Bohaterstwo uczestników powstania nie ulega wątpliwości. Sama decyzja o zbrojnym zrywie wciąż jednak nie została rozliczona. Czy odpowiedzialnością należy nadal obarczać generała Tadeusza „Bora” Komorowskiego? Adiutant Naczelnego Wodza Witold Babiński był zupełnie innego zdania.
Po tragicznej śmierci gen. Władysława Sikorskiego 4 lipca 1943 roku nastąpiło rozdzielenie funkcji polskiego premiera i Naczelnego Wodza. Tym pierwszym został ludowiec Stanisław Mikołajczyk, drugim zaś zasłużony piłsudczyk gen. Kazimierz Sosnkowski.
Najoględniej mówiąc, panowie za sobą nie przepadali. Co zaś najważniejsze – mieli zupełne inne wizje tego czy w obliczu wkroczenia do Polski Armii Czerwonej powinno wybuchnąć antyniemieckie postanie.
Reklama
„Próba powstania przerodzić się musi w rzeź masową”
Generał Sosnkowski stawiał sprawę jasno. Jak można przeczytać w Przyczynkach historycznych, autorstwa jego adiutanta Witolda Babińskiego, Naczelny Wódz w grudniu 1943roku pisał do premiera, że:
(…) powstanie zbrojne w Polsce we współdziałaniu z armiami sowieckimi musi być poprzedzone przez nawiązanie stosunków dyplomatycznych z Sowietami, przy czym rząd polski obstaje przy integralności granic wschodnich Rzeczpospolitej.
Generał podkreślał ponadto, że aby zryw miał jakiekolwiek szanse powodzenia Armia Krajowa musi zostać najpierw dozbrojona, zaś moment rozpoczęcia walk trzeba starannie wybrać, ponieważ w innym wypadku: „próba powstania przerodzić się musi w rzeź masową ludności polskiej, zaś morze krwi przelanej nie da bynajmniej spełnienia polskich celów wojny”.
„Groził, że może wybuchnąć powstanie”
Takie rozterki były obce Stanisławowi Mikołajczykowi, dla którego wizja wybuchu powstania była kartą przetargową, służącą do wywierania – w jego mniemaniu – skutecznego nacisku na Stalina.
Reklama
Jak stwierdza w swojej książce Witold Babiński, już w październiku 1943 roku podczas rozmowy z brytyjskim ministrem spraw zagranicznych Antonym Edenem:
Mikołajczyk zwracał uwagę na groźbę faktów dokonanych ze strony Rosji i groził, że w obronie przed bezprawiem może w Polsce wybuchnąć powstanie przeciw Sowietom („najpierw przeciw Niemcom, później przeciw Sowietom”), a w takim wypadku rząd nasz udałby się z Londynu do Polski.
Minister Eden wysoce zainteresował się sprawą zbrojnego powstania i dał do zrozumienia, że wykorzysta to jako argument do rozmów w czasie konferencji w Moskwie.
Jak zatem widzimy, prezes rady ministrów postawił „sprawę powstania jako element w rozgrywce polsko-rosyjskiej”. Było to niemalże polskie ultimatum.
Reklama
Zachęta do powstania
Kolejne miesiące upływały pod znakiem ożywionej dyskusji między Naczelnym Wodzem a premierem na temat tego, jakie muszą zajść okoliczności, aby powstanie doszło do skutku. I co tak naprawdę można nazwać powstaniem, a co szeroko zakrojoną akcją dywersyjną.
Sosnkowski zdawał sobie doskonale sprawę, że bez jasnej deklaracji Stalina o pomocy dla ewentualnego powstania, już na starcie jest ono skazane na porażkę.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Na każdym kroku podkreślał również, że nie ma co liczyć na wydatne wsparcie ze strony Anglosasów. Konsekwentnie obstawał przy tym, że chwycić za broń można tylko w przypadku „załamania się Niemców i wojskowego ich rozkładu”.
Tymczasem Mikołajczyk, kierując się doraźnymi kalkulacjami politycznymi, robił właściwie wszystko, aby doprowadzić do wzniecenia powstania. Zupełnie nie zwracał przy tym uwagi na aspekty militarne i nieuniknione ofiary.
Ostatecznie, na początku lipca 1944 roku, doszło do tego, że premier wysłał do kraju depeszę, do której – jak pisze Babiński:
<strong>Przeczytaj też:</strong> „One muszą przetrwać”. Niemowlęta w powstaniu warszawskim(…) dodał dłuższe wywody, nie tylko z Naczelnym Wodzem nieuzgodnione, ale stojące w sprzeczności z jego poglądem. Wywody te nie mogły być przez kraj zrozumiane inaczej jak tylko jako zachęta do powstania.
„Jeżeli możliwe – powiadomić nas przedtem”
Premier, grając na uczuciach patriotycznych członków podziemia, pisał między innymi:
Jeśli chodzi o Armię Krajową to sami wołaliśmy, że czas nadejdzie. [Dziś] możemy być oskarżeni o ciche porozumienie z Niemcami. Na wschodzie walka i tak rozgorzała, czy więc nie warto by tego ogłosić powstaniem?
Reklama
W dalszej części proponował, aby zadeklarować, że administracja podziemna jest i działa. Stwierdzał również, że jeśli Sowieci tego nie uszanują, to „będziemy mieli argument na gruncie międzynarodowym”. Jednocześnie Mikołajczyk naciskał na pilną odpowiedź, ponieważ „każdy dzień decyduje o powodzeniu akcji”. Na koniec zaś wymownie pytał:
Czyście rozpatrzyli kwestię powstania na wypadek rozsypki Niemców, ewentualnie częściowego powstania, gdzie przed przyjściem Sowietów objęliby władzę: Delegat Rządu i Komendant AK?
Powyższe cytaty stawiają działania Mikołajczyka w kłopotliwym świetle. To wciąż jednak nic wobec tego, co wydarzyło się 26 lipca. Tuż przed swoim odlotem na negocjacje w Moskwie premier bez wiedzy prezydenta, rządu oraz Naczelnego Wodza skierował do kraju depeszę, która brzmiała:
<strong>Przeczytaj też:</strong> „To było niesamowite świństwo”. Powstańcy warszawscy byli zmuszeni jeść psy, koty, konie, a nawet…Na posiedzeniu Rządu RP zgodnie zapadła uchwała upoważniająca Was do ogłoszenia powstania w momencie przez Was wybranym. Jeżeli możliwe – powiadomić nas przedtem.
„Premier wziął na siebie odpowiedzialność”
Ten jeden, samowolny dokument miał kluczowe znaczenie dla wybuchu powstania warszawskiego. Wcześniej wiążąca była „Instrukcja dla Kraju” z 27 października 1943 roku, na mocy której obowiązywała zasada: „ocena możliwości […] należy do kraju; decyzja ostateczna i wybór momentu – do rządu”.
Przy bardzo sceptycznym nastawieniu Naczelnego Wodza, zasada ta stawiała wybuch walk pod dużym znakiem zapytania.
Reklama
Depesza Mikołajczyka zupełnie zmieniła sytuację. Dopiero 28 lipca, po fakcie, jej treść została potwierdzona uchwałą rady ministrów. W ten oto sposób – jak podkreśla Witold Bobiński – „premier wziął na siebie odpowiedzialność za wybuch powstania z jednoczesnym przerzuceniem jej formalnie na kraj”.
Bibliografia
Witold Babiński, Przyczynki historyczne do okresu 1939-1945, Finna 2015.
5 komentarzy