Bitwa stoczona 4 lipca 1187 roku pod Hittinem skończyła się druzgoczącą klęską krzyżowców. Tysiące chrześcijańskich wojowników zginęło lub dostało się do muzułmańskiej niewoli. Droga do Jerozolimy stanęła przed Saladynem otworem.
W innym artykule pisałem o porażce jaką templariusze oraz wspierający ich joannici ponieśli na początku maja 1187 roku w bitwie z wojskami Saladyna u źródła Cresson. Starcie, sprowokowane przez wielkiego mistrza zakonu Świątyni Gerarda z Ridefortu, dało sułtanowi Egiptu doskonały pretekst do wypowiedzenia wojny krzyżowcom.
Reklama
Mobilizacja krzyżowców
W obliczu śmiertelnego zagrożenia ze strony założyciela dynastii Ajjubidów król Gwidon z Lusignan oraz hrabia Trypolisu Rajmunda III, dotąd skłóceni, znaleźli drogę do zgody. Ponadto – jak pisze Paul Hill w książce Templariusze na wojnie 1120-1312 – władca Królestwa Jerozolimskiego:
(…) wezwał do Akki wszystkich wasali koronnych wraz z wojskiem. Swoje hufce przyprowadzili także templariusze i joannici, ale w tym celu rycerze Świątyni musieli ogołocić z załóg garnizony w królestwie.
Nadzwyczajna mobilizacja pozwoliła pod koniec czerwca zgromadzić armię liczącą około 1200 rycerzy i blisko 10 000 piechoty. Ponadto chrześcijańskie siły wzmocniło kilka tysięcy turkopoli – lekkozbrojnych, najemnych syryjskich jeźdźców.
Środki na ich zaciąg wyłożyli templariusze. Trzymali oni pieczę nad pieniędzmi przekazanymi Kościołowi w ramach pokuty przez króla Anglii Henryka II (17 lat wcześniej z rozkazu tego monarchy zamordowano arcybiskupa Canterbury Thomasa Becketa). Początkowo zgromadzone srebro zamierzano wydać na zorganizowanie kolejnej krucjaty; w zaistniałej sytuacji posłużyło ono jednak do wzmocnienia sił w nadchodzącym starciu.
Pod rozkazami Gwidona znalazło łącznie blisko 20 000 ludzi. Później jeden z dworzan Saladyna, Imad ad-Din, twierdził, że „były to nieprzebrane tłumy i niezliczone niczym ziarna piasku na pustyni”. Chyba na wyrost, bo wszystko wskazuje na to, że muzułmanie dysponowali dużo liczniejszymi siłami.
Saladyn rusza do ataku
Wojska Saladyna, które 27 czerwca 1187 roku przekroczyły graniczną rzekę Jordan miały liczyć aż 30 000 żołnierzy. Jak podaje Dan Jones w książce Templariusze. Rozkwit i upadek zakonu świętych wojowników, z tego:
Reklama
(…) mniej więcej połowę stanowili jeźdźcy. Przez kilka tygodni zbierali się oni w Asztarze, ćwiczyli i omawiali taktykę bitewną. Nie była to wyprawa zwiadowcza, lecz najazd, z dawna zapowiadane uderzenie, by zmiażdżyć Królestwo Jerozolimskie.
Pierwszym miastem, które obległy siły Saladyna była położona około 150 kilometrów na północy wschód od Jerozolimy Tyberiada. Znaczna część miasta szybko wpadła w ręce najeźdźców. Nieliczni obrońcy wycofali się do cytadeli.
Wśród nich znajdowała się również małżonka hrabiego Rajmunda. Ten jednak – jak czytamy w książce Dana Jonesa – „wbrew obawom o los żony i miasta zaapelował do króla, ten nie dał się wciągnąć w walkę na warunkach Saladyna. Lepszy okup niż wpadnięcie w pułapkę”.
Nie ufaj zdrajcy
Gwidon początkowo również chciał przeczekać pierwszą fazę najazdu w zasobnym w wodę oraz paszę dla wierzchowców Seforis. Liczył, że w szeregach muzułmańskiej armii dojdzie do swarów, które będą działać na jego korzyść.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Zupełnie innego zdania był wielki mistrz templariuszy Gerard z Ridefortu oraz nowy zwierzchnik zakonu szpitalników Armengaud z Asp. Obaj wzywali do natychmiastowego ataku. Ten pierwszy według kronikarza Ernoula miał perorować:
Panie, nie ufaj radzie hrabiego, bo to zdrajca; wiesz dobrze, że nie miłuje cię, lecz pragnie, byś okrył się hańbą i utracił królestwo. Ja doradzam ci wyruszyć bez zwłoki, a my pójdziemy za tobą i zmożemy Saladyna.
Reklama
To pierwsza ciężka próba, której musisz stawić czoło za swego panowania. Jeśli nie opuścisz tej łąki, przybędzie Saladyn i napadnie cię. A jeśli cofniesz się przed jego atakiem, wielki to będzie wstyd i hańba.
Gwidon, bojąc się o swój honor, 3 lipca zdecydował ruszyć na odsiecz Tyberiadzie. Wybrał przy tym trasę przez spalone słońcem wzgórza galilejskie. Szybko okazało się, że była to najgorsza decyzja w jego życiu.
Saladyn łapie krzyżowców w pułapkę
Mający doskonałe rozeznanie w poczynaniach krzyżowców Saladyn przeciął im drogę w rejonie podwójnego wzgórza zwanego Rogami Hittinu. Jednocześnie jego łucznicy krążyli wokół sił przeciwnika, posyłając w ich kierunku tysiące strzał. Osaczony król zdecydował się rozbić obóz na górującym nad okolicą płaskowyżu.
Szybko okazało się, że sułtan odciął krzyżowców od wody pitnej, skazując ich tym samym na potworne męczarnie. Gdy przez całą noc Frankom nie udało się trafić na żadne źródła życiodajnego płynu, stało się dla nich jasne, iż są w pułapce. Co więcej w ich szeregach zaczęła szerzyć się dezercja.
Dla Saladyna był to jasny sygnał. Wydał ludziom rozkaz do niezwłocznego ataku. Paul Hill tak opisuje to, co rozegrało się później:
Templariusze (…) przeprowadzili kontratak na czele straży tylnej. Rajmund zrobił to samo na czele straży przedniej i przez krótką chwilę wydawało się, że Frankowie zdołają się wyrwać z otoczenia. Jednakże w tym samym czasie chrześcijańska piechota stanowiąca osłonę jazdy straciła serce do walki i myśląc tylko o zaspokojeniu pragnienia, zbiegła na wschód, skąd została zapędzona na skaliste stoki Rogów Hittinu.
Reklama
„Niezliczone miecze nastawały na ich wnętrzności”
Jedynie konnica nadal zaciekle stawiała czoła napierającym wyznawcom proroka. Jednak zmęczenie coraz wyraźniej dawało o sobie znać. Jak pisał Steven Runciman w klasycznej już pracy Dzieje wypraw krzyżowych:
Wprawdzie Frankowie odpierali falowe szarże jazdy muzułmańskiej zadając jej nawet straty, ale szeregi chrześcijańskie topniały. Osłabieni pragnieniem, zaczęli tracić siły. Póki jeszcze nie było za późno, Rajmund na żądanie króla podjął próbą przebicia się przez szeregi muzułmańskie.
Na czele całego swojego hufca puścił się galopem w dół, uderzając na pułki dowodzone przez Taki ad-Dina. Muzułmanie się rozstąpili, przepuszczając szarżujących rycerzy, po czym natychmiast zwarli swoje szeregi.
Nie mogąc już wrócić na pole walki Rajmund skierował się z niedobitkami do Trypolisu. Z okrążenia udało się jeszcze wyrwać Balianowi z Ibelinu oraz Renaldowi z Sydonu. Resztę sił Gwidona czekała zagłada. Krwawe walki trwały całe popołudnie. Cytowany przez Bena Jonesa Saladyn zanotował później:
Reklama
W ich serca wymierzono włócznie. (…) Niezliczone miecze nastawały na ich wnętrzności. (…) Kopyta wzbijały kurz; strzały padały deszczem, a deszcz ten mieszał się z końskim rżeniem głośnym jak grzmot i z błyskawicami mieczy lśniących pośród ciżby.
Nie ma litości dla templariuszy
Ostatnie punkty oporu krzyżowców zostały opanowane. Do niewoli dostały się łącznie tysiące chrześcijańskich wojowników. Wśród nich było wielu możnych, z królem Gwidonem na czele. W ręce Saladyna trafiło ponadto kilkuset joannitów oraz templariuszy, w tym wielki mistrz Gerard z Ridefortu. Wszyscy oni znaleźli się na łasce sułtana.
Tylko od jego decyzji zależało „czy zostaną straceni czy trafią do lochów”. Założyciel dynastii Ajjubidów nie zamierzał okazywać żadnej litości walecznym zakonnikom. Jak czytamy w książce Templariusze. Rozkwit i upadek zakonu świętych wojowników:
Sposób, w jaki sułtan obszedł się z templariuszami, był wynikiem chłodnej kalkulacji politycznej i militarnej. Zakonnicy dzielnie walczyli pod Hittinem, co potwierdzało wielu muzułmańskich obserwatorów. Saladyn wiedział, że jeśli daruje im życie, wkrótce znów przyjdzie mu się z nimi mierzyć.
Właśnie dlatego władca kazał stracić wszystkich pojmanych szpitalników i wojowników Świątyni. Ocalał jedynie wielki mistrz templariuszy, za uwolnienie którego sułtan otrzymał później olbrzymi okup. Zabito także byłego księcia Antiochii Renalda z Châtillon. Pozbawiono go życia za prowadzone przez lata napady na muzułmańskie karawany.
Skutki bitwy pod Hittinem
Pozostałych świeckich jeńców odesłano do Damaszku. Jak podkreślał w Wyprawach krzyżowych Steven Runciman:
Reklama
Baronów ulokowano w wygodnych pomieszczeniach, a ludzi uboższego stanu sprzedano na targu niewolników. Spędzono ich tam tak dużo, że cena za niewolnika spadła do trzech dinarów, a całą zdrową rodzinę – mężczyznę, jego żonę, trzech synów i dwie córki – można było kupić za osiemdziesiąt dinarów. Pewien muzułmanin uważał, że zrobił dobry interes wymieniając niewolnika na parę sandałów.
Jest to najlepszy dowód na bezprecedensową skalę porażki, jakiej doznali krzyżowcy w bitwie pod Hittinem. Została tam zniszczona największa armia, jaką udało się kiedykolwiek zgromadzić pod sztandarami Królestwa Jerozolimskiego. Symboliczna była również utrata relikwii Świętego Krzyża.
W następnych tygodniach Saladyn, kierujący się ku Jerozolimie, zdobywał (w wielu przypadkach bez walki lub jedynie przy symbolicznym oporze obrońców) kolejne miasta i zamki należące do chrześcijan. 20 września 1187 roku dotarł pod mury świętego miasta.
Po trwających 10 dni walkach obrońcy wysłali emisariusza zgłaszając gotowość do kapitulacji. 2 października sułtan wkroczył do metropolii. O tym jak potraktował mieszkańców miasta przeczytacie w tym artykule.
Bibliografia
- Malcom Barber, Templariusze, Państwowy Instytut Wydawniczy 2009.
- Dan Jones, Templariusze. Rozkwit i upadek zakonu świętych wojowników, Znak Horyzont 2019.
- Paul Hill, Templariusze na wojnie 1120-1312, Dom Wydawniczy Rebis 2019.
- Steven Runciman, Dzieje wypraw krzyżowych, T.2, Królestwo Jerozolimskie i frankijski Wschód (1100-1187), Wydawnictwo Książnica 2009.