostęp do rzeki.
Po sekularyzacji zakonu krzyżackiego w 1525 roku granice nie uległy zmianie. Do 1657 roku nie zmienił się status księstwa pruskiego, a tym samym i Kwidzynia jako polskiego lenna. Poza Gdańskiem państwo polskie pozyskało duże miasto i port w Elblągu oraz miasto, zamek i port w Malborku. Korona Polska miała zatem możliwość kontrolowania wszystkich odnóg rzeki.
Zdobycze Kazimierza Jagiellończyka uzupełniło biskupstwo warmińskie znajdujące się na dawnych ziemiach Prusów i nigdy wcześniej do Polski nienależące. Pokój toruński zamknął zatem dzieje Wisły jako bariery na drodze północ–południe i uczynił z niej pomost łączący ludzi i towary. Dzięki temu możliwa była intensyfikacja relacji handlowych Gdańska i Torunia z miastami hanzeatyckimi, a przynależność do Hanzy ułatwiała rozwijanie korzystnych relacji kupieckich.
Impuls do rozwoju kraju
Odzyskanie kontroli nad Wisłą pozwoliło na efektywniejsze wykorzystanie jej dopływów, które coraz wydajniej zaczęły z nią współ pracować, przyczyniając się do tworzenia ogólnopaństwowego rynku wewnętrznego, a to z kolei pogłębiło procesy integracyjne ziem polskich. Zjednoczona Wisła zaczęła przyciągać do swoich brzegów i na swoje wody coraz więcej ludzi — a z nimi oczywiście coraz więcej towarów — oraz osób inwestujących w miejskie nieruchomości, co powodowało dalszy rozwój usług i rzemiosła.
Wisła wraz z dopływami stanowiła od końca XV wieku centrum układu krwionośnego gospodarki państwa polskiego i coraz silniej aktywizowała mieszkańców nadwiślańskich miast i wsi, ukazując im nowe atrakcyjne perspektywy. Dlatego ludzie zaczęli zmieniać miejsce zamieszkania w poszukiwaniu lepszych warunków do życia.
Reklama
Dobrym przykładem jest rodzina Mikołaja Kopernika. Ojciec astronoma przeniósł się do Krakowa, gdzie zajmował się handlem, a w 1454 roku ruszył na północ. Po kilku latach osiadł w Toruniu i to była bardzo dobra decyzja, gdyż po pokoju toruńskim nastąpił wyśmienity czas dla miasta i jego mieszkańców.
Rozwój nadwiślańskich miast
Już przed rokiem 1466 miasta leżące nad Wisłą zaliczały się do większych i zamożniejszych, a o ich dalszym rozwoju i bogaceniu się przesądziła koniunktura na produkty rolne i leśne wytwarzane w Koronie Polskiej, jaka się pojawiła w Europie. Wśród dziesięciu naj-większych miast koronnych siedem znajdowało się nad Wisłą, w tym Gdańsk, który w swoim najlepszym okresie zbliżał się do 70 tysięcy mieszkańców. Pozostałe to Kraków, Toruń, Elbląg, Bydgoszcz (nad Brdą), Warszawa i Włocławek.
Rok 1466 przyspieszył reformę pieniądza i systemu menniczego, którą przeprowadzono w latach 1526–1530, a w 1528 roku wprowadzono złotego zwanego polskim. Było to niezbędne także ze względu na konieczność unifikacji monety po hołdzie lennym Albrechta Hohenzollerna. Od strony ekonomicznej taką potrzebę uzasadnił Mikołaj Kopernik, który był autorem teorii o gorszym pieniądzu wypierającym lepszy.
Dalszym następstwem zjednoczenia ziem nad Wisłą było ich promieniowanie na odleglejsze regiony Korony, Litwy i Rusi. Krainy nadwiślańskie stały się z reguły zamożniejsze od tych, które były oddalone od rzek. W XVI wieku w kronikach miejskich Płocka można było przeczytać, że „miasto ożywiał handel tranzytowy ustawicznym ruchem łodzi rybackich, małych statków, pływackich lekkich statków i czółen, jak również echem pieśni wioślarzy”.
Reklama
Do połowy XVII stulecia rozwój miast nie został zahamowany. Dopiero kolejne wojny ze Szwecją w latach 1655–1660, najazd Rakoczego z 1657 roku, powstania kozackie, konflikty zbrojne z Moskwą i wojny wewnętrzne zniszczyły podstawy ekonomiczne Rzeczypospolitej. Utraciły znaczenie miasta portowe i miasta nad Wisłą.
Poza Warszawą wszystkie weszły w fazę mniej lub bardziej bolesnej dekoniunktury, którą pogłębiły liczne zarazy towarzyszące wojnom. Także wojna północna, która zakończyła się w 1721 roku, nie pozostała bez wpływu na kondycję miast, gospodarstw domowych i folwarków zbożowych. Dopiero w czasach stanisławowskich rozpoczęła się odbudowa, którą utrudniały rozbiory.
Wzrost eksportu zboża
Przejęcie kontroli nad dolną Wisłą i jej dopływami jeszcze nie gwarantowało sukcesu rzeki jako arterii komunikacyjnej. To, że istniały dogodne warunki naturalne, nie znaczyło, że musiały one zostać wykorzystane. Ale to, że tak się stało, było pokłosiem kilku wzajemnie się dopełniających czynników. Jedne miały charakter lokalny, inne międzynarodowy.
Zacznijmy od tych drugich. Coraz szybciej się rozwijające miasta Zachodu, bogacące się na handlu z Ameryką, potrzebowały surowców i produktów dla przemysłu stoczniowego, chemicznego, szklarskiego, papierniczego, a przede wszystkim spożywczego, głównie jeśli chodzi o zboże i mąkę, gdyż tamtejsze rolnictwo nie było w stanie zapewnić pożywienia szybko rosnącej liczbie ludności, zwłaszcza w latach nieurodzaju.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Przy coraz większym zapotrzebowaniu na produkty spożywcze ich ceny rosły szybciej niż wyrobów rzemieślniczych i przemysłowych. To była dobra wiadomość dla producentów żywności. Europejscy kupcyimporterzy coraz baczniej się rozglądali za krajami, które dysponują nadwyżkami produktów rolnych i leśnych. Nie musieli daleko szukać, gdyż w drugiej połowie XV stulecia jednym z nich była Korona Polska. Już wówczas polska żywność była znana na rynkach europejskich.
Folwarki szlacheckie
Nadwyżki zbóż w Koronie szybko rosły dzięki poprawie kultury rolnej i znacznemu powiększeniu areału upraw. W Koronie, a tym bardziej na Litwie, poziom urbanizacji był znacznie niższy niż na Zachodzie, więc mniej było odbiorców produkcji rolnej i hodowlanej. Wzrost popytu i cen na rynkach zewnętrznych, spowodowany także napływem kruszców z Ameryki, zachęcał polskich producentów — szlachtę, magnatów, króla, biskupów i klasztory — do dalszej intensyfikacji produkcji i rozszerzania jej zasięgu.
Reklama
Rozrastające się folwarki uczyniono fabrykami zboża, w których oprócz czeladzi dworskiej pracowali miejscowi chłopi. Folwarki powstawały głównie nad rzekami spławnymi, w tym nad dolną i środkową Wisłą. Później lokowano je coraz dalej i dalej od rzek. Czyli opłacalny eksport zboża miał decydujący wpływ na rozwój gospodarki folwarcznej. „Kto ma żytko, ma wszystko” — powiadano.
Folwark średniej wielkości zwykle miał około sześćdziesięciu–siedemdziesięciu hektarów gruntów ornych. Po żniwach w wiekach XVI–XVII połowa, a nieraz więcej zboża zostawało na sprzedaż w kraju i nie trafiało za granicę, przynajmniej tak to szacował Andrzej Wyczański. Większość nadwyżek produkcyjnych sprzedawano na rynkach lokalnych, które nie były w stanie wchłonąć tak znaczącej produkcji folwarcznej, tym bardziej że zboże i produkty ziemi oraz lasu sprzedawali także chłopi, gdyż mieli obowiązek uiszczenia panom czynszu pieniężnego.
Wzrost cen w kraju
W tej sytuacji właścicielom ziemskim pozostał bardzo atrakcyjny, bo zyskowny, eksport, który zaczął decydować o ich kondycji finansowej. Handel wiślany doprowadził w połowie XVI wieku do upośledzenia rynku lokalnego, który dla właścicieli folwarków stał się drugorzędny. W konsekwencji zachwiana została równowaga między podażą a popytem na zboże, którego zaczęło brakować na rynku lokalnym.
Chłopi nie mieli go na tyle dużo, aby braki zrównoważyć. Stąd żywność w miastach stała się bardzo droga. Chcąc temu zaradzić, król Zygmunt August w 1557 roku zarządził, żeby każdy kupiec lub szlachcic wywożący Wisłą zboże do Gdańska pozostawił dziesiąty łaszt zboża „na użytek mieszkańców po słusznej cenie”.
Reklama
Ale o „słuszności ceny” decydowali producenci i kupcy. W latach 1501–1580 w Krakowie średnie ceny zbóż wzrosły o 292 procent, najbardziej zdrożała pszenica, gdyż o 360 procent, z kolei produkty hodowlane o 166 procent. Płace wzrosły o 84 procent, a ceny produktów rzemieślniczych jedynie o 45 procent.
Koniunktura na zboże znacząco wpłynęła na poziom życia nie tylko właścicieli folwarków, ale także chłopów. Na wsi głód nawet na przednówku pojawiał się tylko w latach nieurodzaju. Na przestrzeni wieku XVI dochody chłopów wzrosły co najmniej trzykrotnie.
Na początku XVI wieku dochody kmieci z półłanowego gospodarstwa wynosiły 5–6 złotych polskich, a w końcowych latach stulecia przekroczyły 15–18 złotych polskich. Na handlu zbożem zarabiało również mieszczaństwo, bogaciły się miasta, a kupcy wiślani stali się elitą patrycjatu miejskiego. Zamożni i wpływowi. To oni opanowali rady i ławy miejskie, a tym samym decydowali o losach miast i ich pomyślności.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Andrzeja Chwalby pt. Wisła. Biografia rzeki. Ukazała się ona w 2023 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego.