Mieszko II Lambert nie miał łatwego życia. Obalony na skutek rebelii braci, wykastrowany przez wrogów, poniżony przez cesarza i zmuszony do zrzeknięcia się korony… Na krótko zjednoczył kraj, ale zmarł już jako 44-latek. W jakich okolicznościach odszedł?
Ulubiony syn Bolesława Chrobrego, Mieszko II Lambert, powrócił na polskich tron w roku 1032, po tym jak jego starszy brat i uzurpator, Bezprym, zginął w zamachu.
Reklama
Władca szybko pozbył się drugiego z braci, Ottona, oraz dalszego krewniaka – Teodoryka. Wielu historyków sądzi, że obaj konkurenci zostali zamordowani. Sam Mieszko dołączył do nich już po kilku lub kilkunastu miesiącach. Czy jego śmierć też była owocem zbrodni?
Apokaliptyczna wizja
Drugi król Polski zmarł 10 lub 11 maja 1034 roku. Dokładne okoliczności zgonu wciąż skrywa tajemnica.
Przed laty próbowano ją rozwikłać, sięgając do późnej i niepewnej kroniki Gotfryda z Witerbo. Ten niemiecki autor, tworzący w drugiej połowie XII stulecia, stwierdził, że „Mieszko został zgładzony przez swojego giermka”.
Informacja w istocie sensacyjna. Na jej bazie tworzono wizję wprost apokaliptyczną. Kolejni polscy książęta, jeden po drugim, ginęli z rąk własnych poddanych. Bezprym, Otton, Teodoryk… wreszcie sam Mieszko. Całą niemal dynastię wygubiono w zaledwie trzy lata. Tak mogło być w istocie, ale z pominięciem ostatniego aktu dramatu.
Reklama
Zgładzony przez swojego giermka?
Kronika Gotfryda z Witerbo, przynajmniej w odniesieniu do historii Polski, nie ma żadnej wartości. Autor nie tylko tworzył całe stulecie później, ale też – był pozbawiony jakichkolwiek nowych źródeł informacji. Całą wiedzę czerpał z pobieżnej lektury jednego z odpisów kroniki Wipona.
Powtórzył niemal słowo w słowo zaczerpniętą stamtąd notkę o śmierci polskiego księcia. Tyle tylko, że tym księciem nie był Mieszko, ale jego brat – Bezprym! Niedbały i niezorientowany w polskich realiach Godfryd pomieszał imiona. I w ten oto sposób stworzył całą legendę o tragicznym zejściu z tego świata Mieszka.
Na trop błędu historycy natrafili już ponad pół wieku temu. Mimo to historia mordu dokonanego rzekomo na byłym królu wcale nie została w efekcie uśmiercona.
„Umarł śmiercią przedwczesną”
Sięgnięto do innego, dużo bardziej wiarygodnego źródła: roczników z Hildesheimu. Ich autor stwierdził, że Mieszko umarł „śmiercią przedwczesną”.
Badacze przekonani o tym, że przez państwo Piastów przetoczyły się istne żniwa śmierci, chwycili się tej wzmianki niczym brzytwy. Miała ona wskazywać na to, że w zgonie księcia tkwiła jakaś tajemnica. Że nie była to normalna śmierć, ale efekt brudnych kombinacji skrytych w cieniu spiskowców…
Reklama
Problem w tym, że saski rocznik do podobnych wniosków wcale nie uprawnia. Bardzo często pisano w nim o „przedwczesnych śmierciach”. Tego samego określenia, które posłużyło do omówienia zgonu Mieszka, annalista używał w odniesieniu do przeróżnych innych władców.
„Przedwczesna śmierć” spotkała Ottona III, dawnego buntownika Konrada Młodszego i duńskiego władcę Kanuta. A więc trzech mężczyzn, o których ze względną pewnością można powiedzieć, że zmarli śmiercią naturalną.
Jedyna taka wiadomość
Jeśli za zgonem Mieszka krył się jakiś sekret, to należy go szukać nie w tekstach niemieckich, ale polskich. Jedno źródło rzeczywiście zdaje się rzucać nieco światła na sprawę. To tak zwany rocznik Traski.
Spisał go człowiek o tym imieniu, będący krakowskim dominikaninem i bliskim współpracownikiem dworu. Wprawdzie Traska pracował dopiero w XIV stuleciu, nie był jednak fantastą ani bajkopisarzem. Wiernie kompilował starsze teksty, nie siląc się na wymysły i nie upiększając w żaden sposób przekazanej uprzednio tradycji. Uchodził, mówiąc krótko, za człowieka ze wszech miar wiarygodnego.
Reklama
Warto o tym pamiętać, bo odnośnie do Mieszka II Traska podał fakt zupełnie szokujący. Jego zdaniem książę przed śmiercią doznał pomieszania zmysłów. I właśnie postępujące szaleństwo, a nie mord zlecony przez politycznych przeciwników, miało doprowadzić do jego zgonu.
Gdyby podobne zdanie wypowiedział inny gryzipiórek – ktoś na miarę bałamutnego Gotfryda z Witerbo – łatwo można by je uznać za nic niewartą anegdotę. Ponieważ jednak naszym suflerem jest niezawodny Traska, wypada przyznać mu pewien kredyt zaufania.
Kłopotliwa wiadomość
Annalista podał fakt, o którym milczą wszystkie inne dzieła z epoki. A przynajmniej… tak nam się wydaje. Trzeba pamiętać, że do XXI wieku przetrwały zaledwie strzępy dawnej literatury.
W stuleciu czternastym istniało w Polsce znacznie więcej różnych legend, wersji roczników, drobnych prac historycznych. Kopiowano przede wszystkim te, które odpowiadały wymaganiom władców. Peany na cześć dynastii Piastów; laurki potwierdzające, że są rodem wybitnym, wyznaczonym do spełnienia dziejowej roli przez samą Trójcę Świętą…
Na najniższych półkach kościelnych bibliotek musiały też jednak zalegać mniej pochlebne traktaty. A może wręcz: obrazoburcze. Te, w których historię Polski ukazano jako proces zagmatwany i obarczony w równej mierze bohaterstwem, co perfidią. Wśród nich mógł się znaleźć także tekst opowiadający o szaleństwie Mieszka.
Potomkowie władcy mieli dobre powody, by ukryć to dzieło przed poddanymi. Nie chodziło o sam obłęd obalonego króla. Ten łatwo było zrozumieć.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Syn Bolesława Chrobrego przeszedł przecież tortury, został wykastrowany i poniżony. Spędził długie tygodnie, jeśli nie miesiące, w kazamatach. A gdy tylko wrócił, cesarz zaraz kazał mu lizać swoje buciory. Wszystkie te brutalne doświadczenia musiały odcisnąć głębokie piętno na psychice władcy. Ale przecież rzecz nie ograniczała się do samego tylko pomieszania zmysłów.
Spróbujmy zinterpretować wzmiankę Traski. Co właściwie mógł mieć on na myśli, pisząc o śmierci wywołanej szaleństwem? Wypada odrzucić nierozważną bójkę, spowodowany brawurą wypadek czy wariacki atak na silniejszego wroga. Także atak konwulsji określono by raczej w inny sposób. Wzmianka annalisty brzmi o wiele zbyt jednoznacznie. Tu musiało chodzić o samobójstwo.
Reklama
Królowie samobójcy
W innym tekście pisałem już szeroko o próbach samobójczych różnych władców i o tym, jak wielkie potępienie spotykało osoby, które usiłowały targnąć się na swoje życie.
We wczesnym średniowieczu samobójców wprost nazywano szaleńcami; pisano o tym, że doznali pomieszania zmysłów. Odpowiada to w pełni komentarzowi Traski.
Nie sposób oczywiście potwierdzić w sposób nieulegający wątpliwości, że późny dziejopisarz powtórzył prawdziwą wiadomość i że polski król istotnie odebrał sobie życie. Jeśli tak się stało, to Mieszko II Lambert był jedynym koronowanym monarchą w naszej historii, który umarł z własnej ręki.
Tragiczna statystyka
Można domyślać się, że przygotował sznur, udał się do prywatnych komnat i zarzucił go na belkę stropową. Na taki tok postępowania wskazuje… statystyka. Alexander Murray, niekwestionowany ekspert w dziedzinie średniowiecznych samobójstw, zestawił przypadki bez mała pięciuset ludzi tej epoki, którzy postanowili skończyć z sobą.
Ponad połowa nieszczęśników zdecydowała się na powieszenie. Dwadzieścia procent rozmyślnie się utopiło, a piętnaście – otworzyło sobie żyły lub nabiło się na własny miecz. Proporcje różniły się nieznacznie w zależności od płci. Kobiety częściej się wieszały. Z kolei mężczyźni w niemal dwudziestu procentach przypadków sięgali po broń. Do tego rozwiązania – cokolwiek żołnierskiego i wymagającego minimum odwagi – mógł uciec się także Mieszko.
Co do miejsca, w którym popełnił samobójstwo, to mężczyźni w ponad pięćdziesięciu procentach przypadków wybierali własny dom. Poza tym rysuje się właściwie tylko jedna alternatywa: las. W kniei kończyło ze sobą piętnaście procent delikwentów.
Reklama
Zwłoki księcia mogli znaleźć dworzanie lub jego nastoletni syn. Trzeba było działać natychmiast. Zamaskować przyczyny śmierci Mieszka, zdusić plotki w zarodku, pospiesznie zakopać ciało, tak by nikt nie domyślił się, co zaszło. Trzeba też było, rzecz jasna, przejąć tron na rzecz młodego następcy.
Bibliografia
- Grodecki R., Dzieje Polski średniowiecznej, t. 1, Kraków 1926
- Jasiński K., Sprawa śmierci Mieszka II, „Zapiski Towarzystwa Naukowego w Toruniu”, t. 17, nr 1–2 (1951).
- Kętrzyński S., Kazimierz Odnowiciel, Kraków 2010.
- Kętrzyński S., Polska X–XI wieku, Warszawa 1961.
- Labuda G., Mieszko II król Polski (1025–1034). Czasy przełomu w dziejach państwa polskiego, Poznań 2008.
- Murraya A. Suicide in the Middle Ages, t. I: The Violent against Themselves, Oxford 1998.
- Wattenbach W., Deutschlands Geschichtsquellen im Mittelalter, t. 2, Berlin 1877.
Tak upadało polskie mocarstwo
Szerszą wersję tego tekstu – a także cała resztę historii upadku państwa pierwszych Piastów – znajdziesz w mojej książce pt. Damy ze skazą. Kobiety, które dały Polsce koronę.
1 komentarz