Jeden z największych umysłów przełomu XIX i XX wieku, ale też – jeden z największych ekscentryków. Już jako dziecko Nikola Tesla żył w zawieszeniu między rzeczywistością i światem ułud. Sam przyznawał, że miał zwidy, ale zapewniał: „pod innymi względami byłem normalny i zrównoważony”.
Nikola Tesla urodził się w roku 1856 w Smiljanie w regionie Lika, na terenie dzisiejszej Chorwacji. W tym czasie Chorwacja była pograniczem wojskowym Cesarstwa Austrii, a region ten niekiedy nazywano „Krajiną”. Jednakże ociec Nikoli, Milutin, i matka Duka byli Serbami. (…)
Reklama
Syn prawosławnego księdza
Milutin wstąpił do prawosławnego seminarium w Plaškach, które ukończył w 1845 roku jako najlepszy alumn w swym roczniku. Dwa lata później ożenił się z Đuką (Georginą) Mandić (1822—1892), dwudziestopięcioletnią córką księdza prawosławnego (…)
Wkrótce po poślubieniu Đuki Milutin otrzymał parafię liczącą czterdzieści domostw w Senj nad Adriatykiem. Tam, w kamiennym kościółku wznoszącym się nad stromym urwiskiem, stworzyli dom i tam Đuka urodziła troje dzieci: Danego (1848—1863), Angelinę (ur. 1850) i Milkę (ur. 1852). (…)
Mimo okazywanego zapału Milutin uważał Senj za trudną parafię. Jego pensja z trudem wystarczała na utrzymanie, a wilgotny nadmorski klimat źle wpływał na jego zdrowie. Dlatego też poprosił o przeniesienie i w roku 1852 skierowano go do kościoła Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Smiljanie w Lice.
Smiljan to tyle co „kraj słodkiej bazylii”. Dla rodziny Tesli nowe miejsce okazało się znacznie bardziej przytulne. Parafia Świętych Piotra i Pawła liczyła mniej więcej osiemdziesiąt domostw (około tysiąca osób). Składała się z białego kościoła wzniesionego u stóp góry Bogdanić, nad bystrym potokiem Vaganac.
Reklama
Rodzinna legenda
Kościół, choć malowniczy, był oddalony od siedzib, najbliżsi sąsiedzi mieszkali ponad 3 kilometry dalej. Poza kościołem znajdował się tam duży dom dla rodziny oraz działka żyznej ziemi (…).
To właśnie w Smiljanie urodził się Nikola Tesla — o północy z 8 na 9 lipca 1856 roku (starego stylu). Rodzinna legenda mówi, że w chwili jego urodzin szalała burza z piorunami, napawając lękiem wiejską akuszerkę. Przerażona powiedziała: „Będzie dzieckiem burzy”. Matka jednak odrzekła: „Nie, dzieckiem światła”.
Tesla został ochrzczony w domu w dniu narodzin, co mogło oznaczać, że uznano go za słabego zdrowia. Zgodnie z prawem austriackim niemowlę zarejestrowano w 1 Pułku Liki, 9 Kompanii z Medak, której sztab znajdował się w Raduču; zakładano, że rozpocznie służbę w wieku piętnastu lat.
„Gdy głaskałem Macaka, dostrzegłem cud”
Już jako bardzo małe dziecko Tesla lubił się bawić zarówno ze swym starszym rodzeństwem, jak i z młodszą siostrą Maricą (ur. 1859). Biegali wokół domu i kościoła, goniąc należące do rodziny gołębie, kury, gęsi i owce. Jednakże ulubionym towarzyszem małego Tesli był rodzinny czarny kocur Macak.
Reklama
Kot chodził za Nikolą wszędzie i bardzo często bawił się z malcem w trawie. To właśnie Macak w pewien suchy zimowy wieczór zapoznał Teslę z elektrycznością.
„Gdy głaskałem Macaka po grzbiecie — wspominał — dostrzegłem cud, na którego widok zaniemówiłem z wrażenia. Grzbiet Macaka rozjaśniło światło, a z mojej ręki zaczął tryskać deszcz iskier tak głośnych, że słychać je było w całym domu”.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Zaciekawiony Tesla zapytał ojca, co spowodowało powstanie iskier. Zdziwiony początkowo Milutin odpowiedział w końcu: „Cóż, to może być tylko elektryczność, to samo, co widzisz przez drzewa podczas burzy”.
„Czy natura jest gigantycznym kotem?”
Odpowiedź jego ojca, porównanie iskier z błyskawicami, zafascynowała chłopca. Gdy głaskał dalej Macaka, zaczął się zastanawiać: „Czy natura jest gigantycznym kotem? Jeśli tak, to kto głaszcze ją po grzbiecie?” „To może być tylko Bóg” — doszedł do wniosku.
Po tej pierwszej obserwacji nastąpiło jeszcze jedno niezwykłe wydarzenie. Gdy pokój pogrążył się w mroku i zapalono świece, Macak podniósł się i zrobił parę kroków. „Otrząsał łapy, tak jakby stąpał po mokrej ziemi” — wspominał Tesla w 1939 roku.
Patrzyłem na niego uważnie. Czy coś ujrzałem, czy było to tylko złudzenie? Wytężałem wzrok i dostrzegłem wyraźnie, że jego ciało otaczała poświata niczym aureola świętego!
Reklama
Nie mogę nazbyt podkreślić znaczenia tej cudownej nocy dla mojej dziecięcej wyobraźni. Dzień po dniu zadawałem sobie pytanie: „Czym jest elektryczność?”, i nie znajdywałem odpowiedzi. Osiemdziesiąt lat minęło od tej chwili, a ja nadal zadaję sobie to samo pytanie, i nie mogę na nie odpowiedzieć.
Jak według legendy młodego Jamesa Watta zaintrygowało to, że para podnosi pokrywkę garnka, tak kot Macak jako pierwszy zainspirował Teslę, by ten poświęcił życie badaniu elektryczności.
„Moja matka była wynalazcą w pełni tego słowa”
Już w najmłodszych latach Tesla zaczął majsterkować, inspirowany przez swą matkę Đukę. Podczas gdy okoliczni chłopi korzystali z prymitywnych, niezmienionych od wieków narzędzi, Đuka robiła sobie lepsze urządzenia celem usprawnienia zarządzania domem. Jak zapamiętał jej syn:
Moja matka była wynalazcą w pełni tego słowa znaczeniu i, jak sądzę, osiągnęłaby wielkie rzeczy, gdyby nie była tak oderwana od nowoczesnego życia ze wszystkimi jego możliwościami.
Reklama
Wynajdywała i konstruowała wszelkiego rodzaju narzędzia i urządzenia i tkała najdelikatniejsze rzeczy z wytwarzanej własnymi rękoma przędzy Pracowała niezmordowanie, od świtu po późny wieczór, a większość ubrań i umeblowania domu była produktem jej dłoni. Jeszcze po ukończeniu sześćdziesiątego roku życia jej palce były nadal dość zwinne, by doskonale sobie z tym radzić.
Pierwszy wynalazek (?) Nikoli Tesli
Idąc za przykładem matki, młody Tesla zaczął wyrabiać różne rzeczy. Jeden z jego pierwszych wynalazków wiązał się ze staraniem, jak to ujął Tesla, by „zaprząc energię natury w służbę człowieka”.
Mając nadzieję na zbudowanie maszyny latającej, Tesla wyposażył jeden koniec wrzeciona w cztery wirniki, na drugim zaś umieścił dysk. Intuicyjnie pojmował, że obracające się wirniki mogą wytworzyć wystarczająco dużą siłę nośną, by unieść całość w powietrze, tak jak we współczesnych śmigłowcach.
Napęd zapewnić miały cztery chrabąszcze przywiązane do wirników, jednakże plany Tesli pokrzyżował pewien chłopak, syn emerytowanego oficera austriackiej armii, który ku wielkiej rozpaczy Tesli zjadł owe chrabąszcze.
Tesla porzucił projekt i postanowił już nigdy nie dotknąć żadnego owada. Po tej porzuconej machinie latającej nastąpiły inne próby twórcze. Tak jak wielu ciekawych świata chłopców Tesla rozmontowywał zegary mechaniczne, by odkryć, jak trudno było je złożyć na powrót. Zrobił sobie drewniany mieczyk i wyobrażał sobie, że jest wielkim serbskim wojownikiem.
„W tym czasie zachwycałem się serbską poezją narodową i podziwiałem czyny bohaterów — wspominał Tesla. — Całymi godzinami powalałem wrogów w postaci snopów zboża, co często zaskarbiało mi poważne lanie od matki”.
Reklama
„Byłem nękany myślami o bólu”
Na dworze Tesla wydawał się typowym, szczęśliwym chłopcem, jednak wewnątrz budynków jego potężna wyobraźnia niekiedy wymykała się spod kontroli. Jak opisał w swojej autobiografii:
Do wieku ośmiu lat moje uczucia nadchodziły falami i zrywami, nieustannie wahając się od skrajności do skrajności. Moje życzenia były wszechogarniające i niczym łby hydry się mnożyły.
Byłem nękany myślami o bólu, śmierci i lęku religijnym. Wpadałem w przesądy i żyłem w nieustannym lęku przed złymi duchami, ogrami i innymi stworami ciemności.
„Pod innymi względami byłem normalny”
Co jeszcze bardziej niepokojące, Tesla miał trudności z odróżnieniem wyobrażeń od rzeczywistości.
W chłopięctwie cierpiałem na szczególną dolegliwość w formie pojawiających się obrazów, którym często towarzyszyły rozbłyski światła, które przysłaniały mi widok rzeczywistych przedmiotów i zakłócały me myśli i działania. Były to obrazy rzeczy i scen widzianych wcześniej. (…)
Reklama
Gdy wypowiadano do mnie słowo, pojawiał mi się przed oczami obraz tego, co słowo to oznaczało, i niekiedy bardzo trudno było mi się zorientować, czy widzę, jest rzeczywiste, czy nie.
Wywoływało to we mnie wielki niepokój i lęk (…). Z pewnością nie były to halucynacje, jakie produkują umysły chore i udręczone, jako że pod innymi względami byłem normalny i zrównoważony.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki W. Bernarda Carlsona pt. Tesla. Geniusz na skraju szaleństwa, która właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego. Kliknij tutaj, by dowiedzieć się o niej więcej.