Adolf Eichmann przeszedł do historii jako główny wykonawca nazistowskiego planu ostatecznego „rozwiązania” kwestii żydowskiej. Już przed wojną – w roku 1938 – kierował on prześladowaniem austriackich Żydów. O tym rzadko poruszanym wątku z jego zbrodniczej kariery przypomina Meg Waite Clayton na kartach powieści Ostatni pociąg.
Eichmann się zastanawiał, czy dawno zmarli ludzie spoglądający na nich z portretów w wiedeńskim urzędzie Israe litische Kultusgemeinde [IKG pol. wspólnota wiedeńskich Izraelitów] mogą mieć więcej pojęcia o tym, co się szykuje dla wiedeńskich Żydów, aniżeli zgromadzeni przy stole żydowscy przywódcy.
Reklama
Nalot na siedzibę IKG
Patrzył cierpliwie, jak Josef Löwenherz, główny przewodniczący społeczności, wyjmuje z kamizelki okulary do czytania, zahaczając o kołnierz koszuli, który teraz sterczał przez to nieporządnie.
Okulary w niczym nie poprawiły wyglądu tego człowieka o owadzich oczach i szczeciniastej górnej wardze, z linią włosów, która wycofywała się tak samo jak jego pozycja w narodzie. Taki prawniczy nawyk – przeczytać dokładnie dokument, zanim się go podpisze, jakby ktoś z tu obecnych miał jakiś wybór w tej sprawie.
Löwenherz podpisał dokument i podał go Herbertowi Hagenowi, który złożył podpis z ramienia Rzeszy, po czym przekazał papier Eichmannowi. Angaż Eichmanna tu, w Wiedniu, był tymczasowy, Hagen wyraźnie to zaznaczył. Eichmann musiał teraz wykazać, że jest tutaj niezbędny, a nalot na IKG przy Seitenstettengasse posłuży jako pierwszy krok do tego celu.
Nabazgrał swoje nazwisko koło podpisu Hagena, położył pióro obok srebrnego dzwonka na blacie z ciemnego drewna, wstał i zasalutował Hagenowi. Ten zaś – odegrawszy swoją rolę – zaraz wyszedł, by spożyć wyszukany posiłek lub spotkać się z wyszukaną kobietą.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Holokaust w Belgii. Nienawiść do Żydów podsycano na długo przed niemiecką inwazją– A więc – rzekł Eichmann do siedzących przy stole Żydów – trzeba załadować skrzynie.
– Mma pan na myśli – zająknął się Löwenherz – że my mamy załadować?
Zamknięcie Stadttempel
To był prywatny żarcik Eichmanna, aby sfinalizować tę sprawę pod sklepionym sufitem ostentacyjnej owalnej sali w Stadttempel. Gdy Żydzi w końcu przetaszczyli swoje listy członkowskie, a także inne dowody własnej wywrotowej działalności, nosząc je z czteropiętrowego kamiennego budynku do ciężarówek przeprowadzkowych czekających w wąskim brukowanym zaułku, kazał im wejść do świątyni.
Reklama
Löwenherz, teraz spocony i wyraźnie niezadowolony na widok Tiera w żydowskiej świętej sali, nie zgłosił obiekcji, tylko zerkał na balkon na drugim poziomie, jakby tamtędy wiodła droga ucieczki.
– Przypuszczam, że tam siedzą mniej ważni Żydzi – odezwał się Eichmann.
– Kobiety, oczywiście – odparł Löwenherz.
Eichmann się roześmiał.
– Kobiety, tak, oczywiście – powtórzył.
Jego ludzie zamknęli i obstawili drzwi synagogi, a asystent zaczął odczytywać krótką listę przywódców wiedeńskich Żydów: Desider Friedmann, przewodniczący IKG; Robert Stricker, wydawca wiedeńskiego dziennika syjonistycznego; Jacob Ehrlich; Oskar Gruenbaum.
– Adolf Böhm…
Eichmann odczekał, aż zszokowany Adolf Böhm zajmie miejsce w szeregu, zanim rzekł:
– Nie, Herr Böhm, rozmyśliłem się co do pana.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Aresztowanie żydowskich przywódców
Z zadowoleniem obserwował ulgę malującą się na twarzy pisarza. Tak, to się okaże właśnie tak skuteczne, jak zaplanował: ten człowiek w swoim słabym starczym sercu ma czuć, jakie ryzyko by podjął, gdyby nie współpracował. Wszyscy ci, którzy pozostali dziś na wolności, mają czuć to ryzyko. Asystent wyczytał ostatnią osobę:
– Josef Löwenherz.
Löwenherz najwyraźniej dopiero teraz uświadomił sobie zdradę. Widząc wyraz jego owadzich oczu, Eichmann skinął głową. Nie było błędu. (…)
Reklama
Dopiero gdy aresztowani mężczyźni zostali zapędzeni do ciemnego wnętrza jednej z ciężarówek, a ta odjechała z turkotem, Eichmann ponownie wszedł do gabinetu Löwenherza z [owczarkiem] Tierem u nogi. Powiódł wzrokiem po ciemnym stole i wymyślnej tapecie, po obrazach.
– Tak, przyszedł na was czas – odezwał się do ludzi na portretach.
Wziął ze stołu srebrny dzwonek – tuż obok wciąż leżało jego pióro – i wsunął go sobie do kieszeni. Pamiątka o małej wartości, ale zamierzał zrobić z niej dobry użytek.
Następnie wrócił do eleganckiego pięciopiętrowego hotelu Metropole, dokąd kiedyś, jako młody chłopak, przyjechał tramwajem (brudną rozklekotaną poczwarą, taką jak ta, która go właśnie mijała) i odmówiono mu wstępu do środka. Teraz portier przytrzymał dla niego drzwi i ukłonił się przed nim nisko. Tymczasem w piwnicy, obecnie zamienionej na nazistowskie więzienie, świeżo aresztowani Żydzi kulili się w celach, czekając, aż on zadecyduje o ich losie.
„Oczekuję od was niezachwianej współpracy”
Eichmann odczekał dwa dni – na tyle długo, by rana zaczęła się jątrzyć – zanim wezwał sześciu żydowskich przywódców, których dopiero co puścił wolno. Prowadził ich stary, słabowity i przerażony Adolf Böhm.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Adolf Eichmann oferował, że zamknie Auschwitz i sprzeda milion Żydów aliantom. Dlaczego ci się nie zgodzili?Eichmann właściwie nie był pewien, czemu ściągnął tu pozostałych: Goldhammera, Plaschkesa, Koernera, Rothenberga i Fleischmanna. Może po prostu chciał, żeby wszyscy ujrzeli to, co on widział.
– Cofnijcie się – zażądał. – Stoicie za blisko. A teraz słuchajcie. Jestem odpowiedzialny za rozwiązanie kwestii żydowskiej w Austrii. Oczekuję od was niezachwianej współpracy. Herr Böhm, to pan jest ten Adolf Böhm, który napisał historię syjonizmu? Dużo się dowiedziałem z pańskiej publikacji.
Reklama
Wyrecytował z pamięci krótki ustęp z tekstu Böhma, którego nauczył się poprzedniego wieczoru.
– Kol hakavod [hebr. z całym szacunkiem; wyrazy uznania]– rzekł do gapiących się Żydów. – Jesteście zdziwieni moim hebrajskim? Urodziłem się w Saronie.
„Teraz dla Żydów nie ma w Austrii przyszłości”
Tier zastrzygł uszami. Eichmann nie umiałby powiedzieć, kiedy po raz pierwszy podał ją jako miejsce swego urodzenia, ale trick ten okazywał się bardzo skuteczny w zdobywaniu zaufania naiwnych Żydów.
– Jak rozumiem, Böhm, ostatnio ukazał się drugi tom pańskiego dzieła? – ciągnął swoje. – Może wyświadczyłby mi pan grzeczność i dostarczył jeden egzemplarz? Teraz dla Żydów nie ma w Austrii przyszłości. Co by pan zarekomendował, żeby usprawnić waszą emigrację? Böhm rozdziawił odrażające starcze usta.
– Chce pan, żebym…
– Nie ma pan zdania o tym, jak można pomóc waszemu ludowi?
– Ja… Cóż, ja… To nie mój…
<strong>Przeczytaj też:</strong> Jedyny taki przypadek w Europie. Kraj, który płacił Niemcom za mordowanie ŻydówEichmann zabrzęczał srebrnym dzwoneczkiem, który miał na biurku, i stwierdził:
– Tak czy inaczej, jest pan za stary do moich celów.
– A PAN TO KTO? – zwrócił się Eichmann rozkazującym tonem do kolejnego z aresztantów.
Jak usprawnić żydowską emigrację?
Był to już czwarty przesłuchiwany od momentu, gdy Eichmann oddalił Böhma wraz tamtymi kilkoma, których nie uwięził. Naprawdę trudno było sobie wyobrazić, jak miałby cokolwiek uzyskać od tych Żydów. Zapytany wydukał w zakłopotaniu:
Reklama
– Josef Löwenherz.
Löwenherz. Dyrektor IKG. Zaiste, wyglądał zupełnie inaczej po kilku dniach spędzonych w zimnej celi. Eichmann musnął palcem srebrny dzwoneczek – ten sam, który zabrał ze stołu Löwenherza. Żyd wlepił wzrok w przedmiot, ale się nie odezwał.
– Dla Żydów nie ma przyszłości w Austrii – rzekł Eichmann. Sam zdążył się już znużyć obraną linią. – Co by pan zarekomendował, żeby usprawnić waszą emigrację?
– Żeby… żeby usprawnić emigrację? – zaczął się jąkać Löwenherz. – Jeśli… jeśli mogę wyrazić… Nie żebym wiedział lepiej niż… Cóż, moim skromnym zdaniem bogaci Żydzi niechętnie myślą o opuszczeniu swego wygodnego życia, a biedni nie mają środków na wyjazd.
To problem, nie rozwiązanie
Eichmann położył dłoń na głowie psa. Zdumiewające, jak łatwo można potęgować grozę tak prostymi gestami. W ciągu pierwszych dziesięciu dni od wkroczenia Niemców do Austrii stu Żydów się zabiło, rzucając się z okien, zażywając truciznę albo strzelając sobie w łeb.– Proponuje więc pan, byśmy sprawili, że życie zamożnych Żydów stanie się mniej wygodne? – spytał Eichmann.
Reklama
– Nie, ja… Rozumiem, Herr Eichmann, że są… Chciałem tylko powiedzieć, że wielu otrzymało jeden z licznych dokumentów potrzebnych do ubiegania się o wizę wyjazdową z Rzeszy, ale dokument ten wygasł, zanim udało im się zgromadzić pozostałe niezbędne papiery. Potwierdzenia uregulowania podatków, rachunków i innych opłat. Widzi pan, my… Cały proces trzeba zaczynać na nowo.
– To problem, nie rozwiązanie.
– Tak. Tak, ale może… Znów, nie żebym wiedział lepiej, ale czy nie moglibyście zorganizować wszystkich urzędów z niezbędnymi pozwoleniami i opłatami w jednym budynku? To by nam mogło pozwolić… tym, którym wydacie zezwolenie na emigrację… z wizą w ręce przejść po prostu korytarzem, żeby zapłacić za… żeby zadośćuczynić…
– Co pozbawiłoby nas zamożnych Żydów, ale zostalibyśmy z najgorszymi szumowinami?
– Nie… jesteśmy przecież wspólnotą. Zawsze było naszą intencją, by zamożniejsi Żydzi pomagali finansować…
Kij i marchewka
– Tak, podatek – przerwał mu Eichmann. – Podatek dla zamożnych Żydów, żeby sfinansować emigrację biedoty.
– Podatek? Cóż, miałem na myśli…
– Podatek, który trzeba zapłacić za wizę wyjazdową, i wszystko w jednym budynku. Herr Löwenherz, sprawdzę, czy uda mi się załatwić dla pana zwolnienie z aresztu, jeśli mi pan naszkicuje ten plan.
– Mam naszkicować plan emigracji Żydów z Wiednia?
– Plan emigracji Żydów z całej Austrii.
– Ilu, proszę pana?
– Ilu, ilu! Nie słyszał mnie pan? W Rzeszy nie ma miejsca dla waszych Żydów!
Reklama
Eichmann zadzwonił dzwoneczkiem i asystent zabrał Löwenherza.
– Moglibyśmy wezwać wszystkich austriackich Żydów, Tier, żeby się przenieśli do getta w Leopoldstadcie. To by ułatwiło sprawę – rzekł Eichmann. – Ale nie ma co ogłaszać tego teraz, żeby nie wszczynać paniki. – Wyjrzał na korytarz i zawołał: – Lista żydowskich przywódców, których uwięziliśmy! – A do nastawionych uszu owczarka dodał ciszej: – Moglibyśmy wypuścić kilku. Kij i marchewka, Tier. Kij i marchewka.
Źródło
Tekst stanowi fragment powieści Meg Waite Clayton pod tytułem Ostatni pociąg. Ukazała się ona w Polsce nakładem Wydawnictwa Kobiecego.
Historia tysięcy dzieci, którym wojna odebrała dom i kobiety, która zrobiła wszystko, by im pomóc
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.